sobota, 21 marca 2015

Rozdział 17 - Przeklęta miłość

                                                             *poukładała w szafie kolorami*

-Na pewno nie chcesz  aby ktoś tu z Tobą zamieszkał ?, Ann mówiła że może.
-Nie, Anahi ma swoje życie.
-No dobrze, dobrze jak będziesz czegoś potrzebowała to dzwoń jestem cały czas do twojej dyspozycji.
-Poncho, czy mógłbyś jutro rano po mnie przyjechać, chciałabym pojechać do Christophera.
-Jasne, Dul jeśli tylko będziesz czegoś potrzebowała to dzwoń i pamiętaj nie przemęczaj się.
-Wiem Poncho, dziękuję za Twoją pomoc. - pocałowała go w policzek i mocno przytuliła.
-Wiesz że jesteś dla mnie jak siostra.
-Jej Poncho nie przesadzaj, chodź pomóż mi rozpakować to wszystko, nie sądziłam że tata tego nawet nie rozpakuje.
-Dulce czemu jesteś taka ?. - zaczął otwierać pierwszą walizkę.
-Nie rozumiem jaka ?, coś ze mną nie tak ?. - uśmiechnęła się.
-Christopher jest w szpitalu, nie wiadomo kiedy się wybudzi, a ty masz uśmiech na twarzy, wyglądasz tak jakby nic się nie stało. A jak dziś byliśmy u Uckera to zachowywałaś się jakby mu nic nie było.
-Poncho - wzięła go za rękę i położyła ją na swoim brzuchu. - Tu jest część Christophera, dla tej istoty ja muszę być najsilniejsza, nie mogę się załamać bo wiem że Chris z tego wyjdzie, a później obydwoje będziemy się cieszyć i nie ważne czy to będzie córka, czy syn ważne że...
-Dulce, ja...
-Kochasz Any. - uśmiechnęła się.
-Nie, ja jej nie kocham Ann  oszalałaś.
-Prawdziwej miłości nigdy nie ukryjesz a ja wiem że coś do niej czujesz, a bronisz się przed tym tylko dlatego że jest to siostra twojego najlepszego kumpla, boisz się że jeśli by wam coś nie wyszło to Christopher przestałby się do Ciebie odzywać, wiesz że by się tak nigdy nie zachował, strach Cię paraliżuje.
-Dulce, ja na prawdę nic do niej nie czuje, możemy zmienić temat, nie chce rozmawiać o niej.
-Tak? - spojrzała na niego groźnym wzrokiem- Co  się między wami wydarzyło.
-Musisz być taka Dul ?.
-Nie oszukuj kobiety w ciąży.
-Jesteś taka zabawna, na prawdę lubię ją jednak, nic nigdy nie będzie nas łączyło.
-Witam moją ukochaną przyszłą synową. - do domu wkroczył Diego z wielkim bukietem róż, i wielką torbą z prezentami. - No widzę że masz goście, jednak ja wpadłem na chwilę do szpitala nie pozwolili mi wejść z bukietem dla Ciebie więc postanowiłem kupić większy i nawiedzić Cię w domu mam nadzieje że nie jesteś zła.
-Nie, ja nawet się nie spodziewałam.
-No więc, mam nadzieje że spodoba Ci się niespodzianka, Poncho mógłbyś włożyć gdzieś te kwiaty ?.
-Tak, oczywiście.
-Z jakiej to okazji ?.
-No wiesz, co Dulce nie żartuj, jesteś w ciąży zaraz na świecie pojawi się mój wnuk, bądź wnuczka oczywiście dlatego postanowiłem już zrobić małe zakupy.
-Nie za wcześnie ?. - uśmiechnęła się sztucznie.
-Nie ja uważam że to czas idealny, tu jest troszkę ubrań dla dziewczynki jak i dla chłopaka, jednak przyjechałem w innej sprawie.
-Czuję że robi się poważnie. - Dulce zrobiła wielkie oczy.
-Tylko jeśli moglibyśmy zostać sami...
-Poncho, mam prośbę mógłbyś przyjść do mnie za jakieś półtorej godziny chcielibyśmy porozmawiać.
-No oczywiście to ja powinienem to zaproponować. - Szybko zebrał swoje rzeczy i wyszedł.
-Coś się stało że przyszedłeś ?.
-Widzisz Dulce, wiem że u Ciebie teraz nie jest kolorowo dlatego chciałem ci zaproponować pomoc, oczywiście nie tylko finansową.
-Żadnych pieniędzy nie chce. - powiedziała bardzo stanowczo.
-Nie, Dulce nie zrozum mnie źle dobrze,  wiem że nie możesz teraz pracować a Christopher jest w szpitalu więc postanowiłem żeby na twoje konto wpływały pieniądze, dokładnie miesięczna pensja Christophera.
-Nie mogę się na to zgodzić.
-Dulce, postawię sprawę jasno te pieniądze będą wpływały mimo wszystko, Christopher jest moim pracownikiem a ja jako twój przyszły teść nie mogę pozwolić aby mój syn miał później do mnie pretensje.
-Nie chce żadnych pieniędzy będę, dostawała swoją pensję oraz mam oszczędności.
-Dulce, należy Ci się pensja mojego syna.
-Czy innej dziewczynie swojego pracownika też byś proponował pensje .... - mówiła z kwaśną miną
-Dulce, jako twój przyszły ojciec, moim obowiązkiem pomoc Ci. Nie mam zamiaru aby mój syn gdy się obudzi miał do mnie pretensje. Chcę Cię wspierać uwierz mi liczy się dla mnie wasze szczęście.
-Domyślam się jednak wole sama zając się swoimi sprawami.
-Nie interesuje mnie to, podaj mi swój numer konta i problem z głowy wszystko co ma Christopher na swoim przeleje oczywiście do Ciebie
-Myślę że Christopher będzie zły, to są jego pieniądze nie zgadam się.
-Podaj mi numer swojego konta koniec tematu. - Dalszy ciąg dnia minął spokojnie Diego, wypił herbatę i odjechał, Dule nie mogła sobie wyobrazić co on dla niej robi, jest ona przecież tylko narzeczom jego syna. Położyła się spać jednak obudził ją dzwonek do drzwi, z wielką nie  chęcią zeszła na dół.
-Ile mogę czekać, mam nadzieje że Ci nie przeszkadzam.
-Możesz mi wytłumaczyć po co Ci  to wszystko. - Dule zrobiła wielkie oczy widząc że Ann ma ze sobą pięć wielkich toreb.
-Oj to dopiero początek, postanowiłam się trochę odprężyć i zrobiłam małe zakupy dla malucha, tyle tego bo połowa dla chłopca no i połowa dla dziewczynki. Mogę wejść czy będziesz się tak na mnie patrzyła i będziemy stały w progu ?.
-Wejdź...
-A ty się jeszcze nie rozpakowałaś, chyba Poncho miał Ci pomóc, co za oferma  z niego wszystko na mojej głowie. - Anahi szybko wzięła się do roboty, Dulce usiadła na kanapie w salonie i była zdziwiona gdy zobaczyła co ona robi biega jak oszalała rozpakowywać jej rzeczy - Wiesz to już chyba nie modne, z Tobą też muszę iść na zakupy. - Any w ciągu dwóch godzin wywaliła połowę rzeczy Dule uważając je za nie odpowiednie a resztę poukładała w szafie kolorami aż w końcu usiadła na kanapie.
-No nareszcie skończyłaś, a teraz powiedz co się wydarzyło między Tobą a Poncho że się tak zachowujesz ?.
                                                                         ***

