niedziela, 28 czerwca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 10




Prawdziwy przyjaciel nie naśladuje Cię bezkrytycznie,
ale wytyka błędy i zawsze jest przy Tobie.
 Ucker: 

Dobrze że Any wróciła jest dla mnie bardzo ważna i zawsze mogę na nią liczyć prawdziwa przyjaciółka.
-Wiem że mnie kocha tylko nie ogarniam dlaczego tak działamy na siebie, krzyki, wyzwiska.
-To jest wasze okazywanie miłości, inaczej nie umiecie.
-Any byłaś kiedy tak szczerze zakochana ?.
-Byłam.
-Dlaczego z nim nie jesteś ?.
-Bo widzisz on nie odwzajemniał mojego uczucia kochał inną albo udawał że kochał nie wiem. Ciężko mi się o tym mówi więc nie pytaj więcej - Zrobiło mi się smutno, Ann jest bardzo skrytą osobą wiec to wyznanie pewnie dużo ją kosztowało. - Pogadam z Dulce ale ty masz siedzieć cicho i mógłbyś przestać przyprowadzać do domu te brzydule.
-No właśnie jest mały problem bo wczoraj zaprosiłem taką laskę była śliczna myślałem że Dulce poszła spać no ale jednak zeszła do nas.
-Jesteś idiotą Ucker, z kim ty się na mózgi powymieniałeś ?.
-Wiem, wiem ale to nie miało wyglądać po prostu trochę mnie wkurzyła dokładniej mnie olała wyobrażasz sobie mnie.
-Uraziła Twoją męską dumną, tylko i wyłącznie dlatego żeby Cię sprawdzić a ty od razu lecisz do innej, do cholery Ucker tak nie wolno. - Może i nie wolno ale nie umiem żyć bez kobiet, Ann powinna to wiedzieć. - Jak chcesz zdobyć Dulce musisz słuchać moich rad.
-Dobrze będę Cię słuchał. - Po nie całych 30 minutach dodarliśmy do domu, zdziwiło mnie to że Any nie poszła od razu do Dulce tylko zaczęła jeść przecież miała mi pomóc.
-Co tak stoisz zanieś walizki do mojego pokoju, chcesz  herbaty ?.

Dulce:
Siedziałam w pokoju wykonująca pracę, usłyszałam trzask drzwi co oznaczało ze Ucker przyszedł do domu na dodatek nie sam, kretyn sprowadził jakaś idiotkę chce żebym była zazdrosna dupek. Powinnam wyrzucić tą panienkę z domu ale jak on może w taki sposób się zachowywać do cholery... Musiałam to zrobić niech nie oszukuje kolejnych panienek. Schodził po schodach
-Co nowa laleczka ?, pochwal się nią. - Wyprzedziłam go. - Cześć laluniu jestem Dulce a ty ?.  - Zrobiłam z siebie idiotkę, to była Any.
-Cześć kochanie, nie mów do mnie laluniu. - Przytuliłam ją i powiedziałam że przepraszam moje zachowanie bo było ono głupie jednak ona tylko się uśmiechnęła.
-Brawo, brawo jestem z Ciebie dumny Dulce, nawet swoją przyjaciółkę uważasz za wroga jeśli chodzi o mnie.
-Jesteś idiotą.
-Odezwała się Pani puszczalska.
-Ucker zważaj na słowa nie jesteście sami.
-Masz rację Anahi ze względu na Ciebie nie będę dopuszczał się tak strasznych słów. - Zaraz ten uśmiech zejdzie z jego twarzy, chciałabym go zabić.
-Cieszę się że już jesteś, może dziś wieczorem zrobimy sobie babski wieczór.
-O super to może ja też przyjdę z wami poplotkować.
-Jesteś kretynem nie wiesz co to znaczy babski wieczór ?.
-No właśnie nie wytłumacz mi. - Zbliżył się do mnie, serce mi stanęło ale będę twarda.
-Czego mogę się po Tobie spodziewać nie grzeszysz inteligencją ale znaj moją dobroć babski wieczór to znaczy bez takich przygłupów jak ty.
-Widzisz słoneczko jakbym tylko chciał to miałbym w każdej chwili nawet teraz.
-Myślisz się brzydalu, nawet mnie nie pociągasz wiesz ?, po za tym widać że masz problemy ze swoim mały członkiem skoro co noc musisz się dowartościowywać inną kobitą.
-Przeginasz Dulce, znasz moje ciało.
-Może znam, może i nie znam ale wiem jedno Poncho jest od Ciebie 100000 razy lepszy w łóżku.
-Przecież z nim nie spałaś...- Zrobiło mu się tak bardzo przykro jak to powiedziałam, powinien mi nie uwierzyć przecież wie że tylko jego kocham.
-Dość, mam was serdecznie dość a jestem tu 15 minut, jesteście nienormalni, zacznijcie w końcu rozmawiać normalnie, nie kłóćcie się do cholery. Ile wy macie lat 5 ?. W sumie to nawet 5 latki potrafią sobie okazać miłość a wy ?. Gdybym ja miała takie szczęście jak ty Dulce to dawno przestałabym grać i wróciła do Uckera, a na Twoim miejscu przyjacielu ogarnęłabym się. - Any może i mądrze mówi ale ja nie chce być z nim jeśli będę to sobie wmawiała to na pewno tak się stanie zakocham się w kimś innym.tylko muszę znaleźć idealnego kandydata.  - Nie rozumiem do cholery po co mnie tu ściągasz jak i tak się kłócicie,
-Czyli ten kretyn myślał że jak tu przyjedziesz wszystko się zmieni dureń.
-Nie obrażaj mnie, tania...
-Co tania dokończ kochanie.  - Spojrzał na mnie tym swoim smutnym wzrokiem i wyszedł z mieszkania.
-Wiesz Duluś że to też Twoja wina ?. - Wolałabym żeby jej tu nie było przynajmniej nie słuchałabym tych cholernych kazań


                                                                       ***

środa, 24 czerwca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 9

Czemu czasem na siłę szukamy miłości, choć tuż obok jest ktoś kto nas kocha. Mówią że miłość bywa kapryśna, ale to raczej my tacy jesteśmy.

Dulce:
Gdy się obudziłam Uckera już nie było chyba to nawet lepiej, co miałabym mu powiedzieć. Wstałam związałam włosy i zeszłam na dół, musiał wyjść z domu bo nie było jego kurtki. Nalałam sobie soku jednak gdy zobaczyłam go w salonie zrobiłam wielkie oczy.
-Nie chciałem Cię przestraszyć.
-Co tu robisz ?. - Ja Dulce niego się nie boję, Dulce oddychaj nie zapomnij o oddychaniu
-Spokojnie Dulce nic Ci nie zrobię na prawdę.
-Wolałabym abyś tu przyszedł gdy będzie ktoś w domu.
-Dulce ja tylko chciałem Ci powiedzieć że jestem czysty i to jest adres ośrodka w którym jestem, nie przyjechałem tu sam jest ze mną dwóch goryli.
-Będę starała się Cię odwiedzać.
-Dziękuje a i daj szanse Uckerowi  może uda wam się pogodzić ja i tak wiem że nigdy mnie nie kochałaś, szczęścia Dulce.
-Poncho przytul mnie. - Staliśmy chwile i wiedziałam że zawsze mogę na niego liczyć, mimo wszystko może to głupie jednak Poncho zawsze był mi  bliski wspierał i pomagał dawał dobre rady. Teraz moja kolej go wspierać jako przyjaciółka on mi pomógł gdy ja miałam trudny czas a ja pomogę jemu.
-A on co tu robi nie mów że do siebie wróciliście ?
-Tak Ucker wróciłam do Poncha, teraz wybacz muszę go odprowadzić bo wychodzi.
-Czemu tak mu powiedziałaś.  - Poncho szepnął mi do ucha, nie odpowiedziałam na to pytanie jednak odprowadziłam go i pocałowałam w policzek.
-Będę Cię odwiedzała tak często jak tylko będę mogła. - Gdy tylko weszłam do salonu Ucker zaczął robić sceny zazdrości.
-Nie wiedziałam że tak łatwo odpuszczasz upokorzenie samej siebie.
-Nie odzywaj się do mnie.
-No co prawda boli?, on próbował Cie zgwałcić a ty do niego wracasz ?, żal mi Cię pewnie teraz oddałaś mu się bez problemu prawda. - Tego już było za dużo  kierowałam swoją rękę wprost w jego policzek.- Nie tak szybko słoneczko, myślisz że uderzysz mnie i będzie super, o nie kochanie okazałaś się puszczalska i wiesz zastanawiam czy na pewno nigdy z nim nie spałaś. - Myślałam żeby mu coś powiedzieć jednak odwróciłam się i pobiegłam do swojego pokoju. Cholernie bolą mnie jego słowa dlaczego nie mogę przestać o nim myśleć chce zapomnieć o nim. Nie powinnam zostawać z nim sama mogłam wyjechać z resztą myślałam że pogodzimy się i wszystko się ułoży a co najważniejsze wrócimy do siebie i będziemy szczęśliwi na zawsze. - Dulce ja przepraszam. - Zapomniałam zamknąć drzwi.
-Przepraszam?, Ucker mam Cię już dość wiesz, wczoraj zostaliśmy sami gdy chciałam obejrzeć z Tobą ten jebany film a ty co zrobiłeś sprowadziłeś jakaś dupę do domu a cały czas pierdolisz że mnie kochasz i Ci zależy a jak tylko zniknę zabawiasz się z inną. No i najważniejsze masz mnie za łatwą a tego ci nie wybaczę teraz spieprzaj do swoich tanich dziwek i nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy. - Po tym wszystkim co mu powiedziałam nawet się nie ruszył tylko patrzył na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami. - Co się tak parzysz wyjdź z mojego pokoju. - Nadal tego nie robi. - Wynoś się - Popatrzył i nareszcie wyszedł nie mogłam się doczekać zostałam sama zero przyjaciół i jego nie ma przy mnie.

