środa, 18 marca 2015

rozdział 16 - Przeklęta miłość

                                                             *Przyjaźń ?*

-Operacja się udała. - powiedział lekarz niczego więcej się nie dowiedzieli.
-Co teraz, robimy ?. - dziewczyna była smutna, zmęczona.
-Any, ty jako jego siostra idź do lekarza Tobie coś prędzej powie niż mi, a ja z Danielem pójdziemy do Dulce i zadzwonimy do Twoich rodziców dobrze ?
-Tak, tylko Poncho nie mógłbyś ze mną iść do tego lekarza ?. - powiedziała tak cichutko że chłopak ledwo ją usłyszał.
-Danielu zaraz do Ciebie przyjdę, pójdę najpierw z Any. - Poncho rozumiała że dziewczyna go bardzo potrzebuję, dobrze pamiętam ile dla małej Anahi znaczył jej braciszek. Złapał ją mono za rękę ona spojrzała na niego i delikatnie się uśmiechnęła powędrowali do lekarza.
-Czy mógłby Pan to powiedzieć mniej specjalistycznym językiem ?. - spytała Any.
-Tak żebyście zrozumieli,  Christopher miał obrażenia kończyn dolnych, złamane żebra, oraz obrzęk w mózgu, nie możemy go teraz wybudzić.
-Ale dlaczego ?. - mówiła przez łzy Ann.
-Poduszki powietrzne w samochodzie nie wystrzeliły,  on uderzył głową o kierownice, nie miał zapiętych pasów a osoba, która w niego wjechała na jego nieszczęście zrobiła to od strony kierowcy to cud że on żyje. Powinniście się cieszyć że to tak się skończył.
-A kiedy możliwe będzie wybudzenie go ?.
-Mamy nadzieje że obrzęk sam będzie się zmniejszał, i chłopak sam się obudzi.
-A jeśli się nie zmniejszy. - Any płakała załamała się.
-Bądźmy dobrej myśli jest to młody chłopak i bardzo silny.- Any przytuliła się do Poncha. - Oczywiście jeśli by się wybudził potrzeba będzie długa rehabilitacja.
-Dziękujemy.- Poncho złapał Any za rękę i wyszli z gabinetu.
-Poncho ja tak bardzo się boję o niego, nie poradzę sobie gdy go stracę. - Chłopak ukucnął
-Ann, bądź dobrej myśli dobrze ?, zawsze będę przy Tobie nigdy Cię nie zostawię, jesteś kruchą istotą.
-Poncho przytulisz mnie ?. - spojrzała prosto w jego oczy, a on bez słowa mocno ją objął.

Dulce zasnęła, Daniel siedział przy niej, nie chciał córki zostawiać w takiej chwili. Patrzył na nią miał łzy w oczach, które starał się powstrzymać nie mógł pozwolić aby ktokolwiek zobaczył jego rozpacz, tragedie, załamanie się. Jego żona umarła gdy byli tak bardzo szczęśliwi, nie mógłby pozwolić teraz aby stracić córkę, która była odbiciem lustrzanym jego ukochanej. Strach, przed stratą bliskiej osoby jest najgorszy, nigdy nie można się pogodzić z utratą światełka które nadaje sens naszemu życiu. Była 3:30 gdy Daniel usłyszał głos córki.
-Christopher proszę... nie.... Chris uciekaj nie pozwól aby Cię złapali. - ciszy szept zmienił się w krzyk. Daniel zawołał lekarza....

Kilka dni później : 
-Tato, już Ci powiedziałam nie wracam do domu, zamieszkam w moim domu i Christophera.
-Córuś nie powinnaś mieszkać sama.
-Tato, w rodzinnym mieszkaniu nie jestem mile widziana a poradzę sobie, muszę przygotować dom na powrót Christophera.
-Nie powinnaś być teraz sama.
-Wiem, jednak poradzę sobie dostałam urlop, bo nie mogę się przemęczać chodź uważam że mogę pracować, ciąża to nie choroba.
-Jak zawsze uparta po kim ty taka jesteś.
-Po mamusi tato. - mocno objęła ojca. - Poncho i Any mają mnie zawieść więc ty możesz wracać do domu a ja chcę jeszcze iść do Christophera.
-Witam, moją ulubioną pacjentkę.
-Czyżby miał Pan dla mnie wypis ?. - była szczęśliwa że już może opuścić szpital i wreszcie iść do Christophera.
-Dokładnie, tylko ma Pani pojawiać się na wizyty kontrolne, ciąża nie jest zagrożona jednak wolałbym mieć na oku to maleństwo.
-Oczywiście, będę wykonywała wszystko polecenia.
-No ja mam nadzieję, ty i maleństwo potrzebujecie teraz bardzo dużo spokoju.

-Nie mogłeś, pojecnhać inną drogę. - mówiła wściekła Ann
-Spokojnie, nie myślałem że o godzinie 13 staniemy w korkach.
-Jak widziałeś że zaczyna się korek mogłeś zmienić, nie wiem pojechać inną drogą.
-Do cholery do szpitala jest tylko i wyłącznie jedna droga.
-I co z tego...
-Co się z Tobą dzieje od kilku dni jesteś nie do zniesienia.
-Ja nie do zniesienia, uważaj do kogo mówisz.
-No tak to wielkiej Pani Uckrmann wybacz że Cię uraziłem.
-Poncho mam Cię dość, nie widzisz czy ty jesteś ślepy na prawdę...
-Ślepy ?, nie mam problemów ze wzrokiem.
-Kilka dni temu pocałowałeś mnie w szpitalu, a zachowujesz się tak jakby nic się nie wydarzyło.
-Myślałem że to nic dla Ciebie nie znaczy...
-Nie znaczy jestem w Tobie zakochana od dziecka a ty wykorzystujesz moje uczucia.
-Nic nie wykorzystuje, jednak jesteś siostrą mojego najlepszego przyjaciela dlatego wyłącznie mogę zaproponować ci moją przyjaźń.
-Przyjaźń ?. - powtórzyła smutna, on spojrzał na nią, nie odpowiedział nic na jej pytanie.

                                                                              ***


5 komentarzy:

  1. No jak to tylko przyjaźń? Czy on się dobrze czuję, całuję ją i co sobie myśli? Nie no z głupotą to on chyba przebije nie długo Uckerka i jego jazda jak szaleniec. W ogóle to uważam, że Dulka dobrze robi, że nie wraca do domu. No niech szykuje wszystko na powrót Uckerka, bo to już nie długo. Nie długo prawda?
    No i w ogóle to dawaj szybko kolejny, bo Monika się niecierpliwi

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Dlaczego?... Nje, Poncho musi być z Any! Mam nadzieję, że się ogarnie i z nią będzie. Kurde poważna sprawa z tym Uckerkiem :( On musi się obudzić! Bo ja tak chcę xD Dula nie powinna teraz sama mieszkać. Oby nic jej się nie stało, a Ucker szybko wracał do zdrowia, bo za nim tęsknię ;) Czekam na kolejny rozdział :D Ale krótkie ostatnio te moje komentarze, aż dziwne xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. Mam nadzieję, źe Ucker się wybudzi i całkowicie wyzdrowieje. Fajnie, że z Dulce i dzieckiem jest wszystko w porządku. Szkoda że Poncho nic nie czuje do Anahi, miejmy nadzieję, że to się z czasem zmieni. :P Czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego Poncho zachował się tak wobec Ann? Nie spodziewalabym się tego po nim. Oby z Uckerem było wszystko dobrze :)

    OdpowiedzUsuń