sobota, 31 grudnia 2016

Prawdziwi przyjaciele - "To dziecko jest aniołkiem"

Rozdział 12


Co jest do cholery 8:00 rano a ktoś puka do moich drzwi zabijcie mnie ile można, to nie jest dziwne przecież babcia i dziadek wiedzą. 
-Cześć cześć. 
-Diana, co ty tu robisz ?. - Ja chyba śnie albo to dziecko właśnie rzuciło się na moje łóżko. 
-Nie wolno tak, jak się puka trzeba czekać na proszę. 
-Nic się nie stało. - Powiedziałam lekko zażenowana. 
-Jak już Cię obudziliśmy to Diana.
-Tato ja sama. Dzieńkuje za sukienkę śliczna będziesz na moim przedstawieniu ?. 
-Słucham ?. - Na prawdę ?, dziecko moich wrogów mnie polubiło fantastycznie może zostanę najlepszą przyjaciółką jej mamy uppss byłam nią. 
-Właśnie o to chcieliśmy się spytać czy pojawisz się dziś o 10:00 na przedstawieniu, będzie też Anahi. - Ann ma być jego kartą przetargową abym się pojawiła. 
-Plosze, plosze... - Dziecko mnie prosi o masakra. 
-Postaram się przyjść dobrze Diana. 
Cóż makijaż, strój, wysokie obcasy, sukienka tak w tym stroju nie będę na pewno wyglądała jak matka, któregoś z tych dzieciaków, to nie zmienia faktu że idę do przedszkola...
-Kawy ?. 
-A można prosić na wynos ?. - Delikatnie się uśmiechnęłam. 
-Na wynos wychodzisz tak wcześnie, czy to ma coś wspólnego z bardzo wczesną jak dla Ciebie wizytą prawda ?. 
-Diana po prosiła mnie abym przyszła na jej przedstawienie, oczywiście dlatego że sukienka jej sie spodobała. 
-To dziecko jest aniołkiem, taka kochana pomocna a jaka samodzielna, pełna energii. Na prawdę cudowna dziewczynka
- Cóż, śpieszę się buziaki. - Jakoś perspektywa, słuchania o cudownym dziecku Uckera nie jest dla mnie dobrą motywacją aby pojawić się na tym cholernym przedstawieniu Wsiadłam do samochodu i ruszyłam pod to całe przedszkole. Nie mam żadnych odruchów macierzyńskich cóż nawet jeśli widzę te dzieci może kiedyś się to zmieni. Zauważyłam Ann i szybko podeszłam. 
-Hej - przywitałam się i pocałowałam jej policzek. 
-Co tu robisz ?. 
-Tak w wielkim skrócie Diana, jej kreacja i dostałam zaproszenie. 
-Na prawdę May będzie wściekła albo już jest bo właśnie Cię zobaczyła, proszę zróbmy to co kiedyś, za nim jej nie lubiłyśmy. 
-Ahh dla Ciebie wszystko. Co chcesz zrobić ?. 
- Duluś nie wiem, podpalenie włosów już było, a jakbyśmy złamały jej paznokcia ?.
-Anahi wiesz dajmy jej spokój myślę że złamany paznokieć nie popsuje jej humoru jak mój widok i moja kreacja na jej córce. 
-W sumie masz rację, tak też może być, tylko ona jest teraz strasznie wredna, więc może nic na nią nie zadziałać. 
-Spokojnie, sam mój widok doprowadzi ją do furii  
-O dziewczynki witajcie - Co za sztuczna baba o BOŻE pocałowała nas swoimi obleśnymi ustami - Dulce, widzę że zaczynasz zachowywać się jak odpowiednia matka chrzestna jak tu jesteś niesamowite. 
-Mamo, mamo jak wyglądam.
-Och Diana, skarbie jesteś śliczna, skąd ta sukienka ?. Tata dzwonił i nie wiedział co ma zrobić. 
-Ciocia Dulce mi uszyła - Jej wzrok haha jakby mógł zabijać była bym martwa to pewne - i zaprosiliśmy ja z tata. 
-Och fantastycznie, a ja Dulce myślałam że jednak robisz to dla Twojego chrześniaka, który Cię praktycznie nie zna. 
-To że tu jestem dla Diany nie oznacza że dla niego nie.  Anahi kochanie chodź usiądziemy zaraz się zacznie show.Wybacz nam ale musimy dokładnie obejrzeć występ Paricia i patrzeć jak prezentuje się moja sukienka na Twojej córce. - Zostawiłyśmy ją samą zadowolone z siebie to pewne stare czasy wracają a my mamy niezły ubaw. 
-Jesteś moją diablicą.
-Myślę że to było lepsze niż złamany paznokieć. 
-To było boskie. Zapomniałam już jak to jest walczyć o swoje zdanie. 
-Skarbie, wszystko nadrobimy a teraz oglądaj  - Wróciłam do domu wykończa, przedstawienie i poczęstunek był męczący jak dla mnie, za dużo się tam działo a ja raczej wolę ciszę i spokój jestem oazą spokoju. Diana wyglądała pięknie i zagrała również zniewalająco, bardzo się cieszę że tak wspaniale prezentowała się w mojej sukience. Po za tym May był wściekła i niezadowolona po za tym chyba zrobiła wielką awanturę Christopherowi za to że poprosił mnie o pomoc. Lecz nic na to nie poradzę jestem po prostu dobrą przyjaciółką. Położyłam się do łóżka wykończona po ciężkim  dniu i dostałam sms 
Ucker : 
W ramach podziękowań zapraszam na kolację co ty na to ?. 
Ja:
To wszystko przez sukienkę, nie musisz dziękować. 
Ucker:
Chce, Ci dziękować, mam za co bo sprawiłaś że moje dziecko było bardzo szczęśliwe tego dnia a ona jest dla mnie najważniejszą kobietą na świecie. 
Ja:
Skoro tak stawiasz sprawę to się zgadzam kiedy i gdzie ?. 
Ucker : 
Sobota, 19:00 będę pod Twoim domem, pojedziemy do restauracji 
Ja:
Może umówmy się w restauracji
Ucker ; 
Mieszkamy obok siebie więc nie rozumiem czemu ale skoro tak chcesz to dobrze. 
Ja: 
To jaka knajpa 
Ucker : 
Lukrecja 
Ja:
Moja ulubiona, idę spać dobranoc 
Ucker: 
Pamiętam że Twoja ulubiona, buziaki Duluś. 
Zasnęłam z wielkim uśmiechem na twarzy, to bardzo miły gest z jego strony na prawdę. Chodź czy zrobiłam dobrze zgadzając się na to, przecież unikałam go tyle czasu. A teraz tak nagle po prostu mówię tak spotkajmy się nie mam z tym żadnego problemu. Jeśli to odwołam on będzie wiedział że boje się spędzać z nim czas sam na sam, a nie chce pokazać tego. Jestem silną kobietą, dam radę oby. 