Any: 
-Słuchajcie skarby ja muszę wracać okazało się że mam sesje jutro. - Byłam zła że mój długi weekend został zniszczony jednak telefon od Uckera i pomoc mu jest dla mnie ważna, nie chce niszczyć zakochanym wyjazdu.
-Szkoda, za to my zostaniemy tu chyba dłużej prawda Chris ?.
-Też tak mi się wydaje ja niedługo zaczynam kolejną  trasę więc będziemy mieli mało czasu dla siebie.
-Jesteście tacy słodcy ja lecę się pakować bo za 3 godziny mam samolot. - Zebrałam szybko swoje rzeczy i szybko udałam się na lotnisko. Muszę ostudzić sytuacje w tym domu liczyłam że wyjazd na wakacje i pozostawienie ich samych naprawi ich stosunki jednak nawet ja mogę się mylić. Cóż po męczącej podróży pojawiłam się na lotnisku w Meksyku jestem zła bo Uckera nadal nie ma ile można czekać do cholery.
-Ann przepraszam już jestem, korki na mieście.
-10 minut spóźnienia, mógłbyś wymyślić inną wymówkę a nie korki.
-Kiedy ja mówię prawdę, nie złość się wiem że przerwałem Ci wakacje ale na prawdę potrzebuję Twojej pomocy.
-Bierz walizki i słucham Twojej opowieść.
-No więc zacznę od najważniejszego Dulce wróciła do Poncha - spojrzałam na Uckera jak na idiotę- Mówię Ci serio, dziś rano poszedłem do sklepu wracam a ona z nim była i powiedziała mi to prosto w oczy że do niego wróciła wyobrażasz to sobie, on próbował ją zgwałcić a ona po tygodniu do niego wraca.
-Ucker jestem pewna że Dulce robiła sobie z Ciebie żarty May cały czas utrzymuje kontakt z Ponchem aby wspierać go w ciężkiej chwili i on nic nie wspominał że wrócili do siebie Dulce nie popełnia dwa razy tych samych błędów. -Nie powinnam tego mówić.
-Czyli już do mnie nie wrócić.- Nie wiedziałam jak wybrnąć.
-Wróci bo Cię kocha a to co innego, po za tym od zawsze najbliżej była z Ponchem i Chrisem więc nie dziw się że ma jakiś sentyment.
-Właśnie ona nigdy ze mną nie mogła być tak blisko nie rozumiałem nigdy tego a tak na prawdę znamy się najdłużej.
-Głuptasek z Ciebie słoneczko, ona zawsze troszkę była dalej od Ciebie dlatego że kocha Cię, - Dwa ostatnie słowa wykrzyczałam.

                                                                     ***

Dziś dodaje rozdział kolejny będzie w niedziele ;)

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 8

Miłość nadaje sens naszemu istnieniu, ale często wytaczają nam pozory. Może, dlatego nie zawsze doceniamy ludzi.


Ucker:
Zamówiłem pizze, otworzyłem wino w lodówce były jeszcze 3 wiem że Dulce uwielbia wino.  Pizza przyjechała po 30 minutach a jej nadal nie było postanowiłem wejść do jej pokoju i sprawdzić co z nią miałem szczęście była w samym ręczniku.
-Wyjdź.
-Dlaczego ?. - Głupie pytanie
-Bo jestem prawie naga.
-Widziałem Cię już nago więc to żadna nowość.
-Jesteś debilem - Uwielbiam jak ona się denerwuje oczy tak jej błyszczą. - Wyjdź albo na cały weekend zamknę Cię na balkonie.
-Daj buzi.
-Ucker spadaj.
-No daj buziaka, takiego małego.
-Zjeżdżaj.
-No weź nie bądź taka małe buzi to nic takiego. -  Staliśmy na przeciwko siebie chciała mi się oprzeć ale kto by mógł mi się oprzeć.
-Myślisz że jak Cię pocałuje to coś znaczy ?, oj kochanie idź lepiej na dół bo i tak nic nie zdziałasz jak na razie.
-Czyli mam szanse ?.  - Nie odpowiedziała mi na to pytanie tylko pocałowała w policzek.  - Czyli mam, czekam na dole.  - Zszedłem na dół w oczekiwaniu na moją boginie, zastanawia mnie fakt jak się ubierze może w jakąś sexi sukienkę mam nadzieje że się nie przeliczę. Czekałam jeszcze chwile a ona przyszła w piżamie serio, zrobiłem wielkie oczy.
-No co nie podoba Ci się ?.
-We wszystkim wyglądasz ślicznie. - Dlaczego nie mała czarna do cholery ?, chyba nic nie zdziałam tej nocy.
-Po co wino ?, nie mamy coli do pizzy lepiej pasuje.
-Wino Twoje ulubione.
-Ucker ale ja poproszę szklankę coli. - Przecież jakby wypiła była by rozluźniona a tak to nuda.
-To co będziemy później robić ?.
-Nie rozumiem ?.
-No obejrzymy film czy coś ?.
-Ja kładę się wcześnie spać jak chcesz możesz obejrzeć jakiś film. -Świetnie, niech idzie spać poradzę sobie bez niej, zjedliśmy kolacje  a ona od razu poszła na górę. Postanowiłem nie przejmować się tym zadzwoniłem po Diane, która zawsze była moim kołem ratunkowym. Gdy przyszła usiedliśmy na dole otworzyłem wino i zaczęliśmy oglądać film w sumie nie miałem ochoty jej zaliczyć jednak potrzebowałem wsparcia po prostu tego żeby ktoś mnie przytulił. Myślałem że Dulce już śpi siedziałem z Dianą a ona zaczęła...
-Ucker to co oglądasz ten film ?, bo jednak nie mogę zasnąć. - Sam spieprzyłem sprawę z Dulce dlaczego nic nie idzie po mojej myśli . - To może ja nie będę przeszkadzała jak masz gościa.
-Ucker to nich koleżanka zostanie, ja się przedstawia Diana miło mi.

