czwartek, 30 lipca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 20

Podobno w życiu się nie przegrywa. Każdy sam decyduje czy chce wygrać. Może dlatego warto w siebie uwierzyć zanim przekona się do siebie innych.
Dulce:
Może jestem nienormalna, nie wiem czy zrobiłam sobie na złość, czy im. Ucker był zaskoczony aż za bardzo. Cieszę że go mam mimo że jest erotomanem i nasze życie spędzimy w łóżku trudno.  Chyba powinnam powiedzieć Christianowi że cieszę się, będzie ojcem ale nie umiem, bardziej boli mnie kłamstwo Chrisa i Any niż Poncha. Właśnie on od długiego czasu brał narkotyki nie był sobą a oni mój najlepszy przyjaciel okłamywał mnie przez tak długi czas, a Ann nie mówię że powinna być szczera wobec mnie tylko Uckera.
-Co ci strzeliło do głowy ?.  - No tak Pan erotoman teraz będzie prawił kazania.
-Jej kochanie, po prostu to mi tylko wpadło do głowy.
-No właśnie wiem, do cholery Dulce ile ty masz lat 16 żeby się mścić, nawet nie złożyłaś gratulacji Christianowi, ja jestem mu wdzięczny że odkrył prawdę wiesz dlaczego bo poznałem prawdziwe oblicze jego i Poncha a przy okazji też Twoje.
-Nie mów słów, których będziesz żałował.
-Kocham Cię jak wariat, wiesz o tym doskonale tylko Dulce nie możesz być mściwa, ludziom trzeba wybaczać ja Ci wybaczyłem zwątpienie.
-To nie to samo.
-Nie ?, Dulce on wyjechał i zostawił May chciał aby Poncho sam nam powiedział prawdę słuchaj jakby Ci powiedział to ponad pół roku temu to byś uwierzyła ?. Ja wiem że nie, on zostawił osobę, którą kocha pozwolił Ci popełniać błędy. - Dlaczego do cholery on tak mówi. - Jak zrozumiesz swój błąd to daj znać.
-Ucker nie wychodź nie zostawiaj mnie samej. - Dupek powinien zawsze być po mojej stronie, przeproszę go i po sprawie.
-Możemy pogadać ?.
-Wejdź May.
-Wiem że przez ostatni czas oddaliłyśmy się od siebie jednak wszyscy słyszeliśmy twoją rozmowę z Uckerem.
-Nie chce o tym rozmawiać.
-Nie uciekaj od problemów, ja gdy się dowiedziałam nie wiedziałam co zrobić miałam żal do Chrisa że Ci nie powiedział, tylko Ucker powiedział bardzo mądrą rzecz nie uwierzyłabyś w jego niewinność.
-Nie wiem, może było by inaczej tylko że May osoba,której ufałam najbardziej zawiodła moje zaufanie rozumiesz mnie jak on mógł mi coś takiego zrobić, widział jak cierpiałam.
-Posłuchaj mnie, Chris przeżył wiele, zostawił nas wszystkich pozwolił decydować ci o swoim życiu, Any gdy się dowiedziała myślała że zabije Poncha stanęła w waszej obronie, ja oddaliłam się od was bo cierpiałam, straciłam ukochanego, ty straciłaś już raz przyjaciela chcesz stracić kolejny ?.
-Nie chce.
-Widzisz, przeproś Uckera, porozmawiaj z Ann i Kolorowym okej ?.
-May a Poncho...
-Byłam u niego, wie że zrobił źle, żałuje, niedługo wyjdzie z ośrodka zacznie wszystko od nowa a ojciec da mu pracę u siebie.

Chris :
Może na prawdę błędem było to trzymać tak długo w sobie jednak rozmawiałem z Ponchem nie dało mu się nic przetłumaczyć. Jakbym jej powiedział to i tak by nie uwierzyła a teraz nie mam przyjaciółki nie wiem co gorsze.
-Mogę ?.
-Chcesz czymś we mnie rzucić ?.
-Nie mam takiego zamiaru jak na razie, po prostu rozmawiałam z May trochę mi wytłumaczyła, głupio mi że tak zareagowałam na wiadomość o dziecku. Bardzo się cieszę że zostaniesz tatą. Postaramy się wrócić do naszych starych relacji ?.
-A Ucker nie będzie zazdrosny ?. - Zacząłem się śmiać.
-Chris proszę Cię, po za tym pokłóciłam się z nim.
-Wszyscy słyszą twój donośny głos. Cieszę się jesteście razem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo jestem szczęśliwa.
-Nie da się tego nie słyszeć.
-Jak to ?.
-Kochanie, wszyscy wiedzą że jesteście niewyżyci sexualnie. - Walnęła mnie poduszką. -  Oj nie zaczynaj a co z Any ?.
-Nie wiem, Chris ja wiem że ty robisz wszystko żeby było mi dobrze, a ona, wiem nie zawiniła tylko byłam taka zła że musiałam się wyżyć na wszystkich.
-Och, och najpierw się myśli a później robi. -Przytuliliśmy, usłyszałem szmer pod drzwiami pokazałem Dulce żeby było cicho i szybko otworzyłem drzwi, święta trójca wleciała do mojego pokoju a Dulce już szykowała się do ataku.
-Kochanie zostaw ten wazon. - Ucker jaki przerażony.
-May nic nie zrobię ciąża ją ratuje ale ty i Any.
-Słoneczko.
-Teraz to słoneczko, a wcześniej się ze mną kłóciłeś, z blondyną chciałam się pogodzić jednak widzę że obydwoje macie gumowe uszy.
-Już Dulce dość, nie wytrzymam dłużej bez śmiania się.
-Jak wyszło ?.
-Byłaś bardzo przekonująca z tym wazonem.
-Serio?. - Ucker wyleciał z pokoju jak strzała.
-To ja chyba pójdę z nim porozmawiać. - Przytuliła jeszcze Any a ja dostałem buziaka.
-Czyli w całym domu będzie panowała już zgoda ?.
-Zapomnijmy o tym trzeba wymyślić coś aby ogarnąć sytuacje z Ponchem.
-Ja nie będę rozmawiał z tym narkomanem.
Ucker:
Tak chce się bawić, powinna udać się do dobrego psychologa.
-Kochanie, co się z Tobą dzieje to był taki naiwny żarcik bo pogodziłam się z Chrsiem znasz nas prawda.
-Co z tego, może on jest ważniejszy niż ja. - Lekko się uśmiechnąłem, wiedziałem że nie lubi takiego gadania.
-Skarbie...
-Dulce, powiem Ci coś szczerze.  - Teraz nie żartowałem - Cieszy mnie fakt że pogodziłaś się z Chrisem i chcesz zgody z Ann.
-Do czego dążysz.
-Przestań rzucać w ludzi czym popadnie okej ?.
-Nie, jak się złoszczę muszę kogoś uderzyć czymś.
-Możesz już wyjść z mojego pokoju.
-Ucker...
-Wyjdź.- Nie wiedziałam czy dobrze robię jednak jaka normalna kobieta nie rzuca talerzami w swoich przyjaciół nawet w złości.
                                                                  ***

poniedziałek, 27 lipca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 19

Cudowna kobieta, która pokonała swoje kalectwo i zdołała porozumieć się z innymi zostawiła nam taka myśl: "Jeśli nie robimy czegoś ze wszystkich sił i z całego serca nigdy nie wiemy jaki cud wywoła to w życiu naszym lub innych ludzi".
Dulce:
Czerwone usta, czarna mini,biała koszula delikatnie rozpięta i wysokie szpilki, gotowa na kolejny dzień pracy. Ucker miał spotkanie wcześniej więc muszę iść sama.
-Dulce dobrze że już jesteś Ucker jest wściekły masz do niego przyjść. - W domu było wszystko dobrze.
-Dzień dobry kochanie, wyglądasz ślicznie. - Pocałował mnie w policzek.
-Słyszałam że masz zły humor.
-Jak Cię widzę to od razu czuję się lepiej chodź tu. - Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować.
-Misiu jesteśmy w pracy to raz, dwa robiliśmy to dwa razy w nocy.
-Przestań, mam tak straszną ochotę.
-Nie kochanie, przed Twoim wyjściem.
-Nie bądź taka, jestem Twoim szefem więc musisz wykonywać moje polecenia.
-Ucker no wiesz jesteś niewyżyty.
-I co z tego?, mam ochotę Cię zjeść.
-Masz ochotę zjeść mnie od tygodnia kochanie.
-Właśnie dziś May będzie z nami rozmawiać ?.
-No tak, nie mam ochoty siedzieć z nimi wszystkimi do May nic nie mam nasze stosunki się ociepliły jednak Chris i Any.
-Będę przy Tobie, nie unikaj ich wiem że to robisz.
-Dlaczego ty taki jesteś?.
-Jaki słońce?.
-Idealny. - Zatraciliśmy się w pocałunku jestem szczęśliwa. Jego ręce zaczęły kierować się pod moją bluzkę. - O nie kochanie, nie tym razem. - Odsunęłam się a on zrobił smutną minę.
-No kochanie mam 15 minut do następnego spotkania.
-Właśnie więc ja idę sprawdzić czy wszystkie dokumenty są przygotowane a ty napij się zimnej wody może ochłoniesz. - Wyszłam, ponętnie kręcąc tyłkiem.
-Co tak długo tam robiłaś ?, szef mi po sekundzie kazał wyjść.
-Uwierz mi kochana ja mam na niego sposoby, przynieś mu szklankę wody z lodem.
-A mówił coś o kwiatach, które dostał ?.
-Tak, strasznie mu się podobały za kawę i ziółka też dziękował. - Typowa głupia blondynka.
-To może przyniosę mu jeszcze książkę na poprawę humoru ?.
-Świetny pomysł ucieszy się.