                                                                           ***
Szczęśliwego nowego roku kochani :). Zaraz mamy rok 2017 i to już ostatni rozdział w tym roku oczywiście :D. Kochani więc widzimy się z kolejnym rozdziałem w 2017. Komentujcie i jeszcze raz szczęśliwego nowego roku :* xoxo

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Prawdziwi przyjaciele - "Miło było Cię zobaczyć."


Rozdział 11

Momenty, kiedyś jest się na prawdę szczęśliwym cóż takie chwile trzeba zapisywać jak w notesie. Kolejny cudowny pomysł Dulce tak mogę sama sobie przybić piątkę. Niedziela, piękna pogoda, słońce świecie wspólnie siedzimy w moim ogrodzie. Siedzimy przy stole śmiejąc się i rozmawiając, patrząc jak Patricio i Elen bawią się ze swoim tatą a ja mam chwile z Anahi.
-Zaczął wracać na noce do domu wiesz jak się cieszę.
-Nawet nie wyobrażasz sobie jaką mi to daje radość.
-Cieszę się że możemy razem z Tobą i Twoimi dziadkami spędzać czas, to taka całkowicie pełna rodzina.
-Plus tego że Twoje dzieci zastępują moim dziadkom własne wnuki. - Ann zaczęła się śmiać.
-Zawsze marzyłaś o szczęśliwej rodzinie.
-To prawda, jednak zbyt wiele się wydarzyło nie jestem gotowa na posiadanie dzieci.
-Byłaś w wieku 24 lat a mając 30 to nie ?.
-Jej Ann musimy drążyć ten temat ?.
-Jej Dulce musimy.
-Po prostu, nie potrafię okazać uczuć mężczyźnie. Co innego uprawiać z kimś seks a, co innego powiedzieć że się kogoś kocha.
-Mówisz to mi, Alfonsowi czy Christianowi.
-To nie to samo okej, kochałam raz. Wiem co to miłość w nikim później nie byłam tak zakochana jak w Uckerze, znaczy ja już nic do niego, nie czuję tylko wiesz ta więź była jednak tworzona przez długi okres czasu. Nie udało mi się utrzymać przez 6 lat z nikim długiej, bliskiej znajomości, dlatego uważam że nie jestem gotowa na małżeństwo i na dzieci. To wręcz oczywiste.
-Oni się rozwodzą, nie uważasz że wróciłaś w odpowiednim momencie ?,  może to pora na to aby zacząć z nim od nowa.
-Nie wydaje mi się, jesteśmy innymi ludźmi ja duszę się w związku, nawet moja praca wskazuje na to że nie lubię być ograniczeń. Sama wiesz jak jestem jak to mówi Chris jestem ptakiem.
-Tak, tak a ja motylem Dulce dusiłaś się w innych znajomościach Ucker nigdy Cię nie ograniczał robiłaś co chciałaś.
-Powiedz mi jak ja mogłabym z nim być skoro jest potrzebne zaufanie a ja bym myślała że ma inne drugi raz nie mogłabym przeżyć takiego załamania. To że jestem silna nie oznacza że tak bardzo aby przeżyć tą samą krzywdę drugi raz.
-Nie popełniłby tego samego błędu ponownie, żałował tego co się stało.
-Słuchaj on ma córkę, która powinna być dla niego całym światem i tyle. Nie ma o czym rozmawiać.
Prawdą jest to że trzeba brać odpowiedzialność za swoje czyny tak samo powinien robić Christopher, dlatego uważam że te rozmowy są bez sensu. Spokój, czasami mi go brakuje ale również jest on potrzebny szczególnie że po uroczym "rodzinnym" spotkaniu postanowiłam coś zaprojektować można powiedzieć że praca zagłusza moje wszystkie potrzeby nawet seksualne. Dość zabawne praca bardziej podniecająca niż seks tak to może być tylko i wyłącznie mój przypadek.
-Przepraszam czy możemy Ci przeszkodzić ?. - Dzień pełen niespodzianek tak ta jest aż zbyt wielką niespodzianką.
-Kto was tu wpuścił ?.
-Twoja babcia, mamy mały problem, wiem że jest strasznie późno ale Diana przypomniała sobie że jednak jutro ma ważne przedstawienie a nie w przyszłym tygodniu. Wszystkie sklepy są zamknięte i wypożyczalnie. Pomogłabyś nam ?. - Moje życie to jeden wielki pech wielki ogromny masakra zabicie mnie. Uśmiech.
-Oczywiście z wielką przyjemnością wam pomogę, powiedz mi skarbie grasz w tym przedstawieniu?.
-Ksieźniczkę.
-Czyli, strój różowy, postaram się abyś miała najpiękniejszą sukienkę. Wezmę Twoje wymiary i pójdziesz do mojej babci. - Szybko zmierzyłam ją i narysowałam sukienkę księżniczki. Projektowanie dla dzieci jest trudne, tylko zastanawiam się z czego ją uszyję. Ooo mój Boże mam genialny pomysł pobiegłam szybko na strych i wyciągnęłam swoją starą sukienkę z przedstawienia, zeszłam na dół i zaczęłam ją obrabiać. Cieszę się że lubię dodatki i doczepiam zawsze coś do zwykłych bluzek, dlatego wyciągnęłam wszystkie swoje koraliki i wstążki, zaczęłam przyszywać, coś sama dawno nie szyłam. Nie pamiętam jaką mi to frajdę sprawiało skupiłam sie tylko na projektowaniu.
-Dulce przepraszam że Ci przerwę ale Diana zasnęła u was w  salonie.
-Mhm, mhm ciii. - Zaczęłam go uciszać, pracuje a gadanie mnie troszeczkę irytuję  5,4,3,2,1... - I jak ?.
-Zapomniałem już jaką wielką frajdę sprawia Ci Twoja praca.
-Podoba się czy nie ?.
-Idealna, na prawdę Dulce jestem Ci wdzięczny. - Przytulił mnie oj to już za dużo.
-Tak, tak jesteś mi wdzięczny, weź ją i jak nie będzie pasowała wpadnij rano to skrócę czy coś. No to pa, fajnie było Cię zobaczyć.
-Dulce, to może porozmawiamy tak aby wykorzystać tą okazję ?.
-Nie, nie, nie pa pa - Wypchnęłam go za drzwi, i zamknęłam je przed jego nosem.
-Miło było Cię zobaczyć. -Powiedział cicho. Uff poszedł sobie wielka Dulce nadal wielką jest.

