poniedziałek, 17 września 2018
Rozdział 4 - "To nie tak"
Nareszcie mój wyczekiwany piątek, nawet przyjemnie się chodzi do pracy jednak spotkanie we czwórkę bardziej mi się podoba. Wstałam rano, ogarnęłam się i zeszłam na śniadanie oczywiście spotkałam moją macochę wypiłam kawę i ruszyłam do pracy w dobrym humorze. Jednak to co tam się działo to istny masakra, tym bardzie że była ta moja macocha, za która chodziła Ann.
-Wszystko będzie w jasnych kolorach, to jest rozpoczęcie nowego sezonu, musi być idealnie a został nam tylko tydzień. Wszystkie modelki proszę aby przyszły do gabinetu mojego męża i dużą kawe oraz szklankę wody jesteś mi dziś potrzebna cały dzień.
-Proszę Pani ale ja nie mogę.
-Dulce zajmie się Twoimi obowiązkami. - Postanowiłam się wtrącić
-Posłuchaj mnie laleczko jesteś "żoną" "kochanką" prezesa tej firmy więc tak na prawdę nikim. Więc żadnych rozkazów próśb Twoich nie planuje wykonywać, dla Ciebie pracować nie będę.
-Posłuchaj mnie cholerna gówniaro będziesz robiła o co Ci każe bo dzisiaj zastępuje Twojego tatusia zrozumiałyśmy się.
-No chyba Pani przesadza, mimo że jest Pani żoną prezesa nie oznacza że w taki sposób możesz się odzywać do pracowników. Dlatego Ann będzie pomagać oraz wykonywać swoją prace, którą robi codziennie a ty Dulce również wykonujesz to co zawsze.
-Posłuchaj mnie chłopcze.
-Nie planuje, jestem zastępcą drugiego prezesa w tej firmie są pewne zasady, których trzeba się trzymać i na tym skończymy naszą dyskusje. Ann dokończ z Panią a Dulce dla mnie duża czarna do gabinetu. - O cholera ale jazda Ucker jaki kochany, łał szok, szybko pośpieszyłam aby zrobić kawę Christopherowi i podać mu poranną pocztę.
-Dzięki, skseruj mi to o 12:00 mam spotkanie poproś Ann aby przygotowały mi wszystko co jest potrzebne, masz dwie godziny aby się przygotować.
-Jasne. - Chciałam już wyjść gdy usłyszałam.
-Ubierz się seksownie dziś
-Słucham, chyba żartujesz. - Powiedziałam pretensjonalnie, zaczął się śmiać.
-Dulce, imprezy kierują się swoimi prawami, co prawda będziemy u mnie ale błagam Cię jesteś młoda daj czadu. powiedzmy że ja mimo swojego wieku bawię się jak ludzie w Twoim. - Zaczęłam się śmiać ale czerwona lampka w głowie zapaliła. Czy on przypadkiem mnie podrywa ?. Jeśli tak to jestem zachwycona on jest przystojny i Boże jeśli ja mu się podobam a jestem o tyle młodsza od niego a on na mnie leci.
Mała czarna, wysoki szpilki, mocny makijaż i lecę na imprezę, Ucker wysłał mi swój adres. Założyłam płaszcz aby tata nie widział mojej sukienki, i dużą torbę aby mieć go gdzie schować i żeby nikt mnie w nim nie widział. Zamówiłam sobie taksówkę, i ruszyłam, ogólnie chyba będzie dobrze bo Ann powiedziała mojemu tacie że śpię u niej. Więc lecę się bawić.
Bardzo szybko dojechałam do apartamentu Uckera, w taksówce zdjęłam płaszcz i schowałam do torby, zapłaciłam i czas zacząć się bawić. Nie dziwie się mojemu tacie że pozwolił mi na imprezę z nimi bardzo mnie to cieszy, tylko on nie bierze pod uwagę tego że to młode szalone osoby podobne do mnie.