Ucker:
Dzień zaczął mi się okropnie, nieudane spotkanie późnij w biurze jakieś śmierdzące kwiaty czarna kawa i ziółka kto w tej firmie pracuje przecież ja się o to nie proszę na dodatek jest tak codziennie. Dulce umie poprawić mi humor  ale i tak muszę załagodzić sytuację w domu.
-Szefie - wchodzi moja piękność. - Przyszedł Pan Mendez. - Teraz pora skupić się na pracy.
-Niech wejdzie, słońce zrób mi herbatę brzoskwiniową.
-Dla Ciebie wszystko. - Idealnie, dzień pełen spotkań nie wiedziałem że prezes ma tyle obowiązków trudno. Nie miałem czasu dla Dulce cały dzień zmarnowany najgorsze że ona cały czas działa na mnie, kusi swoimi gestami, pora wyjść zabieram mojego skarba i wychodzimy.
-No dobrze, rozumiem to w piątek o 13 Pan Uckermann na pewno będzie, żegnam.
-Zbieramy się ?.
-Ucker minuta dobrze ?, jeszcze tylko ułożę to wszystko.
-Może Ci pomogę?.
-Sama sobie poradzę. - Czekałem na nią, każdy jej ruch jest sexowny.
-Szefie mam coś dla Pana. - spojrzałem się na tą głupią blondynkę a Dulce tylko uśmiechnęła się pod nosem. - To książka dla Pana.
-Dla mnie ?. Co to ?.
-Namiętność i porzucenie świetna książka, polecam.
-Nie czytam czegoś takiego, daj mi już spokój z tymi romansami mam nadzieje że  tymi kwiatami nie masz nic wspólnego i lepiej nic do domu.
-Ale Dulce mówiła...
-Z Dulce Marią sobie porozmawiam idź do domu.
-Dobrze. - Gdy tylko ta mała wyszła spojrzałem groźnie na Dulce.
-Co jej nagadałaś ?.
-Podobasz się jej więc musiałam troszkę skłamać.
-Od tygodnia na moim biurku stoją jakieś obrzydliwe ziółka dostaje bukiety czerwonych róż Dulce do cholery.
-Już nie złość się, wracamy do domu .- Pocałowała mnie w policzek, myśli że tym wszystko załatwi jednak grubo się myli złapałem ją mocno i musnąłem jej usta ta chwila mogła trwać dłużej.
-Oj nie chciałam przeszkadzać.
-Mamo co tu robisz ?.
-Sprawdzam jak sobie radzisz synku, jednak widzę że bardzo dobrze.
-Witaj Mariano jak się czujesz ?.
-Jak widzę was razem to od razu lepiej, Dulce promieniejesz, kiedy do siebie wróciliście ?.
-Mamo. - Czy ona musi wszystko wiedzieć.
-Christopher przestań, nie interesujesz się mną od wyjazdu ojca mam nadzieje że sodówka ci do głowy nie uderzyła.
-Pilnuję go.
-Cieszę się że jesteście razem, starajcie się o wnuka dla mnie.
-Mamo.
-A ten tylko mamo, mamo daj już spokój jak wróciliście do siebie to zacznę planować ślub w katedrze co o tym myślicie.
-Mariano świetny pomysł jednak poczekajmy trochę wiesz Ucker teraz na głowie całą firmę, po za tym
-Tak wiem mieszkacie z grupą znajomych i nie macie czasu pewnie na robienie mi wnucząt.
-Dokładnie. - Stoję a one gadają i gadają liczyłem na szybki powrót do domu rozmowę z May no i wylądowanie w sypialni. - W niedziele zapraszam was na obiad przyjedzie Eva ucieszy się że wróciliście do siebie. - Świetny pomysł liczyłem że niedziele spędzę w łóżku ostateczne pod prysznicem z Dulce.
-Będziemy, pewnie czujesz się samotna gdy mąż wyjechał ?.
-Jakby mój syn się mną interesował nie czułabym się osamotniona.
-Mamo.
-Już idę, czekam na was w niedziele o 17. - Nareszcie wyszła.
-To powrócimy do czynności, którą robiliśmy przed przyjściem mojej mamy.
-O nie kochanie idziemy do domu sam mówiłeś że May chce nam coś powiedzieć. - To jest pech, ja mam pecha złapałem ja za rękę i wyszliśmy. -Jesteś sexowny jak się gniewasz.
-Kochanie może założę własna firmę ?.
-Nie za wcześnie ?.
-Usamodzielniłbym się.
-No tak, tylko że studiujesz ja też pracujemy, wiesz że mamy mało czasu dla siebie a co będzie jak złożysz firmę.
-Myślałem o kancelarii ?.
-Cooo ?, kochanie ty nie masz pojęcia o prowadzeniu kancelarii.
-Nie do końca dlatego że ty masz pojęcie a chciałbym stworzyć coś z Tobą.
-Ucker ale co ty byś tam robił odbierał telefony ?, to bez sensu.
-Słońce, ja znam się na finansach.
-No właśnie dlatego możesz pracować w banku albo w jakiś firmach gdzie potrzebują takich osób jak ty.
-Zastanowię się nad tym po prostu chce pracować z Tobą i spędzać każdą wolną chwilę.
-Kiedyś będziesz miał mnie jeszcze dość. - Gdy wróciliśmy do domu, wszyscy czekali już na nas.
-Dłużej się nie dało ?.
-May spokojnie już jesteśmy. - Usiadłem na kanapie obok Any jednak Dulce nawet nie patrzyła na nią nie mówiąc nic o Chrisie, który codziennie mówił że ją przeprasza.  Dulce nie chcąc być blisko nich usiadła na fotelu, przed wejściem do domu była taka szczęśliwa.
-No więc tak Ucker tak na prawdę już wie jednak Any, Dulce bo to kieruje się najbardziej do was. Zawsze byłyście dla mnie ważne, nie ważne że czasem było gorzej, lepiej jednak trudno będzie mi się  wami rozstać. - No i tu nie widziałem o co chodzi. - Jestem w ciąży.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa- Czy ona musi tak piszczeć do cholery tego najbardziej w niej nie lubię.
-Gratuluję May cieszę się. - Cała Dulce.
-A mi nie pogratulujesz ruda ?.
-Czego że dziecko będzie miało tak zakłamanego ojca ?, wiesz wole te gratulację zostawić dla siebie.
-Słońce nie teraz, cieszmy się że szczęścia tej dwójki. - Objąłem ją i gratulowałem przyszłemu ojcu, z dnia nadzień uświadamiam sobie że tech chciałbym mieć bobasa niedługo.
-To nie wszystko chcemy się wyprowadzić.
-Nie no May chyba zwariowałaś, przecież w naszym domu jest miejsce dla waszego dzidziusia.
-Wiemy Ucker ale kurcze stary musimy się usamodzielnić, znalazłem do na przedmieściach, będziemy was często odwiedzać.
-No tak oczywiście co wy sobie wyobrażacie - Any zaczęła płakać - Wyprowadzicie się, później Dulce z Uckerem zrobią to samo przecież oni 4 razy w nocy albo więcej starają się o dziecko. - Ruda spojrzała na nią groźnie. - Tak to wszystko słychać a ja zostanę sama.
-Słuchaj laleczko - mój skarb się zdenerwował. - Nie zostaniesz sam wasz przyjaciel Poncho gdy wróci z odwyku będzie potrzebował tak zakłamanej przyjaciółki jak ty. Po za tym my z Uckerem postanowiliśmy kupić ziemię i wybudować dom. - Ona jest normalna przed chwilą nie chciała założyć firmy a teraz mamy w planach budowę domu. Kruczę czy mnie coś ominęło - Więc przyzwyczajaj się do samotności.
-No więc, cieszymy się z waszego szczęścia, Dulce idziemy na górę.
-Jak sobie życzysz.

                                                                    ***

piątek, 24 lipca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 18

Gdy spytano rzymskiego mówcę, co jest groźniejsze: skrzywdzenie kogoś czy gniew w wyniku doznanej krzywdy. Odpowiedział to drugie, bo prawie zawsze gniew osoby pokrzywdzonej wyrządza więcej szkód niż czyn sprawcy.