                                                                             ***
Jest rozdział, pod ostatnim trochę mnie zawiedliście no ale cóż... o to długo wyczekiwanie spotkanie Dulce i Uckera ;)

wtorek, 20 grudnia 2016

Prawdziwi przyjaciele - "Duża ilość bitej śmietany i owoców wskazana"

Rozdział 10 

Czasem wydaje mi się że na prawdę popełniłam w życiu zbyt wiele błędów. Jednak nie wiem czy poradzę sobie z kolejnymi problemami wysłanie Ann i Alfonsa na terapię było czymś dobrym przynajmniej mi tak się wydaje. Chodź on jest wściekły, lecz Anahi wygląda bosko, i tryska energią.
-Jak idzie kolekcja skarbie ?
-Och dziadku jestem szczęśliwa że tak wszystko się układa, teraz projektuje ubrania specjalnie dla Anahi.
-Dlaczego ?. Nie łatwiej było by wam iść po prostu na zakupy.
-Ledwo, tydzień temu wyciągnęłam ją do kosmetyczki i fryzjera, zakupy to będzie cięższa sprawa. Dlatego postanowiłyśmy że coś dla niej zaprojektuje. Znam jej gust, styl więc cóż jestem w połowie.
-Jesteś taka zdolna.
-Nie przesadzajmy dziadku, chce jej wynagrodzić w jakiś sposób brak mojej osoby więc staram się jak mogę.
-Widziałem ich ostatnio na spacerze rodzinnym to jakaś nowość.
-Tak, można powiedzieć że to moja zasługa malutka.
-Jestem z Ciebie dumny. zaczęłaś pomagać swoim przyjaciołom duma mnie rozpiera. Wszystko powoli wraca do normy dzięki Tobie.
-Dziadku, moje ego zaraz będzie zbyt duże.
-Och och wysoką samoocenę się ceni. - Uwielbiam rozmowy z nim i jego wsparcie jest dla mnie największym autorytetem.
-Pójdę otworzyć drzwi, bo zaraz ktoś zrobi nam dziurę w dzwonku.
-Pogadamy ?.
-Czekałam, i się doczekałam tak bardzo cieszę się że przyszedłeś do mnie.
-Zapraszam Cię na lody.
-Alfonso na prawdę lody ?. - Byłam zachwycona.
-Duża ilość bitej śmietany i owoców wskazana. - Szybko poszłam się przebrać, jestem taka szczęśliwa że przyszedł bo ja nie miałam odwagi po tej ostatniej sytuacji. -Cieszę się że wróciłaś.
-Ja się cieszę że mogę was wszystkich zobaczyć.
-Dulce, ja nigdy nie chciałem skrzywdzić Ann, na prawdę tylko ta praca, mecze, nie można popełnić żadnego błędu, do tego dzieci Patricio, który zachowuje się jakby nie potrafił by nic zrobić wieczne płaczę Elen. Dlatego piłem, znaczy pije i czasami pogram.
-Ta terapia coś pomaga ?.
-Cóż jesteśmy codziennie u tego faceta znaczy staramy się być jak najczęściej bo czasami mi coś wypadnie. Zaczynam powoli opowiadać o tym co czuje.
-Rozmowa o uczuciach jest czymś bardzo trudnym.
-Właśnie Dulce, niby jestem odważny a nie potrafiłem Ci wyznać prawdy o Uckerze i May. Nie chciałem abyś cierpiała a tak na prawdę zachowałem się jak chuj Dulce.
- Było minęło. - Doszliśmy do naszej ulubionej lodziarni, gdy usiedlismy ponownie wrócił temat. 
-Bardzo cierpiałaś, ja nie mogłem przy tym być. Na prawdę chciałem Ci powiedzieć ale Dulce nie potrafiłem Cię zranić prawda. 
- Rozumiem, nie mam do Ciebie żalu po prostu zawsze traktowalam Cię bardzo wyjątkowo i nie rozumiałam na początku że mimo wszystko w jakiś sposób zrobiłeś to dla mojego dobra. 
- Anahi dała mi wtedy takie kazanie, ciężko jest być wobec wszystkich szczerym a prawda boli a ja chciałam aby ominął Cię ten ból. 
- Dzięki tej sytuacji zmieniłam się. Przestałam ufać ludziom tak jak kiedyś. 
-Do Uckera przez te 5 lat wraca Karma. 
- Związek z May mu się nie udał. 
- Starał się ale każdy z nas się zmienił.
-Dulce ja się zmieniłem bardzo, nie jestem już taki jak kiedyś, przestałem się liczyć z moimi bliskimi.
-Zauważyłam. - Cóż nie będę z siebie robiła idiotki.
-Ty zawsze jesteś taka bezpośrednia, nie udajesz nikogo tu właśnie nam takiej osoby brakowało. Twój wyjazd wiele zmienił, wszyscy się w sobie zamknęli i przestali rozmawiać.
-No dobrze jednak spotkaliśmy się tu aby porozmawiać dokładnie o czym ?.
-O tym, kochanie że widzisz rozmawiam z tym cholernym terapeutą, nie byłem przez ostatnie dni w kasynie bo obiecałam to Ann. Nigdy nie miałem większego problemu z alkoholem no wiesz tak jak każdy pije ale chodzi o Ciebie. Widzisz miałem osobną rozmowę no wiesz z kim i powiedział że Twój wyjazd miał na mnie bardzo negatywny wpływ ponieważ traktowaliśmy się jak rodzeństwo. Za bardzo starałem się przez pewien okres chronić Ciebie i Anahi  czy Chrisa dlatego się oddaliłem. Z Chrisem przestałem rozmawiać, ty wyjechałaś a Anahi sam skrzywdziłem naprawie to wszystko.
-Chciałabym abyś nie ograniczał Patricia.
-Nie rozumiem ?.
-Może nie znam go dobrze, lecz to motyl pamiętasz Christian tak zawsze mówił na Anahi on jest taki sam. Wierzę w to że zrozumiesz. Nie wolno Ci podnosić na niego ręki, bo jest inny, ta jego inność polega na wyjątkowości, szczerości.
-Dulce ja wiem jak wychować dzieci.
-Okaż im trochę uczucia, bardzo tego potrzebują, spędzaj z nimi czas ciesz się życiem bo ono nie trawa wiecznie Alfi - Przytulił mnie mocno do siebie.
-Bardzo tęskniłem za Tobą i Cię kocham siostro
-Ja Cię kocham i bardzo tęskniłam bracie.

                                                                              ***
Jak dla mnie ten rozdział jest przełomowy jeśli chodzi o relacje z Alfonsem, pokazuje też wielką przyjaźń Dulce i Alfonsa. Kochani to jest rozdział świąteczny ponieważ nie będę miała jak wstawić później to on pojawia się dziś. Dodatkowo kolejny będzie w poniedziałek bądź w następny wtorek.
A teraz, zdrowych, spokojnych świąt w rodzinnej atmosferze cieszcie się prezentami Wesołych świąt :* :*


sobota, 17 grudnia 2016

Prawdziwi przyjaciele - "Nie wyjdę dopóki wam nie pomogę."