Dulce:
Chciałam na prawdę zejść i obejrzeć z nim ten pieprzony film a on już znalazł sobie jakąś dupę. Przynajmniej była miła ale to nie zmienia faktu że Ucker po tym wszystkim mógłby nie zapraszać panienek do domu.
-Co oglądacie ?. - Udam zainteresowaną i zniszczę mu plany podrywu.
-Komedia romantyczna. - Jaka słodziutka ta blondyneczka.
-Na prawdę?, Ucker woli horrory.
-Mi mówił że lubi romantyczne filmy.
-Oj kochaniutki czemu okłamałeś tą śliczną dziewczynkę. - Jego mina była taka urocza, uznałam że to na prawdę będzie dobra zabawa wiem dużo o Uckerze i wszystkie jego kłamstwa mogą wyjść na jaw. - Skoro my z Uckerem wolimy horrory to może jakiś obejrzymy ?, nie rób takiej smutnej minki on Cię na pewno przytuli.
-Tak Dulce ma rację jak będzie coś strasznego to Cię przytulę.  - Jaki kretyn, zaczęliśmy oglądać jakiś durny film ta lala cały czas piszczała i tuliła się do niego  już mnie to wkurzało nie wiem po jaką cholerę zostałam tu licząc że może jakoś nasz stosunki się polepszą. Głupota boli, byłam zażenowana całą tą sytuacją dlatego postanowiłam się zmyć.
-Film jest nudny liczyłam na coś lepszego śpijcie dobrze. - Ostatnie dwa słowa powiedziałam bardzo sarkastycznie, Ucker to widział szkoda że wyczuł moją zazdrość, jednak tego nigdy nie dało się ukryć. Po godzinie siedzenia i rozmyślanie że on tam cudownie się bawi postanowiłam że pójdę spać liczyłam że będziemy spali dziś razem nawet nie myślę o sexie tylko samo przytulenie. Prawię zasypiałam gdy wszedł do mojego pokoju położył się i przytulił.
-Przepraszam nie powinienem jej zapraszać, czasem nie mogę Cię zrozumieć czy ty mnie chcesz czy nie, raz jesteś dostępna a innym razem po prostu mnie olewasz
-Przytul mnie. - Po co miałam słuchać jego gadania, skoro wolałam iść spać cieszył mnie fakt że był.
                                                                         ***

piątek, 19 czerwca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 7

Obecnie, kiedy jest tyle konfliktów i nienawiści powinniśmy zrozumieć, że nie tolerancja jest formą przemocy i blokuje rozwój duchowy.

Dulce:
-Dulce to ty ja na prawdę.
-Nie wysilaj się to i tak Ci nic nie da. - Twarda Dulce.
-Ja nie byłem świadomy tego co robię na prawe to się nigdy więcej nie powtórzy.
-Myślisz że Ci uwierzę ?, to się grubo mylisz. Jednak nie złożę na Ciebie skargi znasz mnie dobrze.
-Dziękuje Duluś, dziękuję.
-Ale jeśli pozostała czwórka się zgodzi będziesz mógł z nami nadal mieszkać, tylko że zakaz wstępu do mojego pokoju zrobię sobie alarm przed Tobą i mówię ci to serio. - Łał ale jestem mądra.
-Witam Pana, kim Pani jest ?.
-Siostrą pacjenta, przyjechałam aby go wspierać.
-Dobrze że Pani jest, Alfonso powinien iść na odwyk - Oczy zrobiły mi się jak jabłka serio, byłam z narkomanem i nawet tego nie zauważyłam brawo Dulce królowa idiotek. - Jest Pani zaskoczona z tego co widzę jednak wczoraj gdy pacjent został przywieziony był pod wpływem narkotyków. - Ja nie mogę.
-Czy mogłabym zostać sama z bratem ?.
-Tak proszę.
-Jesteś debilem?, Poncho kto normalny wchodzi w to bagno ?. Człowieku to może Cię doprowadzić do śmierci. Musisz iść na ten odwyk.
-Ja nie jestem uzależniony.
-Tak właśnie mówią osoby uzależnione jeśli zmienisz zdanie dzwoń pomogę ci mimo wszystko. - Wyszłam matko, chyba wole Uckera, który zdradza niż narkomana Poncha w sumie to jestem w dupie nie mogę trafić na ideał. Jeden gorszy od drugiego masakra, to za dużo dla mnie za dużo miałam ochotę skoczyć z dachu ale nie jestem jakaś głupia tylko chorzy popełniają samobójstwa ja należę raczej do normalnych ludzi. Kierując się w stronę domu poszłam do kiosku po paczkę papierosów staram się jak mogę graniczyć palenie jednak chyba tylko ciąża mogła by sprawić abym rzuciła tylko że jak na razie nie ma odpowiedniego mężczyzny, który mógłby zostać ojcem mojego dziecka i jestem jeszcze za młoda na matkę.
Ann:
-Dulce długo nie wraca martwię się bardzo.
-Mamy się nie martwić.
-Chris jesteś kretynem jeśli bym ci powiedziała żebyś skoczył z dachu to byś to zrobił ?.
-Jeśli będę miał spadochron to czemu nie.
-Jesteś idiotą.
-Ann nie obrażaj go, nie zasługuje na to.
-Nareszcie tak się martwiłam chcesz abym zawału dostała w tak młodym wieku. - Jako dobra obserwatorka zauważyłam wzrok Ucker, który mówił Kocham ją bleee muszę ją pocałować bleee chce z nią być bleble czyli dokładnie to samo co zawsze. Jest mi ich trochę szkoda bardzo się kochają.
-Jak widać nic mi nie jest dobrze że jesteście bo chciałabym żebyście naprawili drzwi w moim pokoju.
-W tym raczej ci nie pomożemy, zadzwoń po kogoś ja nie umiem.
-Chris chce żebyście je wstawili bo nie chce nie mieć drzwi w pokoju. - Dulce była dziwna, taka nieobecna. - No i jutro od rana przyjdą malarze będę odświeżała swój pokój ktoś chce jeszcze ?. - Logiczne jest to  że ja chciałam uwielbiam zmiany.
-Słońce co Cię skłoniło do tego ?. - Dulce spojrzała na niego takim lodowatym wzrokiem.
-Nic. - Gadatliwa to ona nie jest.
-Słuchajcie jest propozycja, ja z May wyjeżdżamy na weekend do Cancun chcecie jechać z nami ?.
-Tak ja chce oczywiście.
-Dulce, Ucker ?.
-Ja nigdzie nie jadę.
-Ucker ale z Ciebie sztywniak.
-Ja też nie jadę. - W tym momencie mój wzrok kierował się w stronę Chrisa i May czyli Ucker i Dulce muszą zostać sami może się pogodzą och jaka ja bym była szczęśliwa.
Sytuacja w tym domu na prawdę zaczęła mnie denerwować Dulce już nie jeździła z Uckerem do pracy tylko autobusem, May zrobiła się dobrą ciocią, która pomagała Poncho ja nie mogłam iść do niego miałam wielki żal. Szybko malarze zmienili nam kolory pokoi  ja postawiłam na róż i biel Dulce coś biały z błękitem nawet ładnie. W czwartek zaczęłam szykować się na weekend, było mi trochę głupio że jadę z May i Chrsiem jednak jeśli bym została między Dulce a  Uckerem do niczego by nie doszło.
Dzień wyjazdu:
Ucker:
Cieszyłem się że zostanę sam z Dulce liczyłam na szczerą rozmowę z nią
-Proszę was bądźcie grzeczni, żebym nie została ciocią - Cała Ann myśli tylko o jednym.
-Any kochanie ty lepiej znajdź tam sobie jakiegoś przystojniaka a jak będzie miał brata daj znać. - Ona myśli że będzie kogoś miała no proszę nie pozwolę na to ten weekend sprawi że będziemy razem. Ty już sobie poszli, Dulce była w kuchni robiła coś do jedzenia objąłem.
-To co słoneczko proponujesz na kolację ?. - szepnąłem do ucha.
-Rozumiem że chcesz abym ci coś ugotowała oj kochanie zamów sobie pizze bo jeśli tkniesz moje kanapki następnym razem do herbaty wrzucę ci truciznę co ty na to.
-Złośliwa ale sexowna.
-Ucker przestań, zamów tą pizze bo nawet kanapki mi nie wychodzą idę się wykapać.
-Umyć ci plecy ?.
-Umyj sobie mózg. - Nadal mnie kocha.

                                                                                ***


niedziela, 14 czerwca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 6

Spytano kiedyś wielkiego przywódcę i humanistę: "Czym jest miłość?" A on odpowiedział: "Jedyna siła co zdolna zmienić wroga w przyjaciela."