Ucker:
-Kocham Cię Dulce.
-Ja też Cię kocham bardzo  mocno. - Pocałowałem ją, czuje że żałuje i potrzebuje mojego wsparcia jestem dla niej przyjacielem jak i tym jedynym, którego kocha. -Kochaj się ze mną. -Tego dwa razy nie trzeba mi powtarzać usiadłem na niej okrakiem i zdjąłem marynarkę zaczęła rozpinać moją koszule a ja jej spódnice, co za emocje.
-Dulce możemy porozmawiać. -Zero prywatności. - Nie chciałem przeszkadzać.
-Już przeszkodziłeś więc nic się nie poradzi, czego chcesz Chris ?.
-Pogadać.
-To może ja pójdę.
-Ucker zostań. - Nie było mi głupio jednak mógłby nauczyć się pukać.
-Wole pójść porozmawiajcie spokojnie a my naszą rozmowę dokończymy później.  - Pocałowałem ją w policzek i wyszedłem, mają dużo rzeczy do obgadania. Postanowiłem pojechać jeszcze do firmy sprawdzić co tam się dzieje.
-Myślałam że Pana już nie będzie.
-Jak widać jestem są jakieś ważne sprawy.
-Nie, tylko Dulce się nie pojawiła w pracy, szef powinien z nią coś zrobić.
-Wiem co mam robić a Dulce Maria miała powody aby nie być w pracy a słuchaj mówiłaś coś o tej komedii romantycznej.
-Tak, chce Pan iść na nią ?.
-Nie, oszalałaś dziewczyno, może słyszałaś coś o jakimś nowym horrorze ?.
-Nie oglądam horrorów.
-Trudno, możesz już iść do domu.
-Może jeszcze zrobię jeszcze czarnej kawy Panu ?.
-Po pierwsze już za późno na kawę a po drugie nie pije czarnej, lepiej już idź. - Dziwna dziewczyna cóż sprawdziłem wszystko i ruszyłem do domu.
-Ucker dobrze że jesteś. - May wyleciała jak strzała. - Oni się tam pozabijają Dulce od godziny rzuca czymś w Chrisa idź i zobacz co się dzieje.
-May kwiatuszku usiądź napij się jakiś ziółek daj Dulce się wyżyć.
-Ucker ona dziś potłukła połowę szklanek i talerzy.
-Kupi się plastikowe. - Uśmiechnąłem się.
-Nie żartuj, Poncho z Any boją się wyjść z pokoju na dodatek dostał talerzem w rękę i od Ciebie w psyk.
-Daj spokój należało mu się.
-Wiem, nie powinien tego zrobić ale - Matka wszystkich dzieci Maite. - mogła oszczędzić naszą zastawę już wolałam aby telewizorem w nich rzucała.
-Nie sądzę aby miała tyle siły jednak proszę Cię telewizor May daj spokój.
-Może przesadzam jednak nawet jak ty ją niby zdradziłeś to rzucała w Ciebie poduszkami a nie talerzami.
-Ej ej przypominam że mogłem dostać krzesłem ale Any otworzyła drzwi od balkonu.
-Zapomniałam, mam nadzieje że nic mu nie będzie w końcu jest ojcem mojego dziecka.
-Kwiatuszku  jesteś w ciąży ?.
-Oj, 6 tydzień.
-Cieszę się, będziemy mieli w domu bobaska, planowałaś to prawda ?.
-Planowałam, bardzo chciałam mieć z Chrisem dziecko no i proszę Cię nie mów nic nikomu na razie dobrze ?. Jak sytuacja będzie opanowana to wszystkiego się dowiecie dobrze ?.
-Nie pisnę ani słówka. - Wziąłem ją na ręce i zakręciłem.
-Puszczaj, Ucker zwariowałeś.
-Idę do siebie a ty zjedz coś, jutro zrobię zakupy i kupie owoce dobrze?.
-Idź już do siebie Uckerku idź do siebie. - May w ciąży to coś pięknego sam bym chciał kiedyś mieć jeszcze bobaska, najlepiej dwójkę chłopczyka i dziewczynkę. Szybki prysznic, laptop trzeba trochę pracy, powinienem się zrelaksować jednak praca nie była mi dziś pisana.
-Ucker ratuj, proszę Cię już 2 godzinie rzuca we mnie wszystkim błagam.
-Stary spokojnie.
-Ty padalcu, tak przyjaciel się nie zachowuje myślałam że mogę ci ufać dureń a masz.
-Kochanie, długopis w Twojej dłoni jest niebezpieczny.
-Jej Ucker przepraszam to w Chrisa miało być nie chciałam Cię uderzyć.
-To może ja pójdę.
-Stój dupku.
-Słoneczko, daj mu dziś spokój co, nie można mu robić krzywdy a temu Panu już ładnie podziękujemy bo wytrzymał z Twoim wybuchowym charakterkiem. - Kiwnęła tylko głową a Chris szybko wyszedł.
-Nie lubię Cię. - Pani obrażalska, tylko chyba dopiero teraz zauważyła że jestem w samych bokserkach, przygryzła dolną wargę. - Jestem idiotką.
-Dlaczego słońce ?.
-Nie ufałam Ci, zniszczyłam wszystko cały nasz związek a ty pewnie nie kochasz mnie tak bardzo już, zorientowałeś się że jestem kretynką.
-Mądre słowa ale uwierz mi jakbym Cię zobaczył w takiej sytuacji to też bym zwątpił jednak starczy już tych awantur, zniszczyłaś całą zastawę, nawet długopisów chcesz się pozbyć.
-Eee bo właśnie nawet szpilkami w niego rzucałam.
-Czyli jutro idziesz bez butów do pracy ?.
-Wolałabym iść na zakupy jednak nie wiem co na to prezes.
-Prezes chce żebyś była obecna.- Zbliżyłem się do niej, straciła swoją pewność siebie.
-Ucker zmień zdanie nie wiesz nawet co ja zrobiłam w swoim pokoju.
-Domyślam się.

Dulce:
O boże stoi przede mną ideał. jest w samych bokserkach i się zbliża owszem chciałam się z nim kochać ale już wszystkie złe emocje wyładowałam na Chrisie on wygląda jak jakiś Bóg Grecki idealnie opalone ciało dodatkowo jest umięśniony. Dulce nie pesz się tylko działaj przecież do cholery kochasz go, dawno nie uprawiałaś sexu, może tym razem się uda, on jest chętny wiesz o tym doskonale, nie zdradził Cię więc droga wolna, Dulce działaj. Wyjdę, nie Dulce zostajesz tu.
-Czemu ja walczę sama ze sobą. - Krzyknęłam jestem chora, nawet własnych myśli nie mogę zatrzymać w głowie przy nim.
-Słońce wszystko ok ?.  - Jest zbyt blisko zaraz zwymiotuje ze stresu.
-Nie po prostu zastanawiałam się nad tym jak Cię przekonać abyś dał mi jutro wolne.
-Nic, jestem twardym prezesem. - Pocałuje go, nie nie zrobię tego BOŻE czemu on jest taki przystojny. Raz się żyje. Pocałowałam, całuje go ma takie miękkie usta.-Kocham Cię.- Pogłębił pocałunek, dotykam jego umięśnionej klaty, spina ją jest przy tym sexowny. Wziął mnie na ręce nie przestając całować, delikatnie ułożył na swoim łóżku. Zaczął rozpinać moją koszulę, gdy to zrobił chyba nie wiedział co dalej, wpatrywał się w mój biust przełykając ślinę bardzo głośno.
-Ucker będziesz tak siedział na mnie i się patrzył ?. - Moje słowa dały mu kopniaka, pozbył się koszuli i biustonosza. Jednak jego ruchy kierowały się tylko do moich piersi, masował i całował, nie powinnam się dziwić przecież tyle czasu się nie kochaliśmy. Gdy wreszcie przypomniał sobie o innych częściach mojego ciała czułam że jego członek jest już nabrzmiały. Zdjął moją spódnicę zostałam tylko w czerwonych stringach. Nie minęła minuta a już ich nie miałam, włożył swoje palce w moje intymne miejsce przygotowując mnie na swoje wejście. Jednak ten gest z jego strony wywołał u mnie falę gorąca, zaczęłam głośno jęczeć wiedział że zaraz dojdę. Wyciągnął swoje palce, wszedł ze mnie szybkim ruchem, zamknęłam oczy i tylko jęczałam z podniecenia, jednocześnie słyszałam dyszenie Uckera. Po dłuższej chwili obydwoje doszliśmy.
-Jak było ?. - Jeszcze dyszał, gdy to mówił.
-Cudownie. - Zbliżyłam się i pocałowałam, szybko usiadłam na nim.- Chce jeszcze raz. - Powiedziałam jak małe dziecko, jednocześnie się śmiejąc.
-Kocham Cie rudzielcu.
                                                                                ***

