poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 32

Nie ma nikogo, kto mógłby zniszczyć mą wiarę 

Wracałam od rodziców Uckera gdy podjechało czarne audi mojego narzeczonego.
-Może podwiozę Panią ?. - Jaki on szarmancki.
-Takiemu przystojniakowi nie odmówię. - Wsiadłam do samochodu byliśmy sami a ona co jakiś czas zerkał na mnie. Wiem że w biurze pobudziłam go, więc nawet zaraz może się na mnie rzucić. - Co  tak ładnie pachnie ?. - Złapał mnie za kolano delikatnie je masując.
-Duża pepperoni, kilka sałatek.- Stanęliśmy na światłach Ucker od razu zaczął mnie całować ja nie byłam mu dłużna jednak obydwoje nie myśleliśmy że tak krótko stoi się na światłach samochody od razu zaczęły trąbić. Ucker jest świetnym kierowcą jednak to że wkłada swoją rękę w mojej miejsce intymne co wzbudza we mnie fale gorąca, już po chwili zaczęłam jęczeć. Anahi ma racje jesteśmy jak dzieci. Po upojnej chwili, jakby nigdy nic zajął się jazdą. Nie lubię tego jednak wiem że obydwoje tylko pobudzamy samych siebie. Wjechaliśmy do garażu, Ucker otworzył mi drzwi jak dobrze wychowany mężczyzna po czym gdy tylko je zamkną od razu się na mnie rzucił. Chyba wspominałam coś o dobrze wychowanym mężczyźnie. Szybko się od niego uwolniłam, zaczęłam kierować się ku drzwi do domu.
-Weź jedzenie.
-Dulce, no proszę zjemy później chodź tu do mnie. - Weszłam do domu, nie zwracając uwagi na jego słowa. Szybko znalazłam się w kuchni wyciągając talerze.- Rozumiem że nici z dalszego stosunku.
-Jakbyś mnie nie znał.
-Znam Cię dlatego doskonale wiem że teraz będę musiał trochę pocierpieć za to co zrobiłem w samochodzie.
-Możliwe. - Zna mnie doskonale, podszedł i całował moją szyję, już miałam mu się oddać jednak przypomniałam sobie o tej całej Milagros. - Porozmawiajmy.
-Dobrze, porozmawiamy. - Zdjął marynarkę, koszule, spodnie chce chyba żebym dostała zawału. Usiadł w bokserkach przy stole. - Coś nie tak ?.
-Wszystko dobrze, opowiedz mi coś o tej Milagros. - Wstał i założył na siebie spodnie od dresu jego mina była dość śmieszna.
-Co chcesz wiedzieć ?. - Udał urażonego.
-Wszystko.  - Powiedziałam stanowczo.
-Jak wiesz ma na imię Milagros ma 35 lat jest atrakcyjną kobietą.- Widziałam doskonale jego minę gdy mówił że jest atrakcyjna. - Chce aby zainwestował w jej firmę no i to chyba wszystko.
-Jak długo się znacie
-Nie wiem, kilka miesięcy to już wszystko?.
-Lubisz dziewczyny o ognistym kolorze włosów prawda, podoba Ci się.
-Dulce do cholery, przestań być zazdrosna kocham tylko Ciebie ile razy mam Ci to powtarzać
-Gdybyś mnie kochał to już dawno zostałabym Twoją żoną.
-A no tak, bo ja swoją miłość udowodnię tym że weźmiemy ślub tak ?,bo przecież to że jestem szczery, nie zdradzam, spełniam każdą Twoją zachciankę to nic nie znaczy ?, że mamy cudownego syna w drodze kolejne dziecko to też nic nie znaczy. Wiem że jesteś w ciąży, tylko to nie usprawiedliwia Twojego zachowania. - Zabolały mnie jego słowa, zaczęłam płakać jak małe dziecko, któremu zabrano zabawkę może nie powinnam mówić że mnie nie kocha ale on nie powinien być dla mnie taki nie miły. W dodatku jeszcze zostawił mnie samą poszedł wziąć prysznic. Nie znoszę go.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 31

I wiem, że umierasz dla mnie, żyjesz dla mnie.

Dziś miałam wyjątkowo dobry humor. Ucker jest w pracy więc postanowiłam zrobić mu niespodziankę. Przyzwyczaiłam się do tego że jest cały czas przy mnie.
-Szef u siebie ?. - Nie wiem po co pytam skoro i tak wejdę.
-Ma spotkanie.
-Ruth kto jest u niego ?. - Do tej dziewczyny mam zaufanie jeśli chodzi o jej urodę dość przeciętna sama wybierałam Uckerowi sekretarkę.
-Jest u niego, straszna kobieta ma na imię Milagros, młoda i piękna często tu bywa chce aby szef wszedł z nią w spółkę. -Dziewczyna widziała już mój wzrok, dobrze że założyłam sukienkę i szpilki. Przed drzwiami poprawiłam jeszcze usta czerwoną szminką i weszłam bez pukania. To co zastałam było dość dziwne ten babsztyl siedział na biurku a mój narzeczony przeglądał jakieś papiery. Oczywiście gdy tylko mnie zobaczył wstał z miejsca.
-Nie wiedziałam że każdy może wchodzić do Twojego biura bez pytania.
-Ja nie potrzebuję pozwolenia na nic. - Podeszłam do niego i namiętnie pocałowałam.
-Przepraszam jednak omawiamy ważne sprawy biznesowe, więc  Twój szef nie ma czasu na zajmowanie się Tobą. -Odsunęłam się od Uckera, wiedział że zaraz wybuchnę .
-Słuchaj jeśli ci się coś nie podoba możesz wyjść, ja jestem u siebie a dokładnie jestem narzeczoną Christophera, więc jeśli masz problem to radziłabym nie wchodzić ze mną w dyskusje.
-Ja nie wiedziałam że jesteś z kimś związany
-Więc już się dowiedziałaś, teraz możesz opuścić gabinet, chodź odprowadzę Cię.
-Nie dokończyliśmy spotkania biznesowego. - Co za baba, zaraz złapie ją za włosy i kulturalnie wyprowadzę.
-Milagros, dokończymy innym razem idź do Ruth umówi Cię na kolejne spotkanie ja muszę poważnie porozmawiać z Dulce. - Usiadłam sobie na fotelu prezesa, wiedziałam że mój ukochany zacznie coś mówić na temat mojego zachowania. Gdy ruda klacz wyszła zaczęło się.
-Jesteś jak dziecko, przecież nic z nią nie robiłem, siedziała tylko na biurku. - Dla niego to siedzenie tylko na biurku, dupek.
-Słuchaj, czemu nie wiedziała nic o mnie ?. - Jestem wściekła to mało powiedziane.
-Kochanie, ona chce aby inwestował w jej firmę nie zwierzam się jej z mojego życia osobistego. - Wstałam z tego durnego siedzonka, zaczęłam chodzić po gabinecie. - Ładnie wyglądasz.
-Nic tym nie zdziałasz, nie chce abyś inwestował w jej badziewną firmę czy coś ma się tu więcej nie pojawić.
-Ty jesteś zazdrosna. - Podszedł do mnie od razu wzął się za całowanie mojej szyi. Szybko odsunęłam się.
-Nie jestem zazdrosna, tylko nie podoba mi się ona, jest ładna.
-Słonce ty jesteś dla mnie najpiękniejsza, również dziś w tej sukience wyglądasz pięknie a jeszcze piękniej nago. - Pocałował mnie, chyba oboje uwielbiamy ten dreszczyk emocji w jego biurze. Wziął mnie na ręce, szybkim ruchem ręki zwalił wszystko z biurka i posadził mnie na nim.
-Poczekaj minutę. -Zamknął drzwi od gabinetu oraz powiedział Ruth aby odwołała wszystkie spotkania w dniu dzisiejszym. Zdjął marynarkę i podszedł do mnie, uklęknął zdjął moje szpilki całując moje stopy. Po chwili już całował moje usta a ja dyskretnie rozpinałam jego kuszulę, jego język zaczął penetrować moją szyje a ręka gładziła policzek.- Kocham Cię - Szepnął do mojego ucha, zdjął rozpiętą koszule, połączyliśmy się w namiętnym pocałunku, poczułam jak rozpina moją sukienkę.  Zdjął mnie z biurka pozwalając jej spaść, wessał się w moją szyję robiąc mi malinkę rozpinając  stanik. Mruczy do mojego ucha musi być bardzo podniecony. Zdjął spodnie i bokserki po chwili uklęknął i zębami ściągał moje stringi. Gdy zostaliśmy już zupełnie sami położył mnie ponownie na swoim biurku, pocałował w brzuch i wszedł delikatnie. Uniosłam się go góry byśmy mogli się całować bo stał. Gdyby ktoś nas zobaczył wybuchnąłby śmiechem. Jednak my tak jak każdy przez sex okazujemy swoją miłość. Może jest mi trochę niewygodnie ale gdy on jest we mnie nic mi nie przeszkadza.  Gdy doszliśmy znowu całowaliśmy się. Wszystko było by cudownie mieliśmy się przenieść na kanapę gdyby nie Ruth, która krzyczała za drzwi.
-Szefie Anahi przeszła, powiedziała że nie interesuje ją to że jest Pan zajęty. - Szybko się ubraliśmy, gdy tylko drzwi się otworzyły Ann wleciała jak strzała.
-Wiedziałam co tu się dzieje, jesteście nie przyzwoici myślałam że czasy waszego sexu na biurku już minęły. - Ann usiadła na kanapie a Ucker dość śmiesznie sprzątał, raczej zbierał wszystko to co niefortunnie spadło z jego biurka nie wiem jakim cudem. - Jeszcze Dulce przecież ty jesteś w ciąży dajcie spokój. Nie myślałam że jeszcze zobaczę was w takiej sytuacji to że jestem w szoku, to mało powiedziane. Dzieciaki nie dość że sami macie dziecko to jeszcze zachowujecie się gorzej niż ono.
-Skończyłaś już jakbyś nie zauważyła to Ucker już tu wszystko posprzątał i zbieramy się do domu.
-Jesteś nie miła jak wam się dobrze układa to zawsze się odcinacie od wszystkich i żyjecie sexem. Po za tym chciałam z Uckerem porozmawiać o czymś ważnym jednak nie mam na co liczyć. - Obraziła się to było pewne jednak wiedziała że jeśli zamknął on gabinet to znaczy że jesteśmy zajęci a weszła.
-Dulce mam do Ciebie prośbę, zawieź Diega do moich rodziców i wróć do domu okej ja porozmawiam z Anahi i przyjadę. - Byłam nie zadowolona że po tak upojnej chwili zostałam wystawiona i olana. Jednak nie zrobiłam awantury tylko dlatego bo liczę że będą rozmawiać o ślubie. Poprawiłam włosy pocałowałam Uckera i wyszłam czułam jego wzrok na mojej pupie.