Ucker:
-Jeśli musisz. - Płacze ona płacze, usiadłem na krawędzi nie wiedząc co zrobić.  Bo w końcu ta cała sytuacja była z mojej winy.
-Dulce ja chciałem Cię przeprosić. - To co powiedziałem było głupie jednak chciałem jakoś zagadać.
-Ucker, nie masz za co to nie Twoja wina że Poncho próbował mnie..
-Słońce ci... chodź tu przytul się. - Objąłem ją,czułem jej perfumy delikatny zapach czekolady.
-Zabierz mnie do swojego pokoju.
-Boisz się tu być ?.
-Bardzo - Wtuliła się a ja wziąłem ją na ręce i zaniosłem do siebie, delikatnie położyłem ją na łóżku.
-Słońce, zostawię Cię tylko na 15 minut pójdę tylko do łazienki dobrze ?. - Ona tylko pokiwała głową. Wziąłem szybki prysznic założyłem spodnie od dresu i poszedłem do niej cała drżała.- Hej już jestem.
-Przytul mnie. - Objąłem ją trochę się uspokoiła leżeliśmy patrząc na siebie ma takie smutne oczy, jeździła dłońmi po mojej klatce piersiowej to ją bardzo uspokaja. W sumie to śmiesznie,obejmuje ją ona mnie dotyka patrzymy na siebie. Wiem że czuje się bezpiecznie przy mnie. - Ucker dziękuję
-Za co ?.
-Że mogę nic, nie mówić, że przytulasz i mimo to że jestem w samej bieliźnie to ty nie zwracasz na to uwagi.
-Jeśli chcesz mogę Ci dać jakąś koszule, wiesz żebyś się nie czuła źle oczywiście...- Nie pozwoliła mi dokończyć zdania pocałował mnie, robiła to nie pewnie, ja nie umiałem nie odwzajemnić jej pocałunku. Dotykała mnie co pobudzało moje podniecenie jednak nie miałem odwagi niczego zrobić oddawałem jej pocałunki ale dwie godziny temu Poncho próbował ją zgwałcić a ona się do mnie dobiera.
-Nie chcesz ?. - Jej oczy były smutne gdy zadała to pytanie jednak co mam odpowiedzieć mam straszną ochotę na Ciebie jednak nie uważam że to odpowiedni czas abyśmy się pieprzyli.
-Słonce to nie tak, zależy mi na Tobie jednak nie uważasz że nie powinniśmy tego robić, sama wiesz.
-Czyli co ?, nie pociągam Cię ?.
-Dulce do cholery jutro będziesz tego żałowała.
-Nie będę Ucker.
-Teraz szukasz pocieszenia, a ja nie chce być, chłopakiem na jeden raz mi nie o coś takiego chodzi. Uwierz mi jutro będziesz żałowała nawet tego pocałunku, teraz idź spać a ja pójdę przespać się w salonie. - Zostawiłem ją, nie mogę jej wykorzystać jest dla mnie zbyt ważna. Pewnie będę żałował jednak do cholery nie, nie będę żałował bo najgorsze było by to gdybym się z nią przespał. Położyłem się na kanapie i zasnąłem.
Nie możliwe jest to że w tym domu już o 8 rano May pałęta się po kuchni.
-Przepraszam nie chciałam Cię obudzić.
-May pogadamy ?. - Nie wiem czemu potrzebowałem właśnie rozmowy z May, była ona najbardziej odpowiedzialną osobą w tym domu.
-Chodzi o Dulce prawda. - No a o kogo innego mogło by chodzić.
-May wiem że miałaś mi za złe że Chris wyjechał i uważałaś że to moja i Dulce wina jednak ja nigdy nie chciałem aby mój przyjaciel wyjechał to też mnie bolało, cierpiałem tak jak ty.
-Nie mówmy o tym Chris jest już z nami i miejmy nadzieje że nigdy nas nie zostawi wiem że nie umiesz mi wprost powiedzieć o co ci chodzi ale słuchaj Dulce potrzebuje teraz tylko i wyłącznie Ciebie, Any i Chris zawsze mówili że to ty jesteś jej największą miłością bo kochała się w Tobie od dziecka. Jednak pamiętaj że po tym co przeżyła w nocy musisz być delikatny i nie dawać jej powodów do zazdrości to podstawa no i oczywiście Dulce to wariatka nie rób tego co ona w danej chwili sobie wymyśli. - Miała racje, nie dałem się wczoraj ponieść uczuciom i dobrze zrobiłem wiem że obydwoje byśmy żałowali. - Ucker mam pytanie jeśli chodzi o Poncha i wiem że może być to dla Ciebie dziwne ja chce mu pomóc wyjść z bagna w które wszedł.
-Oczekujesz mojego pozwolenie ?.
-Nie, wiem że przez ostatnie miesiąc Poncho dziwnie się zachowywał wydaje mi się że on zażywa narkotyki, możliwe że dziś potwierdzą mi to lekarze, poprosiłam znajomego mojego ojca o pomoc.
-Jeśli on wczoraj był naćpany w tedy można zrozumieć to co się wydarzyło jednak nie tłumaczy to tego że uderzył Dule.
-Wiem, nie chciałam wam tego mówić zdziwiło mnie to że ona tego nie zauważyła a najważniejsze jest dowiedzieć się dlaczego popadł w to. - Wiem co Poncho chciał zrobić Dulce jednak narkotyki to coś strasznego może dzięki naszemu wsparciu wyszedł by z tego nie wiem jednak trzeba walczyć o przyjaciół.
-Ranne ptaszki, nie dacie pospać.
-Jak to rozmawiamy bardzo cicho kochanie,
-Jak dla mnie za głośnie. - Chris to takie gumowe ucho.- To co dziś na śniadanie jestem strasznie głodny.
-Lodówka jest pusta  więc możesz z Uckerem iść do sklepu zrobię  wam listę. - No tak najgorsza robota zawsze dla nas.
Dulce :
Wstałam nie słyszałam głosy z dołu chłopcy wychodzili do sklepu dziś uświadomiłam sobie że Ucker miał rację, jakbym się z nim przespała to bardzo bym tego żałowała. Dziś dotarło też do mnie że Poncho chciał mnie na prawdę skrzywdzić to jest nie normalne jednak Ucker mnie uratował jest on moim bohater może źle go oceniałam jednak zdradził mnie i nie powinnam nawet go całować. Nie miałam ochoty schodzić na dół, bo po co aby wszyscy się użalali i mówili jak mi współczują żałosne. Podejdę do tego jak odpowiedzialna kobieta czyli poproszę go o wytłumaczenie całej sytuacji tak odwiedzę go w szpitalu. W sumie to jestem w szoku Ucker na suficie ma nasz zdjęcie z Cancun jak się całujemy to słodkie, ogólnie dużo tu mnie, są nasze zdjęcia z dzieciństwa, wszystkie wspomnienia do mnie wracają jak ratowałam Uckera od dziewczyn udając jego dziewczynę, pierwsze pocałunek w clubie gdy jakaś otyła laska się do niego przyczepiła miał być udawany jednak trochę nas poniosło. Dość tych wspomnień Dulce, ogarnij się i dziś pogadać z Ponchem. Poszłam do swojego pokoju no tak drzwi rozwalone panowie będą musieli to naprawić. Trochę się ogarnęłam miałam nadzieje że chłopcy jeszcze nie wrócili i spokojne będę mogła wyjść jednak jak zawsze muszę się mylić.
-Gdzie idziesz?.
-Chris na spacer.
-Pójdę z Tobą.
-Nie potrzebuję ochrony zajmij się May a ja sobie poradzę dobrze.
-To Ucker z Tobą pójdzie.
-Do cholery chce być sama, jak będę chciała ochronę to sobie ja wynajmę. - Trzasnęłam drzwiami i wyszłam kierowałam się do najbliższego szpitala, miałam nadzieje że uderzenie nie było zbyt silne i Poncho pamięta wszystko i jest świadomy swojego błędu. Szpital nie był daleko więc w ciągu 15 udało mi się do niego dotrzeć byłam trochę przerażona jednak do odważnych świat należy.
-Dzień dobry, w jakiej sali leży Alfonso Herrera ?. - Niezłe te pielęgniarki, szczupłe wysokie, dobrze że Ucker nie trafił do szpitala zaraz by koło niego latały a jemu to by nie przeszkadzało.
-Kim Pani dla niego jest ?, obcym nie możemy udzielać informacji.
-Domyślam się jestem jego siostrą.
-Czy mogłabym zobaczyć dowód?.
-To nic Pani nie da mam już męża więc nazwisko mam po nim a nie chciałam zostać przy panieńskim.
-Pierwsze piętro sala 3. - Och co za baba, jest okropna dobrze że umiem kłamać, więc szłam sobie tylko że gdy byłam co raz bliżej czułam się co raz bardziej sparaliżowana, strach przejmowała władze. Stałam na przeciwko sali numer 3 wejść czy nie wejść o to jest pytanie. Nacisnęłam klamkę i w tedy zrozumiałam że nie powinno mnie tu być.
                                                                               ***

piątek, 12 czerwca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 5

Widziałam drani którzy bili włóczęgę i nic nie zrobiłam. Widziałam mężczyznę który bił żonę- nie zareagowałam. Boję się pomyśleć, że jeśli ja stanę się kiedyś ofiarą, mnie też nikt nie pomoże.


