Debilizm to twoja cecha wrodzona, czy nabyta?
Ciężki dzień,nie mam siły ostatnia sprawa dzisiejszego dnia, usiadłam przed jedną sal nie czułam się najlepiej.-Cześć Dulce,kiepsko wyglądasz coś się stało ?. - Jeszcze jego mi tu brakowało, uwielbiam rozmawiać z wrogami szczególnie jeśli są z przeciwnej kancelarii.
-Juan miło Cię widzieć, wszystko dobrze wybacz ale nie najlepiej się czuje jednak zaraz mi przejdzie.- Czułam że tracę siły a przed oczami miałam gwiazdki.
Obudziłam się w białej szali, pierwsze co złapałam się za mój delikatnie wystający brzuch sprawdzając czy z moja malutka jest przy mnie.
- O Dulce już się obudziłaś, przepraszam nie wiedziałem co mam zarobić nagle zemdlałaś, próbowałem Cię obudzić nie dało się. - Głowa mnie boli nie słucham go wcale jakieś melodramaty z jego strony i tak nic nie zmieni tego ze jestem lepsza od niego zawsze na sali sądowej.
-Ucker.- Powiedziałam tylko a jak ona na zawołanie wszedł do sali.
-Witaj, postanowiłem przywieść ją tu mam nadzieje że nie masz mi tego za złe.
-Nie ma problemu, dziękuję że opiekowałeś się moją Dulce. - Widziałam wzrok Uckera nie był przyjemny wcale.
-To ja będę się zbierał jak będziecie potrzebowali mojej pomocy to, to jest moja wizytówka opiekuj się nią. - Gdy tylko wyszedł Juan miałam ochotę aby wyszedł mój narzeczony.
-Mówiłem nie słuchasz się mnie wcale, Dulce jesteś osłabiona, przemęczona co ja mam do cholery zrobić z Tobą abyś wreszcie przestała pracować.
-Nie mam zamiaru odejść z pracy to że dużo zarabiasz nie oznacza że chce być zależna od Ciebie, nic mi się nie stało odpocznę kilka dni wezmę witaminy i będzie wszystko dobrze.
-Kochanie proszę Cię nawet tak nie mów do końca ciąży siedzisz w domu.
-Jeszcze nie zwariowałam. - Wiem że się martwi o mnie jednak nie pozwolę sobą rządzić. - Nie jesteś moim szefem do choler Ucker.
-Ale jestem ojcem naszego dziecka, chce dla was jak najlepiej, lekarz powiedział że jak skończy się kroplówka mogę zabrać Cię do domu.
-Może pójdziemy na układ skarbie, obiecuje że będę na siebie uważała na prawdę ale nie zrezygnuję z pracy. - I ten jego groźny wzrok, może nie ma co walczyć z nim przyślę to. - Kotku, która godzina ?.
-Po 17.
-A gdzie Diego, chyba nie zostawiłeś go samego w domu.
-Kochanie, kto normalny zostawia małe dziecko w domu, moi rodzice go odebrali śpi dziś u nich.
-Wolałabym aby wrócił do domu.
-To masz pecha, zostaje u rodziców dziś odpoczywasz. - On się nie liczy z moim zdaniem, gdy tylko ta cholerna kroplówka się skończyła wypuścili mnie ze szpitala, dostałam witaminy Pan Uckermann jakby mógł to chodziłby za mnie nawet. - Masz na coś ochotę ?.
-Nie.
-Dulce, posłuchaj się mnie dobrze ja chce żebyś pracowała ale jesteś wykończona musisz dużo odpoczywać, nie chce żebyś bywała na sali sądowej gdy jesteś w ciąży. - No to teraz się zacznie jak tylko wyjdzie jutro do pracy będzie dzwonił co 15 minut. Wstąpił do apteki nie pozwalając mi wysiąść z auta jednak ten debil swoją głupotę rozpoczął dopiero pod domem. Wziął mnie na ręce, czy ja jestem jakoś poważnie chora czy po prostu w ciąży, położył na łóżko nie pozwalając się ruszyć.
-To ja zrobię Ci kąpiel a ty sobie odpoczywaj tu a co najważniejsze nie ruszaj się. - Na prawdę związałam się z idiota. -Widzisz Sofii masz tatusia , który jest nadopiekuńczy i czeka nas ciężkie 5 miesięcy. Teraz będziemy się kąpały a później coś zjemy myślę że to dobry pomysł tylko na co mamy ochotę kochanie co poprosimy tego Twojego okropnego tatę o łososia ze szpinakiem. Będziesz musiała go przekonać aby mamusia mogła wrócić do pracy.