-Przepraszam Cię za nią w ciąży jest trochę wybuchowa.
-Zawsze taka była, nie rozmawiajmy o tym domyśliłam się że jest u Ciebie gdy Ruth do mnie zadzwoniła jednak waszego ślubu nie można przełożyć.
-Co ustaliłaś ?. -Zaczął poprawiać koszulę.
-Ta wyspa, którą chcesz kupić Dulce będzie licytowana. - Spojrzał dziwnym wzrokiem na przyjaciółkę. - Dla mnie to też zaskoczenie jednak właściciel chce dużo zarobić a jest na nią kilku kupców w poniedziałek będzie licytacja.
-Mogę za nią przepłacić a to mi się nie podoba, chce ją tylko na ślub i jakieś wakacje nie będziemy przecież tam mieszkać.
-Właśnie dlatego chciałam się z Tobą spotkać i o tym porozmawiać, wpadłam na genialny pomysł.
-Mam się bać, pewnie będzie to coś kiepskiego.
-Beznadziejny to jest Twój pomysł ślubu na wyspie, która do niczego wam się nie przyda. Wiem doskonale że Dulce chce skromny ślub dlatego zadam ci ważne pytanie  - Chłopak zrobił wielkie oczy i kiepską minę. - Gdzie Dulce powiedziała Ci o 2 ciąży ?
-Ann jesteś genialna, stary magazyn zapomniałem o tym miejscu a przecież je kupiłem.
-Jak to je kupiłeś ?.
-No żeby zrobić Dulce z niego kancelarie ale później wiesz problemy z jej ciążą, jej humory i z głowy mi wyleciało.
-Ahh co ja z Tobą mam, najważniejsze że mamy miejsce na ślub.
-A teraz wybacz, muszę wracać szybko do Dulce, dziś jestem wyjątkowo napalony.
-Ucker. - krzyknęła
-No co, nie wyobrażasz sobie jaka ona jest cudowna a jej ciało.
-Leć już do niej bo obawiam się że jeszcze tu wybuchniesz.

                                                                             ***



wtorek, 25 sierpnia 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 30

   Mam bilet bez powrotu i wiele marzeń w środku "małej walizeczki"

-Dzień dobry, księżniczko. - Gdy tylko otworzyłam oczy do całusa. - Jak się spało ?.
-Mamo a ja, czeu nie mogę juź z wami spać ?.
-Bo jesteś już taki wielki że możesz już sam spać. -Całą czwórką leżeliśmy na łóżku, Diego łaskotał Uckera tak to dość dziwne jednak nie dla mnie to normalne mój syn ma władzę nad wszystkimi.
-Zostaniemy dziś cały dzień razem ?.
-Kochanie tatuś musi iść do pracy.
-Tatuś nie chce iść do pracy,  ja nie chce iść do przeszkola. - Ucker uśmiechnął się do mnie co oznaczało że nie mam szans z urokiem osobistym chłopaków. Mimo że wyjaśniłam sobie z nim wszystko to jednak niedosyt mam znowu jestem nie pewna swojej przyszłości. Nie obraziłabym się na niego gdyby zorganizował  ślubu wiecznie nie będę młoda.

-Wyjechał ?. - Był w szoku jego przyjaciółka znowu jest smutna przez swojego ukochanego.
-Tak, jest trochę inaczej codziennie dzwoni, pisze sms, mówi że niedługo wróci tylko ja nie wiem ile jeszcze mam czekać.
-Przepraszam za spóźnienie Diego nie wiedział w co zabrać swoje zabawki. - Przywitała się z May i Poncho, syn szybko pobiegł bawić się z dziećmi.
-Gdzie Ucker ?, ostatnio nie wypuszczał Cię samej z domu. - May delikatnie się uśmiechnęła.
-Daj spokój, dobrze że go nie ma trochę odpocznę już mam dość tego że chodź cały czas za mną w nocy sprawdza czy oddycham. - Przyjaciele zaczęli się śmiać.
-A co z Ann nie przyjdzie?.
-Właśnie dzwoniła do mnie że nie da rady ma dziś jakaś sesje. - Automatycznie chłopak posmutniał.
-Mieliśmy się spotkać wszyscy a jak zwykle jest to samo.
-Oj May, a gdzie Chris ?, jeszcze nie wrócił. - Spojrzała na przyjaciółkę, która odwróciła głowę.

-A co myślisz o tych ?. -
-Są piękne jednak nie w stylu Dulce, obrączka powinna być skromna. - Postanowił wziąć w swoje ręce życie rodziny i powoli szykować się do ślubu z ukochaną już tak na poważnie.
-Spójrz na tą, jest idealna na pewno się jej spodoba.
-Tak Ucker te będę idealne. - Szybko kupił, razem z Ann wyszli od jubilera.
-I co teraz, nie wiem gdzie zorganizować ślub a co z sukienką świadkowie.
-Ale z Ciebie zgred, wszystkim się zajmiemy, będziesz miał, będziecie mieli ślub jak z bajki ty będziesz księciem a Dulce Twoją księżniczką.
           
                                                                        ***
Trochę nudy ale takie rozdziały też muszą być ;) 

sobota, 22 sierpnia 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 29

,,Gdy jesteśmy dziećmi,najważniejsza w życiu jest zabawa.A kiedy stajemy się dorośli,zadziwiające, jak często nadal bawimy się w nienawiść do osób, które właśnie przestajemy kochać.." 

-Znam Cię całe życie więc wiem jaki jesteś, chce znać prawdę. - Byłam stanowcza owszem Christian mi wszystko powiedział, tylko czy Ucker znajdzie w sobie tyle odwagi aby mi wszystko wyjaśnić.
-Prawdę, no więc od czego tu zacząć, kurcze Dulce bo ja Cię bardzo kocham.
-Christopher oczekuję od Ciebie całkowitej prawdy.
-No dobrze,  planowałem ślub znaczy planuje, no kurwa to skomplikowane. - Usiadł na łóżku, widziałam smutek w jego oczach.- Wszystko się wali, ten cały ślub wszyscy mówią że mam idiotyczne pomysły no i że powinienem zrobić to jak cywilizowany człowiek ale ja chce czegoś wyjątkowego aby nikt nie miał takiego ślubu jak my. Po za tym odwlekam to bo boje się że moje pomysły Ci się nie spodobają albo sukienka, którą wybrałem wiesz ile trzeba rzeczy załatwiać to nie jest takie proste. Najpierw miał być statek, no to chciałem kupić Ann na mnie się wydarła że to głupie i na jaką cholerę mi statek później chciałem na szczycie góry no i oczywiście znowu ta blondynka uznała  że to idiotyczny pomysł, myślałem też żeby kupić ci wyspę tylko że wszyscy krytykują moje pomysły prawda że one są dobre ?. - Kiwnęłam tylko głową nie wiedziałam co odpowiedzieć. - W tedy jak słyszałaś tą rozmowę w biurze to Any chciała mi przemówić do głowy tylko po to przyjechała. Znaczy bo ona przyjechała aby mi pomóc w tym ślubie, moja mama chciała w katedrze żebyś miała piękną suknie długą tylko mi ten pomysł się nie podoba. Kupiłem Ci śliczną białą sexowną sukienkę po prostu idealna, oczywiście Ann uznała że ona nadaje się do tańca na rurze jednak dla mnie jest boska i chciałbym abyś była w niej w dniu naszego ślubu.
-Ucker, ja nie wiem co mam powiedzieć, nie mogłeś wyznać mi tego wcześniej. - Zachwiałam się zbyt dużo wrażeń jak na powrót do domu. On automatycznie złapał mnie.
-Kochanie wszystko już dobrze ?.
-Sofii ściąga dużo energii ze mnie, po za tym to szpitalne jedzenie mi nie służyło.
-Zamówić łososia ze szpinakiem a na deser tort czekoladowy ?.

-Tatusiu proszę Cię zostań, ja tak bardzo będę tęskniła.
-Obiecuje maleńka to tylko kilka dni dobrze ?, tatuś ma zobowiązania, musi wyjechać chodź tak na prawdę nie chce. - Mówił prawdę, chciał zostać, widział jak dzieci się cieszą gdy on jest, May znowu miała światełko w oczach, które zawsze gaśnie w dniu jego wyjazdu. Podszedł do niej i mocno przytulił.  - Obiecuję że wrócę bardzo szybko, będzie to tylko kilka dni czarnulko, obiecuję. - Nie była pewna czy może wierzyć w jego obietnice przecież zawsze obiecywał szybki powrót jednak nigdy nie wracał szybko.