Any:
Cała nasz trójka stała przy drzwiach balkonowych i oglądała tą sytuacje, byłam taka szczęśliwa i nie mogłam uwierzyć oni na prawdę się całowali może za dużo alkoholu nie wiem.
-Jej ona musi być pijana.-May jest kretynką.
-Ona go kocha. - Powiedział dumnie Chris. Jednak tego nie spodziewaliśmy się Ucker dostał w twarz
-Jesteś idiotą, kretynem, pajacem, durniem, syneczkiem tatusia myślisz że co możesz mieć mnie od tak ?, nie mój drogi to była chwila słabości od dziś nawet nie jesteś moim przyjacielem. - Po czym ponownie dostał w twarz. - Myślisz że Cię kocham ?, to się grubo mylisz.
-Macie rację ona go kocha. - May jest beznadziejna. Dulce wyleciała jak strzała nie zwracając uwagi na nic. Postanowiłam za nią pójść może mnie opieprzy ale trudno.
-Źle zrobiłaś odrzucając go.
-Any wyjdź.
-Nie wyjdę, bo znam Cię i Twoje zachowanie jest karygodne.
-Moje zachowanie jest karygodne ?. - Dulce zaczęła wrzeszczeć na całe mieszkanie. - Ucker mnie zdradził, przespał się z jakąś szmatą, od kąt ze mną nie jest przyprowadza do domu kolejne dupy. A ja nadal jestem mu wierna, nie kochałam się z Ponchem, unikam pocałunków częstych, nie chce się przytulać nadal jestem mu wierna a on mnie wykorzystuje.
-On Cię kocha.
-Człowiek, który kocha nie zdradza.

Ucker:
Człowiek, który kocha nie zdradza te słowa pozostały w mojej głowie . Ta noc nie tak miała wyglądać, zniszczyłem wszystko. Jednak odwzajemniła mój pocałunek nasze języki pragnęły się, ja ją ona mnie. Zepsułem imprezę dla Chrisa, jednak to była jedyna okazja aby ją pocałować. We czwórkę siedzieliśmy przy stole atmosfera była napięta.
-Dobrze zrobiłeś że ją pocałowałeś, trzeba korzystać z okazji. - Mądra Ann.
-Kogo pocałowałeś podrywaczu ?. - Byłem tak zmieszany że nie wiedziałem co zrobić, Poncho stał i patrzył na nas miałem nadzieje że nikt się nie odezwie.
-No jak to kogo- proszę Cię Chris zamknij się- Uckerek całował Dulce, z języczkiem dobrze że się opanowali bo zaraz na balkonie uprawiali by sex.
-Co. - Myślałem że podejdzie i uderzy jednak to co zrobił tego się nie spodziewałem pobiegł na górę prosto do pokoju Dulce.

Dulce:
Płakałam, nie dlatego że pozwoliłam mu się pocałować, tylko obraziłam go  i powiedziałam że nie kocham... Dlaczego, dlaczego przecież ja go kocham.
-Ty szmato- Poncho wpadł do mojego pokoju był wściekły, krzyczał nie wiedziałam co zrobić bałam się on zamkną drzwi na klucz. -Myślałaś że się nie dowiem, nie chcesz się ze mną kochać a ty nim to pieprzysz się po kontach pewnie, szmato.  - Uderzył mnie, on mnie uderzył krzyknęłam najgłośniej jak mogłam miałam nadzieje że ktoś mnie uratuje,  rzucił mnie na łóżko i zaczął wgryzać się w moją szyją, byłam sparaliżowana ze strachu. Zdejmował moją sukienkę, swoimi obrzydliwymi paluchami. - Dasz mi to na co czekam od dłuższego czasu.- Zaczęłam płakać, łzy same napływały do moich oczu czekałam na zabawienie. Po chwili usłyszałam jak Ucker z Chrisem dobijają się do moich drzwi, Poncho zasłonił mi ręką usta i zaczął lizać mój biust. Nie miałam siły wyrwać się z jego objęć. Nagle usłyszałam wielki huk i Ucker rzucił się na Poncha. -Co myślałeś że jej nie będę miał ?, szmata ona tylko umie się puszczać. - Uckera tak zdenerwowały te słowa że przez jego cios Poncho upadł na podłogę. Any przytuliła mnie a May zaczęła krzyczeć coś o karetce bo Poncho stracił przytomność. Byłam tak przerażona nie docierało do mnie to co się wydarzyło ta sytuacja była przerażająca. Ann cały czas mnie przytulała i mówiła żebym się uspokoiła, czy ona jest normalna przed chwilą mogłam zostać z gwałcona przez swojego własnego chłopaka a ona każde mi się uspokoić. Po chwili może godzinie nie wiem byłam w takim amoku że godzina to dla mnie minuta przyjechała karetka i policja, karetka zabrała Poncha a policja zaczęła nas wszystkich przesłuchiwać. Czy ze mną jest coś nie tak?, jeden mnie zdradza, drugi próbuje gwałcić.

Ucker :
Siedziała taka bezbronna Any starała się ja uspokoić, stałem zerkałem tylko na Chrisa, który również nie wiedział co zrobić. Policja, karetka masakra i ona siedziała cały czas na łóżku i Ann ją tuliła, była taka biedna, bezbronna nie mogę sobie wyobrazić co  by się stało gdybyśmy nie weszli tu on by skrzywdził moją Dulce.  Policja rozmawiała ze mną i Chrisem jednak nie mogłem niczego sensowego powiedzieć bałem się o Dulce jedyną odpowiedzialną osobą która była świadoma całej sytuacji była May.
-Proszę Pana, dziś nie ma o czym rozmawiać, wszyscy jesteśmy zdenerwowani po za tym to Poncho zaczął- May zamiast na aktorkę  powinna zostać prawniczką zawsze wie co robić i wspiera nas trudnych chwilach. Nie wiem co May im powiedziała jednak policjanci nie byli nachalni, zostawili nas było to dla mnie dość dziwne jednak nadal nie mogłem przestać patrzeć na nią nie mogła sobie poradzić Ann nadal ją przytulała jednak dopiero teraz zwróciłem miała na sobie czarny biustonosz idealnie dopasowany do jej piersi i stringi moje ulubione o czym ja myślę przecież przed chwilą mogło jej się coś stać dureń ze mnie. Chciałem podejść i ją przytulić jednak wiedziałem że to nie jest odpowiednia chwila. May zaczęła wszystko ogarniać a Any położyła Dulce na łóżku i przykryła kocem. Powiedziała że Dulce chce zostać sama zeszliśmy na dół.
-Dulce jest w strasznym stanie musimy jej pomóc.
-Nie mogę zrozumieć do cholery jak to możliwe że on ją chciał skrzywdzić, ona jest taka...
-Dobra Ucker wiemy jaka jest idź lepiej do niej może poczuje się lepiej - Chris mówił tak mądrze więc skierowałem się do jej pokoju.
-Dulce słońce czy ja mogę wejść ?.