-Kochanie już dość tego narzekania na tatusia, bo stracę autorytet. -Dostałam buziaka w brzuszek. -Nie złość się już na mnie masz zwolnienie do końca tygodnia więc będę Twoim pielęgniarzem.
-Mam nadzieje, że ty sobie urlopu nie brałeś ?
-Nie jednak zawsze ktoś z Tobą będzie w domu. - Uśmiech numer 5 nie zadziałał wgl. - Nie bądź taka smutna, słyszałem że jesteście głodne tak ?, zadzwonię do jakieś restauracji z tego co wiem to łosoś. - Uśmiechnęłam się, zadzwonił po jedzenie, zaczęliśmy kierować się do łazienki. Ucker zaczął zdejmować moją czarną sukienkę.
-Sama sobie poradzę. - Powiedziałam dość stanowczo.
-O nie, dla mnie przyjemnością jest Cie rozbierać, a ty nie rób mi na złość wiem że nie chcesz bo jesteś na mnie zła.
-Nie jestem na Ciebie zła ty mnie nie rozumiesz chcesz mnie zamknąć w domu i mieć tylko dla siebie to jest nie normalne. - On nic nie robił sobie z moich słów zdjął moją sukienkę.
-Nigdy nie chciałem Cię ograniczać, po prostu proszę abyś dbało o siebie nie jesteś już sama, masz mnie, Diega a w brzusku nasze maleństwo chce abyś była bezpieczna. - Rozpiął mój stanik, kierował się do zdejmowania moich stringów.
-Ograniczę pracę ale ty obiecaj że nie będziesz nadopiekuńczy. - Kiwnął głową wziął mnie na ręce, włożył do ciepłej wody. Usiadł na skraju wanny i patrzył jak się relaksuje.
-Kupiłem hacjendę- Zrobiłam wielkie oczy.
-To jest ten nasz dom na wsi ?. - Zaczął się śmiać.
-Tak, widzę że ten pomysł Ci się nie podoba ?.
-Kochanie cieszę się, jednak myślałam nad czymś mniejszym wiesz hacjenda wymaga dużo pracy. - Chciał coś powiedzieć jednak przyszło nasze jedzenie.
-Tylko nie wychodź.- Jak zawsze jestem posłuszna, słucham się mojego mężczyzny jednak to śmieszne że dzieci tak mogą zmienić człowieka jestem bardziej wyciszona. -Jestem. - No i byłam w szoku mój ukochany miał ogromne pudełko jedzenia i wypatrzyłam mały tort czekoladowy. Do kieliszka od wina nalał mi soku pomarańczowego, a sobie trunek.
-To może ja wyjdę.- Oczywiście liczyłam na zjedzenie kolacji w normalnych warunkach.
-Daj spokój. - Przyniósł mały stolik z pokoju Diega na którym położył dwa talerze, rozłożył jedzenie, rozebrał się i wszedł do wanny. Skradł mi pocałunek.
-To zacznijmy jeść, jestem głodna. - Zrobiłam smutną minę Ucker jak na zawołanie karmił mnie pysznym łososiem. - Zamówiłeś z mojej ulubionej restauracji.- Po długim czasie razem z Sofii zostałyśmy nakarmione.
-Deser zjemy w łóżku bo woda jest już zimna. - Chciałam wyjść z wanny jednak nie dane mi to było. Ucker szybko wyskoczył i sam mnie wyciągnął, staliśmy na przeciwko siebie nago, najpierw owinął siebie ręcznikiem. Lubie patrzeć na jego mokre włosy i klatę, po chwili zaczął mnie dokładnie wycierać.
-Kochanie wiesz że mogłabym robić to sama ?.
-Nie możesz się przemęczać. - Tak to wymaga tyle energii, coś czuje że przez najbliższe 5 miesięcy nie będę mogła nawet sama iść do toalety. Założył na mnie swoją koszule, oczywiście zaniósł do łóżka. -Czujesz się już lepiej ?
-Jestem zmęczona, mam nadzieje że Diego dobrze się bawi u Twoich rodziców, może zadzwonimy do niego.
-Dulce, jest 22 Diego pewnie idzie zaraz spać nie ma co jakby coś się stało mam by dzwoniła. - Ucker ma rację, po za tym chyba jestem nadopiekuńcza. Byliśmy sami, nie do końca tak na prawdę jest z nami mała.
-Ucker, przytul mnie. - Wtuliłam się, w jego silne ramiona. - Bardzo Cię kocham.
