- Dulce nie obrażaj się, powiedziałem że jesteś teraz jakby moja kobieta.
- No tak, ale jeśli znajdziesz sobie inną to zapomnisz o mnie tak ?
- Chodź tu maleństwo, jesteś kimś dla mnie ważna, ciężko stwierdzić jak się potoczy nasze życie, tylko ja jestem i będę przy Tobie.
- A co jeśli znikniesz ?
- Nie zniknę, obiecuję. - Pocałował mnie w czoło, dziwnie się czuje przeżyłam swój pierwszy raz z mężczyzną, który nawet nie jest moim mężem przecież ja miałam pójść do łóżka dopiero po ślubie. Moje pragnienia wygrały z rozsądkiem. Nie poznaje samej siebie lecz czy to miłość, ja Dulce będę kiedyś z Christopherem teraz tak jakby z nim jestem. Właśnie co teraz będzie jak powiedzieć o tym Anahi na pewno się obrazi na niego w końcu traktuje go jak brata a mnie nie zaakceptowała. - Nad czym tak myślisz ? - Podał mi herbatę.
- Pic mi się nie chcę, po za tym nie prosiłam Cię.
- Wiem że nie należysz do dziewczyn z którymi ja byłem, jesteś inna a ja doceniam to uwierz mi. Nie jestem zbyt wylewny nie obiecuję ci gwiazdy z niebie bo tego nie mogę dać. Jeśli chodzi o miłość ciężko to stwierdzić bo kocham mamę i siebie nigdy nie kochałem kogoś obcego.
- A Ann ? - upiłam łyk herbaty, wiedział co mi jest potrzebne nawet jeśli nie proszę.
-Anahi jest moja siostra tyle w tym temacie maluchu. Idę na papierosa a ty możesz zrobić coś do jedzenia.
- Nie umiem.
- Domyślam się ale kombinuj, pewnie zaraz wróci blondyna z występu więc będzie głodna. - Czy jego słowa były wyznaniem miłości, jeśli tak zrobił to w dość specyficzny sposób ale cieszę się bo okazuje się ze on ma jakieś uczucia i mu na mnie zależy. Nie myślę o tacie, krzywdzie jaką mi zrobił, muszę tylko przeprosić Alfonsa nie wiem jak i kiedy jednak na pewno muszę to zrobić. - Ej księżniczko co z tą kolacją, jestem głodny.
- Christopher, powiedz mi jak to teraz będzie.
- Dulce, kolacje zrobię sobie sam a ty przestań zadawać mi tyle pytań jakoś będzie nie przejmuj się przeszłością i przyszłością żyjmy teraźniejszością.
- Dla Ciebie to wszystko jest takie proste, nie umiem tak jak ty.
-To po jaką cholerę wchodziłaś w to bagno moje bagno jak teraz zdajesz tyle pytań, żyj teraźniejszością ze mną nie można być pewnym jutra. Więcej tych pytań nie chce słuchać na żadne nie dostaniesz odpowiedzi. - Jestem w punkcie wyjście, nie możesz być pewna niczego przecież tak się nie da żyć.
-Jej a Wy co takie grobowe miny hm, coś się stało ?
- Nie no co ty, wszystko dobrze.
- Cieszę się ze wyszedłeś od siebie, mam coś, załapałam całą fuchę .
- Jak to ?.
- Będę codziennie śpiewała w jeden z restauracji, za całkiem dobra stawkę.
- Ann tak się cieszę, coś pozytywnego jak dla Ciebie. - Niby miły a jednak nie do końca.
- Dulce a ty co o tym myślisz nie jesteś jakoś bardzo zadowolona
-Cieszę się Anahi, przepraszam jednak nie najlepiej się czuje. - Co się ze mną stało nie wiem, cieszę się z ich szczęścia niesamowicie tylko dlaczego wszystko nie jest takie jak sobie wyobrażałam.
- Co jest mała ?, znów twoja główka chce odpowiedzi na trudne pytania.
- Mogę Ci coś powiedzieć ?.
- Nie ważne co powiesz, nie obrazę się.
- Kocham Cię. - Pocałowałam go miałam na to straszna ochotę, a tego nie mógł mi zabronić. Pewnie za wcześnie na takie wyzwania ale nie mogłam się powstrzymać.
- Przestań Dulce, lubię Cię uznaje za moją kobietę na więcej sobie nie mogę sobie pozwolić chodź bardzo bym chciał, powiedzieć to co ty ale tak się nie da.