Rozdział 9 

Moje relacje  z Anahi się poprawiły chodź cały czas gryzie mnie to co powiedziała zastanawiam się jak jej pomóc jak im pomóc. Dlatego dziś mamy poniedziałek dzieci w szkole albo przedszkolu, nie mam pojęcia gdzie dzieci w ich wieku chodzą o mój Boże chyba byłabym okropną matką. Stoję pod jej domem i dzwonie tym cholernym dzwonkiem a tu nic.
-No nareszcie, ile można czekać, o MÓJ BOŻE Ann co się stało ?.
-Do cholery otworzyłaś te drzwi, kto przeszkodził nam w rozmowie kurwa.
-Alfonso, co za agresja.
-A to ty Dulce. - I proszę Panu Herrera nagle zabrakło języka w gębie niespodzianka.
-Możecie mi wytłumaczyć co tu się dzieje ?.
-Dulce nic, przyjdź później.
-Nie wyjdę dopóki wam nie pomogę.
-A ty co rozpowiadasz wszystkim o naszych problemach małżeńskich i rodzinnych...jesteś żałosna
-Alfonso uspokój się, chce wam pomóc tylko musicie sobie przypomnieć początki związku, te dobre chwile.
-Kim ty jesteś, żeby mu kurwa mówić co ja mam robić.
-Jestem osobą, która wam pomoże dokładnie wskaże wam drogę pójdziecie na terapie. - Robi się groźnie, nic na to nie poradzę że ona ma jakieś problemy psychiczne
-Żaden debil nie będzie mi mówił jak mam się zachowywać wobec ważnej żony.
-To nie debil tylko terapeuta.
-Idę do pracy, nie wiem czy wrócę na noc. Lepiej uważaj co mówisz swojej przyjaciółce. - Trzasnął drzwiami i zostawił nas same. Tego się nie spodziewałam, jestem w szoku on zachowuje się okropnie, to nie jest mój stary Alfonso, brat, przyjaciel osoba, której mogłam ufać
-Przepraszam to za mało abyś mu wybaczyła to zachowanie ?.
-Jutro umówię was na terapie z najlepszym terapeutą jakiego znam okej ?. A dziś zabieram Cię na dzień pielęgnacji. - Ann szybko się ogarnęła i ruszyłyśmy do naszego kiedyś oczywiście ulubionego salonu piękności. Spędzimy dzień razem, najlepsze przyjaciółki na zawsze. Tego mi strasznie brakowało, ale widzę w jej oczach odrobinę szczęścia.
-Tylko o 15:30 musimy najpóźniej wyjść bo dzieci trzeba odebrać.
-Mój dziadek, je odbierze, przecież muszą mieć jakiś męski autorytet. -Delikatnie się uśmiechnęłam, widzę jej nie zbyt szczęśliwą minę ale co zrobię skoro chce sprawić jej radę
-Dzień dobry od czego zaczynamy ?.
-Cóż ta Pani zaczyna od maseczki na twarz, następnie manicure i pedicure hybrydowy oczywiście a na sam koniec zadbamy o jej włosy dobrze ?. - Ślicznie wyrecytowałam, Ann będzie najpiękniejsza, będzie taka jak kiedyś
-A dla Pani ?.
-Cóż ja tylko manicure i pedicure i coś z włosami. - Cieszę się niesamowicie bo po pierwsze spędzimy dzień razem, po drugie Anahi będzie wyglądała jak człowiek. Jest zbyt śliczna aby ukrywać swoją urodę. To piękna kobieta, nikt jej tego nie może odebrać jej siły, pragnień i wielkiego serca. Zrobię wszystko aby powróciła moja stara przyjaciółka z wielką energią a nie tylko kura domowa, terroryzowana przez swojego mało rozgarniętego męża.

-Wyglądasz pięknie, teraz zakupy.
-Na prawdę ?.
-Właśnie taka Ciebie pamiętam teraz kierunek centrum handlowe.
-Dulce, już jest późno na prawdę muszę wrócić do dzieci.
-Anahi ja Cię muszę namawiać na zakupy nie wierzę.
-Dulce na prawdę muszę wrócić już do domu, przygotować kolację po drodze zrobię zakupy.
-Jesteś za bardzo uparta myszko ale będę mogła Ci zaprojektować nową garderobę.
-Ty chyba żartujesz ?.
-Wiedziałam że się zgodzisz kwiatuszku to cóż teraz, zakupy w spożywczym i odbieranie dzieci.
-Myślisz że ta terapia to jest dobry pomysł ?.
-Myślę że dzięki niej coś się poprawi w waszym małżeństwie, uwolni się od nałogów. Będzie tak jak kiedyś. Obiecuje Ci postaram się zmienić Twoją przyszłość ponownie będziecie szczęśliwym małżeństwem a może kiedyś przyjdzie na świat wasze 3 dziecko.
-Nie przesadzaj starczy nam dwoje.
-Może to trzecie zacznie wychowywać co ?. - Upss tego chyba nie powinnam mówić, no ale co zrobię skoro taka prawda, może gdyby pojawiło się trzecie to Alfonso zaczął by się zachowywać jak ojciec a nie jak psychopata
-Dulce.
-Tylko głośno zadaje sobie pytania... to chyba oczywiste. - Jak dla mnie oczywiste, nie będę się przejmowała tym co ona gada.
-Jesteś taka upierdliwa, okropna.
-Też Cię kocham skarbie mój.
-Ja wierzę w to że będziesz miała dziecko z Uckerem wy się kochacie.
-Ann to nie ta bajka, ta historia się skończyła i nic tego nie zmieni.
-Dulce historia waszej miłości nigdy się nie skończy, kochacie się bardzo on popełnił błąd jednak cóż i tak kiedyś może zostaniesz jego żoną.
-Ja nie wierzę w małżeństwa najlepiej mi jest samej.
-Będziesz kiedyś z Christopherem ja to wiem. - Zaczynam się wkurzać wracamy do rozmów z przed naszych związków. W sumie może i się wkurzam ale cholernie ją kocham i cieszę się nawet z takich małych głupot mój motyl. Lecz prawdą jest to że nie chce mieszać się w relacje Ucker Maite jak trzymam wobec niego dystans jestem szczęśliwa. Będę się starać aby nie był zbyt blisko mnie, bo nie wiem co wtedy mogłoby się wydarzyć, mimo lat moja słabość do niego nie opadła, wzmocniła się. Był moją miłością życia, tylko jego kochałam, ale nie chce niszczyć mu życia, każdy z nas ma swoje pragnienia i marzenia. Ja już dorosłam i nie postawie na niego wszystkiego jak kiedyś, wole osiągać swoje własne sukcesy.

                                                                              ***
Witam rozdział 9 się pojawił. Kochani tak jak pisałam skupia się na relacji Anahi i Poncha ale niedługo się to zmieni. Komentujcie xoxo

środa, 14 grudnia 2016

Prawdziwi przyjaciele - "Fajnie że mogę Cię poznać."