-Smakuje Ci ?.
-Ujdzie, nie wiem po co mnie tu zaprosiłeś, zgodziłam się tylko dlatego że jestem dobrze wychowana.
-Ann daj spokój, wiesz doskonale że chce abyś była blisko, jesteś moją przyjaciółką. - Dolał jej wina. - Nie bój się mnie.
-Wybacz Poncho jednak ja zbyt dużo nie piję muszę dbać o figurę a alkohol jest tuczący.
-Daj spokój, nie bądź taka poważna chce abyśmy miło spędzili czas. - Uśmiechnął się do niej, ona odwzajemniła gest. - Widzisz jak się uśmiechasz, jesteś jeszcze piękniejsza.
-Przestań jeszcze się zaczerwienie.
-Kiedy wrócisz na stałe do kraju ?.
-Nie wiem, pasuje mi mieszkanie w Hiszpanii, dobrze się tam czuje.
-Nie brakuje Ci nas ?.
-No tak to oczywiście, smutno mi bez was jednak jesteśmy w stałym kontakcie cenie naszą wieloletnią przyjaźń.
-A ja bardzo cenie Ciebie Ann, brakuje mi Ciebie, tęsknie bardzo.
-Muszę już już iść. - Wybiegła z jego skromnego mieszkania, zastanawiając się dlaczego to zrobiła.
                                                                          ***

wtorek, 18 sierpnia 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 28

Nie mogę uwierzyć, że jesteście takie puste! To ja was tego nauczyłam?

Noc, piątka przyjaciół i mały chłopiec o dużych brązowych oczach czekają na wieści co się dzieje z Dulce.
-To wszystko moja wina, już dawno powinniśmy wziąć ten cholerny ślub a ja to odwlekałem i odwlekałem bałem się że wszystko się spierdoli debil do cholery.- Siedział i płakał jak małe dziecko.
-Ucker, to nie Twoja wina po prosu nie podsłuchała do końca, gdyby dała Ci wyjaśnić wszystko.
-Znasz ją, ona bierze pod uwagę tylko suche fakty, nie interesuje ją nic, wszyscy wiemy jaka jest a ja głupi. - Podszedł do niego syn i mocno przytulił.
-Pacjentka, chce rozmawiać Christianem. - Ucker spojrzał na niego smutnym wzrokiem a jego przyjaciel wszedł bez słowa do sali.
-Hej maleńka, co ci jest ?. - Chciał udawać zabawnego, szczęśliwego.
-Jest ok, nie mogę do końca ciąży nic robić praktycznie, leżeć odpoczywać brać witaminy zero pracy a co najważniejsze nie mogę się denerwować.
-Niedługo Cię zabieramy do domu, zawołam Uckera.
-Nie, nie chce nikogo widzieć, porozmawiaj z May czy z Diegiem mogłabym zamieszkać u was.
-Chyba żartujesz, Ucker się na to nie zgodzi, kocha Cię jak głupi.
-To zwykłe poczucie winy, za kilka dni mają mnie wypuścić powiedz mu że ma się zająć moim synem i niech tu nie przychodzi.
-Powinnaś go wysłuchać do końca.
-Powiedział już wszystko co chciałam wiedzieć, teraz zostaw mnie samą. - Bez słowa opuścił jej salę. Nie zwrócił uwagi na siedzących przyjaciół i wyszedł ze szpitala, jest wściekły że ona taka jest zna ją doskonale jednak zawsze go zaskakiwała.  Połączyło ich to że obydwoje byli zawsze wariatami ona potrafiła ujarzmić jego a on ją a teraz nie poznaje jej. Może inaczej nie umie z nią rozmawiać, nie tak nie może być. Postanowił wrócić przyjaciele stali i patrzyli na niego nie wiedzieli co on robi, wszedł do jej sali.
-Dobra dość, jesteś cholernie uparta teraz słuchaj mnie uważnie ten debil Cię kocha i planuje ślub z Tobą od 3 lat, nie umie dać sobie z tym rady bo jest kretynem boi się że jeśli zostaniesz jego żoną to ten związek się zepsuje. Dodatkowo ma durne pomysły nawet nie bierze pod uwagę ślubu w kościele tylko jakieś wyspy morza, myślał nawet żeby wziąć z Tobą ślub w górach na szczycie i jeśli powiesz mi że on Cię nie kocha to jesteś idiotką.
-Kłamiesz ?. - Spytała ze łzami w oczach.
-Nie kłamię,  to co usłyszałaś w biurze to była prawda bo ten debil na serio boi się ślubu nie wiem co z nim jest nie tak jednak pomyśl. - Zostawił ją samą, ponownie wyszedł tylko tym razem z nadzieją że coś zrozumie.

Nie chciała aby ją odwiedzał, uszanował to, zastanawiał  się jak to będzie gdy wyjdzie ze szpitala wróci do niego wyjaśni jej wszystko i na zawsze będą już razem.  Dziś miała wyjść a on nie był pewny niczego zawsze robił to co chciała tylko teraz ma tak po prostu o nią nie walczyć pamiętał dobrze sytuacje gdy powiedziała mu że jest w ciąży cieszył się jak głupi, dzięki temu wiedział że będzie z nią związany już na zawsze. Jednak teraz obydwoje nie są pewni niczego. Bawił się z synem w ogrodzie nawet to go nie cieszyło.
-Mama - krzyknął chłopiec, Ucker momentalnie się odwrócił, nie mógł uwierzyć w to co widzi, stała i patrzyła na niego swoimi wielkimi oczami.
-Dulce - wydukał.
-Nie Święty Mikołaj, kochanie baw się z tatą a mama pójdzie odpocząć. - Był w szoku, gdy poszła, patrzył co chwile na zegarek czekając na to aby położyć syna już spać. Po 3 godzinach zabawy, nakarmił i wykąpał Diega. Czytał mu bajkę, gdy ona stanęła w drzwiach, patrzyła się na niech nie wiedziała co ma zrobić, była zagubione jednak, czy Chris powiedział Uckerowi to że ona za prawdę a jeśli nie to nie chce go wydać. Nie zauważyła że Ucker przestał czytać synowi,  stał w niebezpiecznej odległości od niej.
-Chyba musimy porozmawiać. - Szepnął jej do ucha, szybko się ocknęła i odsunęła od niego. - Przepraszam nie chciałem Cię wystraszyć.
-Tak musimy porozmawiać, chodźmy do sypialni, tylko niczego nie kombinuj.
-Ja nigdy niczego złego nie robiłem w sypialni. - Usiadła na łóżku, nie wiedziała jak zacząć rozmowę.- No to, co z nami będzie Dulce ?.
-Nie wiem, chce znać prawdę Ucker.
-Jaką prawdę ?.
-To co mówiłeś u siebie w biurze, dlaczego takie słowa wyszły z Twoich ust ?. - Spojrzała na niego smutnym wzrokiem, on uklęknął przy niej i złapał za kolana.
-Nie dokończyłem tego co chciałem powiedzieć i jestem idiotą.

                                                                        ***

Trochę wymuszony no ale jest ;) 

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 27

I nie myślę już o tych szansach, które pozwoliłyby nam się dzisiaj odnaleźć.

Posprzątałam cały dom, dawno nie był tak czysty, teraz chwila odpoczynku. Dawno tak źle się nie czułam psychicznie, fizycznie w sumie też. Od ostatniej mojej szczerej rozmowy z Christopherem staram się udawać że wszystko jest dobrze. Jednak tak na prawdę nie jest. Patrze na piękny pierścionek, białe złoto i malutki brylant idealny dla mnie, tak bardzo chciałabym aby na tym ślubie nikogo nie było tylko my we dwoje, dzieci a no i świadkowie tyle osób starczy. Powiemy słowo tak i zawsze będziemy już razem.
-Mamo już jestem. - Dostałam buziaka w policzek od syna a Ucker pocałował mnie w usta.
-Nie wyglądasz najlepiej.
-Czuje się dobrze, kiepsko spałam dziś w nocy, pójdę odpocząć obiad masz w lodówce podgrzej sobie. - Położyłam się na łóżku, czuje się fatalnie, te witaminy mi nic nie pomagają mimo że siedzę w domu już 2 tydzień, lekarz nie pozwala wrócić mi do pracy. . - Kochanie mamusia będzie się bardzo cieszyła gdy się urodzisz wiesz, nie może się już tego doczekać, będziesz miała śliczny pokój, tata też będzie się cieszył gdy się urodzisz. - Mówienie do małej jest ostatnio dla mnie najprzyjemniejszym zajęciem, on tylko może mnie uspokoić. Po chwili zasnęłam.
Obudziły mnie śmiech z salonu, założyłam szlafrok i zeszłam na dół a tam była Ann z Uckerem. Czy ja dobrze widzę, tam jest Anahi ?. Stałam na środku schodów nie mogłam uwierzyć w to że ją widzę zastanawiałam się czy to może nie jest piękny sen.
-Kochanie już wstałaś Ann zrobiła nam niespodziankę  i przyleciała na miesiąc. - Podszedł do mnie i złapał za rękę pewnie tylko dlatego że myślał że zaraz spadnę z tych schodów.
-Na prawdę tu jestem, po Twoim ostatnim telefonie musiałam przyjechać. - Chyba mi się wydawało ale ona dyskretnie uśmiechnęła się do Uckera.
-Cieszę się ?, Christopher, gdzie jest Diego i która godzina ?.
-Spokojnie, bawi się w ogrodzie, pójdę do niego a wy sobie porozmawiajcie. - Zostawił mnie samą z Ann, cieszę się że ją widzę jednak jej nagły przyjazd dość mnie zdziwił.