                                                                               ***

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 4

Pośród licznych języków i dialektów świata jest jeden uniwersalny - pocałunek.
Dulce :
Mam dość tej całej sytuacji w tym domu, same kłótnie, bójki i wyzwiska strach się bać co będzie dalej. Może Poncho ma rację męczy mnie mieszkanie tu jednak nie chce zostawiać Any jest moją przyjaciółką w sumie May też mimo że nie mamy ze sobą ostatnio dobrych kontaktów no i jest jeszcze Chris dopiero wrócił nie dobra będę ze sobą szczere nie wytrzymam dnia aby nie oglądać Uckera. Zależy mi na nim strasznie on jest głównym powodem czy moje serce mu już wybaczyło ?.
-Dulce mogę ?.
-Jasne Christian, wchodź. - W sumie byłam zadowolona że Chris przyszedł do mnie.
-Musimy pogadać Dulce i to jest bardzo poważne- Zaczynam się bać
-Chris chodzi Ci o..
-Słuchaj Poncho to nie jest facet dla Ciebie, on Cię niszczy, nie jesteś już taka jak dawniej.
-Jestem, nie było Cię pół roku nie wiesz jaka jestem, może inna ale zawsze mam swoje zdanie nikomu nie pozwolę wejść na głowę.
-Pozwoliłaś, Poncho wejść sobie na głowę, pamiętasz jak mówiłem ci że związek z Uckerem się nie sprawdzi bo jesteście przyjaciółmi, zawsze mogliście na siebie liczyć że on jest podrywaczem a ty nie jesteś też święta.
-Poncho to nie Ucker. - Niech on przestanie mieszać mi w głowie.
-Wiem, jednak jak zaczęłaś z nim być nie byłem do tego przekonany jednak zauważyłem że wy razem jesteście dla siebie stworzeni ty mówisz idę z dziewczynami na melanż on mówi dobra słonce ja z chłopakami koło 23 zadzwonię do Ciebie to wpadniemy abyś trochę ze mną się też pobawił i koło 04;00 czy 05:00 nie wracała sama. Tak zachowuje się kochający chłopak a nie tak jak Poncho, który chce wymusić wyprowadzę. To ty z Uckerem po miesiącu chcieliście zamieszkać razem !!!!!!!!!!!!!!. A po 6 miesiącach z Ponchem nie chcesz się wyprowadzić ty go nie kochasz Dulce.- Patrzyłam na Chrisa miałam zły w oczach nikt nie był ze mną tak szczery jak on, kiedyś nie bałam się jego prawdy.

Anahi: 
Spokojnie jak zawsze malowałam sobie paznokcie zawsze to robię gdy się nudzę chodź może jutro pójdę do kosmetyczki tak to genialny pomysł. Biedny Uckerek chodzi taki smutny po domu.
-Co jest misiaczku mój kochany ?.
-Łał Ann jaki masz dobry humor.
-a to ty wyglądasz kiepsko, może się napij z Chrisem.
-Nie jesteś zabawna, słuchaj przygotujmy imprezę powitalną dla niego co ty na to ?.
-Kocham imprezy tak to świetny pomysł jestem zachwycona na ile osób 50 - 100 ?.
-Myślałem o czymś w naszym gronie. -Jaki nudziarz w naszym gronie to nie impreza.
-Świetny pomysł.
-Ann wiesz że nie mamy dobrych kontaktów z Ponchem więc wole imprezę razem aby nic złego się nie wydarzyło- Może i Ucker mówił dobrze jednak ja chciałabym zrobić taką wielką imprezę śliczne suknie, idealny makijaż ahh.

                                                               Dzień imprezy :                                                                         

Anahi:
Wszystko już gotowe,  nie rozumiem dlaczego Ucker kazał mi wszystko przygotować w tydzień masakra, nie dość że w tym domu atmosfera jest niesmaczna to jeszcze mój kochany Ucker dał mi tak mało czasu. Wszyscy wiedzieli o tym spotkaniu oprócz oczywiście Chrisa. Miałam plan zrobić wszystko na różowo jednak Dulce, May i Ucker nie byli zachwyceni więc wybrałam błękit. Zacznę od tego jak rozdzieliłam zadania May gotowała ja zajęłam się wystrojem to raczej oczywiste,  a Dulce i Uckera alkoholem, Poncho nie brał udziału w przygotowaniach bo jest kretynem i powiedział że nawet go na imprezie nie będzie bo pracuje w sumie to nawet dobrze.
-May o której Chris wraca ze studia ?.
-Masz jeszcze 3 godziny spokojnie, już prawie skończyłaś a zaraz pójdziemy się ogarniać.
-No tak a Dulce i Ucker co z nimi.
-Jesteśmy. - Nareszcie.
-Ile można na was czekać, już prawie wszystko gotowe, nie patrz się tak Dulce jak Ucker już jest to teraz poczeka w kuchni i dopilnuje tego czegoś co May robiła i rozpakuje alkohol. My idziemy się szykować.
-A ja ?.
-Ty przecież możesz tak wyglądać- Ucker wyglądał na obrażonego, jednak i tak wiedziałam że to nic nie znaczy. Poszłyśmy na górę i zaczęłyśmy szykować się na naszą imprezę May chciała wyglądać jak najlepiej chyba miała już dość udawania przyjaciółki Chrisa.  Z Dulce zrobiłyśmy dobrą robotę May wyglądała jak milion dolarów to pewnie przez tą świecącą sukienkę
Ja postawiłam na małą czarną w sumie nie chciałam się wyróżniać bo ten wieczór chciałam aby należał do May. Ona i Chris są idealną parą, zabawni, potrafią się bawić ze sobą. Miłe wspomnienia. Największy problem był z Dulce nic się jej nie podobało, wydawało mi się że nie chce wyglądać sexownie ze względu na to że nie ma Poncha, będę szczera bardzo się cieszę że go nie ma chodź widzę że jest jej bardzo smutno. May była gotowa jako pierwsza, poświęciłyśmy jej najwięcej czasu, zeszła na na dół aby zobaczyć co z Uckerem.

-May poszła co się dzieje ?.
-Ann ja kocham Uckera.
-To raczej logiczne, teraz zerwij z Poncho i wróć do niego. - Łatwa sprawa.
-Nie mogę, Poncho mi tak pomagał a Ucker przynajmniej dwa razy w tygodniu ma jakieś panienki na noc.
-Nie myśl o tym dziś się upijemy i będziemy cieszyły że Chris jest z nami masz zakładaj to.
-No chyba oszalałaś.
-Jesteś sexi, Ucker będzie zachwycony.
-Myślisz ?. No go dziś będę denerwować.
-Nie zapomnij że dziś bawimy się jako przyjaciele kochanie. - Gdy zeszłyśmy na dół wszystko było gotowe brakowało tylko Chrisa, który lada moment miał wrócić. Usiedliśmy wszyscy czekając na naszą małpeczkę. Widziałam dokładnie jak Ucker wodził wzrokiem za Dulce jeśli dobrze pamiętam lubił gdy ubierała się wyzywająco, zawsze chwalił się jaką ma boską dziewczynę a jego byłe były cholernie zazdrosne że to Dulce go usidliła. To były dobre czas. Gdy tylko Chris wszedł do mieszkania Ucker zaczął wariować krzyczeć do dla Ciebie kochanie ciesz się że nie ma tu ponad 100 osób tylko sami mi. Jego słowa były bardzo smutne dla mnie jednak z Uckerem porozmawiam o tym później.

Chris: 
Wiedziałem że Ci debile będę chcieli coś zrobić dla mnie, pociesza mnie fakt że nie ma tu setki nieznanych mi osób. Zaczęliśmy od pica, szampan, wino, wódka wszystko co się dało, muzyka grała bawiliśmy się jak za starych dobrych czasów.May wyglądała jak księżniczka siedziała mi na kolanach, zastanawiałem się czy to odpowiedni moment na pocałunek.
-Twoje kanapeczki są pyszne.
-Dzięki Ucker. - May ma straszny żal do Uckera i Dulce traktuje ich strasznie na dystans o tym też muszę z nią porozmawiać.
-Wiesz bardzo tęskniłem za Tobą.- Miała takie śliczne oczy.
-Ja też, bardzo cieszę się że Cię mam, że jesteś. Bez Ciebie moje życie traciło sens. -Zaczęliśmy się całować, oboje pragnęliśmy od dłuższego czasu. Jestem pewien że wyglądaliśmy jak dwa wygłodniałe zwierzaki.
-Hola hola, nie zapędzajcie się tak my tu jesteśmy. - Ucker i jego mądrości musi we wszystkim mi przeszkadzać.
-Dobra, dobra. - Uśmiechnąłem się do May i wyszedłem z Uckerkiem na szluga.
-Spójrz tylko na nie, piją, bawią się, są takie szczęśliwe.
-Kochasz ją no nie ?.
-Kocham jak oszalały, dziś wygląda jak moja stara Dulce, szalona, pewna siebie piękna.
-Masz rację, nie ma Poncha możesz coś zadziałać.
-Ty lepiej działaj z May bo jest na Ciebie napalona. - Mądre słowa.