poniedziałek, 20 lipca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 17


Widziałam w Tobie moje wyobrażenia , a nie prawdziwego ciebie

Ucker :
11 a jej nadal nie ma co ona sobie wyobraża.
-Angelika dodzwoniłaś się do Dulce ?.
-Nie, słyszałeś wchodzi do kin nowa komedia.
-Nie obchodzi mnie to, zadzwoń do Dulce masz dzwonić do póki nie odbierze do cholery przecież mówiłem jej że jest mi potrzebna.
-To może ja w czymś pomogę.
-Wyjdź i przełóż wieczorne spotkanie na  jutro a i niech dział finansowy przygotuje wydatki, które nas czekają. Ja  teraz jadę na spotkanie z inwestorem. No i najważniejsze nie zakładaj do pracy tak rażących kolorów, ta różowa spódnica jest nie odpowiednia w takiej formie. - Moje wkurwienie osiągnęło chyba szczyt. Dulce wybrała Poncha zamiast pracy to już może się z nią żegnać. Gdzie te dokumenty, cholera w domu pewnie. Pojechałem szybko do domu, jednocześnie myślałem żeby powiedzieć kilka słów Dulce.
-Jesteś idiotą, kretynem, jesteście wszyscy zakłamani, uważałam was za przyjaciół a wy co ?. Okłamaliście mnie nie spodziewałam się tego po was, a ty Any niby taka kochana przyjaciółeczka a jednak nie umiesz być prawdziwa okłamałaś mnie i Uckera, Chris tak samo wiecie co to jest przyjaźń czy nie ?.  Od zawsze wiedzieliście że wole najgorszą prawdę a zostałam perfidnie okłamana i zniszczyłam swój związek z Uckerem z waszej winy a ty Poncho, przyjaciel do jasnej cholery ukartowałeś to wszystko nie znoszę was. - Wzięła garnek i chciała nim rzucić w tam tą dwójkę, podszedłem i wyjąłem jej go z ręki.
-Was do końca pojebało ?. Czemu tu jest taki pierdolnik ?. Nie mamy żadnego talerza.
-Ucker. - Przytuliła mnie tak mocno. - To wszystko ich wina, oni nas zdradzili.
-Dulce idź do siebie dobrze. - Kiwnęła głową, najgorszy dzień w moim życiu. - Co tu się dzieje Any słucham.
-I tak pewnie Dulce ci powie wszystko więc nie ma sensu dalsze ukrywanie prawdy.
-Streszczaj się za 30 minut mam spotkanie.
-Dobrze a więc nie zdradziłeś Dulce, Poncho Cię upił  i wrzucił do Twojej szklanki jakiś proszek czy coś, dziewczyna z która niby się przespałeś była oczywiście podstawiona to wszystko odkrył Christian dwa dni po tej ala zdradzie jednak nic nikomu nie powiedział czekał aż ten tu sam się przyznał jednak on postanowił związać się z nią dlatego nasz przyjaciel wyjechał. Powiedział mi to przez telefon gdy wczoraj wyznałam mu że Poncho wrócił. - Stałem i nie wiedziałem co zrobić oni sobie żarty ze mnie robią.
-Stary przepraszam, bo to nie tak ja nie byłem sobą. - Uderzyłem go z całej siły w twarz i osunął się na ziemię.
-Ucker.
-Any nic nie mów, idź do Dulce powiedz że to ja kazałem się nią zająć i że będę za godzinę.  - Przyjąłem te wszystkie informacje, jednak muszę być silny. Christian źle zrobił że nie powiedział od razu jednak rozumiem go chciał aby Poncho sam się przyznał. Teraz spotkanie a później Dulce nie mogę zawalić swojej prezesury.

Dulce :
Płakałam jak głupia co ja mam zrobić, zniszczył swój związek z Uckerem mogłam mu wybaczyć i nie dać się wplątać w to wszystko. Pamiętam to jak dziś:
- Dulce już wstałaś ?.
- Jest 12, co w tym dziwnego.
 - Dziwne że ty już wstałeś, wczoraj zabalowałeś z Uckerem. Czemu tak dziwnie się na mnie patrzysz.
-Ja?, nie no co ty.
 -Ucker u siebie ?.
- Tak, to znaczy nie, znaczy nie wiem. Nie idź tam.
Później tylko widok, ból straszny ból pomoc zdrajcy, wstyd. Kłamstwo.
-Dulce, nie krzycz i nie rzucaj niczym.
-Wyjdź.
-Ucker kazał mi się Tobą zająć.
-Nie potrzebuje opiekunki, wynoś się albo stracisz wszystkie zęby.
-Proszę Cię, Christian wraca dziś.
-Nie chce go widzieć, nie chce Ciebie widzieć, wynoś  się.
-Ucker będzie za godzinę. - Wszyscy mnie zdradzili oprócz niego to w niego zwątpiłam, zraniłam jednak czy on mi to wybaczy.  Nie ważne jest to całe kłamstwo tylko że mu nie wierzyłam w osobę, którą kochałam czy teraz odzyskam jego zaufanie.  Jaka ja jestem głupia. Czekałam jeszcze trochę zrozpaczona gdy wszedł on. Był taki dziwny.
-Słońce mogę ?.
-Już wróciłeś.
-Jak widać miałem ważne spotkanie i nie udałoby mi się go odwołać.
-Przepraszam, ja bardzo Cię przepraszam, nie chciałam bo ja uwierzyłam.
-Nie ważne teraz już nie ważne słońce.
-Jeśli chciałabym wrócić Ciebie.
-Nie teraz, porozmawiamy później. - Nie chce być ze mną, rozpłakałam się jeszcze bardziej. - Ej myszko, jestem przy Tobie, zawsze będę nie ważne co by się działo to będę.
-Chce z Tobą porozmawiać.
-Słońce daj mi czas abym ułożył sobie wszystko dobrze ?.

Ucker:
Co ja mam teraz zrobić, jestem tak zagubiony chyba jeszcze bardziej od Dulce. Powinienem się cieszyć nie zdradziłem jej właśnie ja jej nie zdradziłem. Czyli mogę być z nią jednak jeśli znowu coś się stanie kocham ją a jeśli się kogoś kocha to jest się z nim mimo wszystko. Gdy zasnęła zostawiłem ją.
-Teraz możemy porozmawiać Poncho słucham co masz mi do powiedzenia.
-Ucker przepraszam ja nie byłem sobą te narkotyki, alkohol to wszystko mnie zniszczyło nie mogłem patrzeć na szczęśliwych ludzi na prawdę i dlatego. Później gdy zaczęła z nią być widziałem jak cierpi, cieszyło mnie to uważałem że jeśli ktoś cierpi bardziej niż ja
-Nie kończ, wiesz jak ona cierpi cieszą Cię jej łzy, nie będę mówił o sobie bo straciłem przyjaciela tylko że straciłem go ponad pół roku temat.
-Żałuje...
-Żałujesz ?, przykro mi że tak się zniszczyłeś, a i wiesz czego ja żałuje tego że uważałem Cię za przyjaciela.
-Wróciliście do siebie ?.
-Any daj spokój to nie jest odpowiedni moment.
-Wróciliśmy.  - Jeszcze jego tu brakowało. - Gdzie Dulce.
-U siebie, zasnęła dopiero.
-Stary ja
-Nie chce słuchać waszych tłumaczeń, cześć kwiatuszku promieniejesz.
-Dzięki Ucker, mamy wam dużo do powiedzenia.
-Ucker, gdzie jesteś chodź do mnie proszę. - Słychać było jej cichy smutny głos
-To wy sobie pogadajcie a ja do niej idę.
-Chciałbym iść ja.
-Chris ona nie chce Cię widzieć. -Zostawiłem ich. - Co się dzieje słońce.
-Miałam taki straszny sen, że Cię nie było, zostawiłeś mnie.
-Jestem chodź poprzytulamy się.

                                                                     ***

sobota, 18 lipca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 16

Jaka jest różnica między prawdziwymi przyjaciółmi a znajomymi? Znajomi cieszą się twoimi sukcesami, ale przyjaciół poznaje się w biedzie – oni wytrwają przy tobie i pomogą nawet w najgorszych chwilach.

Dulce :
Może oszalałam ale chce mu dać szanse nie nie Dulce ty wariujesz jak on jest blisko. Jednak czekał na mnie na moją decyzję ta lalunia jutro mu zniszczy dzień, wie czego on nie lubi jednak czy to odpowiedni moment.
-Plac zabaw ?
-Jak Ci się nie podoba możemy nie iść jednak mam ochotę się pobujać.
-Zrobię co będziesz chciała.
-Nie chce na Tobie nic wymuszać. - Wziął mnie na ręce i kierował się w stronę moich upragnionych huśtawek. - Możesz mnie puścić sama się pobujam.
-Wole mieć Cię blisko, jest bardzo zimno. -Usiadł na tej huśtawce i bujaliśmy się razem wtuliłam się w niego. -Kocham Cię Dulce żadna kobieta nie była dla mnie tak ważna jak ty.
-Nie mów nic, chce po prostu być blisko Ciebie. - Wtuliłam się w niego a on delikatnie musnął moją szyje. - Chyba muszę zacząć nosić szalik. - Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Nie musisz kochanie ja jestem twoim szalikiem. - Ponowił pieszczotę, jej zwariuje jak na niego się nie rzucę, nie Dulce zachowuj się, to ty jesteś tą odpowiedzialną osobą. Niech stracę, zamknęłam oczy, Ucker jest taki delikatny.
-Słoneczko - przestał dlaczego
-Hmm ?.
-Chcesz tu zostać czy wracamy do domu ?.
-Możemy jeszcze zostać, dobrze mi tu. - Delikatnie pocałował mój nosek, uśmiechnęłam się tylko i wtuliłam jeszcze bardziej.
-Jak już tu jesteśmy sami, chciałbym wykorzystać tą sytuacje na rozmowę.
-Każda nasza rozmowa kończy się kłótnią więc może innym razem co ?.
-Chce tylko wiedzieć co z Ponchem.
-Nie rozumiem.
-No, spotykacie się chodzisz tam do niego i czy...- Jest zazdrosny ahh
-On jest moim przyjacielem tak jak Twoją Any. - Przytakną tylko i znów wróciliśmy do tulenia.