Weszłam tam trochę zestresowana. Zadzwoniłam dzwonkiem a drzwi szybko się otworzyły
-No nareszcie jest i moja piękność - Ucker otworzył mi drzwi trzymając kieliszek z alkoholem w ręku, pocałował mnie w policzek. - To co drinka ?
-Jasne. -Delikatnie się uśmiechnęłam i weszłam dalej
-Ooo hej kochana - Ann taka wspaniała, między czasie Ucker podał mi drinka, jestem taka zestresowana czuje jak ręce mi się pocą.
-Witaj Dulce - a to Poncho jest trochę sztywny mam nadzieje że to minie.
-Braciszku trochę luzy raz się żyje, Ann mogłabyś wziąć głośniej muzykę ja z Dulce zatańczę. -OMG od razu taniec, napisałam się drinka był taki mocny, ale trudno raz się żyje Ucker złapał mnie za rękę i zaczęliśmy tańczyć. Czułam że chce mnie mieć jak najbliżej siebie a piosenka nie była do przytulania na szczęście on chyba na mnie leci.
-Zamawiamy coś do jedzenia. - Krzyknęła Ann, szybko oderwałam się od tańca z Uckerem i krzyknęłam tak. - No to co może pizza ?.
-Jasne. - Cieszyłam się że teraz będzie trochę luzu.
-Dul jaką chcesz ?.
-Dla mnie połówkę capriciosy, bardzo bym prosiła idę złapać trochę powietrza. - Wzięłam torebkę, i wyszłam na taras, zapalić papierosa. Mało pale ale w stresujących sytuacjach zdarza mi się więc zawsze mam przy sobie paczkę. Po chwili usłyszałam
-Chcesz bucha ?. - To Ucker który pali jointa
-Nie zioła nie tykam.
-Chodź pokaże Ci coś lepszego. - Podszedł do mnie i zaczął całować, jestem w szoku.
***
Wybaczcie że tak długo musieliście czekać :) Dodaje mam nadzieje że się spodoba :)
piątek, 6 kwietnia 2018
Rozdział 3 - "To nie tak"
Co za niezręczna sytuacja, nie wiem co mam robić, chyba jestem trochę spięta.
-Anahi, dokończysz sama, a Panią zapraszam do mojego gabinetu chciałbym abyśmy lepiej się poznali - O jak milutko.
-Czy to jest konieczne ?, mamy dziś dużo pracy.
-To jest konieczne, chciałbym dowiedzieć się czegoś o Pani...
-Christopher mów jej Dulce, na Panią jest zbyt młoda. - Wtrąciła się Anahi.
-Co za różnica, Dulce do mojego gabinetu teraz. - Więc posłusznie wstałam, zapowiada się bardzo ciekawie na prawdę, ciekawie. - Możesz mi wytłumaczyć dlaczego nie powiedziałaś mi kim jesteś gdy poznałaś moje nazwisko ?.
-Eeee...
-No słucham, wykaż się.
-Nie chciałam abyś mnie ocenił przez pryzmat mojego ojca, córeczka tatusia i wgl, rozumiesz ?.
-No jasne, bez spiny maluchu. Nawet nie wiesz w jakim byłem szoku jak zobaczyłem Ciebie po prostu jedno wielkie o kurwa - Zaczęliśmy się śmiać. - No ale nie spodziewałem się że córka współwłaściciela będzie taka. - Tu zaczęło robić się dziwnie.- Ładna.
-No widzisz, urody po tacie nie odziedziczyłam.
-Dodatkowo dowcipna jeszcze. - Nie wiem czy się nie mylę ale ewidentnie on na mnie leci, a ja nie pogardziłabym dobrej zabawy z nim.
-No dobrze więc do rzeczy, czy przeszłam u Ciebie rozmowę kwalifikacyjną ?. - Zaczął się śmiać.
-Jasne, zapraszam Ciebie do wieczór zapoznawczy na pewno będzie Ann i Poncho.
-A kto to ?.
-Tak mówię na mojego brata.
-Jego narzeczonej nie będzie ?. - I tu nagle strzał.