-Och Christopher mówię Ci że to będzie najodpowiedniejszy moment.
-Nie był bym tego taki pewny co ja zrobię powiedzmy sobie szczerze Diego kończy 5 lat za 3 miesiące myślisz że uda mi się wszystko zorganizować. - Dyskusja trwała a Ucker nadal nie był przekonany.
-Słuchaj ile ty ten ślub planujesz dwa lata czy trzy ?. - Spojrzał na nią groźnie. - Ta sukienka, którą wybrałeś jest śliczna tylko wiesz jaki jest problem Dulce się w nią nie zmieść. Będę szczera jeśli chcesz aby ją założyła to musisz poczekać do końca ciąży no i później kilka tygodni.
-Co wy kobiety wiedziecie, trudno jest zorganizować ślub.
-Powiedz mi szczerze czemu się boisz, przecież dawno dałeś jej pierścionek?. - Tego się bał, wiedział że nie będzie umiał okłamać swojej przyjaciółki. - Mówię coś do Ciebie.
-Będę szczery gdybym mógł wolałbym nie brać z nią ślubu. -Jednak nie wiedział że to zdanie wypowiedziane w jego gabinecie usłyszała rudo włosa.
-Żartujesz ?.
-Po prostu wiesz, jak będzie moją żoną...
-To co ?, mogłeś powiedzieć mi prosto w twarz że mnie nie kochasz. - Rzuciła pierścionek w niego zabrała syna i wyszła z firmy byłego tak już byłego narzeczonego.
-Nie idź za nią, wiesz doskonale że teraz nic nie zrozumie.
-Kocham ją jak debil wszyscy o tym wiedzą tylko nie jestem gotowy na ślub, boję się że wszystko zniszczymy.
-Zniszczyłeś, nie biorąc z nią ślubu.

-Mamuś, nie płacz tatuś nas kocha. - Pakowałam swoje rzeczy, miałam serdecznie dość tych kłamstw muszę być silna dla moich dzieci. Byłam tak zdenerwowana, jednocześnie tak bardzo źle się czułam zawroty głowy wszystko nie tak, to jego wina w ciąży nie powinnam się denerwować.
-Kochanie podaj mamusi telefon leży tam na niskiej szafce. - Diego podszedł a ja wykonałam telefon do Chrisa, prosiłam aby przyjechał, nie wiedziałam do kogo mam się odezwać. Najpotrzebniejsze rzeczy spakowałam , czekałam w salonie na mojego zbawiciele jednak nie mogło być idealnie i ten kretyn musiał się pojawić.
-Porozmawiamy ?.
-Myślę że nie mamy o czym rozmawiać wszytko już sobie wyjaśniliśmy. - Powiedziałam stanowczo.
-Jeśli mnie wysłuchasz wszystko zrozumiesz, usłyszałaś urywek rozmowy.
-Nie mam zamiaru słuchać  Twoich wyjaśnień, wszystkiego co chciałam się dowiedziałam. Jeśli nie chcesz ślubu dobrze to go nie będzie jednak nie musiałaś robić mi drugiego dziecka mogłeś po prostu opuścić mnie gdy było jedno. - Wykrzyczałam mu to wszystko zacisnęłam oczy.
-Dulce, kochanie co się stało Dulce obudź się ?.
-Ucker co jej zrobiłeś ?.
                                                                                 ***

piątek, 14 sierpnia 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 26

          Debilizm to twoja cecha wrodzona, czy nabyta?

Ciężki dzień,nie mam siły ostatnia sprawa dzisiejszego dnia, usiadłam przed jedną sal nie czułam się najlepiej.-Cześć Dulce,kiepsko wyglądasz coś się stało ?. - Jeszcze jego mi tu brakowało, uwielbiam rozmawiać z wrogami szczególnie jeśli są z przeciwnej kancelarii.
-Juan miło Cię widzieć, wszystko dobrze wybacz ale nie najlepiej się czuje jednak zaraz mi przejdzie.- Czułam że tracę siły a przed oczami miałam gwiazdki.
Obudziłam się w białej szali, pierwsze co złapałam się za mój delikatnie wystający  brzuch sprawdzając czy z moja malutka jest przy mnie.
- O Dulce już się obudziłaś, przepraszam nie wiedziałem co mam zarobić nagle zemdlałaś, próbowałem Cię obudzić nie dało się. - Głowa mnie boli nie słucham go wcale jakieś melodramaty z jego strony i tak nic nie zmieni tego ze jestem lepsza od niego zawsze na sali sądowej.
-Ucker.- Powiedziałam tylko a jak ona na zawołanie wszedł do sali.
-Witaj, postanowiłem przywieść ją tu mam nadzieje że nie masz mi tego za złe.
-Nie ma problemu, dziękuję że opiekowałeś się moją Dulce. - Widziałam wzrok Uckera nie był przyjemny wcale.
-To ja będę się zbierał jak będziecie potrzebowali mojej pomocy to, to jest moja wizytówka opiekuj się nią. - Gdy tylko wyszedł Juan miałam ochotę aby wyszedł mój narzeczony.
-Mówiłem nie słuchasz się mnie wcale, Dulce jesteś osłabiona, przemęczona co ja mam do cholery zrobić z Tobą abyś wreszcie przestała pracować.
-Nie mam zamiaru odejść z pracy to że dużo zarabiasz nie oznacza że chce być zależna od Ciebie, nic mi się nie stało odpocznę kilka dni wezmę witaminy i będzie wszystko dobrze.
-Kochanie proszę Cię nawet tak nie mów do końca ciąży siedzisz w domu.
-Jeszcze nie zwariowałam. - Wiem że się martwi o mnie jednak nie pozwolę sobą rządzić. - Nie jesteś moim szefem do choler Ucker.
-Ale jestem ojcem naszego dziecka, chce dla was jak najlepiej, lekarz powiedział że jak skończy się kroplówka mogę zabrać Cię do domu.
-Może pójdziemy na układ skarbie, obiecuje że będę na siebie uważała na prawdę ale nie zrezygnuję z pracy. - I ten jego groźny wzrok, może nie ma co walczyć z nim przyślę to. - Kotku, która godzina ?.
-Po 17.
-A gdzie Diego, chyba nie zostawiłeś go samego w domu.
-Kochanie, kto normalny zostawia małe dziecko w domu, moi rodzice go odebrali śpi dziś u nich.
-Wolałabym aby wrócił do domu.
-To masz pecha, zostaje u rodziców dziś odpoczywasz. - On się nie liczy z moim zdaniem, gdy tylko ta cholerna kroplówka się skończyła wypuścili mnie ze szpitala, dostałam witaminy Pan Uckermann jakby mógł to chodziłby za mnie nawet.  - Masz na coś ochotę ?.
-Nie.
-Dulce, posłuchaj się mnie dobrze ja chce żebyś pracowała ale jesteś wykończona musisz dużo odpoczywać, nie chce żebyś bywała na sali sądowej gdy jesteś w ciąży.  - No to teraz się zacznie jak tylko wyjdzie jutro do pracy będzie dzwonił co 15 minut.  Wstąpił do apteki nie pozwalając mi wysiąść z auta jednak ten debil swoją głupotę rozpoczął dopiero pod domem. Wziął mnie na ręce, czy ja jestem jakoś poważnie chora czy po prostu w ciąży, położył na łóżko nie pozwalając się ruszyć.
-To ja zrobię Ci kąpiel a ty sobie  odpoczywaj tu a co najważniejsze nie ruszaj się. - Na prawdę związałam się z idiota.  -Widzisz  Sofii masz tatusia , który jest nadopiekuńczy i czeka nas ciężkie 5 miesięcy. Teraz będziemy się kąpały a później  coś zjemy myślę że to dobry pomysł tylko na co mamy ochotę kochanie co poprosimy tego Twojego okropnego tatę o łososia ze szpinakiem. Będziesz musiała go przekonać aby mamusia mogła wrócić do pracy.
-Kochanie już dość tego narzekania na tatusia, bo stracę autorytet. -Dostałam buziaka w brzuszek. -Nie złość się już na mnie masz zwolnienie do końca tygodnia więc będę Twoim pielęgniarzem.
-Mam nadzieje, że ty sobie urlopu nie brałeś ?
-Nie jednak zawsze ktoś z Tobą będzie w domu. - Uśmiech numer 5 nie zadziałał wgl. - Nie bądź taka smutna, słyszałem że jesteście głodne tak ?, zadzwonię do jakieś restauracji z tego co wiem to łosoś. - Uśmiechnęłam się, zadzwonił po jedzenie, zaczęliśmy kierować się do łazienki. Ucker zaczął zdejmować moją czarną sukienkę.
-Sama sobie poradzę. - Powiedziałam dość stanowczo.
-O nie, dla mnie przyjemnością jest Cie rozbierać, a ty nie rób mi na złość wiem że nie chcesz bo jesteś na mnie zła.
-Nie jestem na Ciebie zła ty mnie nie rozumiesz chcesz mnie zamknąć w domu i mieć tylko dla siebie to jest nie normalne. - On nic nie robił sobie z moich słów zdjął moją sukienkę.
-Nigdy nie chciałem Cię ograniczać, po prostu proszę abyś dbało o siebie nie jesteś już sama, masz mnie, Diega a w brzusku nasze maleństwo chce abyś była bezpieczna. - Rozpiął mój stanik, kierował się do zdejmowania moich stringów.
-Ograniczę pracę ale ty obiecaj że nie będziesz nadopiekuńczy. - Kiwnął głową wziął mnie na ręce, włożył do ciepłej wody. Usiadł na skraju wanny i patrzył jak się relaksuje.
-Kupiłem hacjendę- Zrobiłam wielkie oczy.
-To jest ten nasz dom na wsi ?. - Zaczął się śmiać.
-Tak, widzę że ten pomysł Ci się nie podoba ?.
-Kochanie cieszę się, jednak myślałam nad czymś mniejszym wiesz hacjenda wymaga dużo pracy. - Chciał coś powiedzieć jednak przyszło nasze jedzenie.
-Tylko nie wychodź.- Jak zawsze jestem posłuszna, słucham się mojego mężczyzny jednak to śmieszne że dzieci tak mogą zmienić człowieka jestem bardziej wyciszona. -Jestem. - No i byłam w szoku mój ukochany miał ogromne pudełko jedzenia i wypatrzyłam  mały tort czekoladowy. Do kieliszka od wina nalał mi soku pomarańczowego, a sobie trunek.
-To może ja wyjdę.- Oczywiście liczyłam na zjedzenie kolacji w normalnych warunkach.
-Daj spokój. - Przyniósł mały stolik z pokoju Diega na którym położył dwa talerze, rozłożył jedzenie, rozebrał się i wszedł do wanny.  Skradł mi pocałunek.
-To zacznijmy jeść, jestem głodna. - Zrobiłam smutną minę Ucker jak na zawołanie karmił mnie pysznym łososiem. - Zamówiłeś z mojej ulubionej restauracji.- Po długim czasie razem z Sofii zostałyśmy nakarmione.
-Deser zjemy w  łóżku bo woda jest już zimna. - Chciałam wyjść z wanny jednak nie dane mi to było. Ucker szybko wyskoczył i sam mnie wyciągnął, staliśmy na przeciwko siebie nago, najpierw owinął siebie ręcznikiem. Lubie patrzeć na jego mokre włosy i klatę, po chwili zaczął mnie dokładnie wycierać.
-Kochanie wiesz że mogłabym robić to sama ?.
-Nie możesz się przemęczać. - Tak to wymaga tyle energii, coś czuje że przez najbliższe 5 miesięcy nie będę mogła nawet sama iść do toalety. Założył na mnie swoją koszule, oczywiście zaniósł do łóżka. -Czujesz się już lepiej ?
-Jestem zmęczona, mam nadzieje że Diego dobrze się bawi u Twoich rodziców, może zadzwonimy do niego.
-Dulce, jest 22 Diego pewnie idzie zaraz spać nie ma co jakby coś się stało mam by dzwoniła. - Ucker ma rację, po za tym chyba jestem nadopiekuńcza. Byliśmy sami, nie do końca tak na prawdę jest z nami mała.
-Ucker, przytul mnie. - Wtuliłam się, w jego silne ramiona. - Bardzo Cię kocham.
-Ja Ciebie też.
-Głupio jest mi zadać to pytanie
-Jesteśmy już tyle czasu ze sobą że nie powinno być Ci głupio zadawać mi pytania.
-Christopher, kiedy zostanę Twoją żoną ?.