Rozdział - 8 

Postanowiłam że skończę przynajmniej na ten moment z poszukiwaniami tajemnicy rodzinnej. W centrum znalazłam, idealne miejsce na sklep i szwalnie duże i przestronne więc jestem zadowolona. Zatrudniłam najlepsze szwaczki w Meksyku więc moje nowe projekty zaczynają się robić, niedługo wielkie otwarcie. Wydaje mi się że wszystko na prawdę idzie w dobrą stronę. Zaczynam żałować, że wyjechałam bo nie sądziłam że aż tak bardzo oddaliłam się od Ann, Chrisa no i oczywiście Alfonsa. On był dla mnie jak brat i przyjazna dusza, teraz jest dla mnie obcą osoba, która bardzo chce go poznać od nowa, dowiedzieć się jakie ma problemy, pomóc.
-Kawy ?.
-O tak babciu proszę.
-Musisz zwolnić tępo, kochanie za dużo pracujesz.
-Babciu cieszę się że już lepiej się czujesz jednak, nie możesz zbyt wiele robić.
-To tylko kawa skarbie.
-Cóż, w twoim wieku najmniejsza choroba jest groźna a robienie kawy jest czymś ciężkim.
-Dulce proszę Cię, chciałam iść na zakupy jednak dziadek mi nie pozwolił.
-Jeśli dziadka nie ma powiesz mi co się stało z Alfonsem i Anahi i ich szczęśliwym małżeństwem?.
-Skarbie, ona cierpi w tym małżeństwie kocha go jednak wiele razy płakała mi w ramię i mówiła jak Cię potrzebuje.
-To dlaczego nie zadzwoniła, nie powiedziała że mnie potrzebuje ?.
-Ponieważ, wiedziała że cierpisz po rozstaniu z Uckermannem, czekała abyś wróciła sama gdy będziesz gotowa. Nie spodziewała się jednak że będzie to trwało tak długo.
-Czyli, potrzebuje mojej pomocy, muszę do niej iść.
-Kochanie poczekaj aż sama przyjdzie do Ciebie wtedy opowie Ci wszystko.
-Babciu jestem tak bardzo zagubiona, przyjechałam do innego miejsca, było tu inaczej.
-Wiem skarbie ale przystosujesz się do wszystkiego, do całego tego bałaganu.
-Oby.
-Uwaga kupiłem genialne pączki z marmoladką.
-Do kawy, na śniadanie idealnie jestem zachwycona, staruszku. - Czuje się z nimi na prawdę dobrze, jestem zadowolona, wzięłam pączka i kawę ruszyłam do mojego "gabinetu" aby skupić się na pracy. Muszę tworzyć nowe projekty, spełniać się zawodowo robić to co kocham, projektować. Cieszę się z tego co mam i korzystam z chwili.
Skończyłam dość wcześnie jak na mnie, tylko i wyłącznie dlatego że moi kochani dziadkowie wołali mnie na kolacje no i nie pojawiłam się na obiedzie a to jest karygodne nie mogę wpaść w anoreksje tak przynajmniej oni uważają.
-Dobrze że zeszłaś bo mamy gości.
-O Ann co ty tu robisz?.
-Alfonso ma dziś nocne nagrania dlatego wpadłam z dzieciakami. 
- Fajnie - Czy to dziwne że czuje się dość niezręcznie sama nie wiem ale chciałabym jakoś się z nią dogadać pomóc.
-To prawda że jesteś moją chseznom razem z ujkiem Uckerem.
-Zgadza się kochanie.
-Fajnie że mogę Cię poznać. - Uroczy chłopiec, taki delikatny, mój prawie syn będę musiała naprawić relacje z nim skoro jest moim chrześniakiem.
-Jedźcie dzieci jedźcie.
-Ann co myślisz o spacerze po kolacji.
-To świetny pomysł, my z Leonem, z miłą chęcią przez pewien czas zaopiekujemy się dzieciakami.
-Nie chciałabym się narzucać z opieką nad dziećmi.
-Dla nas to czysta przyjemność kochamy je jak własne prawnuki, upss Dulce jeszcze się nie postarała o nie dla nas. - Moja babcia to za bardzo sarkastyczna kobieta, już wiem dlaczego bardziej brakowało mi dziadka on nie na namawia mnie na założenie rodziny.
-Babciu przyjdzie jeszcze czas na dzieci.
-Nie jesteś już aż tak młoda powinnaś mnie męża i przynajmniej jedno dziecko dokładniej córkę. W naszej rodzinie kobiety zazwyczaj rodzą dziewczynki jedynaczki oczywiście.
-Dlatego też jesteśmy samolubne i wredne. - Uśmiechnęłam się delikatnie, można powiedzieć że wszystkie złe cechy dziedziczy się po kobietach w mojej rodzinie a nie mężczyznach w sumie to moja mama jest wredna a nie tata, tak samo jest z babcią i dziadkiem. Obawiam się że na gdy będę w ich wieku po prostu, będę odbiciem lustrzanym.
-Dobra Anahi, chodź nie będzie nas tylko 30 minut.
-Bądźcie grzeczni  proszę.
-Często przychodzisz do mich dziadków ?.
-Czasami, wiesz jak czujemy się samotni chce aby dzieciaki miały jakiś autorytet mężczyzny gdy nie widzą ojca.
-Czyli tym autorytetem jest mój dziadek.
-Patricio bardzo go lubi, uczy go czasem gotować Elena jest za mała aby rozumieć pewne kwestie jednak wiesz...
-Czemu on tak dużo pracuje ?.
-Chce aby dzieci miały wszystko co najlepsze.
-Miłość też im jest potrzebna.
-Uważa że miłość dostają ode mnie jego cześć finansowa wystarczy.
-Anahi, będę szczera nie wyglądasz na osobę, która by miała dużo pieniędzy..
-Jak to ?.
-Cały czas dres, mam nawet nie za bardzo zadbane włosy.
-Wiesz dzieci.
-Dzieci to nie wszystko, nie musisz mówić wszystkiego powiedz tylko tą część, która Cię najmniej boli. - Spojrzałyśmy w swoje oczy a ona zaczęła swoją recytacje.
-Alfonso gdy nie wraca na noc do domu to siedzi w kasynie, ma problemy z alkoholem i nie chce podać się terapii. Uważa że mam zepsuty charakter i jestem za słaba, i Patrico jest taki sam dodatkowo, że Elena jest silna i lepiej radzi sobie ze wszystkim chodź ma 4 latka.
-Bije Cię ?.
-Dulce...
-Bije Cię ?.
-Nie chciał mnie nigdy uderzyć, chce bić Patricia aby był silny lecz zawsze staje w jego obronie.
-Och Ann przepraszam że nie wróciłam wcześniej. - Przytuliłam ją bardzo mocno, łzy spłynęły z moich oczu - Nie zostawię Cię już nigdy skarbie obiecuje pomogę Ci.