-Jak to nie może, czy ty blondyneczko nie pomyliłaś miejsc jesteś tu zwykłą sekretarką, chce rozmawiać z Alfonsem bądź Uckerem czy Twój mózg to zrozumiał ?.
-Przykro mi ale niestety, obydwaj są zajęci, Pan Alfonso rozmawia jeszcze z Panem Savinion a Pan Christopher z jego córka.
-Jakaś gówniara jest ważniejsza, od moich spraw to dla mnie dość dziwne. - Miałam zamiar wybiec i wyrwać tej pustej lali jej wszystkie włosy jednak zrobił to ktoś inny.
-Z tego co mi się wydaje, jesteś tu szeregowym pracownikiem, to że jesteś narzeczoną jednego z współwłaścicieli nie daje Ci prawa do tego aby obrażać Anahi a dodatkowo nie masz prawa obrażać mojej córki, bo tym samym możesz stracić pracę i wystawię Ci tak negatywną opinie że nigdzie w tym mieście a ni w każdym, mieście w którym mam kontakty pracy nie znajdziesz. Pamiętaj że jesteś w pracy, żadne sprawy w ciągu Twoich godzin roboczych nie są ważniejsze, masz zakaz pojawiania się tu a jeśli będzie jakiś problem wysyłaj swoją asystentkę, jeśli jeszcze raz zobaczę Cię na tym piętrze w godzinach pracy bądź odezwiesz się do mojej córki w niestosowny sposób zostajesz dyscyplinarnie zwolniona.
-Alll.... - Słyszałam tylko jak wydukała ale to nic nie pomogło.
-Znikaj mi, już z tego piętra żadne znajomości Ci tu nie pomogą. - O sztos tego się po własnym ojcu nie spodziewałam szacunek na prawdę. Zacznę chyba mu brawo bić, należało się tej małpie, szczególnie że bardzo źle traktuje Ann, a tak to będzie miała 8 godzin spokoju od tej pijawki a w przerwach chwilę dla siebie i Alfonsa. - Ann wracaj do obowiązków, gdzie Dul ?.
-Pan Christopher, zaprosił ją do swojego gabinetu aby wiedzieć z kim będzie pracować. - W tym momencie wyszliśmy z Christopherem z jego gabinetu. - Jak wrażenia ?.
-Bardzo miła, wpadłem na taki pomysł aby zabrać gdzieś Dulce, abyśmy wszyscy się lepiej poznali.
-Fantastycznie, tylko żeby alkoholu nie piła, bo to jeszcze dziecko.
-Oczywiście my jesteśmy odpowiedzialni, więc się nią zajmiemy.
-Alfonso mam nadzieje że tej Twojej narzeczonej nie będzie, bo nie życzę sobie aby spędzała czas z moja córka. - I tatuś sobie poszedł
-No to się zabawimy z maluchem co Poncho, piątek 20 adres poda Ci Anahi. - Byłam taka szczęśliwa tak na prawdę nie spodziewałam się tego oni są ode mnie starsi a traktują mnie jak prawie równą sobie. Nie mogłam się doczekać tego spotkania.
-Dobra koniec już tego, Ann się wszystkim zajmie a teraz braciszku do roboty, wszyscy do roboty raz dwa.
-Fajnie tu u was.
-To tylko pozory, jest dużo pracy, szczególnie gdy Twój tata pojawia się w biurze Alfonso jest strasznie zestresowany.
-Dlaczego, przecież ma mniej udziałów.
-Tu nie chodzi o udziały, tak na prawdę to jest jego autorytet, chciałby w przyszłości zostawić Christophera na swoim miejscu a sam założyć coś własnego tylko potrzebuje na to dużych środków finansowych.
-Widzę ambitny chłopak.
-A ty co planujesz robić po szkole ?.
-Jeszcze nie wiem, nie planuje niczego żyje chwilą co będzie, to będzie. Oby ojciec nie przepisał wszystkiego w spadku mojej macosze bo wtedy wpadniecie w wielkie tarapaty.
-Widziałam ją kilka razy, wydawała się być miła.
