Spytano kiedyś wielkiego przywódcę i humanistę: "Czym jest miłość?" A on odpowiedział: "Jedyna siła co zdolna zmienić wroga w przyjaciela."
Ucker:
-Jeśli musisz. - Płacze ona płacze, usiadłem na krawędzi nie wiedząc co zrobić. Bo w końcu ta cała sytuacja była z mojej winy.
-Dulce ja chciałem Cię przeprosić. - To co powiedziałem było głupie jednak chciałem jakoś zagadać.
-Ucker, nie masz za co to nie Twoja wina że Poncho próbował mnie..
-Słońce ci... chodź tu przytul się. - Objąłem ją,czułem jej perfumy delikatny zapach czekolady.
-Zabierz mnie do swojego pokoju.
-Boisz się tu być ?.
-Bardzo - Wtuliła się a ja wziąłem ją na ręce i zaniosłem do siebie, delikatnie położyłem ją na łóżku.
-Słońce, zostawię Cię tylko na 15 minut pójdę tylko do łazienki dobrze ?. - Ona tylko pokiwała głową. Wziąłem szybki prysznic założyłem spodnie od dresu i poszedłem do niej cała drżała.- Hej już jestem.
-Przytul mnie. - Objąłem ją trochę się uspokoiła leżeliśmy patrząc na siebie ma takie smutne oczy, jeździła dłońmi po mojej klatce piersiowej to ją bardzo uspokaja. W sumie to śmiesznie,obejmuje ją ona mnie dotyka patrzymy na siebie. Wiem że czuje się bezpiecznie przy mnie. - Ucker dziękuję
-Za co ?.
-Że mogę nic, nie mówić, że przytulasz i mimo to że jestem w samej bieliźnie to ty nie zwracasz na to uwagi.
-Jeśli chcesz mogę Ci dać jakąś koszule, wiesz żebyś się nie czuła źle oczywiście...- Nie pozwoliła mi dokończyć zdania pocałował mnie, robiła to nie pewnie, ja nie umiałem nie odwzajemnić jej pocałunku. Dotykała mnie co pobudzało moje podniecenie jednak nie miałem odwagi niczego zrobić oddawałem jej pocałunki ale dwie godziny temu Poncho próbował ją zgwałcić a ona się do mnie dobiera.
-Nie chcesz ?. - Jej oczy były smutne gdy zadała to pytanie jednak co mam odpowiedzieć mam straszną ochotę na Ciebie jednak nie uważam że to odpowiedni czas abyśmy się pieprzyli.
-Słonce to nie tak, zależy mi na Tobie jednak nie uważasz że nie powinniśmy tego robić, sama wiesz.
-Czyli co ?, nie pociągam Cię ?.
-Dulce do cholery jutro będziesz tego żałowała.
-Nie będę Ucker.
-Teraz szukasz pocieszenia, a ja nie chce być, chłopakiem na jeden raz mi nie o coś takiego chodzi. Uwierz mi jutro będziesz żałowała nawet tego pocałunku, teraz idź spać a ja pójdę przespać się w salonie. - Zostawiłem ją, nie mogę jej wykorzystać jest dla mnie zbyt ważna. Pewnie będę żałował jednak do cholery nie, nie będę żałował bo najgorsze było by to gdybym się z nią przespał. Położyłem się na kanapie i zasnąłem.
Nie możliwe jest to że w tym domu już o 8 rano May pałęta się po kuchni.
-Przepraszam nie chciałam Cię obudzić.
-May pogadamy ?. - Nie wiem czemu potrzebowałem właśnie rozmowy z May, była ona najbardziej odpowiedzialną osobą w tym domu.
-Chodzi o Dulce prawda. - No a o kogo innego mogło by chodzić.
-May wiem że miałaś mi za złe że Chris wyjechał i uważałaś że to moja i Dulce wina jednak ja nigdy nie chciałem aby mój przyjaciel wyjechał to też mnie bolało, cierpiałem tak jak ty.
-Nie mówmy o tym Chris jest już z nami i miejmy nadzieje że nigdy nas nie zostawi wiem że nie umiesz mi wprost powiedzieć o co ci chodzi ale słuchaj Dulce potrzebuje teraz tylko i wyłącznie Ciebie, Any i Chris zawsze mówili że to ty jesteś jej największą miłością bo kochała się w Tobie od dziecka. Jednak pamiętaj że po tym co przeżyła w nocy musisz być delikatny i nie dawać jej powodów do zazdrości to podstawa no i oczywiście Dulce to wariatka nie rób tego co ona w danej chwili sobie wymyśli. - Miała racje, nie dałem się wczoraj ponieść uczuciom i dobrze zrobiłem wiem że obydwoje byśmy żałowali. - Ucker mam pytanie jeśli chodzi o Poncha i wiem że może być to dla Ciebie dziwne ja chce mu pomóc wyjść z bagna w które wszedł.
-Oczekujesz mojego pozwolenie ?.
-Nie, wiem że przez ostatnie miesiąc Poncho dziwnie się zachowywał wydaje mi się że on zażywa narkotyki, możliwe że dziś potwierdzą mi to lekarze, poprosiłam znajomego mojego ojca o pomoc.
-Jeśli on wczoraj był naćpany w tedy można zrozumieć to co się wydarzyło jednak nie tłumaczy to tego że uderzył Dule.