- Wiem jak teraz będzie wszystko wyglądało?, to moje ostatnie pytanie.
- Hmmm... może tak teraz Anahi znalazła stała pracę to oznacza ze będzie chciała się usamodzielnić nawet to mi się to podoba bo już jest duża dziewczynka, ja zarabiam jak umiem obecnie jestem jakby Twoim narzeczonym więc będziesz cały czas przy mnie.
- Czy ty masz syndrom jakiegoś opiekuna?
- Miało być ostatnie pytanie, znając moją słabość do Ciebie to powiem Ci ze mam syndrom opiekuna więc teraz idź się połóż a ja muszę załatwić parę spraw na mieście.
- Jest już późno, nie wychodź
- Muszę - pocałował mnie w czoło i poszedł sobie. Będę mu ufać chyba o to chodzi.
- No tak, ale jeśli znajdziesz sobie inną to zapomnisz o mnie tak ?
- Chodź tu maleństwo, jesteś kimś dla mnie ważna, ciężko stwierdzić jak się potoczy nasze życie, tylko ja jestem i będę przy Tobie.
- A co jeśli znikniesz ?
- Nie zniknę, obiecuję. - Pocałował mnie w czoło, dziwnie się czuje przeżyłam swój pierwszy raz z mężczyzną, który nawet nie jest moim mężem przecież ja miałam pójść do łóżka dopiero po ślubie. Moje pragnienia wygrały z rozsądkiem. Nie poznaje samej siebie lecz czy to miłość, ja Dulce będę kiedyś z Christopherem teraz tak jakby z nim jestem. Właśnie co teraz będzie jak powiedzieć o tym Anahi na pewno się obrazi na niego w końcu traktuje go jak brata a mnie nie zaakceptowała. - Nad czym tak myślisz ? - Podał mi herbatę.
- Pic mi się nie chcę, po za tym nie prosiłam Cię.
- Wiem że nie należysz do dziewczyn z którymi ja byłem, jesteś inna a ja doceniam to uwierz mi. Nie jestem zbyt wylewny nie obiecuję ci gwiazdy z niebie bo tego nie mogę dać. Jeśli chodzi o miłość ciężko to stwierdzić bo kocham mamę i siebie nigdy nie kochałem kogoś obcego.
- A Ann ? - upiłam łyk herbaty, wiedział co mi jest potrzebne nawet jeśli nie proszę.
-Anahi jest moja siostra tyle w tym temacie maluchu. Idę na papierosa a ty możesz zrobić coś do jedzenia.
- Nie umiem.
- Domyślam się ale kombinuj, pewnie zaraz wróci blondyna z występu więc będzie głodna. - Czy jego słowa były wyznaniem miłości, jeśli tak zrobił to w dość specyficzny sposób ale cieszę się bo okazuje się ze on ma jakieś uczucia i mu na mnie zależy. Nie myślę o tacie, krzywdzie jaką mi zrobił, muszę tylko przeprosić Alfonsa nie wiem jak i kiedy jednak na pewno muszę to zrobić. - Ej księżniczko co z tą kolacją, jestem głodny.
- Christopher, powiedz mi jak to teraz będzie.
- Dulce, kolacje zrobię sobie sam a ty przestań zadawać mi tyle pytań jakoś będzie nie przejmuj się przeszłością i przyszłością żyjmy teraźniejszością.
- Dla Ciebie to wszystko jest takie proste, nie umiem tak jak ty.
-To po jaką cholerę wchodziłaś w to bagno moje bagno jak teraz zdajesz tyle pytań, żyj teraźniejszością ze mną nie można być pewnym jutra. Więcej tych pytań nie chce słuchać na żadne nie dostaniesz odpowiedzi. - Jestem w punkcie wyjście, nie możesz być pewna niczego przecież tak się nie da żyć.
-Jej a Wy co takie grobowe miny hm, coś się stało ?
- Nie no co ty, wszystko dobrze.
- Cieszę się ze wyszedłeś od siebie, mam coś, załapałam całą fuchę .
- Jak to ?.
- Będę codziennie śpiewała w jeden z restauracji, za całkiem dobra stawkę.
- Ann tak się cieszę, coś pozytywnego jak dla Ciebie. - Niby miły a jednak nie do końca.
- Dulce a ty co o tym myślisz nie jesteś jakoś bardzo zadowolona
-Cieszę się Anahi, przepraszam jednak nie najlepiej się czuje. - Co się ze mną stało nie wiem, cieszę się z ich szczęścia niesamowicie tylko dlaczego wszystko nie jest takie jak sobie wyobrażałam.