-Nie wypowiem się, to ciężka sprawa. - Ann dalej nie pytała dzień był ciężki, naprawdę nie wiedziałam że będę musiała tyle stać przy xero, robić tyle kaw. Przychodzi mnóstwo ludzi ale cóż ciężkie. Kiedy wróciłam do domu od razu padłam z myślą o imprezie, nie mogę się jej doczekać.
***
poniedziałek, 26 marca 2018
Rozdział 2 - To nie tak
-Dulce śniadanie - Słyszę głos, mojej niani, kucharki drugiej matki, tak chyba tak mogę powiedzieć kochanej Marii. Zeszłam na dół nie wyspana, zmęczona jak codziennie nie znoszę rano wstawać tym bardziej gdy jestem do tego zmuszana i nie mogę olać. Prawda jest taka że do szkoły chodzę, na którą mi się podoba a do wielkiej firmy tatusia nie mogę ahh co za pech a córka prezesa powinna mieć jakieś ulgi.
-Dzień dobry, skarbie
-Taa bardzo dobry - Powiedziałam mojemu tacie, cóż jeśli chodzi o Andre hmm, cóż lepiej milczeć.
-Sok pomarańczowy i tosty.
-Dziękuje.
-Nie uważasz Dulce, że powinnaś zacząć bardziej dbać o to co jesz.
-Słucham, uważasz że jestem za gruba ?, słuchaj laleczko zajmij się sobą, własną dietą a nie tak mało ważną osobą jak ja.
-Dulce, królewno jesteś jak moja córka.
-Wybacz kochaniutka ale nie masz własnych dzieci, więc nie możesz mnie traktować jak swoją córkę. Po za tym, nie nadajesz się na matkę, myślę że nie dałabyś rady z małym dzieckiem skoro nie radzisz sobie z nastolatką. - Uśmiechnęłam się perfidnie.
-Dulce, skup się na jedzeniu.
-Czy prawda was boli ?, nie uważacie że jestem już za stara na te gadki matkę miałam, a straciłam ją przez Ciebie.
-Dulce - Głos podniósł mój tata.
-Spokojnie, pogodziłam się z tym nie przejmuj się wszyscy wiemy doskonale że moja matka popełniła samobójstwo przez romans Twój tatusiu, nie ma o czym mówić. Pociesza mnie fakt że wy jesteście szczęśliwi a ja tylko wam przeszkadzam w tym wszystkim, nie ukrywajmy tego.
-Dulce - Ponownie ton wyżej.
-Twoje Dulce, nic nie da, bardzo miło było z wami delektować się śniadaniem, teraz pora na przygotowanie się do pracy, nie musisz tatusiu na mnie czekać z pewnością Javier mnie zawiezie w końcu po coś zatrudniłeś dla mnie szofera. - Poszłam na górę, aby się przebrać do pracy, kolejną rzeczą, której nie lubię jest wyglądanie tak samo jak wszyscy biała koszula, marynarka i spódnica, była dość długa jednak troszkę ją skróciłam, nie ma sensu wyglądać tak samo jak wszyscy a wulgarna być lubię. Zeszłam na dół ojca nie było, hmm pojechał do pracy została tylko ta wielka nic nie robiąca Pani.
-O proszę, ślicznie wyglądasz.
-Milcz, nie chce z Tobą rozmawiać.
-Posłuchaj mnie gówniaro, nie zmienisz niczego już w swoim życiu jestem od 4 lat Twoją matką, przyzwyczaj się.
-Taka kurwa jak ty nigdy nie będzie moją matką. - Uderzyła mnie w twarz.
-Zwracaj uwagę na to co mówisz. - Oddałam jej dwa razy mocniej.
-Szanuj mnie, bo inaczej szybko skończysz życie, cóż mogłabyś przez przypadek spaść ze schodów upss ale tragedia - Wyszłam z domu, wsiadłam do samochodu i Javier ruszył. Gdy pojawiłam się przed firmą, cóż zastanawia się jak Christopher zareaguje gdy do wie się czyją córką jestem.