                                                                   ***
Okej, okej jest rozdział informacja jest taka że najbliższe o ile się nie mylę 3 rozdziały będą bardziej kierowane ku Anahi i Alfonso lecz mogę wam zdradzić że po rozwiązaniu problemów rodziny Herrera pojawi się relacja Dul i Uckera. Miłego czytania komentujcie kolejny w sobote xoxo :) 

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Prawdziwi przyjaciele - "zaczynam żałować, że wtedy uciekłam."

Rozdział 7 


Zazwyczaj się słucham dziadka, zazwyczaj jednak konfrontacja z Maite po takim czasie mnie przeraża. Będę szczera sama ze sobą czyli nigdy nie wybaczyłam jej zdrady, w końcu była jedną z moich najlepszych przyjaciółek to jest boli mnie to że tak mnie skrzywdziła Jednak skoro dziadek chce abym coś odkryła i oczywiście nie mówi mi tego wprost ja to odkryje jeszcze wszyscy się zdziwią. Gdy tylko odczekałam odpowiednią chwilę poszłam na strych skoro moja rodzinna też ma jakieś tajemnice będę łączyła wszystko co wiem ze sobą. Strych nigdy nie mogłam tu wchodzić, tak samo jak do piwnicy ale cóż do piwnicy pójdę, jutro w nocy. Okej co my tu mamy dużo kartonów, zajrzę do wszystkich najpierw ten największy, zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia od dziecka byłam ładna, i podobna do mamy a to co lubię intrygi i tajemnice a ten list jest bardzo stary.

Droga Penny, 
Bardzo za Tobą tęsknie, jest tu bardzo ciężko pracuję dość dużo chce aby nasza rodzina miała za co żyć i abyś ty mogła zacząć normalnie funkcjonować. To co nas spotkało było czymś strasznym, jednak zawsze będę Cię kochał i wspierał. Pokonamy każdą trudność, mam nadzieje że uczęszczasz na terapie a nasza, nie wiem czy tak mogę pisać ale nasza córka będzie miała szczęśliwe dzieciństwo nigdy nie dowie się prawdy. Pojawię się przed Twoim porodem. 
                                                                                                                                 Ściskam Leon 

Stop czy to oznacza że moja mama nie jest prawdziwą córką dziadka, o fack a jeśli babcia go zdradziła.... Może dlatego zawsze mama była dość specyficznie traktowana przez dziadka, nie w sumie to źle myślę dziadek dobrze ją traktował to babcia źle ją traktowała zawsze inaczej a mnie dość dobrze. Gdzie tu logika ja się pytam ?. Muszę dobrze pomyśleć, i przypomnieć sobie chwile z dzieciństwa, gdy rodzice przyjeżdżali, bo kiepsko pamiętam momenty gdy mieszkali. Po za tym to co znalazłam przedyskutuje z dziadkiem, babcia jest zbyt słaba na rozmowy nie wiadomo do czego by to doprowadziły.
Rano tak dla mnie 9:00 to jak środek nocy, cóż nie mogłam spać po tym co odnalazłam, na strychu szybko się ogarnęłam i postanowiłam pogadać z dziadkiem na ten poważny temat.
-Może tak dziadku wybralibyśmy się na spacer ?.
-Co za zmiana, chcesz babcie zostawić samą ?.
-Nie do końca, Chris się nią zajmie.
-No dobrze.
-Za 15 minut. - Uff udało się, jetem z tego powodu zadowolona, będę mogła porozmawiać z nim szczerze a babcia nie będzie się denerwowała.
Wnuczka i jej dziadek, przypomina mi się dzieciństwo coś wspaniałego.
-Opowiedz mi historię poznania babci.
-Znasz ją doskonale Dulce tak jak ja znam Ciebie, do rzeczy.
-Musisz być taki. No dobrze, tylko się nie denerwuj, byłam wczoraj na strych i znalazłam ten list chce wiedzieć czy jesteś prawdziwym ojcem mamy.
-Dulce, chodź usiądziemy.
-Zawsze byłeś ze mną szczery obiecuj że nie zdradzę nikomu tajemnicy, ale możesz mi to opowiedzieć.
-Och Dulce, to były inne czasy, nie zrozumiesz.
-Zrozumiem, opowiedz mi proszę.
-Dulce. jeśli dziecko wychowasz to ono jest Twoja, ja uważam że mama jest moją córką, nie zmienią tego żadne geny, badania krwi. Babcia została bardzo skrzywdzona przez pewnego mężczyznę ja przy niej byłem Twoja mama to moja córka tyle ci powinno starczyć.
-Czyli dokładnie mi nie opowiesz co się wydarzyło ?.
-Jestem pewny że prawda zawsze wyjdzie na jaw nawet ta bardzo skrywana. Jestem już stary, zmęczony a kiedyś dowiesz się prawdy.
-Dziękuję że przynajmniej tyle mi powiedziałeś, bo kocham Cię jak nikogo innego nie ważne jest to czy jesteś moim biologicznym dziadkiem.
-Widzisz Dulce, powiedziałem Ci ostatnio że nie chce abyś była z cóż Christopherem ale spójrz tam, Maite z Dianą czasami osoba, która nie jest prawdziwym rodzicem kocha bardziej.
-Przecież, nie chciałeś tego abym z nim była po tym jak mnie skrzywdził.
-Nie chce dalej, lecz wiem że nadal go kochasz a mimo wszystko ta mała osoba może was połączyć.
-Dziadku Diana kocha swoją mamę spójrz tylko.
-Widzę jak Maite ją szarpie...
-Mamusiu patrz to ta Pani co była wczoraj patrz. - May zerknęła i uśmiechnęła się sztucznie.
-Dzień dobry.
-Witaj Maite, cześć Diana jak Twoja lalka wyzdrowiała ?.
-Taak jest super zdrowa.
-Nie miałam okazji aby podziękować za opiekę nad Dianą, gdy mój mąż zapomniał ją odebrać z zajęć.
-Dla nas to przyjemność opiekować się tak grzeczną dziewczynką.  - To jest dziwne, mój dziadek normalnie rozmawia z May a nie może z Uckerem.
-Musimy już iść do widzenia. - Na prawdę niczego już nie rozumiem.
-Jak to jest możliwe że tak się dogadujecie.
-Widzisz skarbie ona tak na prawdę do końca nie jest złą osobą, wybaczenie jest ważne tylko potrzebne jest od nowa zaufanie. Ja zaufania nigdy nie będę miał do Uppfermangrama.
-Dziadku nazywaj go normalnie proszę Cię, ja mu też nie ufam ale jednak kiedyś był moim przyjacielem.
-Przyjacielem, powiem Ci jedno Maite ma cząstkę dobroci tylko w tam tych czasach była bardzo zagubiona.
-Ty wiesz wszystko a ja zaczynam żałować, że wtedy uciekłam.