Ucker :
Trzymam w rękach mój największy skarb, jest taka bezbronna, zasnęła w moich ramionach jak małe dziecko. Wstałem z tej huśtawki, kierując się w stronę domu. Gdy do niego wszedłem w sumie weszliśmy liczyłem na trochę spokoju, zawsze muszę się mylić.  Kierowałem się w stronę sypiali Dulce.
-Ucker przyjdźcie do salonu proszę. - Any strasznie dziwnie się zachowywała
-Dulce śpi.
-To ważne. - Wszedłem do salonu położyłem ją na kanapie.
-Ile można na was czekać.
-Co tu robisz ?.
-No tak jakby. - Był zmieszany tylko nie wiem czemu, boi się rozmowy ze mna czy po prostu widok Dulce i mnie go boli.
-Do cholery powiedz co tu robisz. - Nie potrzebnie krzyknąłem bo Dulce się obudziła.
-Poncho wypuścili Cię. - Pisnęła i przytuliła się do niego, poczułem ukucie w sercu. -Jak się cieszę że jesteś miałam odwiedzić Cię w niedziele.
-Spokojnie, nie wypuścili mnie dostałem przepustkę na dwa dni.
-Tak można ?.
-Eee no jakby sprawdzam samego siebie.
-Czyli jak będzie dobrze to wypuszczają Cię z tego więzienia.
-Nie, maleńka - Maleńka chyba w dupie mu się pojebało ona jest moja, nie jest jego maleńką. - Mam jeszcze miesiąc terapii a później będę chodził na grupę wsparcie.
-No dobrze wytrzymam ten miesiąc, tak się cieszę że jesteś. - Przytuliła go ona go przytuliła nie mogłem na to patrzeć,  zawsze muszę mieć pecha, było tak miło.  Teraz już nie mam szans bo jest zapatrzona w tego durnia.
Obudził mnie hałas z dołu, 6:30  jeszcze pół godziny spania, nie interesuje mnie to co się dzieje na dole. Szybki prysznic, granatowy garnitur biała koszula rozpięta troszkę idealnie włosy ułożone oddech świeży 7:15 teraz słychać śmiechy pewnie Poncho zrobił śniadanko dla Dulce ale romantycznie. Nie interesuje mnie to robię kawę i wychodzę, nie będę się poniżał nie przed nim.
-Ooo Ucker mam nadzieje że Cię nie obudziliśmy ?. - Jaki słodki widok, spojrzałem na Dulce nie zwróciła na mnie uwagi.
-Nie. - Och Poncho mam Ci tyle do powiedzenia, cieszę się że spędzimy te dwa dni razem, może wezmę urlop co ty na to bleble ja jej dam urlop dostanie tyle roboty że będzie musiała siedzieć w domu.
-Właśnie Uckerku mój czy mogłabym przyjść dziś później do pracy.
-To że jesteś moją koleżanką - tu spojrzała ma mnie swoim groźnym wzrokiem. - Nie oznacza że masz taryfę ulgową o 9 widzę Cię w biurze.- Źle zrobiłem, czy dobrze może powinienem dać jej to wolne.  Nie będę o tym myślał wyszedłem z tej kuchni pora iść do pracy trudno będę za wcześnie ale może tam napije się spokojnie kawy.

Any:
- Cześć, Uckera już nie ma ?. - Widok w kuchni nie był zbyt miły, nie mam nic do Poncha jednak tu chodzi o Dulce, która cały czas bawi się z Christopherem bezczelna .
-Wyszedł do pracy.
-A ty Dulce się tam nie wybierasz ?
-A która już jest godzina.
-8:30 o cholera Christopher mnie zabije aaa, dobra ja lecę Ann opiekuj się nim. - Any opiekuj się nim jakby sam sobie rady nie mógłby dać.
-Może pogadamy szczerze wiem że nie jestem Twoim ulubieńcem.
-Słuchaj powiem Ci wprost Christian powiedział mi co zrobiłeś jednak widzę ty się nie zmieniłeś, znowu chcesz zniszczyć związek Dulce i Uckera ?.
-Nie, żałuje tego co zrobiłem okej ?, nie byłem sobą. Teraz wracam, zmieniam się i na serio żałuje swojego zachowania tym bardziej że zniszczyłem ich związek.
-Masz czego żałować, zawiodłam się na Tobie strasznie. Kiedy im powiesz prawdę ?.
-Myślę że gdy będę całkowicie po terapii.
-Cooo?, zwariowałeś jeszcze tyle mają czekać do cholery Poncho wszyscy widzą że Ucker jej nie zdradził oprócz samych zainteresowanych.
-Że Ucker mnie nie zdradził ?.

                                                                                                  ***


czwartek, 16 lipca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 15


Istnieją kłamstwa, w które zaczynasz wierzyć - jeśli zbyt często je powtarzasz. Są też prawdy, które zawsze wyjdą na jaw. Miłość jest jedną z nich.


Miesiąc później w firmie - Fernanda Uckermanna
Ucker :
Zaraz zasnę kolejne zebranie zarządu ojciec ma coś ważnego do powiedzenia, jedyną atrakcją jest Dulce w wysokich szpilkach, czarnej mini i białej bluzce wygląda sexownie i te loki, które są takie niesforne. Czekam na gest z jej strony od miesiąca jednak nic nie wskazuje na jakąś zmianę w naszych relacjach.
-Zebrałem was wszystkich tu z ważnego powodu, jak wiecie nasza firma się rozwija, otwieramy nowe źródło dochodowe w Hiszpanii dlatego postanowiłem że na 3 miesiące wyjadę tam. Nie patrzcie się tak spokojnie znam odpowiednią osobę która zajmie moje miejsce. - Wszyscy spojrzeliśmy się na Eryka do którego ojciec ma największe zaufanie, upiłem łyk wody, po czym miałem ochotę ja wypluć. - Christopher jest najlepszym kandydatem, studiuje zaocznie i świetnie radzi sobie jako zastępca dyrektora finansów, nie zostaje on prezesem dlatego że jest moim synem to musicie zrozumieć. Mam do niego zaufanie, widzę jak ciężko pracuje dlatego też gratuluje mu i mam nadzieje synu że sobie poradzisz. - Myślałem że zaraz zwariuje miałem ochotę krzyczeć w sumie z rozpaczy jestem zbyt leniwy żeby zajmować się firmą ojca wolałbym zająć się czymś własnym ale na to przyjdzie czas. - Oczywiście Dulce będzie teraz asystentką Christophera. - Oooo i to mi się podoba, będę miała sexowną sekretarkę och co ja bym z nią robił w tym biurze. - To już wszystko, od jutra Christopher będzie prezesem jeśli dziś wieczorem będą jakieś problemy to również dzwońcie do niego ja za godzinę wylatuje. - Wszyscy mi gratulowali, oprócz Dulce w sumie ostatnio wgl ze sobą nie rozmawiamy jednak teraz będziemy mieli kontakt służbowy.  Kierowałem się w stronę mojego nowe gabinetu musiałem go poznać, usiadłem sobie na fotelu prezesa z teraz to ja jestem prezesem więc usiadłem na moim fotelu.
-Przeszkadzam Prezesie. - ostatnie słowo ładnie zaakcentowała. - Gratuluje - pocałowała mnie w policzek miała truskawkowy błyszczyk i pachniała perfumami chanel.
-Dziękuję, mam nadzieje że nasz współpraca będzie się układała pomyślnie.
-Co taki oschły, już mnie nie kochasz.
-Dulce nie przeginaj to ty mnie unikasz od dłuższego czasu. - Powiedziałem pewny siebie.
-Nie unikam po prostu mam czas aby się zastanowić co czuje do Ciebie.
-Mówiłaś że mnie kochasz
-A ty łapiesz mnie za słówka mój drogi tak na prawdę wiem co sobie wyobraziłeś jak dowiedziałeś się że zostajesz prezesem.
-Nie wiesz.
-Wiem, jakbyśmy byli parą to to biurko było by codziennie wykorzystywane no przynajmniej przez pierwszy miesiąc Twojej prezesury kochanie. - Szepnęła mi do ucha, aż się zagotowałem.
-Nie jesteśmy parą ale możemy korzystać z okazji.
-Oj Ucker, Ucker co ja z Tobą mam widzę Tobie ten miesiąc nie pomógł.
-Czekam tylko aż powiesz że wracasz.
-A jeśli nie powiem.
-To przestaniesz mnie kusić kochanie czekasz aż zadziałam jednak ja Ci się nie poddam.
-Wiesz doskonale że niedługo będziemy razem ale nie jestem jeszcze gotowa.
-A kiedy się doczekam na moją królową ?.
-Daj mi jeszcze trochę czasu.
-Dulce ile powiedzmy sobie szczerze unikamy siebie nawzajem. - Usiadła na moim biurku i zaczęła bawić się włosami, zbliżyłem się do niej.
-Odsuń się.
-Dlaczego ?, przestań ze mną grać, daj ponieść się uczuciu.
-Nie mogę się niczemu ponosić, kocham Cię ale nadal nie jestem gotowa aby stworzyć z Tobą udany związek. - Zbliżyłem się jeszcze bardziej.
-Pocałuj mnie.
-Chyba zwariowałeś.
-No należy mi się jakaś nagrodę, po za tym to polecenie służbowe.