-Oo dobrze że jesteś, musisz skopiować te dokumenty, ja idę zanieść kawę bo jest spotkanie zarządu, za 3 minuty wrócę i przejrzymy pocztą. - Fantastycznie ruszyłam do xero-kopiarki aby te durne dokumenty kopiować, dość szybka sprawa. Gdy wróciłam Anahi faktycznie siedziała i przeglądała pocztę. - Siadaj, dużo tego.
-Za ile skończy się to spotkanie ?.
-Myślę że około 40 minut, mają sporo do omówienia.
-Często się tak spotykają ?.
-Praktycznie codziennie czasem jest to dość szybkie ale dziś mają sporo na głowie. Jakiś wielki kontrakt. Coś Ci się stało w policzek ?.
-Nie czemu ?.
-Jest strasznie zaczerwieniony.
-Wydaje Ci się. - Anahi jest strasznie spostrzegawcza, wszystko widzi, nie dziwie się że ja zatrudnili.
-Nie była bym tego taka pewna, Twoja macocha tak Cię urządziła ?.
-Czemu tak uważasz że ona ?.
-Widziałam ją kilka razy, Twój tata mówił że nie macie dobrych kontaktów. Nie chce być wścibska ale jak będziesz miała jakiś problem możesz mi powiedzieć, jakoś Ci pomożemy.
-Nie potrzebuję niczyjej pomocy sama świetnie daję sobie radę.
-Ja tylko mówię. Twój tata to fantastyczny facet, bardzo pomógł chłopakom po śmierci rodziców traktuje ich jak synów.
-Normalne, zawsze chciał mieć syna niestety trafiła mu się wredna córka, skoro chcesz grać taką szczerą to może opowiesz mi o swoim romansie z Alfonsem. - I tu Cię mam zaskoczona.
-Nie wiem o czym mówisz.
-Widziałam was nie udawaj, nie jestem dzieckiem, w sumie nie przejmuj się nic nie powiem nie polubiłam tej Maite.
-Dzięki, czekam aż Alfi z nią zerwie.
-Oj to ciężko będzie...
-To prawda ale mają z Christopherem jakiś plan, aby ją zniszczyć, bo znaleźli dowody na to że gdy żył ich tata to miała z nim romans, a był już narzeczoną Alfonsa.
-Na prawdę ?.
-Tak, od tam tej pory jestem z Alfonsem, tylko musimy się ukrywać.
-Mhm mhm. - Dziwne Maite leci na każdego faceta z rodziny Uckermann co oni mają w sobie takiego bo ja jak na razie niczego nie zauważyłam oprócz tego że Ucker jest sympatyczny. No ale to nie oznacza że od razu pójdę z nim do łóżka bez przesady. -Kochasz go ?.
-Bardzo jest moją bratnią duszą, wspieramy się.
-Znasz plan chłopaków ?.
-Nie, wiem tylko że Christopher gra tam bardzo dużą role, zrobi wszystko dla brata, razem sie wychowywali. Problem jest taki że Christopher bardzo się różni od Alfonsa bo woli być wolny, nie planować niczego żyć chwilą, z dnia na dzień. Alfonso dał mu bardzo wiele dalej dalej.
-Nie wiem co to mieć rodzeństwo jestem jedynaczką.
-Ja tak samo ale wiele nauczyłam się patrzą na ich ciepłą relacje. - Będę bardzo dużo wiedziała o nich od Anahi, nawet te historie są interesujące.
-Dziękuje wam bardzo, jutro o tej samej porze teraz mam ważne spotkanie, o Dulce już jesteś Christopher poznaj moją córkę Dulce. - Spojrzał na mnie i chyba nie wiedział na kogo patrzy, upss ale przypał myślałam że będzie to wyglądało inaczej, ale ma oczy wielkie orbity nie może w to wierzyć zabawne. Chodź czuje się dość niezręcznie nawet bardzo. - No to zapoznajcie się ja się śpieszę Dulce na jednym policzku masz zbyt dużo różu. - Mhmm za dużo różu...
