Cudowna kobieta, która pokonała swoje kalectwo i zdołała porozumieć się z innymi zostawiła nam taka myśl: "Jeśli nie robimy czegoś ze wszystkich sił i z całego serca nigdy nie wiemy jaki cud wywoła to w życiu naszym lub innych ludzi".Dulce:
Czerwone usta, czarna mini,biała koszula delikatnie rozpięta i wysokie szpilki, gotowa na kolejny dzień pracy. Ucker miał spotkanie wcześniej więc muszę iść sama.
-Dulce dobrze że już jesteś Ucker jest wściekły masz do niego przyjść. - W domu było wszystko dobrze.
-Dzień dobry kochanie, wyglądasz ślicznie. - Pocałował mnie w policzek.
-Słyszałam że masz zły humor.
-Jak Cię widzę to od razu czuję się lepiej chodź tu. - Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować.
-Misiu jesteśmy w pracy to raz, dwa robiliśmy to dwa razy w nocy.
-Przestań, mam tak straszną ochotę.
-Nie kochanie, przed Twoim wyjściem.
-Nie bądź taka, jestem Twoim szefem więc musisz wykonywać moje polecenia.
-Ucker no wiesz jesteś niewyżyty.
-I co z tego?, mam ochotę Cię zjeść.
-Masz ochotę zjeść mnie od tygodnia kochanie.
-Właśnie dziś May będzie z nami rozmawiać ?.
-No tak, nie mam ochoty siedzieć z nimi wszystkimi do May nic nie mam nasze stosunki się ociepliły jednak Chris i Any.
-Będę przy Tobie, nie unikaj ich wiem że to robisz.
-Dlaczego ty taki jesteś?.
-Jaki słońce?.
-Idealny. - Zatraciliśmy się w pocałunku jestem szczęśliwa. Jego ręce zaczęły kierować się pod moją bluzkę. - O nie kochanie, nie tym razem. - Odsunęłam się a on zrobił smutną minę.
-No kochanie mam 15 minut do następnego spotkania.
-Właśnie więc ja idę sprawdzić czy wszystkie dokumenty są przygotowane a ty napij się zimnej wody może ochłoniesz. - Wyszłam, ponętnie kręcąc tyłkiem.
-Co tak długo tam robiłaś ?, szef mi po sekundzie kazał wyjść.
-Uwierz mi kochana ja mam na niego sposoby, przynieś mu szklankę wody z lodem.
-A mówił coś o kwiatach, które dostał ?.
-Tak, strasznie mu się podobały za kawę i ziółka też dziękował. - Typowa głupia blondynka.
-To może przyniosę mu jeszcze książkę na poprawę humoru ?.
-Świetny pomysł ucieszy się.
Ucker:
Dzień zaczął mi się okropnie, nieudane spotkanie późnij w biurze jakieś śmierdzące kwiaty czarna kawa i ziółka kto w tej firmie pracuje przecież ja się o to nie proszę na dodatek jest tak codziennie. Dulce umie poprawić mi humor ale i tak muszę załagodzić sytuację w domu.
-Szefie - wchodzi moja piękność. - Przyszedł Pan Mendez. - Teraz pora skupić się na pracy.
-Niech wejdzie, słońce zrób mi herbatę brzoskwiniową.
-Dla Ciebie wszystko. - Idealnie, dzień pełen spotkań nie wiedziałem że prezes ma tyle obowiązków trudno. Nie miałem czasu dla Dulce cały dzień zmarnowany najgorsze że ona cały czas działa na mnie, kusi swoimi gestami, pora wyjść zabieram mojego skarba i wychodzimy.
-No dobrze, rozumiem to w piątek o 13 Pan Uckermann na pewno będzie, żegnam.
-Zbieramy się ?.
-Ucker minuta dobrze ?, jeszcze tylko ułożę to wszystko.
-Może Ci pomogę?.
-Sama sobie poradzę. - Czekałem na nią, każdy jej ruch jest sexowny.
-Szefie mam coś dla Pana. - spojrzałem się na tą głupią blondynkę a Dulce tylko uśmiechnęła się pod nosem. - To książka dla Pana.