Dulce:
Skoro to polecenie służbowe to chyba muszę je wykonać, jestem głupia przecież on mi zamiesza tym pocałunkiem w głowie.
-Jesteśmy w pracy. - Położył palec na moich ustach i pocałował, w moim brzuchu od razu poczułam motylki, schodził niżej penetrując swoim językiem moją szyję, podgryzłam jego ucho.
-Przepraszam czy mogę, bo mam ważną sprawę. - Idiotka, pusta blond lalunia cholerna a było tak miło.
-Oczywiście o co chodzi ?.
-A więc te dokumenty zostawił dla Pana ojciec kazał mi przekazać bo nie mógł znaleźć Dulce teraz przynajmniej wiem dlaczego. - Miała taką krótką spódnicę że ledwo pośladki zasłaniała a Ucker na nią patrzył. On leci na wszystko.
-Dziękuję kochaniutka że przyniosłaś te dokumenty za mnie. - Zeszłam z biurka i obciągnęłam swoją spódnicę. - Teraz możesz już wyjść bo Pan Christopher jakbyś nie zauważyła jest zajęty.
-No tak Dulce ma rację omawiamy bardzo ważne sprawy a przepraszam jak masz na imię ?.
-Angelika, proszę Pana.
-Więc Angeliko dziękuję że przyniosłaś mi te dokumenty. - Uśmiechnął się do niej debil, gdy tylko wyszła spojrzałam na niego moim groźnym wzrokiem. - Moje słoneczko jest zazdrosne. - Zbliżył się ponownie chyba myślał że coś zadziała.
-Koniec tej zabawy kotku, swoją szanse zmarnowałeś jakbyś  na patrzył na tą blond paskudę jak wygłodniały pies to może i byś coś zadziałała ale jednak dzisiejszy dzień nie należy do szczęśliwych.
-Duluś kochanie wiesz że ja tylko Ciebie przecież od miesiąca czekam i czekam a to że patrze na jakieś to nic nie znaczy jak Cię nie będę miał to eksploduje.
-Jeśli wolisz pieprzyć się z jakiś żyrafami kochanie to o mnie możesz zapomnieć. - Odwróciłam się i wyszłam cholera on się nie zmienia. A już chciałam zostać na stałe jego dziewczyną dupek do cholery dupek. Nie mogłam odwiedzić Poncha bo jest środek tygodnia Chris i May nie wrócili jeszcze a Any i tak będzie po stronie debila. Weekendowy wyjazd zmienił się dla tej dwójki w podróż poślubną do cholery. Nie mam do kogo się odezwać jest mi smutno.
-Przepraszam czy mogłabym o coś spytać ?. - Jeszcze tej  tu brakowało.
-Czego ?.
-Bo ty jesteś byłą Christophera opowiesz mi coś  o nim ?. - Więc tak chce się bawić.
-Oczywiście kochaniutka, wybacz że byłam nie miła w gabinecie  jednak czasem z Christopherem lubimy wspominać stare czas.
-A z każdą tak lubi ?.
-No oczywiście, jeśli chcesz go poderwać to zapamiętaj żeby codziennie rano do biura przynosić mu ziółka on je kocha i czarną kawę on nie słodzi, co jest jeszcze ważne a wiem on uwielbia komedie romantyczne może gadać o nich godzinami więc jeśli wpadniesz do jego biura to zacznij o tym mówić a i książki też romantyczne on jest typem romantyka, kiedyś nawet kwiatki mu kupowałam co niedziele.
-Na prawdę, jej dziękuję że mi to wszystko powiedziałaś.- Wszystkie rzeczy, których Ucker nie znosi hmm chyba znam go zbyt dobrze

Kocham jesień, ten deszcze, kolorowy idealnie pamiętam gdy z Uckerem zawsze spacerowaliśmy wieczorami nie ważne czy to była zima czy lato zawsze wszystko razem a teraz nawet nie umiemy normalnie ze sobą porozmawiać brakuje mi go jako przyjaciela został mi tylko Chris jednak nie mogłam na niego liczyć on jest zakochany.  Każdego dnia wracam do punktu wyjścia.
-A jeśli zostałabym Twoją dziewczyną jakby by było
-Słońce - przestraszyłam się- zaczęlibyśmy być razem, z naszymi  w sumie to z moim popędem sexualnym niedługo zostaniesz mamą.
-Nie śmieszy mnie Twoje gadanie, nie jesteś wgl zabawny czy ty mnie śledzisz ?.
-Nie, po prostu lubię spacerować jesienią. - Patrzył na mnie swoimi czekoladowymi oczętami rozpływałam się. - Lubie też Ciebie, wiem co ty lubisz.
-A co takiego lubię ?. - chciałam się nie uśmiechać jednak on jest moim ideałem mimo wszystko.
-Lubisz jeść truskawki, pić kawę, palić papierosy, uwielbiasz tańczyć chodzić po clubach, kochasz spacerować, oglądać gwiazdy, jeśli masz dobry humor oglądasz horrory jak zły to komedie, gdy wstajesz rano mówisz sama do siebie, w sumie to nie tylko rano, zapomniałem o najważniejszym Twoim czułym punktem jest szyja gdy zaczyna  się ją delikatnie całować i podgryzać odpływasz i można robić z Tobą co się chce.
-Ucker. - złapałam go za rękę - chodźmy tam
                                                                 ***

wtorek, 14 lipca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 14

Mówią, że nawet najbliższa osoba potrafi nas zaskoczyć. Tylko prawdziwa miłość i silne więzy pomogą nam przejść przez życiowe burze. 

Ucker :
Wystawiła mnie po raz kolejny jestem durniem że się w niej zakochałem, idiota Ucker, Ucker, Ucker ze złości moja pięść wylądowała w ścianie nawet nie zabolało. Do cholery czy ja muszę mieć takiego pecha ?. Aż tak bardzo jestem beznadziejny, dobra będę teraz ją olewał po prostu wie że ją kocham to po co mam się znowu strać i robić wszystko, być jej powiernikiem jak ona woli lecieć do tego ćpuna. Zszedłem na dół po piwo miałem wielką ochotę nie spotykać na dole Dulce bo po co. Wyciągnąłem z lodówki piwo ale zapomniałem że przecież ściągnąłem  Any do domu.
-Pijesz sam coś się stało ?.
-Nie mam ochoty rozmawiać. - Czemu ona jest taka ciekawska
-Nie chcesz to nie mów, nie będę Ci się narzucać bo po co skoro jestem tylko jakąś tam Anahi.
-Musisz być taka ?, przecież wiesz że wszystko się pierdoli wiesz o tym co mam Ci jeszcze powiedzieć że nie wiem co mam zrobić, jak zdobyć do cholery Dulce ?. Mam już dość starań czemu zakochałem się w takiej dziewczynie dlaczego ?.
-Nie wybieramy osób w których się zakochujemy a ona jest wyjątkową dziewczyną.
-Możliwe jednak dość mam ciągłych kłótni. - Zabrałem piwo, kierowałem się do swojego pokoju po co siedzieć z nią skoro te rozmowy przestały już mieć jakiś wpływ na mnie może to głupie jednak Any już mi nie pomaga wcale.  Siedziałem na łóżku oglądając nasze wspólne zdjęcia, tyle razem przeżyliśmy wspólne wyjazdy, całą 6, żarty, upijanie się. Z Dulce w clubach siedzieliśmy aż nas nie wyprosili lub ona mnie wyciągała gdy byłam za bardzo pijany, Chris i Poncho najlepsi przyjaciele toasty, wrzucanie dziewczyn do wody i przysięga zawsze będziemy sobie pomagać nigdy się nie zdradzimy, będziemy przyjaciółmi na zawsze, żadna dziewczyna nie zniszczy naszej przyjaźni. A Poncho mnie zdradził wziął się za moją dziewczynę przecież wiedział jak bardzo kocham Dulce moją piękną Dulce. Wszyscy wiedzieli jak była dla mnie ważna, jest dla mnie ważna i zawsze będzie. Będę czekał na nią do póki nie powie mi że masz się odwalić.

Any :
Ciężko jest zrozumieć bandę tych idiotów jednego dnia śpią razem a drugiego kłócą się.  Kiedy to się skończy mam nadzieje że niedługo bo ile można udawać że się nic nie czuje. W sumie jednak ja potrafiłam ukrywać swoje uczucia do Poncho, tyle lat tak bardzo chciałam stworzyć z nim związek. Jednak teraz wiem że nie był mnie wart, zranił wszystkich a najbardziej Dulce. Ja kiedyś znajdę swojego księcia może będę musiała długo czekać ale znajdę go. Teraz postaram się połączyć tą dwójkę i mieć święty spokój. Wreszcie zapanuje cisza Chris pogodził się z May są szczęśliwi, Ucker z Dulce mam nadzieje że stworzą udany związek a ja będę relaksowała się ciszą, spokojem będę najszczęśliwszą osobą na świecie.
-Coś się stało ?.
-Wszystko jest w najlepszym porządku.- Cała Dulce widzę że kłamie.
-Mów co się dzieje.
-Nie chce Ann mam dość ja wiem że Ucker kiedyś znowu mnie skrzywdzi.
-On nie zrobi tego znam go, kocha Cię, miłość jest czymś piękna musisz ją szanować mimo wszystko. Czasem będziecie mieli złe chwile jednak razem wygracie każdą wojnę, przezwyciężycie wszystko. Wiesz doskonale ile was łączy a, ile dzieli możesz go unikać jednak ja wiem że kiedyś będziecie razem
                                                                     ***

niedziela, 12 lipca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 13

W życiu liczą się chwile, które doceniamy po pewnym czasie.Żyjesz dla nich, czy tylko żeby osiągnąć wyznaczone cele?