-Wiem, nie chciałam wam tego mówić zdziwiło mnie to że ona tego nie zauważyła a najważniejsze jest dowiedzieć się dlaczego popadł w to. - Wiem co Poncho chciał zrobić Dulce jednak narkotyki to coś strasznego może dzięki naszemu wsparciu wyszedł by z tego nie wiem jednak trzeba walczyć o przyjaciół.
-Ranne ptaszki, nie dacie pospać.
-Jak to rozmawiamy bardzo cicho kochanie,
-Jak dla mnie za głośnie. - Chris to takie gumowe ucho.- To co dziś na śniadanie jestem strasznie głodny.
-Lodówka jest pusta więc możesz z Uckerem iść do sklepu zrobię wam listę. - No tak najgorsza robota zawsze dla nas.
Dulce :
Wstałam nie słyszałam głosy z dołu chłopcy wychodzili do sklepu dziś uświadomiłam sobie że Ucker miał rację, jakbym się z nim przespała to bardzo bym tego żałowała. Dziś dotarło też do mnie że Poncho chciał mnie na prawdę skrzywdzić to jest nie normalne jednak Ucker mnie uratował jest on moim bohater może źle go oceniałam jednak zdradził mnie i nie powinnam nawet go całować. Nie miałam ochoty schodzić na dół, bo po co aby wszyscy się użalali i mówili jak mi współczują żałosne. Podejdę do tego jak odpowiedzialna kobieta czyli poproszę go o wytłumaczenie całej sytuacji tak odwiedzę go w szpitalu. W sumie to jestem w szoku Ucker na suficie ma nasz zdjęcie z Cancun jak się całujemy to słodkie, ogólnie dużo tu mnie, są nasze zdjęcia z dzieciństwa, wszystkie wspomnienia do mnie wracają jak ratowałam Uckera od dziewczyn udając jego dziewczynę, pierwsze pocałunek w clubie gdy jakaś otyła laska się do niego przyczepiła miał być udawany jednak trochę nas poniosło. Dość tych wspomnień Dulce, ogarnij się i dziś pogadać z Ponchem. Poszłam do swojego pokoju no tak drzwi rozwalone panowie będą musieli to naprawić. Trochę się ogarnęłam miałam nadzieje że chłopcy jeszcze nie wrócili i spokojne będę mogła wyjść jednak jak zawsze muszę się mylić.
-Gdzie idziesz?.
-Chris na spacer.
-Pójdę z Tobą.
-Nie potrzebuję ochrony zajmij się May a ja sobie poradzę dobrze.
-To Ucker z Tobą pójdzie.
-Do cholery chce być sama, jak będę chciała ochronę to sobie ja wynajmę. - Trzasnęłam drzwiami i wyszłam kierowałam się do najbliższego szpitala, miałam nadzieje że uderzenie nie było zbyt silne i Poncho pamięta wszystko i jest świadomy swojego błędu. Szpital nie był daleko więc w ciągu 15 udało mi się do niego dotrzeć byłam trochę przerażona jednak do odważnych świat należy.
-Dzień dobry, w jakiej sali leży Alfonso Herrera ?. - Niezłe te pielęgniarki, szczupłe wysokie, dobrze że Ucker nie trafił do szpitala zaraz by koło niego latały a jemu to by nie przeszkadzało.
-Kim Pani dla niego jest ?, obcym nie możemy udzielać informacji.
-Domyślam się jestem jego siostrą.
-Czy mogłabym zobaczyć dowód?.
-To nic Pani nie da mam już męża więc nazwisko mam po nim a nie chciałam zostać przy panieńskim.
-Pierwsze piętro sala 3. - Och co za baba, jest okropna dobrze że umiem kłamać, więc szłam sobie tylko że gdy byłam co raz bliżej czułam się co raz bardziej sparaliżowana, strach przejmowała władze. Stałam na przeciwko sali numer 3 wejść czy nie wejść o to jest pytanie. Nacisnęłam klamkę i w tedy zrozumiałam że nie powinno mnie tu być.
***
Kochana pisz dalej:)
OdpowiedzUsuń.
I dodawaj częściej te rozdziały :P
Bardzo mi się podoba rozdział. Czekam na kolejny i mam nadzieję że pojawi się jak najszybciej :) :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, kiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział ?, Dulce będzie z Uckerem ?
OdpowiedzUsuńKolejny będzie jutro albo w piątek :)
UsuńCo ta Dula robi?! Bo co ona tam idzie?... Mam nadzieję, że po to, aby zerwać z Ponchem i powiedzieć mu, że kocha Uckerka xD Dobra, po kolei: W sumie dobrze, że do niczego nie doszło między Dulce a Uckerem, chociaż miałam nadzieję na jakąś pikantną scenkę :P Oby Poncho nic nie zrobił już Duli, a ona się ogarnęła i była z Uckerem ;)
OdpowiedzUsuńCzy Dula czuje sie dobrze? Moze jej tez sie w glowie powywracalo. Jak juz chce byc taka dojrzala to mogla kogos ze soba wziac. Dojrzala kobieta ktora wstydzi sie wyznac swoich uczuc? Oj litosci no. Ucker zachowal sie na medal jestem z niego dumna. Widac ze dojrzal i zalezy mu na powaznym zwiazku a nie jakims jednym numerku.
OdpowiedzUsuń