Ucker: 
Ta noc jest na prawdę niesamowita, Chris i May cały czas się całują i przytulają nie wiem czy są razem jednak tej nocy będę. Próbuję zagadać do Dulce jednak nie mam odwagi, tańczy i pije z Ann. Czekam na zabawienie.
-Ucker chodź do nas. - Jest i moje zabawienie kochana Any.
-No co tam moje drogie Panie.
-Kochany mój dolej nam wina.
-Chyba wam już na dziś starczy Ann.
-Ja idę zapalić. - Dulce unikała mnie.
-Idź za nią idioto - Głęboki wdech i wydech też się przyda, stałem na balkonie ona patrzyła się w niebo, delikatnie ją objąłem wystraszyła się.
-Ślicznie dziś wyglądasz jak bogini.- Bała się spojrzeć w moje oczy.
-Dziękuję, mógłbyś mnie puścić ?.
-Nie mógłbym. - Nasze języki zaczęły toczyć grę namiętności.

                                                                                 ***

czwartek, 4 czerwca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 3

Anonimowej zemsty dokonują Ci, którzy rzucają kamieniem i skrywają rękę. Skuteczną zemstą jest słowo które zniesławia z ukrycia sprawiając, że stajemy się ofiarą bezimiennego kata.


Any ; 
Zeszłam sobie spokojnie rano na śniadanie myśląc że Poncho już gotuje dla Dulce no i dla nas jednak ten widok, który ujrzałam był jednocześnie śmieszny jak i żałosny. Po pierwsze ucieszyłam się widząc tą różową głowę moją kochaną mowa tu o Chrisie tylko że szkoda iż razem z Uckerem byli już troszkę podpici w sumie to troszkę to zbyt słabe słowo oni byli tak strasznie nawaleni że masakra. No ale jak to ja podeszłam do Chrisa i zaczęłam go tulić i całować.
-Szkoda księżniczko że na mnie nie reagujesz tak codziennie rano.
-Ann, jestem pijany ale nie tak bardzo żebyś mogła robić ze mną co chcesz.
-Musze iść po May ona tak się ucieszy jak Cię zobaczy no i Dulce oczywiście przecież zostawiłeś ją w tak ciężkiej chwili. - Nie minęła chwila a w piątkę siedzieliśmy już razem przy stole w kuchni May była tak szczęśliwa że siedziała Chrisowi cały czas na kolanach, Dulce przyłączyła się do nich z piciem chyba miała kiepski dzień.
-Chris nawet nie wiesz jak tęskniliśmy wszyscy z Tobą.
-Mam rozumieć że wybaczyłaś mi to że wyjechałem ?. - I tego pytania Chris nie powinien zadać, nawet pijany Ucker powiedział że idzie zapalić a za nim Dulce, ja udałam że idę do toalety.

Dulce : 
Zaczęłam pić z chłopakami, był tak szczęśliwa że widzę mojego przyjaciela jednak ten kretyn musiał zadać to głupie pytanie May, szybko wszyscy się ulotniliśmy, stałam na balkonie z Uckerem nie odzywając się o siebie. Nie wiedziałam jak zacząć, wczoraj się głupio zachowałam nie powinnam do niego przychodzić.
-Miałaś rzucić. - No świetny temat sobie wybrał dobrze że przynajmniej coś powiedział.
-Wiem, jednak ja pije to muszę zapalić.
-Myślałem że dla swojego chłopaka jesteś w stanie zrobić wszystko nawet się wyprowadzić.
-Skąd wiesz o tym...
-Czyli to prawda, no powiedz zgodziłaś się ?. - Jego oczy były tak smutne.
-Nie zgodziłam się, nie rozmawiajmy o tym mamy wiele ciekawszych tematów.
-No to jakich słucham ?. - Z tej krępującej sytuacji uratował mnie Poncho.
-A wy co tak wcześnie wstaliście. - Pocałował mnie i wtedy się zaczęło - Dulce śmierdzisz alkoholem nie mów że Ucker już poi od rana.
-Ej ej, przyjacielu nie mów tak o mnie jak tu jestem po za tym Dulce ma swój rozum i wie czy może pić czy nie.
-A ty co, nawalony jesteś Dulce rzuć tego papierosa.
-Stary ty sam siebie słyszysz... bronisz jej palić jak będzie sama chciała rzucić to to zrobi.
-Nie jesteś osobą, która powinna mi dawać rady jeśli chodzi o związki stary.
-To może ja Ci dam jakąś radę. - Christian z całej siły uderzył Poncha zrobiłam wielkie oczy nie rozumiałam co się dzieje dlaczego akurat tak jak to możliwe. Przecież to są przyjaciele. Ucker mimo kłótni z moim chłopakiem zaczął odciągać Chrisa, May zaczęła płakać nie wierząc w to co się dzieje. - No i co myślałeś że nie wrócę durniu to się pomyliłeś frajerze pożałujesz że ze mną zadarłeś.
-Stary chodź napijemy się jeszcze. - Gdy po kilku minutach Ucker przekonał Chrisa aby z nim poszedł, ja zaprowadziłam Poncha do jego pokoju, miał lekko wargę rozwaloną więc uderzenie nie było zbyt mocne.

Ucker :
Wydawało mi się że jestem bardziej pijany od Chrisa jednak nie spodziewałem się że taka akcja będzie kiedykolwiek w tym domu. Nie rozumiem za co Poncho dostał jednak trochę ucieszyłem się.
-Stary podziękujesz mi jeszcze za to uwierz mi, ja zrobiłem to dla Ciebie jesteś moim przyjacielem popełniłem wielki błąd ale uwierz mi wszystko powiem wszystko. - Nie rozumiałem sensu słów Chrisa ale wiedziałem że jemu alkoholu to już starcz, May pomogła mi go zaprowadzić na górę.

Po tej całej sytuacji byłem trochę zagubiony, Chris dopiero co wrócił a już zaczynają się kłopoty. Od pół roku miałem dobry kontakt z Ponchem, on nie oceniał mnie a ja jego chodź jako mój przyjaciel nie powinien związać się z Dulce tylko że to jego życie i decyzja ja popełniłem błąd i za niego do dziś płace. Położyłem się spać przecież pół nocy nie spałem...

May;
Chris tak słodko spał, wiem że ukrywa się coś, prędzej czy później poznam prawdę. Zeszłam na dół a Dulce i Ann już plotkowały.
-Dziwne Dulce że mówisz tak o Chrisie do Twój przyjaciel.
-Słuchaj nie powiedziałam nic złego okej, po prostu nie rozumiem co się stało i jego zachowania to chyba normalne.
-Jestem pewna że to wszystko Twoja wina.
-May nie obwiniaj mnie za wszystkie Twoje nieszczęścia, Chris wrócił do Ciebie możesz przyjąć jego przeprosiny i będzie tak jak dawniej.
-Nie będzie, nie jesteś osobą która powinna udzielać mi rady. Bo ty mogłaś wybaczyć Uckerowi i nie było by problemu prawda ?, ale ty wolałaś iść do łóżka z jego najlepszym przyjacielem. - Chyba przesadziłam mówiąc o tym łóżku.
-Wiesz doskonale o tym że nie sypiam z Poncho, oddałam się tylko i wyłącznie Uckerowi, a zdrada to co innego niż wyjazd.
-Ucker Cię zdradził tylko że nie był świadom tego a Chris gdy wyjeżdżał był świadomy swojej decyzji.
-Dziewczyny dość, nie kłóćcie się, cieszmy się z tego że Chris wrócił, trzeba rozwiązać problem między nim a Poncho a wy sama stwarzacie nieprzyjemne sytuacje. - Może i Any ma rację jednak ja mam zbyt duży żal do Dulce. Gdy nie poszła do Poncha to Chris nie wyjechałby.
-A wy co tak plotkujecie...
-Jak się czujesz kochanie ?
-Dobrze, Dulce myślałaś nad moją propozycją ?.- Zastanawiałam się nad jaką propozycją może Poncho się jej oświadczył w sumie to by było dość zabawne.
-Nie myślałam, daj mi spokój dobrze, nie mam czasu aby zajmować się tym.
-Musisz taka być chce zmienić nam życie.
-Słuchaj mam swój rozum mi pasuje to że mieszkam tu jeśli Tobie nie to się wyprowadź. -Nigdy nie widziałam Dulce w takim stanie, Poncho chyba od dłuższego czasu ją denerwuje jednak takiego sobie wybrała.
-Dlaczego ty chcesz tu mieszkać ?, nie mamy tu żadnej przyszłości dziewczyno chcesz do końca życia z nimi mieszkać.
-Słuchaj Poncho czy ty zwariowałeś ?, cieszę się że kochasz Dulce ale jak ty się zachowujesz człowieku jesteśmy przyjaciółmi uwierz mi
-Ann, zamknij się nie pierdol głupot.
-Słuchaj nie odzywaj się tak do mnie nie życzę sobie tego.
-Any ma rację Poncho zwracaj uwagę na słowa bo żadna z nas nie zasłużyła na takie traktowanie.
-I ty kochanie przeciwko mnie. - Sytuacja w tym domu jest dość męcząca, Poncho zachowuje się jak kretyn, w sumie to nic nowego.
-Dobra Poncho idź na zakupy dobrze bo gdy na Ciebie patrze to mam ochotę się wyrzygać prosto w twoją twarz. - Chyba Ann przesadziła.
                                                                                    ***

wtorek, 2 czerwca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 2

Zapomnę słowa które wypowiedziałaś, zapomnę nawet to co mi zrobiłaś, ale zranionych uczuć nic nie wyleczy.