Czuje się jak jakaś nie normalna chce być z Uckerem jednak czy to odpowiedni moment na to aby z nim być.
-Może zmienimy miejsce aby prowadzić takie rozmowy ?.
-A co Ci tu nie odpowiada. - Widzę jak on na mnie patrzy, wygląda jak wygłodniałe zwierze.
-Nie wygodnie tu.
-Kiedyś Ci nie przeszkadzało, zawsze mówiłaś że lubisz i na pralce jest wygodnie. - Pocałował mnie w szyje.
-Ucker proszę  ja nie chce, mieliśmy rozmawiać.
-No tak to może masz rację, chodźmy gdzieś indziej. - Wziął mnie na ręce, wylądowaliśmy u niego w pokoju. W sumie poczułam jeszcze gorzej niż w tej łazience bo tam jednak było bezpieczniej zawsze Any mogła wejść a teraz nie jestem niczego pewna.  Posadził mnie na łóżku i ukucnął. - Boisz się mnie ?.
-Chyba zwariowałeś dlaczego niby ?. - Człowieku ja jestem przerażona, nie umiem funkcjonować przy Tobie och jakbym mogła mu to wykrzyczeć.
-Słońce nie zachowuj się jak dziecko dobrze ?, znamy się tyle lat a ty myślisz że ja Ci uwierzę paraliżuję Cię to że jestem tak blisko.
-Nie chodzi o to, po prostu jestem zagubiona i Ucker przepraszam jednak nie jestem gotowa na poważny związek z Tobą, znaczy wiesz że kocham Cię tylko teraz muszę sobie poukładać w  głowie wszystko. Po prostu ta cała sytuacja z Poncho nie daje mi spokoju chce mu pomóc i jednocześnie nie zranić Ciebie ani jego.
-Rozumiem że mówisz że mnie kochasz jednak liczy się dla Ciebie pomoc temu narkomanowi tak ?.
-On jest moim przyjacielem.
-Jak będę próbował Cię zgwałcić to też powiesz że zrobiłem to bo kiedyś byłem Twoim chłopakiem i chciałem ponownie Cię skosztować ?.
-Ucker przesadzasz.
-Ja ?, Dulce robię wszystko dla Ciebie jednak widzę że na marne wiesz dlaczego bo mnie nie doceniasz, wspieram Cię, rozmawiam robię wszystko aby odzyskać Twoje zaufanie jednak widzę że to traci sens.
-Nie Ucker ja Cię szczerze kocham.
-Jeślibyś mogła zostaw mnie samego, muszę kilka rzeczy przemyśleć .
-Ucker. -Wstałam i wyszłam jednak on nawet na mnie nie spojrzał postanowiłam się odwiedzić Poncha nie wiem czy będę mogła tam wejść w sumie nigdy nie byłam w takim miejscu ale z Any nie porozmawiam bo i tak będzie po stronie Ucker, Chrisa nie ma a May właśnie brakuje mi rozmów z nią może kiedyś uda się odbudować naszą relację. Ten cały ośrodek jest tak daleko dwie godziny autobusem mam nadzieje że to nie przyjechałam tu na marne. Weszłam i czułam się dziwnie woku tyle różnych ludzi patrzyli na mnie tak bardzo dziwnie.
-Pani chciała kogoś odwiedzić ?.
-Eee tak.
-Ma Pani pecha czas odwiedziny w niedziele już się skończył.
-Nie można zrobić wyjątku ?, wie Pani jechałam tu dwie godziny.
-Posłuchaj mnie Panienko, w niedziele odwiedziny są od 13 do 17.
-No a jest 17:30 spóźniłam się tylko 30 minut więc mogłaby Pani mnie wpuścić.
-Niestety obowiązują tu pewne zasady i niestety nie mogę.
-Dulce co tu robisz ?.
-Poncho czemu tu sprzątasz myślałam że....
-Każdy pacjent jeśli się nudzi może pomagać wiesz tu żyje się jak w rodzinie coś się stało ?.
-Nie chciałam z Tobą porozmawiać, jednak ta Panienka mnie wyrzuca.
-Niestety musisz iść, dziękuję że przyjechałaś ale czas odwiedzin się skończył w następną niedziele możesz przyjechać to pogadamy.
-Dobrze Poncho postaram się przyjechać. - Byłam zawiedziona do cholery nic nie idzie po mojej myśli nawet nie mogą z nim porozmawiać z kim mam gadać jestem taka samotna. Co ja mam zrobić do cholery upić się aby przestać myśleć o tym idiocie. Tylko Poncho mógł mi pomóc tylko on. Wszystko nie jest tak jakbym chciała, jestem w totalnym dołku.


                                                                       ***

wtorek, 7 lipca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 12

Prawdziwa miłość jest jak woda w strumyku - to uniwersalne lekarstwo na wszystkie smutki, ale tylko prawdziwa miłość pozwala nam okiełznać nasze wady. 



Dulce: 
Mam motylki w brzuchu, nie wiem co mam robić on jest taki delikatny czy to już nadszedł ten czas aby być z nim. Ucker zaczął całować moją szyje, rozpływam się.
-Nie dziś. - Wyszeptałam do jego ucha.
-Nie jesteś gotowa dobrze to będę czekał tyle  ile będziesz chciała.
-Ucker po prostu dochodzi 5 a ja nie spałam prawie, jestem zmęczona.  - Strach mnie paraliżował.
-To na co czekamy idziesz spać słoneczko ja się już wyspałem.
-Dobrze ale mam dwa warunki.
-No słucham Cię.
-Jak się obudzę to opowiesz mi dlaczego masz podbite oko i pocałuj mnie.-  Czuje się tak wspaniale, wziął mnie na ręce i delikatnie ułożył na swoim łóżku nie przerywając pieszczot.
-Teraz możesz iść spać słoneczko. - Dał mi jeszcze jednego całusa i wtuliłam się w jego silne ramiona.

Ucker :
11:00 nie spałem tylko cały czas patrzyłem na nią była taka delikatna, krucha co by tu zrobić aby sprawić jej przyjemność śniadanie gdy się obudzi nie to zawsze Poncho robił więc co ja mam zrobić. W sumie śniadanie to takie banalne a może wystarczy jej to że będę przy niej pocałuje jak się obudzi no tak Ucker jesteś genialny ona obudzi się i zobaczy Twoją boską twarz będzie szczęśliwa.  No ale ile można czekać od 5 bez przesady mogłaby się już obudzić, zacząłem gładzić jej policzek ona tylko przez sen się uśmiechała miałem tak wielką ochotę ją całować. Jednak muszę powstrzymać swoje zboczenia i chęć rzucenia się na nią wzięła by mnie za zboczeńca albo jakiegoś nie wyżytego zwierzaka jestem taki  jeśli chodzi o nią ale muszę się pokazać z tej lepszej strony. Po już długim oczekiwaniu zaczęła otwierać oczy.
-Dzień dobry słoneczko jak się spało.
-Czy ja śnie?. - Ona mnie tak bardzo fascynuje
-Nie śnisz jestem przy Tobie.
-Udowodnij. - Dwa razy nie musi mi powtarzać zacząłem ją całować co sprawiało jej wielką rozkosz.
-Ucker wiesz że Dulce nie ma jeszcze w domu, oj przepraszam. - Czy ona zawsze musi wybierać akurat takie momenty.
-Any daj spokój nie przeszkadzasz. - Nie wcale liczyłem na poranną namiętność.
-Na pewno ?. - Any spojrzała na mnie ja kiwnąłem tylko głową co miałem zrobić powiedzieć wyjdź bo właśnie chce dobrać się do Dulce.
-Any chodź do mojego pokoju, musimy porozmawiać. - Jeszcze tego mi tylko brakowało. Dulce pocałowała mnie w policzek i zostawiła samego, do cholery samego co ja mam teraz zrobić.

Dulce:
-Przepraszam Cię, na prawdę nie chciałam...
-Nie kończ wróciliście do siebie ?.
-Nie wiem, chyba tak, może trudno powiedzieć.
-Jestem taka szczęśliwa, mam nadzieje że niedługo będą zaręczyny, ślub, dzieci będzie wspaniale.
-Przestać Ann - Nie mam zamiaru zostać żoną chociaż perspektywa bycia Panią Uckeramann pewność że on będzie dla mnie zawsze i nie opuści mnie aż do śmierci.
-Mówię Ci serio, biała suknie, dzieci, każda kobieta o tym marzy a ty nie ?.
-Mogę wam przerwać ?. - Zbawienie.
-Jasne wejdź.
-Idę do sklepu potrzebujecie czegoś ?.
-Ja nie ale Any może by z Tobą poszła. - Tak chciałam zostać sama i wszystko poukładać w głowie jeśli źle robię.
-Może iść, księżniczko zostaw nas na chwilę. - Jeszcze tego mi brakowało zostać z nim sam na sam. - Chodź tu do mnie i spójrz mi w oczy. Wiesz doskonale że jeśli nie będziesz chciała, to nie będę się narzucać ale zawsze jestem przy Tobie. Teraz wyjdę z Any a ty poukładaj sobie wszystko w tej główce. - Patrzę na niego jak zahipnotyzowana na koniec zaczął mnie całować, czuję się jak nastolatka, która pierwszy raz całuje się ze swoim chłopakiem może jestem głupia ale jego miękkie usta rozpływam się. - To ja już idę gdy wrócę będziemy musieli popracować bo jutro zaczynamy kolejny tydzień. - No tak praca zapomniałam o niej to wszystko wina Uckera on mi zawrócił w głowie znowu a jak będę nie ostrożna i mnie zdradzi przecież ja sobie nie poradzę kolejny raz ten strach mnie paraliżuje. Zapaliłam świeczki i biorę relaksującą kąpiel Ucker co ja z Tobą mam  jestem taka zagubiona w swoich uczuciach Kocham go tego jestem pewna no  ale jeśli mnie zdradzi nie może nie mogę tak myśleć bo nic z nim nie stworze żadnego poważnego związku jednak czy ja chce coś stworzyć poważnego, czy bawić się z Uckerem i korzystać z życia przeżyłam z nim wiele wspaniałych chwili.
-Ahh Ucker jestem taka zagubiona.
-Wołałaś mnie ?. - Byłam taka przestraszona, już wrócił ze sklepu, zaczęłam zakrywać się pianą.
-Myślałam że jesteś w sklepie.
-Byłem a teraz chciałbym na Ciebie popatrzeć. - Był co raz bliżej mojej wanny bałam się tego co może się zaraz wydarzyć. - Nie wstydź się mnie nic ci nie zrobię chciałem dać buzi, bo bardzo się stęskniłem. - Czułam się okropnie, - Mam wyjść ?.
-Jeśli byś mógł ?, chciałabym wyjść spokojnie.
-To ja sobie tu usiądę  a ty nie krępuj się - uśmiechnął się do mnie jednak to wszystko dzieje się zbyt szybko albo ze mną jest coś nie tak nie chce go urazić jednak kurcze wolałabym aby nie widział mnie nago. -Wychodzę ale zaraz tu wrócę dobrze - kiwnęłam głową a on gdy tylko wyszedł to ja wyskoczyłam z wanny szybko się wytarłam założyłam na siebie bieliźnie i jakąś koszule, która była pod ręką zapinałam ostatni guzik. - Sexownie wyglądasz w mojej koszuli
-To Twoja nie zwróciłam uwagi zaraz ją zdejmę.
-Słonko dla mnie możesz ją nosić cały czas wyglądasz w niej przepięknie. -Wziął mnie na ręce i posadził na pralce. -Nie wiem czy to odpowiedni moment jednak musimy porozmawiać o nas.
-O nas ?. - Przełknęłam głośno ślinę.
-W sensie jesteśmy teraz parą więc
-Parą ?.