-Ja Ciebie też.
-Głupio jest mi zadać to pytanie
-Jesteśmy już tyle czasu ze sobą że nie powinno być Ci głupio zadawać mi pytania.
-Christopher, kiedy zostanę Twoją żoną ?.
-Dulce uspokój się, nie powinnaś się denerwować. - Siedziała rozmawiając z przyjaciółką przez telefon. - Odpowiedział że nie wie może dlatego że boi się ślubu to nic nie znaczy na prawdę. - Ann uważnie słuchała wyżaleń swojej przyjaciółki, tęskniła bardzo, znała plany Uckera chciała mu pomóc jednak on według Ann jeśli chodzi o ślub jest nienormalny, wręcz głupi. Zastanawiała się ile można organizować ślub po urodzeniu dziecka, powiedział że da jej czas na bycie matką, po dwóch latach postanowił zaplanować ten dzień, najpierw miał być wielki statek gdzie będzie cała rodzina ale uznał że to nie jest dobry pomysł. Następnie wyjazd w góry i na szczycie ślub Any wybiła mu go szybko z głowy, teraz nie wie zastanawia się nad wyspą bądź ceremonii w domu, kościół nie wchodzi w grę. Nie umiała pocieszyć Dulce prosiła ja aby wróciła jednak ona nie chce wracać, cieszy się ze szczęścia przyjaciół tylko że trudno jej oglądać to wszystko na żywo. Musi poważnie porozmawiać z Uckerem, nigdy się nie spodziewała że Dulce będzie potrzebowała tak ogromnej stabilizacji, nie dziewczyna, która potrafiła korzystać z każdej chwili. Wiedziała ze prawdopodobnie będzie musiał wrócić bo inaczej do tego ślubu nie dojdzie jednak czy się odważy.
-Dziwne że jeszcze nie wyjechałeś.
-Przeszkadzam Ci w domu ?.
-Nie ale tydzień to długo jak na Ciebie.- Bolały go jej słowa, wiedział że zasłużył sobie aby traktowała go tak, zostawiał ją gdy tylko coś się psuło, bał się naprawiać swoje błędy.
-Chciałbym zaprosić Cię na kolacje, zgadzasz się ?. - Jej piękne brązowe oczy powiększyły się, taka propozycja rzadko się zdarza od 3 lat nigdzie nie wychodzili.
-Co zrobimy z dziećmi ?.
-Poprosimy Dulce i Uckera aby się nimi zajęli bądź Poncha.
-Dobrze, zgadam się chce z Tobą iść na kolacje. - Była szczęśliwa to mało powiedziane cieszyła się jak dziecko. Złączyli się w namiętnym pocałunku wierzyła że w ich małżeństwie może się coś zmienić.
***
Wow, jaki długi rozdział :D Pelasia takie lubi xD Uckerek jest śmieszny, kiedy tak bardzo troszczy się o Dulce ;) Chyba bym nie wytrzymała z tak nadopiekuńczym chłopakiem... Nie no ale ten Ucker to ma nierówno pod sufitem... Nie biorą ślubu, bo on nie może zdecydować się gdzie?! Gdziekolwiek no, jak na nich to może być nawet w sypialni o północy. Ej, słodko, nie? :D Cieszę się, że Christian próbuje to wszystko naprawić i się stara :) Mam nadzieję, że mu się uda. A jeszcze co do Duli to zgadzam się z Uckerem, że nie powinna pracować w ciąży. Oby tylko nic się jej nie stało. No dobra, chcę kolejny!! :P
OdpowiedzUsuńDulce nie może pracować Ucker ma rację. Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny. Ale czekam na ten ślub Dulce z Uckerem. Może do niego dojdzie :) Any powinna wrócić do przyjaciół. Cieszę się , że Mai w końcu wychodzi gdzieś ze swoim Christianem :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, kiedy nowy ?. ;)
OdpowiedzUsuńHuhu dziś przeczytałam ten jutro nadrobię kolejny, kurde nie wchodzę na gg i takie zaległości mam, jeszcze muszę u Pelasi przeczytać. No więc cóż Ucker jest kochany biedny się o nią troszczy i ona musi to zrozumieć. Zasłabła to nie jest nic mało poważnego, ona jest w ciązy i powinna bardzo na siebie uważać, tuprzyznam uckerowi racje. Matko przepraszam, za tak krótki kom jutro się zrekompensuje ale oglądam konceert Duli i tak mnie rozprasza, że nie jestem nic więcej w stanie z siebie wydusić jahahah
OdpowiedzUsuń