-Dulce uspokój się, nie powinnaś się denerwować. - Siedziała rozmawiając z przyjaciółką przez telefon. - Odpowiedział że nie wie może dlatego że boi się ślubu to nic nie znaczy na prawdę. - Ann uważnie słuchała wyżaleń swojej przyjaciółki, tęskniła bardzo, znała plany Uckera chciała mu pomóc jednak on według Ann jeśli chodzi o ślub jest nienormalny, wręcz głupi. Zastanawiała się ile można organizować ślub po urodzeniu dziecka, powiedział że da jej czas na bycie matką, po dwóch latach postanowił zaplanować ten dzień, najpierw miał być wielki statek gdzie będzie cała rodzina ale uznał że to nie jest dobry pomysł. Następnie wyjazd w góry i na szczycie ślub Any wybiła mu go szybko z głowy, teraz nie wie zastanawia się nad wyspą bądź ceremonii w domu, kościół nie wchodzi w grę. Nie umiała pocieszyć Dulce prosiła ja aby wróciła jednak ona nie chce wracać, cieszy się ze szczęścia przyjaciół tylko że trudno  jej oglądać to wszystko na żywo.  Musi poważnie porozmawiać z Uckerem, nigdy się nie spodziewała że Dulce będzie potrzebowała tak ogromnej stabilizacji, nie dziewczyna, która potrafiła korzystać z każdej chwili. Wiedziała ze prawdopodobnie będzie musiał wrócić bo inaczej do tego ślubu nie dojdzie jednak czy się odważy.

-Dziwne że jeszcze nie wyjechałeś.
-Przeszkadzam Ci w domu ?.
-Nie ale tydzień to długo jak na Ciebie.- Bolały go jej słowa, wiedział że zasłużył sobie aby traktowała go tak, zostawiał ją gdy tylko coś się psuło, bał się naprawiać swoje błędy.
-Chciałbym zaprosić Cię na kolacje, zgadzasz się ?. - Jej piękne brązowe oczy powiększyły się, taka propozycja rzadko się zdarza od 3 lat nigdzie nie wychodzili.
-Co zrobimy z dziećmi ?.
-Poprosimy Dulce i Uckera aby się nimi zajęli bądź Poncha.
-Dobrze, zgadam się chce z Tobą iść na kolacje. - Była szczęśliwa to mało powiedziane cieszyła się jak dziecko. Złączyli się w namiętnym pocałunku wierzyła że w ich małżeństwie może się coś zmienić.

                                                                           ***

środa, 12 sierpnia 2015

Bądź przy...zawsze- Rozdział 25

Wiem, że ty i ja  mamy historię, która nas opuściła w samym środku samotności.



-Diego zasnął, a ja padam kocham go jednak nie mam tyle energii co on.
-Kąpiel masz gotową.
-Chodź ze mną. -Podszedł do mnie blisko, zaczął całować moją szyję.
-Nie jutro mam ważną sprawę, chce to dokończyć. -Spojrzał na mnie, zamknął komputer i wziął na ręce. - Skarbie proszę mam sporo pracy.
-Ten tekst na mnie nie działa. - Postawił mnie w łazience nim się obejrzałam stałam nago jak on to robi nie mam pojęcia. Pocałował mnie w szyje i włożył do wanny sam się rozebrał i wszedł do mnie. - Mówiłem że duża wanna nam się przyda. - Uśmiechnął się i całował, jego pocałunki zawsze działają na mnie tak samo. Wtuliłam się w jego silne ramiona. - Chce kupić dom na wsi co o tym myślisz ?.
-Świerze powietrze, konie dzieci miałby gdzie spędzać wakacje.
-A my gdybyśmy potrzebowali samotności zawsze moglibyśmy się tam ulotnić.
-Ucker, ty tylko o jednym.
-Wiem, słońce wyobrażasz sobie że niedługo mała Sofia będzie z nami. - Gładził mnie bo delikatnie wystającym brzuszku.- Kocham Cię, co ja gadam was. -Zanurzył się pod wodę, wynurzając prosto przy mojej twarzy. -Jesteś śliczna.
-Głupek, przestań się wygłupiać bo zaszkodzisz małej.
-Ja miałbym zaszkodzić mojemu dziecku, niech maleńka się uczy od tatusia, spójrz tylko Diego doskonale wszystkiego się uczył podczas Twojej pierwszej ciąży. Nigdy nie nam nie przeszkadzał dobrze pamiętam nasz sex gdy byłaś w 9 miesiącu ahh byłem taki delikatny. -Znowu połączyliśmy się w namiętnym pocałunku.
-Mam ochotę na pizze zjemy ?.
-Skarbie teraz ?. Na prawdę nie może to zaczekać przynajmniej półtorej godziny ?.
-Chcesz aby nasza córka cierpiała bo jest głodna.
-Kochanie to nie tak, ty chcesz tylko poczuć zapach pizzy a nie ją jeść.
-Ucker proszę Cię mam straszną ochotę, proszę, proszę,proszę.
-Wiesz że niczego ci nie odmówię ale poczekaj chwilę chce się nacieszyć Twoją nagością.
-Jesteś zboczony.- Położyłam delikatnie głowę na jego ramieniu.

-Wróciłem. -Słychać było głośny krzyk, tak właśnie wrócił.
-Tatuś. - Przytuliła się do niego mała dziewczynka o blond włosach.
-Cześć Clara ślicznotko moja gdzie mama ?.
-Siedzi u tej małej razem z tym moim strasznym bratem.
-Tatuś ci kupił śliczny różowy pierścionek i sukienkę. - Tak zawsze miał prezenty czasem kupował na lotnisku a innym razem spędzał długie godziny na zakupach by kupić coś swoim trzem kobietą  i jednemu małemu mężczyźnie. Szli do pokoju najmłodszego dziecka Jose miała rok, Mark 3 lata a najstarsza jest Clara 5 lat jako jedyna uwielbia swojego tata może dlatego że poświęcał jej najwięcej czasu trudno powiedzieć od zawsze była i jest jego księżniczką.
-Cześć kochanie, ślicznie wyglądasz. - Pocałował ją w policzek.
-Miałeś wrócić tydzień temu. -Była szczęśliwa że go widzi mimo że bardzo tęskniła za nim, nie chciała tego pokazać.
-Porozmawiamy wieczorem jak dzieci pójdą spać a teraz może jakiś spacer cała rodziną, pójdziemy do Dulce i Uckera zbieraj się czarnulko masz 15 minut. - Uśmiechnął się chciał spędzić czas z przyjaciółmi i rodziną.