-Dla mnie ?. Co to ?.
-Namiętność i porzucenie świetna książka, polecam.
-Nie czytam czegoś takiego, daj mi już spokój z tymi romansami mam nadzieje że tymi kwiatami nie masz nic wspólnego i lepiej nic do domu.
-Ale Dulce mówiła...
-Z Dulce Marią sobie porozmawiam idź do domu.
-Dobrze. - Gdy tylko ta mała wyszła spojrzałem groźnie na Dulce.
-Co jej nagadałaś ?.
-Podobasz się jej więc musiałam troszkę skłamać.
-Od tygodnia na moim biurku stoją jakieś obrzydliwe ziółka dostaje bukiety czerwonych róż Dulce do cholery.
-Już nie złość się, wracamy do domu .- Pocałowała mnie w policzek, myśli że tym wszystko załatwi jednak grubo się myli złapałem ją mocno i musnąłem jej usta ta chwila mogła trwać dłużej.
-Oj nie chciałam przeszkadzać.
-Mamo co tu robisz ?.
-Sprawdzam jak sobie radzisz synku, jednak widzę że bardzo dobrze.
-Witaj Mariano jak się czujesz ?.
-Jak widzę was razem to od razu lepiej, Dulce promieniejesz, kiedy do siebie wróciliście ?.
-Mamo. - Czy ona musi wszystko wiedzieć.
-Christopher przestań, nie interesujesz się mną od wyjazdu ojca mam nadzieje że sodówka ci do głowy nie uderzyła.
-Pilnuję go.
-Cieszę się że jesteście razem, starajcie się o wnuka dla mnie.
-Mamo.
-A ten tylko mamo, mamo daj już spokój jak wróciliście do siebie to zacznę planować ślub w katedrze co o tym myślicie.
-Mariano świetny pomysł jednak poczekajmy trochę wiesz Ucker teraz na głowie całą firmę, po za tym
-Tak wiem mieszkacie z grupą znajomych i nie macie czasu pewnie na robienie mi wnucząt.
-Dokładnie. - Stoję a one gadają i gadają liczyłem na szybki powrót do domu rozmowę z May no i wylądowanie w sypialni. - W niedziele zapraszam was na obiad przyjedzie Eva ucieszy się że wróciliście do siebie. - Świetny pomysł liczyłem że niedziele spędzę w łóżku ostateczne pod prysznicem z Dulce.
-Będziemy, pewnie czujesz się samotna gdy mąż wyjechał ?.
-Jakby mój syn się mną interesował nie czułabym się osamotniona.
-Mamo.
-Już idę, czekam na was w niedziele o 17. - Nareszcie wyszła.
-To powrócimy do czynności, którą robiliśmy przed przyjściem mojej mamy.
-O nie kochanie idziemy do domu sam mówiłeś że May chce nam coś powiedzieć. - To jest pech, ja mam pecha złapałem ja za rękę i wyszliśmy. -Jesteś sexowny jak się gniewasz.
-Kochanie może założę własna firmę ?.
-Nie za wcześnie ?.
-Usamodzielniłbym się.
-No tak, tylko że studiujesz ja też pracujemy, wiesz że mamy mało czasu dla siebie a co będzie jak złożysz firmę.
-Myślałem o kancelarii ?.
-Cooo ?, kochanie ty nie masz pojęcia o prowadzeniu kancelarii.
-Nie do końca dlatego że ty masz pojęcie a chciałbym stworzyć coś z Tobą.
-Ucker ale co ty byś tam robił odbierał telefony ?, to bez sensu.
-Słońce, ja znam się na finansach.
-No właśnie dlatego możesz pracować w banku albo w jakiś firmach gdzie potrzebują takich osób jak ty.
-Zastanowię się nad tym po prostu chce pracować z Tobą i spędzać każdą wolną chwilę.
-Kiedyś będziesz miał mnie jeszcze dość. - Gdy wróciliśmy do domu, wszyscy czekali już na nas.
-Dłużej się nie dało ?.