                                                                          ***
Wybaczcie za opóźnienie ale już rozdział jest miłego czytania :).  xoxo

wtorek, 6 grudnia 2016

Prawdziwi przyjaciele - "dupek Uppfermangram "


Rozdział 6 

-A pamiętasz to, nie wierzyłam że na prawdę przebierzecie się za kobiety.
-Daj spokój, ja z Uckerem nie mogliśmy się powstrzymać przecież to był zakład musieliśmy go wygrać po za tym później kupiłaś nam dużo alkoholu więc było warto.
-Chciałabym żeby nasze spotkania wyglądały jak kiedyś, oni nie potrafią się bawić.
-O proszę uważasz tak samo jak ja, czekaj patrz na to  dzień kiedy Alfonso poprosił Ann aby byli parą, był taki romantyczny pomagaliśmy mu z Uckerem.
-Tak pamiętam Alfi planował to dobre kilka miesięcy, patrz tu występ Anahi na zakończenie roku, cała szkoła była zachwycona jej głos i tak pięknie grała na pianinie.- Aż łza zakręciła mi się w oku
-Brakuje mi tego, najbardziej siedzenia na tym wielkim murzę przy szkole,  palenie jonitów, papierosów picia wódki, uciekanie przez policją rodzice mieli z nami ciężko chodź zawsze dobrze się uczyliśmy.
-O proszę tak nazywa się wasze musimy odpocząć - Szybko odwróciliśmy i Ucker stał na swoim tarasie i palił papierosa. Trochę się zestresowaliśmy.
-Nie dla nas drętwe imprezy my to nie wy, ty. -Uśmiechnęłam się sarkastycznie
-Oj, oj wyczuwam nutkę sarkazmu to przykre.
-Ucker idź sobie rozmawiamy nie potrzebujemy tu Ciebie. - Odpysknęłam mu.
-Też chce pogadać i się pośmiać, przeskoczył przez żywopłot. Pokażcie co tam macie. - Usiadł obok mnie, nie wydaje się to dziwne że usiadł obok mnie zadowolony, dupek. - Wspomnienia, proszę czasy liceum, oo jaki byłem przystojny.
-Czuję się niezręcznie gdy jesteś tak blisko.
-Wybacz ale nawet Cię nie dotknę. - Uff ulżyło mi na prawdę... - Patrzcie tu wygraliśmy  zawody między szkolne w tedy już byliśmy parą prawda Dulce ?.
-Mhm...
-Ucker piwa ?.
-Nie macie lepszych trunków ?.
-Nie, jak widać nam starczają te niszowe. - Powiedziałam już lekko zdenerwowana.
-Cóż nie będę narzekał oczywiście cieszę się z tego co tu macie. - Królewicz do cholery... - Dawajcie co my tu mamy dalej, ooo nasz bal wyglądałaś ślicznie, przetańczyliśmy cała noc ze sobą. Ooo a tu moja 18 patrz Chris miałeś wtedy niebieskie włosy.
-To był błękit i przegrany zakład z May...
-Fakt byliśmy kiedyś dobrą, zgraną paczką a teraz ledwo co ze sobą rozmawiamy.
-Nikt nie ma czasu na siedzenie i organizowanie nowych wspomnień, każdy ma pracę i rodzinę.
-Ty  niedługo nie będziesz miał rodziny - Oj Chris zawsze musi wszystko wiedzieć.
-To nie tak, ja niczego nie spieprzyłem nie tym razem jak z Dulce okej. To jej wina ma jakieś problemy psychiczne.
-Nie żartuj tak nawet Ucker.
-Chris, ona jest pojebana terroryzuje Dianę, chyba właśnie dlatego się rozstajemy. Nie potrafi być dobrą matką, jest egoistką, myśli o swoich doczepach, pieniądzach i paznokciach a ja będę walczył o Diane kocham ją. - Szalony, mam ochotę sobie poszedł najlepiej mi było tylko i wyłącznie z Chrisiem.
-Dulce, słońce chodź do domu, już późno i zimno.
-Dobry wieczór - Mój dziadek spojrzał się groźnie na Uckera.
-Dla kogo dobry, dla tego dobry jak Cię widzę to już zły złamasie. - Wybuchnęłam śmiechem, mój dziadek jest najlepszy idol.
-To ja będę już szedł dobranoc. - Właśnie w taki sposób mój dziadek pozbywa się moich wrogów kocham go.
-Fakt, już późno a ja mam od rana próby, Dulce wpadaj do mnie jutro wieczorem obejrzymy to co ja mam w domu.
-Postaram się wpaść. - Gdy weszłam do domu mój dziadek miał bardzo zły wyraz twarzy.
-Wiem że jesteś dorosła masz lat 30, ale Dulce nie pozwól aby ten dupek Uppfermangram - tak urocze przezwisko - się z Tobą spotykał zakaz rozumiemy się
- Dziadku sam powiedziałeś ze jestem dorosła a Ucker to stary znajomy. 
- Dulce to nie jest Christian, to jest Twój były narzeczony który zdradził Cię z Twoją przyjaciółką a teraz mają dziecko widziałem co się działo przez te 5 lat. Nie było Cię. Z nich wszystkich nie zmienił się tylko Chris sympatyczny, młody chłopak, z wielkim sercem tak jak Twoje reszta to panda hipokrytów, która przestała się interesować ludzkimi uczuciami. 
- Przestań dziadku. 
- Nie zmienisz przeszłości Dulce, nie wrociłaś do świata, który był tu każdy dom ma swoje tajemnice i nikt nie chce aby wyszły na jaw. Musisz to zrozumieć wiem wiele.
- To powiedz mi jakie są to tajemnice. 
- Dulce pamiętasz że kiedyś byłem powiernikiem Chrisa, Ann do tej pory jestem wiem wiele ale nie mogę nic Ci powiedzieć tajemnicą zawodu. 
- Dziadku byłeś kucharzem a nie księdzem, adwokatem, czy psychologiem. 
- Chris obiecał mi że Cię wprowadzi i robi to tylko powoli zrozumiesz to wszystko tylko mnie może już wtedy zabraknąć. Pamiętaj Dulce każdy dom ma swoją tajemnicę nawet nasz.
-To może mi powiesz o naszych tajemnicach ?.
-Dulce to nie jest takie proste jak Ci się wydaje, zacznij ze wszystkimi rozmawiać oczywiście oprócz z tym Uppfermangram ale z May powinnaś ona mimo wszystko ma dobre serce. - Tak na pewno ona ma dobre serce, prędzej ja zostanę diabłem niż ona będzie posiadała dobre serce
                                                                              ***
Jest rozdział jak widzicie trochę więcej Uckera, mam nadzieje że to dla was wielka radość. Bo jak dla mnie to opowiadanie dopiero się rozkręca i dużo się zmieni :P.
Teraz sprawa ważniejsza urodziny Dulce tak to dziś mikołajki i urodziny Duli :D. Więc tak jak obiecałam rozdział się pojawił z okazji jej urodzin i mam nadzieje że są dla niej cudowne. Więc 1000 lat Dulce najlepszego :D <3.
Komentujcie kolejny będzie chyba sobota/niedziela :) 

sobota, 3 grudnia 2016

Prawdziwi przyjaciele - "To jest moja praca, i jestem z tego dumny"