-Stary, kto by pomyślał co, troje dzieci idealna rodzina.
-No Dulce promienieje, w ciąży.
-Tak jak May gdy była, co się dzieje ?
-Stary nie umiem żyć w rutynie, staram się unikać częstych wizyt w domu.
-Oszalałeś macie troje dzieci a ty nie wiadomo co i z kim gdzie robisz.
-Nie zdradziłem jej kocham ją tak samo mocno jak kiedyś tylko wiesz jak trudno wracać do domu gdzie tylko słychać płacz dzieci.
-Trzeba było jej tyle nie robić.
-Daj spokój stary, nie rozumiesz postanowiłem się zmienić, może mi się uda nie wiem.
-May nic nie mówiła Dulce.
-Daj spokój skończmy ten temat a co ze ślubem.
-Ciszej durniu jeszcze ktoś usłyszy, po za tym myślisz że łatwo jest zorganizować ślub, nie wiem jak kobiety to organizują sukienka już jest mówię ci śliczna uwydatnia jej wszystkie atuty, po za tym nadal nie wiem gdzie czy na polanie słuchaj czy nad morzem trudna decyzja muszę pozwolenia załatwiać.
-A słuchaj wiesz że istnieje coś takiego jak kościół ?.
-Idiota.

-Sofia ślicznie, Diego ma gust.
-To po tacie- Jak zawsze zjawia się w odpowiednim momencie.
-Z pewnością Ucker jestem tego pewna.
-To co kochanie dla Ciebie wino a my z Uckerem po piwku strzelimy a dla Dulce oczywiście soczek. - Uwielbiam spędzać z nimi czas, jestem jeszcze bardziej szczęśliwa rzadko zdarza się mieć ich blisko.
-No oczywiście że soczek nie pozwolimy aby Sofii piła zanim jeszcze się urodzi. - Moje kochanie jak zawsze zabawne. Zbliżył się i pocałował.
-Nic się nie zmieniamy co ?. W z pewnością nadal nie możecie z łóżka wyjść.
-Chris tu są dzieci przestań, nie rozmawiajmy o tak intymnych rzeczach nie wypada. - May ratuje sytuacje jak zawsze.
-Słuchajcie może pora ściągnąć Ann do nas już tak długo jest w Hiszpanii. - Powiedziałam dumna ze swojego pomysłu jednak widziałam tylko ich groźny wzrok.
-Kochanie mówiłem Ci ona się tam rozwija.
-Po prostu chciałabym aby było jak dawniej.
-Dzwoniłam do Poncha jednak miał popołudniową zmiane na siłowni. Ucker planujecie ślub ?.- May ma szczęście że nie piłam niczego, najgorsze pytanie jakie mogła zadać.
-Myśle że kiedyś Dulce zostanie Panią Uckermann jednak kiedy to nastąpi nie umiem wam odpowiedzieć na to pytanie bez ślubu i tak jesteśmy cudowną rodziną. - Po czym pocałował mnie w policzek. Nie pewność tak jestem nie pewna przyszłości z nim wiem kochamy się jednak trudno jest mieć dzieci cudownego mężczyznę a nie być pewna dnia jutrzejszego. - Planujecie jeszcze dzieci ?.
-A były one zaplanowane ?. -May mnie zaskakuje. - Dziecka nie można zaplanować powinniście o tym wiedzieć.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 24

       Może to ja byłem tym, który nie zapomniał pocałunków, które ukryłem kiedyś pod materacem

-Dla mojego wielkiego mężczyzny sok pomarańczowy, dla moje uroczej kobiety puchar lodów czekoladowych z bitą śmietaną tak jak kochanie chciałaś. - Diego bawi się w piaskownicy a Ucker mi podaje wszystko co chce lubię to.
-Dziękuję kochanie, mam straszną ochotę na te lody.
-Domyślam się.
-Tato, tato. - Słodko jest patrzeć na dwóch przystojniaków , którzy tak wiele dla mnie znaczą. Są identyczni niewinne oczy, słodki uśmiech, charakter ma po mnie lubi wybuchać i rządzić. - Mamo kiedy wykluje się z Twojego brzuszka dziecko ?.
-Skarbie za 5 miesięcy będziesz miał śliczną siostrzyczkę.
-Chcem brata.
-Kochanie nie można zmienić tego co jest w brzuszku mamy, a kiedy się urodzi to będziesz się nią opiekował.
-Jak się urodzi możesz wybrać dla niej imię co ty na to ?.
-Dam jej na imię Sofia ładnie ?.
-Ślicznie będzie taka malutka Sofii. - Ucker wziął na ręce Diega i kręcił nim w kółko po czym skoczyli do basenu.
-Christopher oszalałeś Diego zaraz się przeziębi, szybko wychodźcie stąd i zmieńcie ubrania.
-Co synku ?, wrzucamy mamusie do wody ?.
-Ucker, do cholery nie denerwuj mnie.
-Leć do łazienki bohaterze tylko uważaj a ja chwile porozmawiam z mamą. - Gdy tylko Diego zniknął z naszego pola widzenia Ucker podszedł do mnie i zaczął całować.
-Jesteś cały mokry, tylko nie dotykaj mnie.
-Ale za to jaki napalony na Ciebie skarbie.
-Mamo jaką bluzkę mam założyć.
-Kochanie, tata ci wybierze a mam odpocznie. - Uwielbiam patrzeć gdy Ucker zawodzi się i uświadamia sobie że nic nie będzie między nami.

Siedziała usypiając swoją najmłodszą córkę, miał wrócić dziś a nadal go nie ma, cierpi bardzo nie widziała go od miesiąca. Jej pocieszeniem są dzieci owoce ich miłości. Gdy Jose usnęła wyszła jej z jej pokoju kierując się do kuchni codziennie wieczorem siedziała w niej wypatrując jego samochodu. 2:02 już nie przyjedzie a jutro musi zacząć opiekować się dziećmi. Nic innego nie robi, jej życie na niczym innym nie polega. Zadzwoniłaby do Dulce wyżalić się jednak po co skoro ona jest taka szczęśliwa, a w ciąży nie powinna denerwować się wybrykami swojego przyjaciela, Any nie ma nie odzywa się od 3 miesięcy a Poncho o wszystkim wie jednak nie umie nic sensownego powiedzieć oprócz : Przykro mi, możesz na mnie liczyć. Nic dodać nic ująć gdyby nie wyjeżdżał było inaczej.

Kolejna sesja, jest zmęczona chciałaby mieć normalną rodzinę jak to możliwe że wszystko się tak zmieniło, jej przyjaciółki mają rodziny nie są same a ona żyje tylko pracą. Nie chce słuchać opowiadań Dulce o tym jaki Diego jest wspaniały i mądry chodź ma dopiero cztery lata, za to May zawsze mówi że cieszy się że ma dzieci bez nich jej życie nie miało by sensu. Ona nie miała o czym opowiadać nie ma dziecka ani nie jest z nikim związana. Poncho właśnie kilka niewinnych pocałunków, które pozostały w jej pamięci już na zawsze. Jednak boi się związku nie wie czego może się spodziewać po za tym czy przyjaciele zaakceptowali jej związek tego jest pewna bo chcieli by dla niej jak najlepiej.

Wszystkie piosenki pisane są z myślą o żonie, chciałaby być przy niej ale nie umie gdyby była inna a ona tylko siedzi w domu. Nie umie pogodzić się z tym że osoba, którą tak bardzo kocha oddaliła się od niego przecież dzieci powinny zbliżać. Nie widział ich miesiąc, tęskni strasznie, chciałby wrócić i żyć z nią normalnie jednak nie umie.

Wieczory spędza samotnie chyba że idzie do May są ze sobą bardzo blisko rozumieją się jak Dulce z Chrisem a Ann z Uckerem to dziwne raczej nie po prostu wie jak jej ciężko i pragnie jej pomóc. Wie że należy jej się pomoc bo to ona zawsze pomagała im wszystkim, po takim czasie została sama tak jak on. Tęskni z Any strasznie bo wie że mógł z nią coś stworzyć coś poważnego a do Dulce tak na prawdę niczego nie czuł. Do tej pory żałuje swoich błędów.

                                                                                     ***

sobota, 8 sierpnia 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 23

                                                            5 lat później 

Ona dobra prawniczka, on ma pod swoją władzą kilka restauracji, clubów, jest jednym z najpopularniejszych biznesmenów w kraju.
Czy są małżeństwem ?. - Nie,
Czy układa im się dobrze ?. - Tak od długiego czasu tworzą udaną parę.
Dlaczego nie mają ślubu ?. - On boi się że przez ślub wszystko się zniszczy.
Jednak mają dziecko ?. - Owszem jest 4 letni Diego a w brzuchu kolejna kruszyna.
Można powiedzieć że idealna para ?. - Nie, nie są idealni wiele przeżyli.
Dlaczego nie chcą ślubu ?. - Boją się że ich związek się wypali przez ślub, jednak jej największym marzeniem jest zostać Panią Uckermann czy to marzenie kiedyś się spełni ?.


Dulce - Długie bordowe włosy, zniewalający uśmiech idealny makijaż co się zmieniło przez te 5 lat bardzo wiele. Rozwodzi, wygrywa sprawy spadkowe, daje ludziom szanse na nowe lepsze życie. Spełniona matka ma cudownego syna, którego kocha bardzo mocno, jest w czwartym miesiącu ciąży jednak nie przestała dużo pracować. Jest spełniona bardzo jednak brakuje jej do szczęścia złotego krążka na palcu.





