środa, 30 listopada 2016

Prawdziwi przyjaciele - "istna katastrofa, ogromna wręcz."

Rozdział 4

-Idę pobiegać, nie wiem za ile będę.
-Uważaj na siebie już jest ciemno.
-Dziadku, nic mi się nie stanie, zrób babci ciepłą herbatę przed snem, pamiętaj o lekach. - Wyszłam z domu, zaczęłam rozciąganie to osiedle jest puste. Nic się nie dzieje cisza i spokój kiedyś było inaczej nasze wszystkie akcje, wracaliśmy późno i całe osiedle budziliśmy zawsze coś się działo. Po krótkiej rozgrzewce zaczęłam biegać swoją starą trasą. Wszystko jest tu takie samo ale, takie inne, znamy się a jednak udajemy że nigdy się widzieliśmy to jest przykre przynajmniej dla mnie. Oni się przyzwyczaili a ja jestem tak jakby Nowa w tym świecie. Nie potrafię tak od razu się przyzwyczaić. Wracając do domu zwróciłam uwagę że widzę Alfonsa 23:00 a on dopiero z pracy.
- Alfi stój. - Odwrócił się i jego mina była taka dziwna jakby zobaczył ducha. 
-Nie wierzę Dulce Maria co tu robisz ? 
-Wydaje mi się że mieszkam. Nie wiedziałeś że wracam dziś widziałam się na moment z Ann A wczoraj z Chrisem. 
- Byłem w pracy, wiesz jak to w pracy nie miałem czasu zadzwonić do domu a Elena jest chora.- Proszę nie ma czasu nawet wykonać jednego telefonu do domu, kiedyś z Ann gadali godzinami olewali wszystko. 
- Byłam u was poznałam Elena śliczna macie córkę. 
- Dulce może w niedzielę wpadniesz do nas na kolację, spotkamy się wszyscy. Jeśli oczywiście nie będziesz miała za złe jak zaprosimy Uckera i May wiesz całą paczką. 
- A Chris
- No tak, tak on tez może być. Wiesz wspólną kolacja. Chodzi o to czy nie będziesz miała za źle jak przyjdzie Ucker i May.- Chwila namysłu. 
- Cóż myślę że jestem na tyle dorosła aby móc spędzić z nimi jedna kolację. Nie boję się konfrontacji z nimi przecież kiedyś wszyscy byliśmy przyjaciółmi. 
- To prawda, kiedyś tak było. Musze już dziś rano trzeba do pracy iść. Więc cóż niedziela 18:00.
- Będę. - Jakim on jest sztywniakiem masakra... nuda nuda w tych ludziach nie ma energii no oprócz Christiana on zawsze był inny wyjątkowy. Ja, Ann i Chris roznosiliśmy się od reszty mieliśmy duszę artystów. Chris ma piękny głos potrafi grać na gitarze, pisać dowcipy, Anahi tak samo cudowny anielski głos, pianino to był jej żywioł grała z wielkim uśmiechem na twarzy i ja cóż coś tam pod nosem śpiewalam z nimi ale bardziej mnie kręciło rysowanie, szkice. Chris zawsze mówił ze Ann to motyl a ja ptak takie wolne duchy. Teraz Ann przestała być tym wolnym motylem jest zamknięta w jednym miejscu postaram się ja uwolnić z tego zakonu i wydobyć kolorowa duszę.  Mimo że jest już późno, mam wene twórcza tak zazwyczaj w nocy ja dostaje więc śpię długo w dzień. Projektowanie jest tworzeniem, sztuka pierwszy szkic nie jest idealny nawet 10 może nie być. Muszę czuć że to jest, to coś ten moment odpowiednią chwila i masz świadoma że szkic jest gotowy. Uwielbiam ludzi z pasją dlatego że sobie przyjaciół, którzy posiadali pasie, nie byliśmy tacy sami, różniliśmy się od siebie. Tylko że łączyła nas relacja, inne charaktery, które się uzupełniały, zawsze się ocenialiśmy i przyjmowaliśmy osobistą krytykę. A teraz co się stanie, jeśli oni się tak zmienili no oprócz Chrisa on jest cały czas taki sam. Ann nie przyjęła dobrze mojej krytyki, udała że wszystko jest super, Alfonso też aktorzy a Ucker i May nie wiem czy będę miała, o czym z nimi rozmawiać. Z May nigdy za bardzo nie miałyśmy wspólnego języka a teraz może być jeszcze gorzej. Jestem silna lecz nie wiem czy na tyle aby to wszystko przetrwać i poradzić sobie. Bardzo prawdopodobne że to będzie istna katastrofa, ogromna wręcz.
Oczywiście zasnęłam przy biurku, cóż nawet się wyspałam kwestia przyzwyczajenia, szybki prysznic i jestem jak nowy Bóg.
-Jak się dziś czujemy, babciu ?.
-Lepiej, za to ty jesteś jakaś niewyraźna.
-Chyba pora iść do dobrego okulisty babciu ?.
-Cóż co na śniadanie dla mojej księżniczki ?.
-Sama coś sobie zrobię, nie jestem już dzieckiem. - Samodzielność w tym domu jest czymś trudnym przynajmniej dla mnie. Kocham dziadków jednak czasami są za bardzo nadopiekuńczy ale z nimi jestem bardzo szczęśliwa, są dla mnie wszystkim, najważniejsza od zawsze jest rodzina. Staram się tu żyć jakby nigdy nic złego się nie wydarzyło muszę znaleźć jakieś miejsce na szwalnie i sprzedać ubrań. Muszę otworzyć swoje miejsce pracy, ludzie zaczną kupować moje stroje, później jakieś mini pokazy albo większe pokazy moja marka jest znana w Paryżu, Londynie, teraz pora podbić serce swojej narodowości. W Londynie mam w sumie dwa sklepy odzieżowe a w Paryżu jeden duży, cały czas tam się coś dzieje, teraz pilnuje tego mama i ja telefonicznie i internetowo jednak to nie to samo, jak bycie na miejscu. Cieszy mnie fakt że od zawsze miałam zaufanych pracowników dobrych menagerów, profesjonaliści. Jeśli chodzi o ludzi, którzy u mnie pracują to trafiam do najlepszych, gorzej jeśli chodzi o strefę uczuciową,  mężczyźni w Paryżu są bardzo kochliwi chodź kilku było w moim typie i spędziłam z nimi dość upojne chwile było fajnie, nauczyłam się kilku ciekawych sztuczek.

                                                                               ***
Kolejny rozdział, jak dla mnie trochę nudny następny moim zdaniem będzie ciekawszy pojawi się on w sobotę :). Komentujcie xoxo 

6 komentarzy:

  1. Czekam na spotkanie Dulce i Uckera. Jestem ciekawa co się wydarzy i reakcji May. Bardzo mnie ciekawi jak to się stało, że się tak zmienili, ale coś mi się wydaje, że powrót Dulce wiele zmieni w ich życiu. Czekam na kolejny!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać ich spotkania , czuje ze może być ciekawie ☺ fajnie że Dulce jest taka pewna siebie i wie czego chce ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy oni w końcu się spotkają?Czekam na więcej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę zdradzić że ich spotkanie będzie w następnym rozdziale :)

      Usuń
  4. Alfonso jaki sztywny pamięta o wszystkich tylko nie o Christianie.Czekam na spotkanie ich wszystkich a szczególnie na Dulce i Uckera:)

    OdpowiedzUsuń