***
sobota, 10 marca 2018
Rozdział 1 - "To nie tak"
Ubrałam się jak prawdziwy detektyw na czarno, naładowałam telefon i jestem gotowa aby prawda wyszła na jaw. Czekam pod hotelem, ciekawe czy wejdą razem, albo wyjdą. Dobra widzę Maite ale tak na prawdę nie wiem jak wygląda Christopher nie miałam okazji go zobaczyć, przyjrzeć się mu kiepski ze mnie detektyw. Wejdę do hotelu ten typek i tak mnie nie zna więc nie muszę się przed nim ukrywać. Wpadłam na przystojnego mężczyznę.
-Przepraszam Pana, nie chciałam.
-Dziecko, nic się nie stało oprócz plamy na mojej koszuli. - No tak trzymał jakiś koktajl.
-Może ja oddam Panu za pralnie, na prawdę nie chciałam.
-Spokojnie, to tylko koszula, po za tym jesteś ubrana jak na pogrzeb ktoś umarł ?.
-Nie dlaczego, czarne spodenki i top nie oznacza że od razu jestem w żałobie. - Zaczęłam się śmiać.
-Widzisz jakbym ja się tak ubrał przynajmniej mojej plamy nie było by widać.
-Pan się chyba śpieszy, nie chce aby był Pan spóźniony.
-Wiesz co za koszule, możesz mnie zaprosić na kawę, co ty na to ?.
-Nie umawiam się z obcymi.
-Christopher Alexander Luis Casillas von Uckermann urodzony 21 października 1990 roku. Znasz już moje pełne nazwisko datę urodzenia chyba kawa pasuje ?. - OMG to brat Alfonsa jaki on jest przystojny i woli iść ze mną na kawę niż spotkać się z Maite łał cóż może zemszczę sie na niej w ten sposób.
-No dobrze ale może lepiej chodźmy na lody ?. Jest gorąco
- A dowiem sie jak brzmi Twoje imię ?.
-Dulce tyle powinno Ci starczyć.
-Tajemnicza to mi się podoba, wybacz wykonam jeden telefon. - Odwrócił się i pewnie zadzwonił do Maite - Nie dam rady, mam spotkanie - Bingo Dulce to jest coś na prawdę, wystawił ją dla Ciebie ale zabawa. - To co gdzie idziemy, w sumie 3 ulice dalej jest dobra lodziarnia możemy tam iść.
-Dobrze, czym się zajmujesz ?.
-Bawimy się w 100 pytań
-Czemu nie - Zaczęliśmy się śmiać.
-Jestem zastępcą mojego brata w firmie.
- To musi być interesujące zajęcie - Nuda
-Szczerze jest strasznie, nudne ale mam z tego dobre pieniądze a ty co robisz ?.
-Pomagam tacie w firmie
-Nie uczysz się ?.
-Chodzę do jednej z najlepszych szkół w kraju nuda, wiesz wkurzający nauczyciele, sami frajerzy.
-Coś pamiętam niedawno sam chodziłem do szkoły no i studia, cóż też było mało interesujące.
-A co Cię interesuje ?. - Doszliśmy do lodziarni.
-Jakie chcesz smaki ile gałek ?.
-Po proszę, śmietankę i truskawkę. - Zamówił dla, następnie dla siebie truskawkę i czekoladę.
-Wracając do pytania, lubię dobre filmy, muzykę, gram na gitarze, sport a ty jakieś zajęcia po szkole ?.
-Jak każda nastolatka, korki z angielskiego i matematyki oczywiście rzadko się na nich pojawiam ale tego wymaga tata.
-A dla siebie co robisz ?.
-Dla siebie, cóż w soboty rano chodzę na balet, w poniedziałki mam lekcje grania na pianinie a w środy chodzę na siłownie.
-Ooo proszę siłownia, nawet widać że masz niezłe ciało.
-Pfff niezłe idealne - Zaczęłam się śmiać.
-A ten balet to Twoja pasja, czy też tatuś Cię zmusza ?.
