piątek, 19 czerwca 2015

Bądź przy...zawsze - Rozdział 7

Obecnie, kiedy jest tyle konfliktów i nienawiści powinniśmy zrozumieć, że nie tolerancja jest formą przemocy i blokuje rozwój duchowy.

Dulce:
-Dulce to ty ja na prawdę.
-Nie wysilaj się to i tak Ci nic nie da. - Twarda Dulce.
-Ja nie byłem świadomy tego co robię na prawe to się nigdy więcej nie powtórzy.
-Myślisz że Ci uwierzę ?, to się grubo mylisz. Jednak nie złożę na Ciebie skargi znasz mnie dobrze.
-Dziękuje Duluś, dziękuję.
-Ale jeśli pozostała czwórka się zgodzi będziesz mógł z nami nadal mieszkać, tylko że zakaz wstępu do mojego pokoju zrobię sobie alarm przed Tobą i mówię ci to serio. - Łał ale jestem mądra.
-Witam Pana, kim Pani jest ?.
-Siostrą pacjenta, przyjechałam aby go wspierać.
-Dobrze że Pani jest, Alfonso powinien iść na odwyk - Oczy zrobiły mi się jak jabłka serio, byłam z narkomanem i nawet tego nie zauważyłam brawo Dulce królowa idiotek. - Jest Pani zaskoczona z tego co widzę jednak wczoraj gdy pacjent został przywieziony był pod wpływem narkotyków. - Ja nie mogę.
-Czy mogłabym zostać sama z bratem ?.
-Tak proszę.
-Jesteś debilem?, Poncho kto normalny wchodzi w to bagno ?. Człowieku to może Cię doprowadzić do śmierci. Musisz iść na ten odwyk.
-Ja nie jestem uzależniony.
-Tak właśnie mówią osoby uzależnione jeśli zmienisz zdanie dzwoń pomogę ci mimo wszystko. - Wyszłam matko, chyba wole Uckera, który zdradza niż narkomana Poncha w sumie to jestem w dupie nie mogę trafić na ideał. Jeden gorszy od drugiego masakra, to za dużo dla mnie za dużo miałam ochotę skoczyć z dachu ale nie jestem jakaś głupia tylko chorzy popełniają samobójstwa ja należę raczej do normalnych ludzi. Kierując się w stronę domu poszłam do kiosku po paczkę papierosów staram się jak mogę graniczyć palenie jednak chyba tylko ciąża mogła by sprawić abym rzuciła tylko że jak na razie nie ma odpowiedniego mężczyzny, który mógłby zostać ojcem mojego dziecka i jestem jeszcze za młoda na matkę.
Ann:
-Dulce długo nie wraca martwię się bardzo.
-Mamy się nie martwić.
-Chris jesteś kretynem jeśli bym ci powiedziała żebyś skoczył z dachu to byś to zrobił ?.
-Jeśli będę miał spadochron to czemu nie.
-Jesteś idiotą.
-Ann nie obrażaj go, nie zasługuje na to.
-Nareszcie tak się martwiłam chcesz abym zawału dostała w tak młodym wieku. - Jako dobra obserwatorka zauważyłam wzrok Ucker, który mówił Kocham ją bleee muszę ją pocałować bleee chce z nią być bleble czyli dokładnie to samo co zawsze. Jest mi ich trochę szkoda bardzo się kochają.
-Jak widać nic mi nie jest dobrze że jesteście bo chciałabym żebyście naprawili drzwi w moim pokoju.
-W tym raczej ci nie pomożemy, zadzwoń po kogoś ja nie umiem.
-Chris chce żebyście je wstawili bo nie chce nie mieć drzwi w pokoju. - Dulce była dziwna, taka nieobecna. - No i jutro od rana przyjdą malarze będę odświeżała swój pokój ktoś chce jeszcze ?. - Logiczne jest to  że ja chciałam uwielbiam zmiany.
-Słońce co Cię skłoniło do tego ?. - Dulce spojrzała na niego takim lodowatym wzrokiem.
-Nic. - Gadatliwa to ona nie jest.
-Słuchajcie jest propozycja, ja z May wyjeżdżamy na weekend do Cancun chcecie jechać z nami ?.
-Tak ja chce oczywiście.
-Dulce, Ucker ?.
-Ja nigdzie nie jadę.
-Ucker ale z Ciebie sztywniak.
-Ja też nie jadę. - W tym momencie mój wzrok kierował się w stronę Chrisa i May czyli Ucker i Dulce muszą zostać sami może się pogodzą och jaka ja bym była szczęśliwa.
Sytuacja w tym domu na prawdę zaczęła mnie denerwować Dulce już nie jeździła z Uckerem do pracy tylko autobusem, May zrobiła się dobrą ciocią, która pomagała Poncho ja nie mogłam iść do niego miałam wielki żal. Szybko malarze zmienili nam kolory pokoi  ja postawiłam na róż i biel Dulce coś biały z błękitem nawet ładnie. W czwartek zaczęłam szykować się na weekend, było mi trochę głupio że jadę z May i Chrsiem jednak jeśli bym została między Dulce a  Uckerem do niczego by nie doszło.
Dzień wyjazdu:
Ucker:
Cieszyłem się że zostanę sam z Dulce liczyłam na szczerą rozmowę z nią
-Proszę was bądźcie grzeczni, żebym nie została ciocią - Cała Ann myśli tylko o jednym.
-Any kochanie ty lepiej znajdź tam sobie jakiegoś przystojniaka a jak będzie miał brata daj znać. - Ona myśli że będzie kogoś miała no proszę nie pozwolę na to ten weekend sprawi że będziemy razem. Ty już sobie poszli, Dulce była w kuchni robiła coś do jedzenia objąłem.
-To co słoneczko proponujesz na kolację ?. - szepnąłem do ucha.
-Rozumiem że chcesz abym ci coś ugotowała oj kochanie zamów sobie pizze bo jeśli tkniesz moje kanapki następnym razem do herbaty wrzucę ci truciznę co ty na to.
-Złośliwa ale sexowna.
-Ucker przestań, zamów tą pizze bo nawet kanapki mi nie wychodzą idę się wykapać.
-Umyć ci plecy ?.
-Umyj sobie mózg. - Nadal mnie kocha.

                                                                                ***


7 komentarzy:

  1. kiedy następny ??

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział, czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuu, zostają sami :D Tekst Duli najlepszy "Umyj sobie mózg", haha nmg z tego xD Mam nadzieję, że dzięki temu weekendowi do czegoś dojdzie między nimi i będą w końcu razem <3 Czekam na następny ;) W końcu wszystko nadrobiłam i nie mam już siły na taki długi pelasiowy kom xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja sie ciesze ze oni zostali sami!! A co do Poncha to dla mnie nie jest wytlumaczenie ze on narkotyki bral. I tak go nie lubie idiota! Ja tam lece do kolejnego bo jestem cholernie ciekawa co tam sie stanie.

    OdpowiedzUsuń