Rozdział 5 


Cóż więc dobrze jest niedziela godzina 17:59 mam czarną sukienkę do kolan, wysokie szpilki, mocny makijaż cóż perfekcyjnie. Pukam do drzwi.
-Jak zawsze punktualna.
-Jak widać, Ann ślicznie wyglądasz. - Nie jest to szczyt marzeń o niej ale zwiewna  kremowa sukienka jest w jej stylu tylko te buty płaskie, kiedyś uwielbiała szpilki, o i widzę jej piękne blond włosy moja gwiazda. - Chris już jest, wina ?.
-Alfonso miło Cię widzieć.
-Witaj witaj Dulce.
-Patricio hej, pamiętasz mnie ? - Zaprzeczył.
-Ale dostałem prezent od cioci Dulce.
-To ja.
-Wiem mama mi opowiadała. - Mam boskiego chrześniaka.  Alfonso podał mi wino.
-Państwo Uckermann się pojawią ?. - Spytał Chris, Alfonso spojrzał na niego wzrokiem, bardzo specyficznym i odwrócił głowę.
-Tak, mają być Diana również. - Fantastycznie jeszcze poznam ich dziecko.
-Możesz przestać, nie będę udawał szczęśliwej rodziny, jesteśmy dorośli w separacji i się rozwodzimy. Po za tym jestem kiepskim aktorem.
-Tato nie krzycz.
-Tak właśnie oni idą, pójdę otworzyć.
-Zawsze ich słychać jak wpadają, to z dobrym głosem.  - Zaczyna się robić niezręcznie, albo zaraz będzie. Weszli z takimi minami że aż się dziwie że tu jeszcze siedzę May patrzyła na mnie z pogardą a ja tylko się uśmiechnęłam a Ucker chyba nie wiedział jak się zachować.
-Siadajmy, Ann kochanie zacznij podawać. - Cóż kolacja bardzo dobra, Anahi dobrze gotuje jednak atmosfera gorsza niż na nie jednej stypie praktycznie nikt się nie odzywa.
-To może, opowiecie co się u was pozmieniało - Uśmiechnęłam się i liczyłam na jakaś sensowną odpowiedź.
-Tak jak wiesz ja pracuje w kabarecie - Sytuacje zaczął ratować Chris.
-Ty to nazywasz pracą ?. - No tego się nie spodziewałam, Alfonso  spytał dość nie przyjemnym tonem.
-To jest moja praca, i jestem z tego dumny, nie robię niczego wbrew sobie, spełniam się zawodowo. Lecz ty jesteś za bardzo zapatrzonym w siebie egoistą, który uważa że robienie czegoś innego to wstyd. A ja wstydu się nigdy nie boję. i nie będę bał.
-Po prostu od zawsze byłeś dziwakiem Chris.
-Żałuje że nie usłyszałem tego od Ciebie 15 lat wstecz. - Robi się dość nieciekawie i widzę nikt nie chce ratować sytuacji.
-Może zostawcie tą wymianę zdań na inny dzień bądź, gdy dzieci pójdą spać - Powiedziałam pewnym głosem.
-Tak, kochanie Dulce ma racje a ja doleje wina. - Komedia, ta relacja to komedia.
-Dulce, wróciłaś z jakiegoś konkretnego powodu ?. - Cóż May od zawsze wkurwiał mnie jej głos taki jęczący.
-Dla dziadków, są już w starszym wieku, musi się ktoś nimi opiekować.
-Nie masz dzieci, więc pozostaje Ci opieka kimś starym.
-Cóż ważne jest to aby opiekować się kimś dobrze nawet jeśli tak jak ty to ujęłaś, ktoś jest stary. Moi dziadkowie mają swoje lata jednak energią są na pewno młodsi o Ciebie. - Uśmiechnęłam się i upiłam wina.
-Nie planujesz dzieci ?. - Kolejny zestaw pytań.
-Nie mam co planować, obecnie skupiam się na karierze.
-My z Christopherem planujemy drugie.
-Na prawdę a mi wydawało się że jesteście w trakcie rozwodu. - Chris, jest moim idolem na prawdę idol.
-To prawda Chris lecz May na zakończenie naszego związku cóż planuje się ze mną przespać.
-Cóż to może uratować wasz związek -Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Może dzieci pójdą do pokoju Paricia się pobawić - Zaproponowała Ann, wyczuła to samo co ja czyli ta kolacja nie jest niczym dobrym wszyscy mają do siebie żal o nie wiadomo co. Chodź faktem jest to że ja mam żal do Uckera i May tylko nie rozumiem reszty czemu tak wszystko się zmieniło przecież powinni się wspierać, kochać i spędzać swój wolny czas razem jak kiedyś.
-Ann te pulpety są doskonałe. - Na prawdę, na prawdę Christopher tylko na tyle Cię stać nic więcej, będziemy rozmawiać o pulpetach
-Dziękuję starałam się.
-Anahi doskonale gotuje, jest perfekcyjna jeśli chodź o tą dziedzinę.
-A w jakiej dziedzinie nie jest doskonała ?. - Spytałam z szyderczym uśmiechem.
-Każdy ma jakieś swoje wady, to normalne jednak my siebie kochamy i akceptujemy wszystkie nasze wady jak i zalety. - Co za nuda na prawdę, nigdy nie sądziłam że będę się aż tak bardzo nudziła z przyjaciółmi do cholery.... help... Ta kolacja istne dno więc zerknęłam na Chrisa i czekałam na rozwój akcji.
-Ann genialnie gotujesz, dziękujemy za kolacje była wyśmienita jednak my z Dulce musimy rano wstać będę z nią jeździł i szukał odpowiedniego miejsca na sklep i szwalnie.
-No niestety, było bardzo miło, mam nadzieję że następnym razem będzie tak samo uroczo.
-Tak dziękujemy wam bardzo. - Ciągnął Chris, gdy tylko wyszliśmy z tego perfekcyjnego domu - Ja idę do sklepu po piwa i fajki a ty szukaj albumów, szykuj ogród u dziadków  pijemy u Ciebie. - Tak za to właśnie go najbardziej kocham, szaleniec.

                                                                                ***

Witam, witam :), o to kolejny rozdział spotkanie Dulce i Uckera, wydaje mi się że nie tak to sobie wyobrażaliście ale opowiadanie powolutku się rozkręca :). Kolejny rozdział będzie we wtorek wiadomo urodziny Dulce :). Komentujcie xoxo :)