Christopher (Ucker)- Idealny mężczyzna, jest współwłaścicielem wielu spółek, ma wszystko. Kochającą kobietę, cudowne dziecko, a w drodze kolejne do szczęścia brakuje mu tylko Dulce jako żony, ich ślub planuje już od 3 lat jak widać nie idzie to mu zbyt dobrze może za kolejny 3 uda mu się go zorganizować 









Ann - ta gwiazdeczka wyjechała do Hiszpanii, gdy Ucker z Dulce wyprowadzili się została sama z Ponchem, cały czas broniła się przed uczuciem do niego. Było kilka niewinnych pocałunków czemu nie zaryzykowała?. Dobrze pamięta jak krzywdził bliskie jej osoby, boi się że ją też może skrzywdzić. 





Poncho - Szczęśliwy można uznać że nawet bardzo, wynajął mała kawalerkę mieszka sam. Pracuje w siłowni długo nie wytrzymał w firmie ojca. Nie wrócił do nałogu nadal chodzi na grupy wsparcia. Dulce od 2 lat dopiero normalnie zaczęła z nim rozmawiać, myślał że przyjaciele się od niego odwrócą a jednak nadal są przy nim szczególnie May, mają ze sobą najlepszy kontakt. Co do Any, wie że bardzo go pociąga nie rozumie czemu uciekła przed nim do Hiszpanii





Chris i May - o tej dwójce można powiedzieć wszystko i nic. Ona niespełniona aktorka przez wczesną ciąże niczego nie osiągnęła obecnie matka 3 dzieci (Clara, Mark i Jose). Christian często wyjeżdża śpiew jest dla niego najważniejszy, kocha swoją żonę, dzieci uwielbia jednak rutyna bardzo jej nie lubi. 

środa, 5 sierpnia 2015

Niewinna twarz - Bohaterowie

Clara - tak na prawdę nazywa się Dulce jednak mało kto zna jej imię. Tancerka, uwodzicielka, pracuje w klubie dla bogatych mężczyzn. Rozbiera się, kokietuje swoim ciałem, każdy chciałby ją mieć. Jednak ona nie należy do łatwych dziewczyn, wybiera tylko młodych jeśli chodzi o łóżko.







Ucker- chłopak  bogatej rodziny. Uwielbia szybkie samochody, piękne kobiety i łatwy sex. Ma wszytko czego zapragnie. Jego życie to istne szaleństwo. Dzięki swojemu urokowi potrafi nie jedną kobietę doprowadzić do obłędu. Czy jakaś podbije jego serce. 








Anahi- siostra Uckera jednocześnie najlepsza przyjaciółka Clary, wie o niej wszystko. Nienawidzi swojego brata, uważa go za podłego mężczyznę, który nie szanuje żadnej kobiety nawet własnej siostry.








Poncho - Chłopak Ann, jest najlepszym przyjacielem Uckera, kiedyś był taki jak on jednak miłość do Anahi go zmieniła.

 
Taka mała niespodzianka, bohaterowie nowego opowiadania, niedługo kończą Bądź przy mnie zawsze.

Bądź przy...zawsze - Rozdział 22

Życie jest pełne niespodzianek i niezapomnianych chwil. Dlatego spełniając swoje marzenia nie zapomnijcie podziękować wszystkim którzy w ten czy inny sposób pomogli wam osiągnąć cel.

Dulce : 
Jestem za młoda aby mieć dzieci, kocham Uckera i chciałabym aby kiedyś pojawił się owoc naszej miłości.
-Kochanie,  nie rozmawiajmy na razie o dzieciach dobrze ?.
-Słońce myślmy poważnie o naszej przyszłości,  wspólny dom gromada dzieci.
-Przestań mi psuć humor.
-Jak Ci go zepsuję naprawię jeszcze raz, później znowu zepsuje i naprawię. Mogłabyś mieć często  zepsuty humor bo lubię go naprawiać wiesz ?.
-Domyślam się, jednak musimy ograniczyć nasze stosunki sexualne.
-Chyba oszalałaś.- Spodziewałam się takiej reakcji.
-Kochanie, dzień zaczynamy od sexu,w pracy od czasu do czasu ostatnio co raz częściej zdarza nam się, przed snem to samo.  Jednak najprzyjemniej dla mnie jest w weekend gdy spędzamy całe dnie kochając się ale nie uważasz że to za dużo ?.
-Jeśli nie sprawia ci to przyjemności, dostosuje się.
-Żartuje, wiesz że nigdy bym nie pozwoliła sobie stracić takiej przyjemności.
-Czyli powtarzamy. - Zaczął mnie łaskotać, całować śmiałam się jak głupia. - Kocham Twoje usta, słodki nosek, piękne oczy, duże piersi, okrągłą pupe.
-Całuj mnie a nie gadasz.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem ale najpierw idziemy coś zjeść.
-Ej zwierzaku, ja nie chce jeść.
-Muszę dbać o Ciebie. - Wstał z łóżka, założył swoje bokserki. Wychodził z pokoju, odwrócił się i spytał
-Jakbym Cię poprosił o rękę zostałabyś moją żoną. - Trudne pytanie, ciężko mi odpowiedzieć
-Jak kupisz odpowiedni pierścionek to może się zgodzę.
-Jesteś wredna to wszystko zależy od pierścionka. -Zaczął się śmiać skradł mi jeszcze buziaka i wyleciał z pokoju jak strzała. Leżałam na łóżku zastanawiając się nad wszystkim May i Chris za 7 miesięcy będą mieli bobasa, dziecko ich połączy na całe życie a ja z Uckerem my żyjemy w niepewności kocham się jednak bycie Panią Uckermann miałaby swoje duże zalety, a dziecko, chce je mieć, tak chce boje się cholernie ciąży  przytyje a on przestanie mnie kochać. Nie głupia Dulce on będzie kochał zawsze.

-Myślisz że ta będzie dobra ?.  Ann i jej szaleństwo zakupowe.
-Szukamy tylko ładnej lampy, a to już 10 sklep mam dość.
-Daj spokój Dulce, co ty taka marudna jesteś Ucker Cię nie zaspokoił w nocy.
-Akurat o to nie musisz się martwić, po za tym mam dość ile można szukać jednej lampy.
-Słuchaj będziemy w ich domu pierwszy raz ona musi być neutralna pasować do wszystkiego.
-Ann kochanie źle się czuje na prawdę. - Głowa mi pęka, jest mi nie dobrze a ona nie może dać mi spokoju.
-Może jesteś w ciąży, to dziwne że jeszcze nie zaszłaś ostatnio przez trzy dni siedzieliście w sypialni.
-Przestań, biorę proszki
-Nawet najlepsze zabezpieczenia mogą sprawić że dziecko będzie w twoim brzuszku. - Ann ma rację jednak ciąża jest niemożliwa.
-Daj spokój prędzej zaszłabym w ciąże przez twoje i Uckera gadanie.
-Oj daj spokój,  zobacz jakie śliczne ubranka dla dziewczynek, różowe sukieneczki. - Wszystko takie malutkie, niewinne. Śliczne malutkie buciki zakochałam się w tych rzeczach. - Widzę jak na to patrzysz, boisz się ciąży jednak chciałabyś mieć dziecko.
-Ann chodźmy do tam tego sklepu kupmy im białą lampę. - Ucker cały dzień spędził dziś w biurze miał wrócić późnym wieczorem postanowiłam wykorzystać sytuacje, zrobiłam test ciążowy to oczekiwanie na wynik jest straszne.
-Kochanie jestem. - Spojrzałam tylko na wyniki po chwili i wszystko było jasne. - Ciężki dzień, żałuje trochę że dałem ci wole nie miał mnie kto pomasować w pracy a teraz nawet nie mam siły na nic.
-Ucker musimy porozmawiać.
-Dul proszę Cię nie teraz mam ochotę iść spać.
-To dla mnie bardzo ważne.
-No dobrze a więc słucham. - Usiadł na krześle i patrzył się na mnie chyba zrozumiał że coś jest nie tak.
-Kotek, bo ja zrobiłam test ciążowy.
-Wyszedł negatywnie, mam uważać to że proszki bierzesz nie oznacza że ja nie powinienem zakładać prezerwatywy, słońce będzie jak chcesz, tylko ja nie lubię z gumką jednak jeśli tak Ci zależy postaram się polubić.
-Ucker dasz mi do cholery powiedzieć jestem w ciąży.
-Co ?.
-Jestem w ciąży.

                                                                     5 lat później 

                                                                 ***

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 21


Jak wielka jest siła miłości, że pozwala nam zdjąć błazeńską maskę i otworzyć serce na innych?