- Co jest mała ?, znów twoja główka chce odpowiedzi na trudne pytania.
- Mogę Ci coś powiedzieć ?.
- Nie ważne co powiesz, nie obrazę się.
- Kocham Cię. - Pocałowałam go miałam na to straszna ochotę, a tego nie mógł mi zabronić. Pewnie za wcześnie na takie wyzwania ale nie mogłam się powstrzymać.
- Przestań Dulce, lubię Cię uznaje za moją kobietę na więcej sobie nie mogę sobie pozwolić chodź bardzo bym chciał, powiedzieć to co ty ale tak się nie da.
- Wiem jak teraz będzie wszystko wyglądało?, to moje ostatnie pytanie.
- Hmmm... może tak teraz Anahi znalazła stała pracę to oznacza ze będzie chciała się usamodzielnić nawet to mi się to podoba bo już jest duża dziewczynka, ja zarabiam jak umiem obecnie jestem jakby Twoim narzeczonym więc będziesz cały czas przy mnie.
- Czy ty masz syndrom jakiegoś opiekuna?
- Miało być ostatnie pytanie, znając moją słabość do Ciebie to powiem Ci ze mam syndrom opiekuna więc teraz idź się połóż a ja muszę załatwić parę spraw na mieście.
- Jest już późno, nie wychodź
- Muszę - pocałował mnie w czoło i poszedł sobie. Będę mu ufać chyba o to chodzi.
Kilka dni później :
- Jesteście pewni tej przeprowadzki ?.
- Wydaje mi się to odpowiedni moment, nie mieszkamy już we dwójkę tylko trójkę. Każdy chce mieć trochę prywatności.
- Mi jest tu dobrze - powiedziałam bardzo stanowczo.
- Wydaje mi się ze to będzie lepsze, jesteśmy jak rodzina, my z Uckerem mamy sporo oszczędności więc nie musisz się martwić.
- Właśnie księżniczko, czy to takie trudne do zrozumienia pora na zmiany. - Pora na zmiany, coś innego z nimi życie jest szalone, nowe miejsce na przyszłość.
- Będę robiła wszystko co chcecie w końcu nie zarabiam, jestem jakby na waszym utrzymaniu.
- Powiem Ci tyle, na razie nie znajdziesz pracy wszystko jest zablokowane, Twój ojciec postarał się o to abyś nigdzie nie dostała pracy. Nie martw się poradzimy sobie - Tego się nie spodziewałam. - Idę na fajka a wy zacznijcie pakowanie dzieciaki.
- Coś dziwnego się z nim dzieje nie uważasz Ann ?
- Jest w Tobie zakochany nie przyzna się do tego ale zależy mu na Tobie chce abyś była przy nim, przy Tobie dostaje kopa. Teraz nie gadajmy o tym tylko do roboty. - Zaczęliśmy pakowanie Christopher widziałam jak zaczął palić już drugiego papierosa strasznie dużo pali. Nie będę mu mówiła co ma robić bo wiem ze nie mogę on jest wolnym duchem, gdy zaczęłyśmy przenosić cięższe rzeczy coś było nie tak.
- Anahi postawmy to nie dam rady.
- Co się dzieje zbladłaś ?. - Po tych słowach nie wiem co się ze mną stało, gdy otworzyłam oczy widziałam przed sobą Christophera i Anahi.
- Może się czymś zatruła, czyjej otwiera oczy.
- Wszystko dobrze księżniczko ?.
- Tak po prostu słabo mi, przepraszam was.
-Dobra nie ma co jutro idziemy do lekarza. - Jest kochana, czy przekonuje się do mnie a może udaje. Dziwna dziewczyna ale widziałam oczy Christophera były smutne jego syndrom opiekuna cały czas działa. Zależy mu na mnie.
-Gdy teraz o tym myślę to był najlepszy czas w moim życiu.
-Chciałabym kiedyś zamieszkać w takim miejscu jak ty babciu.
-Tak się nie da, my przeszliśmy wiele, dużo się działo przeprowadzka była czymś magicznym bo zaczęliśmy nowy rozdział w naszym życiu inny, byliśmy rodziną. Nadal jesteśmy.
-Właśnie teraz masz mnie mamę, ciocie Glorię.
-Wiem kogo mam, wiem też kogo nie mam strata dziadka i Enrique była czym okropnym pociesza mnie fakt że zostali w mojej pamięci już na zawsze.
***