-Pragnienie mamy robię to dla niej, zawsze chciała być baletnicą jednak zbyt wcześnie zaszła w ciąże. Wiesz dla dziewczyny, która ma 20 lat zajście w ciąże to trauma, dodatkowo z o 10 lat starszym mężczyzną. Była bardzo zakochana w tacie więc dlatego wszystko dla niego zostawiła, swoje marzenia, no oprócz grania miała piękny głos świetnie grała na pianinie odziedziczyłam to po niej.
-Była, miała i odziedziczyłaś zostawiła was ?.
-Zmarła, 5 lat temu.
-Przepraszam, nie chciałem być nie taktowny.
-Spoko, potrafię już o tym mówić miałam 11 lat, popełniła samobójstwo. - Oj tu go chyba zagięłam nie spodziewał się tego, pewnie myślał że zginęła tragicznie potrącona przez samochód niespodzianka.
-Wiem że to głupie pytanie, ale dlaczego ?.
-Ojciec, to przez niego, znalazł sobie kochankę wiesz mówi się że dla kobiety straszne jest gdy facet znajdzie sobie młodszą ale to prawda najgorsze jest gdy znajdzie sobie starszą. Moja mama była bardzo słaba psychicznie nie wytrzymała presji dlatego zażyła jakieś leki popiła alkoholem i nie zdążyliśmy jej uratować. Zostałam sama z tatą.
-Moi rodzice zginęli w wypadku, ojciec prowadził, przez długi czas obwiniałem jego że popełnił błąd, za szybko jechał ale cóż sam nie wiem. Sprawa nigdy nie została wyjaśniona brat mnie wychował. - Nasze losy są podobne ale nie takie same, jest on bardzo sympatyczny a dzięki niemu zemszczę się na tej wrednej Maite.
-Bardzo mi przykro. - Zerknęłam na zegarek. - Muszę już iść późno jest tata się będzie martwił.
-No jasne, dzięki za rozmowę było na prawdę miło. Dziękuje. - Pocałował mnie w policzek, uśmiechnęłam się i szybko pobiegłam do domu. Nie chce mi się tam wracać ale muszę na razie posłuszna brakuje mi pieniędzy, nie jestem przyzwyczajona do życia bez pieniędzy.
***
poniedziałek, 19 lutego 2018
Bohaterowie + Prolog "To nie tak"
Dulce María Espinosa Saviñón - zbuntowana nastolatka, ma 16 lat
Christopher Uckermann - brat Alfonsa, jego zastępca w firmie ma 26 lat
Anahi Portilla - sekretarka/asystentka Alfonsa, zakocha w nim ma 28 lat
Alfonso Uckermann - wspólnik ojca Dulce, odziedziczył firmę po zmarłym ojcu. Jego narzeczoną jest Maite, ma 29 lat
Maite Perroni - pracuje w firmie, jest narzeczoną Alfonsa lecz pociąga ją również Christopher ma 29 lat
Państwo Saviñón Victor i Andrea, on milioner ona była fotomodelka jest macochą Dulce
Prawdopodobnie wydaje się wam wszystkim że jestem gówniarą ale to nie prawa. Mam 16 lat i jestem praktycznie dorosłą kobietą. Dlatego podczas moich nudnych wakacji, bo takie sie zapowiadają będę pracowała w firmie mojego ojca, okej, okej to jest kara za złe oceny i naganne zachowanie w szkole ale nie biorę tego teraz pod uwagę. Więc z roli córki awansowałam na rolę, asystentki czy tam sekretarki co to za różnica, od 8 do 16 będę siedziała za biurkiem a co z życiem osobistym, nikt się z tym nie liczy zero. Postanowiłam że przetrwam to tylko dlatego aby zyskać pieniądze bo nie dość że tatuś stał się bezwzględny wobec mnie to jeszcze skąpy.
-Wstań, kanapa w moim biurze nie jest do leżenia ...
-Czekamy tylko na Twojego wspólnika, jego żonę i kogoś tam jeszcze.
-Maite jest jego narzeczoną, Alfonso to poważny człowiek i ma 45% akcji naszej firmy.