Ucker:
-Ucker, kochanie nie udawaj, znasz mnie i nie wygrasz jak się zdenerwuje to się tak zachowuje wiesz o tym doskonale, chyba nie chcesz mną zacząć rządzić ?.
-Musisz być taka ?.
-Ucker
-Do cholery mam tego dość, chcesz dominować, myślisz że co łatwo być z taką osobą jak ty ?.  Uwierz mi nie, kocham Cię jak wariat wiem że nasza miłość może przetrwać wszystko tylko Dulce ja umiem zachować się jak się zdenerwuje nie rzucę Ciebie łóżkiem. - Zaczęła się śmiać, przecież nie powiedziałem nic co mogłoby ją rozbawić. Podeszła do mnie blisko i przytuliła stałem jak skała. - Przytulenie nic nie pomoże.
-Kochanie, wiesz że jestem delikatna, spokojna - Spojrzałem na nią groźnie, musnęła moje usta, jak tu się gniewać na kobietę. - Chodźmy do wanny. - Złapała mnie za rękę, kierowaliśmy się do łazienki.
-I jak zgoda ?.
-Chris, wybacz ale właśnie idziemy się godzić więc pogadamy później.
-Tam jest łazienka. -Spojrzał na Dulce a ona tylko się uśmiechnęła, prowadząc mnie do niej. Gdy znaleźliśmy się w łazience Dulce puściła wodę i zaczęła wrzucać jakieś płyny, zdjąłem koszule podchodząc do niej od tyłu i całując. Odwróciła się i uśmiechnęła miała na sobie dres i obcisły czarny top, szybko pozbyłem się góry, całej góry dosłownie posadziłem ją na szafce całując szyje. Rozpięła mój pasek i delikatnie zaczęła lizać moją klatę.
-Ucker, Dul nie chcemy wam przeszkadzać ale przyszła Angelika. - Wkurzyłem się to mało powiedziane.
-Po co tu przyszła  ?.
-Cii, nie wiem ale nie złość się okej ?. - Założyliśmy coś na siebie, udając się na dół.
-Dzień dobry prezesie bo ja... - Za moich pleców wyszła Dulce.
-Cześć kochaniutka co u Ciebie ?.
-Ja przyniosłam dokumenty ?. - Dziewczyna się skrępowała, było mi jej szkoda.
-Wychodziłam dziś ostatnia z pracy pokaż co to jest.
-Może lepiej nie, jutro załatwimy to do widzenia. -  Dulce patrzyła na mnie swoich groźnym wzrokiem.
-To może my sobie pójdziemy.- Trójka naszych przyjaciół opuściła salon a Dulce zaczęła swoje wywody.
-Pusta lalka, jest ładniejsza niż ja ?. Widzę jak ślinisz się na jej widok. - Przyciągnąłem mocno do siebie Dulce i pocałowałem. - Za co to ?.
-Nie muszę mieć powodu aby Cię całować, uwielbiam jak jesteś zazdrosna. - Kierowaliśmy się na kanapę całowałem ją jak oszalały, nie rozumiem czemu ona tak na mnie działa jest idealna.
-Ucker, nie tutaj. - Szepnęła do mojego ucha.
-Dlaczego ?, przecież nikogo tu nie ma.
-Ale w każdej chwili może ktoś wejść, chodźmy do twojego pokoju.- Wziąłem ją na ręce, wręcz biegnąc do mojej sypialni. Położyłem ją na łóżku, raczej po prostu rzuciłem. Zdjąłem ubranie zostając w samych bokserkach, już po chwili siedziałem na niej, całowałem każdą cześć ciała. Szybko pozbyłem się jej topu, była w samym staniku zawsze idealnie dopasowany do jej ogromnych piersi. Tak na prawdę nie wiem kto wymyślił biustonosz nie jest ona wcale przydatny kolejna rzecz, którą trzeba zdejmować. Oczywiście pozbyłem się go całowałem jej usta masując piersi.  Nie mogę długo przy niej wytrzymać więc szybkim ruchem chciałem pozbyć się jej dresu wolę gdy nosi spódniczki w tedy starczy zdjąć same stringi a tak to muszę męczyć się ze spodniami. Gdy mój członek był już gotowy do wejścia Dulce sama zdjęła moje bokserki po czym przez chwile oblizywała moją klatkę jest to sexowne i podniecające. Działa na mnie niesamowicie, wszedłem w nią jak zawsze poruszamy się idealnie.Ona swoje paznokcie wbiła w moje plecy i jęczy jak oszalała co mnie jeszcze bardziej podnieca i powoduje moje szybkie dojście.

Kilka tygodni później :
Smutno mi było patrząc na płaczącą Dulce, najbardziej bolą mnie jej łzy.
-Proszę Cię Chris nie wyprowadzajcie się. - Nie umie pogodzić się ze stratą ukochanego przyjaciela.
-Wiesz doskonale że za 7 miesięcy będę tata, chce stworzyć rodzinę mojemu dziecku, Dulce nie płacz Twoje łzy mnie bolą.
-Ja wszystko rozumiem ale tu też był byś szczęśliwy pomogłabym wam przy dziecku. - May patrzyła na tą całą sytuacje smutnym wzrokiem, nie chcieli się wyprowadzać jednak liczyło się dla nich tylko dziecko.
-Obiecuje że będę Cię odwiedzał, nie stracimy kontaktu będę niedaleko.
-A jeśli Ucker będzie się ze mną kłócił to będę mogła zamieszkać z Tobą. - Nie cudownie rozstanie się ze mną tylko po to aby mieszkać z nim.
-Myślę że nic złego przy nim Ci się nie stanie. - Uśmiechnąłem się do Chrisa w podziękowaniu za wsparcie.
-Cześć. - Dulce gdy tylko usłyszała jego głos momentalnie wtuliła się w Chrisa, Any otworzyła buzie a ja stałem nie wiedząc co robić.
-Cześć Poncho, cieszę się że wróciłeś do domu, trafiłeś akurat na moją wyprowadzkę z Chrisem.
-Właśnie to dobrze, chciałem jeszcze z wami porozmawiać tak na prawdę przeprosić za swoje zachowanie ja jestem już czysty wiem popełniłem błąd, moje życie będzie się opierało na leczeniu. Nie proszę was o wybaczenie.
-May zbieramy się nie będę słuchał tych melodramatów.
-Chris proszę.
-Ucker będzie się Tobą opiekował a jeśli Cię skrzywdzi to mnie popamięta. - Przytulili nas jeszcze raz, Chris złapał za rękę May i szybko wyszli.
-To moja wina, nie chciałem...
-Ktoś chce herbaty ?.
-Ja zabiorę Dulce na górę musi odpocząć ostatnio ma nerwowe dni. - Spojrzałem groźnie na Poncha, wziąłem moją mała za rękę i zaprowadziłem do sypialni.
-Kochanie, nie chce aby on tu mieszkał.
-Ej laleczko, przy mnie jesteś bezpieczna.

Dulce zasnęła ja nie wiedziałem co robić, Poncho popełnił błąd, czy warto dać mu drugą szanse jest czysty. Moje słońce jest przerażone, Ann na pewno żyje z nim w zgodzie Poncho od zawsze się jej podobał brak gustu.
-Ucker pogadamy ?.
-Słuchaj nie mamy o czym, masz się nie zbliżać do Dulce i tyle koniec tematu.
-Wiem że was skrzywdziłeś.
-Mnie nie, nawet prawda mnie nie zabolała, mnie bolało to jak po mojej niby zdradzie spotykałeś się z Dulce i tyle.  To ona się na Tobie zawiodła nie wiem jak wasze relacje będę teraz wyglądały jednak nie dam jej skrzywdzić nigdy.
-Postaram  się naprawić wszystko.
-Nie ma nic do naprawiania, Dulce nie chce Cie znać obawiam się że nic tego nie zmieni. - Widzę że żałuje swojego błędu, moja kobieta jest dla mnie najważniejsza nie pozwolę aby stała się jej krzywda.
-Wiem, nie mam szans  ciężko jest nauczyć się życia od nowa, żałuje swoich błędów, będę to podkreślał zawsze, może za jakiś czas nauczę się rozmawiać z Dulce będę dobrej myśli.
-Będę szczery, nie zabronię Ci kontaktów z nią, Dulce ma swój rozum i używa go, jednak jeśli będzie trzeba dostaniesz po mordzie.
-Wiem stary, dzięki że tak się zachowałeś wobec mnie. - Zaczynają się czasy słów, dziękuję, wybacz, przepraszam.
-Nie masz za co. - Siedziałem na przeciwko niego, patrzyliśmy się na siebie jednak żaden z nas nie wiedział co powiedzieć, tematy się skończyły.
-Kochanie, gdzie jesteś ?. - Ciche wołanie Dulce, od razu wstałem z krzesła.
-To ja już pójdę do siebie. -  Poncho zauważył, że nie chce aby spotkał Dulce.  - Jestem skarbie co się dzieje ?.
-Obudziłam się a Ciebie nie było, myślałam że mnie zostawiłeś.
-Chyba oszalałaś, nie mógłbym zostawić tak sexownej dziewczyny, wyglądasz ślicznie.
-Przestań, źle się czuję.
-Chyba wiem jak poprawić ci humor. - Wziąłem ją na ręce kierując prosto do sypialni.  całowałem jej usta, szyje, każdego dnia pragnę jej co raz bardziej. Uwielbiam patrzeć gdy jest w bieliźnie idealne ciało, piękny biust, zjawiskowo okrągła pupa. Siedzę na niej w bokserkach, delikatnie odpinam stanik, gdy znika wgryzam się w jej biust, magiczne piersi. Zawsze przy tym się sexownie uśmiecha, schodzę niżej zdejmując jej urocze stringi w kwiatuszki, nawet w takich jest jej pociągająca. Jeszcze tylko przygotowanie i wchodzę, jej ciche dziś w miarę ciche krzyki, poruszam się idealnie tak samo, patrząc sobie w oczy.  Koniec w tym samym momencie. - Jak humor lepszy ?. - Delikatnie zamruczała do mojego ucha. -To oznacza że jest dobrze.
-Kocham Cię jak wariatka, mam nadzieje że nigdy Ci się nie znudzę.
-Zwariowałaś, nie mógłbym zmienić Cię na żadną inną, obiecuję Ci że do końca życia będziesz Panią mojego serca.
-Nie obiecuj bo się jeszcze nie spełni, po za tym nie wiadomo jak nam życie się ułoży. - Jak zawsze moja Pani perfekcjonistka.
-Słuchaj jeśli życie ułoży się nam tak jak chce to będziemy mieli piękny dom z basenem, duży ogród, gromadę dzieci.
-Z tymi dziećmi to bym tak nie przesadzała jedno starczy.
-Słuchaj ja się dziwię że ty jeszcze w ciąże nie zaszłaś. - Uśmiechnąłem się do niej zalotnie, rozmowa o dzieciach ahh, tylko jedno ja jeszcze nie zwariowałem aby mieć jedno.



                                                                                 ***