-May spokojnie już jesteśmy. - Usiadłem na kanapie obok Any jednak Dulce nawet nie patrzyła na nią nie mówiąc nic o Chrisie, który codziennie mówił że ją przeprasza. Dulce nie chcąc być blisko nich usiadła na fotelu, przed wejściem do domu była taka szczęśliwa.
-No więc tak Ucker tak na prawdę już wie jednak Any, Dulce bo to kieruje się najbardziej do was. Zawsze byłyście dla mnie ważne, nie ważne że czasem było gorzej, lepiej jednak trudno będzie mi się wami rozstać. - No i tu nie widziałem o co chodzi. - Jestem w ciąży.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa- Czy ona musi tak piszczeć do cholery tego najbardziej w niej nie lubię.
-Gratuluję May cieszę się. - Cała Dulce.
-A mi nie pogratulujesz ruda ?.
-Czego że dziecko będzie miało tak zakłamanego ojca ?, wiesz wole te gratulację zostawić dla siebie.
-Słońce nie teraz, cieszmy się że szczęścia tej dwójki. - Objąłem ją i gratulowałem przyszłemu ojcu, z dnia nadzień uświadamiam sobie że tech chciałbym mieć bobasa niedługo.
-To nie wszystko chcemy się wyprowadzić.
-Nie no May chyba zwariowałaś, przecież w naszym domu jest miejsce dla waszego dzidziusia.
-Wiemy Ucker ale kurcze stary musimy się usamodzielnić, znalazłem do na przedmieściach, będziemy was często odwiedzać.
-No tak oczywiście co wy sobie wyobrażacie - Any zaczęła płakać - Wyprowadzicie się, później Dulce z Uckerem zrobią to samo przecież oni 4 razy w nocy albo więcej starają się o dziecko. - Ruda spojrzała na nią groźnie. - Tak to wszystko słychać a ja zostanę sama.
-Słuchaj laleczko - mój skarb się zdenerwował. - Nie zostaniesz sam wasz przyjaciel Poncho gdy wróci z odwyku będzie potrzebował tak zakłamanej przyjaciółki jak ty. Po za tym my z Uckerem postanowiliśmy kupić ziemię i wybudować dom. - Ona jest normalna przed chwilą nie chciała założyć firmy a teraz mamy w planach budowę domu. Kruczę czy mnie coś ominęło - Więc przyzwyczajaj się do samotności.
-No więc, cieszymy się z waszego szczęścia, Dulce idziemy na górę.
-Jak sobie życzysz.
***
Najbardziej podoba mi się zakończenie, te piękne słowa "Dulce idziemy na górę", haha :D Mam tylko nadzieję, że to nie będzie jakaś groźna rozmowa nt tego, że Dula jest wredna dla Any i Chrisa, tylko spędzą razem kolejne cudowne chwile xD A teraz tak konkretniej: Według mnie Dulce przesadza z tymi fochami na nich, bo to na Poncho powinna się wyżywać... Oby jej to szybko przeszło, bo mnie denerwuje. Haha, ale i tak najlepsza to jest ta blondyna, co się czai na Uckera, Dula miała zajebisty pomysł xD Tylko szkoda, że biedny Uckerek musi teraz znosić ziółka, róże i inne pierdoły. No i oczywiście cieszę się ze szczęścia May i Chrisa i liczę na to, że niedługo Dula też powie wszystkim tą radosną nowinę, że jest w ciąży ;) No skoro starają się o to dziecko kilka razy w ciągu jednej nocy, to chyba nieuniknione, że im się uda :P Ale się tym razem rozpisałam xD Czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?
OdpowiedzUsuńHuhuuhu bardzo mi sie podoba rozdział, ale mogłoby podobać mi się jeszcze bardziej. Dula jest strasznie wredna, w sumie co jej się dziwić ale nie przesadzajmy. Mam nadzieję, że Ucker ją jakoś opamięta. Przecież ona nie może być taka ciągle. No więc niech Ucker ją jakoś przekona itp. A tymczasem przejdźmy do ,,chodźmy na góre" hahahhaha
OdpowiedzUsuńU mnie pierwsza część ,,Ostatecznego wyboru'', zapraszam do czytania i komentowania ;)
OdpowiedzUsuń