-Ty masz większość tatusiu, więc nic nam nie grozi.
-Co nie oznacza że pozwolę Ci nie okazywać im szacunku, masz sie zachowywać poprawnie bez wulgaryzmów.
-Jak sobie życzysz.
-To oni, uśmiechaj się. - Ktoś zapukał do drzwi najpierw weszła wysoka brunetka, za nią ładna blondynka i przystojniak.
-Witaj, Alfonso gdzie Christopher ?.
-Wypadło mu coś na mieście, poznają się przy okazji.
-Cóż to jest moja córka Dulce Maria od dziś przez najbliższe dwa miesiące będzie z nami współpracowała. - Uśmiechnęłam się i powiedziałam dzień dobry kultura ma się to coś. - Skarbie, to jest Maite tak jak Ci wspominałem narzeczona Alfonsa jednocześnie prowadzi nasze biuro rachunkowe.
-Miło mi Cię poznać dziecinko.
-Uważaj do kogo i w jaki sposób się odzywasz dziecinko - No tego już nie wytrzymałam. Patrzyła na mnie z pogardą, no co niech sobie nie pozwala jestem córką prezesa.
-Urocza prawda ?, - Mój tata jest nudny - No dobrze to jest Anahi, sekretarka Alfonsa wprowadzi Cię we wszystko, no i Alfonso mój wspólnik, niedługo poznasz jego brata.
-Bardzo miło mi was poznać . - Uśmiech numer 3 pieprzcie się wszyscy. Po nudnym przedstawieniu poszłam z tą całą Anahi, która uczyła mnie jak parzyć kawę, czy korzystać z xero czy ja wyglądam na idiotkę ?, nie sądzę.
-Tu będzie Twoje biurko, na przeciwko pracuje ja, główne drzwi są od gabinetu Twojego ojca ale to wiesz, te po prawo to gabinet Alfonsa a po lewo Christophera, teraz wybacz muszę iść do Alfonsa. - Nuda, nuda... za jakie grzechy dobra za wszystkie ale to się nie liczy wgl. Ann zostawiła delikatnie uchylone drzwi od gabinetu Alfonsa więc postanowiłam podsłuchać o czym rozmawiają.
-Jesteś taka seksowna, uwielbiam Cię. - O kurwa zerknęłam przez uchylone drzwi a ona siedzi na biurko, on wkłada w jej między nogi palce i całują się. Czy przypadkiem ten chłopak nie posiada narzeczonej ?. Nawet nie są po ślubie a Alfonso zdradza ją robi się ciekawie ja pierdziele. Może jednak nie będę się nudzić. Usłyszałam kroki, więc domknęłam drzwi i zaczęłam spacerować sobie między biurkami.
-Wiesz może czy jest Christopher ?.
-Nie mam pojęcia, niestety.
-May chodź - Może i oni coś mają na sumieniu, wzięłam szklankę i zaczęłam podsłuchiwać, bo w sumie to dziwne że nie idzie do Alfonsa tylko do swojego szwagra czy jakoś tak. Zaczęłam słuchać.
-Proszę Cię, ostatni raz, potrzebuje Cię Chris zrób to dla mnie.
-Maite spieprzaj okej, mam za dużo problemów, idź do kogoś innego.
-Nie pociągam twojego brata przestał się mną interesować - No nie dziwne dyma sekretarke.
-May, nigdy więcej nie pójdę z Tobą do łóżka.
-Proszę Cię ostatni raz potrzebuje wsparcia, jeśli nie do łóżka do spotkajmy się w hotelu mam zarezerwowany pokój 401 w "Eeri" przynajmniej wysłuchaj mnie jako przyjaciel. Potrzebuje chociaż rozmowy.
-Okej, będę tam o 20, jak ta mała szefa.
-Gówniara, brak wychowania. - O ty jędzo zemszczę się na Tobie, będę miała dowody dla Alfonsa.
***
WRACAM Z NOWYM OPOWIADANIEM KOCHANI TRZYMAJCIE SIĘ xoxo
Subskrybuj:
Posty (Atom)