                                                                               ***

czwartek, 2 lipca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 11

Stare chińskie przysłowie mówi, że mądry różni się od upartego tym, że jak obaj usiądą przypadkiem na mrowisku, jedynie uparty siedzi dalej.

Dulce:
-Moja wina?, to ja mam codziennie innego faceta, to ja go zdradziłam ?.
-Nie ale...
-Ale co dobra Dulce mu wybaczy tak ?, bo dla miłości jest w stanie zrobić wszystko bo przecież takie uczucie zdarza się tak rzadko jesteśmy wyjątkowi ?. Nie ma czegoś  takiego rozumiesz nie ma miłości.
-Jest.
-Nie będę się z Tobą kłóciła jak przestaniesz być po stronie tego idioty daj znać. - Opuściłam ten przeklęty dom może powinnam się wyprowadzić tak było by lepiej dla wszystkich. Ucker świętoszek dlaczego nikt nie może spojrzeć z mojej perspektywy ?. Zawsze Ucker jest najlepszy, Dulce on się dla Ciebie zmienił wiesz kocha Cię bardzo co mi po tym jak do cholery nie wiem czy mogę mu zaufać. Nikt nigdy, mnie nie rozumiał, właśnie on mnie tylko rozumiał tylko on wspierał wiedział kiedy przytulić a kiedy zostawić mnie samą był ideałem moim ideałem czy mimo wszystko powinnam walczyć o swoją miłość?. Był przy mnie zawsze...

Any :
Banda idiotów, ten dom to szaleństwo już dawno powinnam się wyprowadzić ćpun Poncho jego mi szkoda mimo wszystko, Dulce, która jest nienormalna chora psychicznie, Ucker głupek, który nie liczy się z innymi i ta para potworów chociaż oni nic nie zrobili jeszcze. Przyleciałam tu a okazuje się że jestem nie potrzebna smutno mi. Nie ma już ich 3 godziny do cholery. Ooo dzwonek pewnie Ucker wraca pijany.
-Dzień dobry, tu mieszka Pan Christopher Uckeramann prawda ?.- Policja.
-Tak o co chodzi ?.
-Czy mogę wejść?, to dość delikatna sprawa.
-A może Pan się wylegitymować ?.
-Oczywiście, proszę.
-Więc zapraszam o co chodzi ?.
-Rozumiem że mieszka Pani z Christopherem.
-Tak a o co chodzi ?.
-Będę szczery jest on w szpitalu, prosił mnie abym pojechał pod ten adres i zabrał Ann ze sobą
-Słucham ... - Zrobiłam wielkie oczy.
-Mogłaby Pani jechać ze mną ?.. - Byłam w szoku jeszcze tego brakowało aby coś mu się stało idiota same problemy, pojechałem z tym policjantem do szpitala jednak cóż nie wiem po co się denerwowałam skoro Uckerowi prawie nic nie było
-Jak się czujesz ?.
-Księżniczko, nic mi nie jest stawiłem im czoło jestem silny.
-Widzę szczególnie to limo pod okiem
-Rozumiem że Pani jest tą Dulce o której mowa.
-Nie do końca jednak odpowiadam za tego młodego człowieka. - On zdążył lekarzowi powiedzieć o Dulce nie no jestem z niego dumna.
-Ogólnie to nic mu nie jesteś jednak radzę żeby nie pił więcej, jeśli mam być szczery to gorzej jest z tym trzeźwym chłopakiem, który go zaatakował. - Nie no to jest paranoja z dnia na dzień co raz bardziej uświadamiam sobie jak trudno jest być mną moi przyjaciele to banda, kretynów, szczególnie tej pajac. Poncho to narkoman a Ucker zostanie alkoholikiem zabawne i obydwu zależy na Dulce słodko.
-Myślisz że na Dulce podziała moje podbite oko ?.
-Kochanie myślę że podbije ci drugie.

Ucker :
Wracam obolały do domu, Any cały czas skrzeczy mi nad uchem, mogliby by zaszyć jej te usteczka albo niech znajdzie sobie chłopaka i on mógłby zatkać je buźkę. Gdy wróciłem do domu położyłem się od razu spać. Obudziłem się 4 rano wyspany zszedłem na dół zrobić sobie kawkę jednak nie spodziewałem się tak miłego gościa w kuchni.
-Wybaczyć po tym wszystkim po jego obelgach, wyzwiskach czy ja dam radę z Tobą być Ucker a jeśli znowu mnie zdradzisz, nie przeżyje kolejnego zawodu nie dam rady. Dlaczego do cholery przy Tobie jestem taka słaba.
-Może dlatego że mnie kochasz ?. - Odwróciła się tak szybko i spojrzała na mnie swoimi oczkami.
-Nie śpisz ?.
-A ty wróciłaś dopiero do domu ?.
-Nie powinno Cię to interesować o której wracam nie uważasz ?.
-Możliwe jednak kocham Cię a to logiczne że się o Ciebie martwię. - Jest śliczna.
-Jakbyś mnie kochał...
-To nie był bym zazdrosnym idiota i nie obrażał bym Cię jednak wiem między Tobą a mną jest chemia.
-Dlaczego musiałam zakochać się w Tobie powiesz mi ?. -Zadała mi tak banale pytanie.
-Bo jestem przystojny, mam zniewalający uśmiech, umięśnioną klatę.
-Jesteś idiotą.
-Idiotą w którym się zakochałaś. - Wziąłem na ręce i zaprowadziłem do swojego pokoju.
-Po co tu jestem.
-Żeby się ze mną kochać.- Szepnąłem do jej ucha.
-Ucker wiesz co ci powiem jesteś cholernie żałosny, myślisz tylko o jednym może i Cię kocham ale...
-Tak na prawdę uznałem że tu będzie lepiej nam się rozmawiało.
-Ty masz podbite oko co Ci się stało, z kim się biłeś.
-Nie o tym będziemy rozmawiać, Dulce powiem Ci wszystko i nie przerywaj mi. Jakby tu zacząć słońce jej jakie to trudne, wiem że Cię zdradziłem, wiem że miałem codziennie inną panienkę, wiem że Cię obraziłem co dla mnie jest najgorsze jednak uwierz mi cholernie bolało mnie to gdy wstawałem rano i widziałem Ciebie z nim. Zazdrość mnie zaślepiła nie pamiętam zdrady, którą Cię najbardziej skrzywdziłem jednak mam żal do siebie, straciłem taki skarb.
-Ucker boję się być z Tobą. - Przytuliłem ją bardzo mocno. - Nie wyobrażasz sobie nawet jak mnie skrzywdziłeś, ja nie zdradziłam Cię z Ponchem w senie że nigdy z nim nie spałam, przez pierwszy miesiąc związku tylko potrzebowałam opieki a dalej to była wdzięczność za opiekę on był moim schronieniem.
-Maleńka wiesz że moje życie bez Ciebie straciło sens ?, chce odbudować wszystko spróbujmy jeszcze raz może nam się uda.
-A jeśli nie ?.
-Jeśli się nie uda zniknę z Twojego życia już na zawsze, nigdy mnie nie zobaczysz. Jednak teraz spróbujmy jeszcze raz.
-Ja nie wiem, na prawdę nie wiem.
-Ale ja wiem. - Spojrzałem jej głęboko w oczy i pocałowałem nasze języki zaczęły toczyć walkę namiętności. Przerwaliśmy aby wziąć oddech. - Jesteś śliczna, i masz takie słodkie usta.


                                                                       ***