Dulce :
Jestem z Poncho w bardzo eleganckiej restauracji, jest tu przyjemnie i milo. Jednak nadal nie dają mi spokoju słowa Uckera, nie wiem czemu nie mogę tego zrozumieć  aż tak bardzo się zmieniłam, to nie możliwe jestem z Poncho od pół roku  to zbyt krótko chodź to mój najdłuższy związek jak do tej pory.
-Dulce, mówię coś do Ciebie, słyszysz, zamieszkajmy razem. - Dlaczego Ucker tak interesuje się moimi zmianami nawet jeśli to my przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. - Możesz mi coś odpowiedzieć a nie tylko gapisz się na ten talerz z jedzeniem. - Jakbym była taka jak kiedyś  to z pewnością nie siedziałabym w ten knajpie. Oczywiście moje głębokie przemyślenia przerwał mi on. - Możesz mi powiedzieć o czym myślisz ?.
-O tym co powiedziałeś. - W sumie to nawet nie interesuje mnie to co mówi.
-Czyli co myślisz o tym aby zamieszkać ze mną - Nagle wyobraziłam sobie moje życie u jego boku, koszmar, przecież ja nie mam z nim przyszłości.
-Uważam że to bardzo zły pomysł, nie jestem gotowa aby mieszkać ze Tobą, jesteśmy zbyt krótko razem.
-Za wcześnie ?, myślałem że to odpowiedni moment skoro...
-Nie to nie jest odpowiedni moment, jeśli tylko z tego powodu zniszczyłeś mi wieczór z dziewczynami to więcej tego nie rób.
-Dulce jak to ?.
-Nie będę się z Tobą kłóciła,  to nie ma sensu odwieź mnie do domu. - Jej byłam twarda, strasznie się z tego cieszę, jednak trudno jest mi dominować właśnie to nie pasuje do mnie przecież to ja zawsze byłam górą. Gdy wróciłam do domu byłam szczęśliwa że już w nim jestem miałam wielką nadzieje że dziewczyny są w clubie i będę miała ciszę jednak jak zawsze się myliłam.
-Co tak szybko ?. - Ann jak zawsze chce wszystko wiedzieć.
-Tak wyszło. - Poncho szybko poszedł do swojego pokoju.
-A jemu co ?.
-Ann nie zwracaj na niego uwagi, czemu nie wyszliście ?.
-Nie chciałyśmy Uckera zostawiać, po za tym musimy przygotować imprezę dla Chrisa. - Nie miałam ochoty słuchać o imprezie dla Chrisa mimo że bardzo tęskniłam za nim, wzięłam prysznic jednak zamiast kierować się do swojego pokoju poszła do Uckera.

Ucker :
Leżałem w bokserkach na łóżku gdy zobaczyłem Dulce, w piżamie, którą dostała ode mnie. Od pół roku nie była w moim pokoju zastanawiam się co się stało.
-Łał, nie wstydzisz się zapraszać panienek do pokoju w którym są zdjęcia Twojej ex ?.
-Mówię że to moja siostra.
-Całowałeś się kiedyś ze swoją siostrą?.
-Dulce ja nie mam siostry. - Usiadła na brzegu łóżka i bawiła się kosmykiem swoich włosów. -Ej słońce co się dzieje, nie było Cię tu pół roku...
-Wiem nie powinnam tu przychodzić jednak męczą mnie Twoje słowa, powiedziałeś że kiedyś byłam inna, Ucker jaka ?.
-Słońce to nie jest odpowiednia rozmowa, na tą porę jest już późno. - Nie chciałem z nią rozmawiać bo po co wracać do starych wspomnie, wiem że ją będzie to bardziej bolało niż mnie.
-Ucker, ja nie chce ci się narzucać jednak, mam Twoje słowa w głowie.
-Powiem Ci jedną rzecz jak byłaś ze mną nie broniłem Ci wychodzenie z dziewczynami do clubów, nawet sam chciałem chodzić z Tobą i się dobrze bawić a teraz...
-No tak, oczywiście, ty byłeś dla mnie ideałem, tylko szkoda że mnie zdradziłeś ideale.
-Widzisz nie ważne co powiem to ty i tak wypominasz mi zdradę.
-Pieprz się z tymi pustakami. - Jej słowa mnie zabolały, jednak rozumiem jak bardzo ją zraniłem, spojrzała tylko na mnie  i wyszła. I tak wiem że mnie kocha. Nie zdążyłem przewrócić się na drugi bok a Any już do mnie przylazła.
-Co Dulce tu robiła. - Skąd ona wszystko wie. - Pocałowałeś ją ?,nie patrz tak na mnie tylko mów co się działo.
-Księżniczko proszę nie teraz mam dość na dziś rozmów.
-Głupoty gadasz, mów mi wszystko w tej chwili. -Ona jest jedną z tych osób, którym nie umiem odmówić niczego, opowiedziałem jej o mojej uroczej rozmowie z Dulce.- Jesteś kretynem, mogłeś to inaczej zrobić ona Cię kocha, z tego co wiem Poncho chciał z nią zamieszkać.
-Na prawdę. - Oby się nie zgodziła ale pewnie się wyprowadzą.
-Nie zgodziła się, jednak Poncho bardzo chce ją zabrać z tego domu.
-Dlaczego ?. - Nie mogłem pojąć czemu, przecież żyje nam się wszystkim tu dobrze.
-Nie wiem, ale spokojnie królewiczu dowiem się wszystkiego, wiem że Dulce Cię kocha mimo wszystko co jej zrobiłeś paskudo.
-Ann, nie wspominajmy o tym to nie są miłe wspomnienia.
-I nie powinny być to dzięki mnie ona z Tobą rozmawia, a co najważniejsze nie odeszła z pracy.
-Idę spać, jak będziesz wychodziła zgaś światło. - Nie pozwolę na to aby ktoś kiedykolwiek odebrał mi ją, może nie będę z nią w związku ale być ma blisko.

Chris:
Nie wiem czy to odpowiedni moment aby wrócić jednak wiem że czas zrobić zamęt w tym domu . Pół roku to dużo czasu na przemyślenia i wiem że wyjazd nie był błędem.  Będę starał się naprawić wszystko i oczywiście odzyskać May. Poinformowałem Ann że pojawię się w przyszłym tygodni to było kłamstwo aby nie było imprezy powitalnej. Jest 4;40 miałem nadzieje że wszyscy śpią jednak nie mam szczęścia . Ucker siedział w kuchni pijąc kawę i oglądał zdjęcia w telefonie pewnie z Dul. Kretyn nawet mnie nie zauważył przecież od razu powinien się na mnie rzucić. Odłożyłem swoje torby i po cichu podszedłem do niego zakryłem oczy i...
-Cześć kochanie, mam dla Ciebie złą wiadomość jestem w ciąży. - Jego mina była boska, szybko się odwrócił.
-Czy ty nigdy się nie zmienisz ?.
-Jakbyś nie był zapatrzony w tego rudzielca...
-Nie mów tak o niej wiesz że tego nie lubię - No tak Ucker i jego zasady, szkoda mi że ich związek się skończył jednak naprawię to.
-Stary dobrze że już jesteś. - Przytulił mnie tak mocno ze łza mi się w oku zakręciła. - Teraz trzeba się napić.

                                                                           ***