                           wydaje mi się dość nudy ale to już wy ocenicie :) 


5 komentarzy:

  1. No i takie rozdziały to ja lubię ;-) Nie trzeba używać wykrzykników i żadnych nerwów :-) Ale ta Dula uparta xD Fajnie ma, wszyscy się o nią troszczą :-D Nie no ale kurde, powinna przyjąć te pieniądze. Przecież jest z Uckerem, ma być jego żoną itd, więc w czym problem?... A poza tym powiedzmy, że to nie dla niej, tylko dla dziecka xD Poncho to ma dopiero nasrane we łbie :-\ No niech on się ogarnie, pogada szczerze z Any i wgl, a nie od razu wszystko na "nie" (tutaj przydałby się wykrzyknik, ale sobie to podaruję, bo mam zbyt dobry humor xD) Ale Ann to wgl wymiata :-D A Dulce to się w jakąś swatkę bawi dla zabicia czasu, czy jak?? Haha, no to oby jej się udało. I niech ten Ucker się budzi, bo tak dziwnie bez niego!- no musiałam choć jeden, heh ;-) A teraz standardowy zwrot pożegnalny: Czekam na kolejny rozdział :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo fajny czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No i jest git, taki spokojny bez osób które są szkodnikami tego opowiadania, wszyscy wiemy o kogo chodzi. Swoją drogą to ten ojciec Uckerka to złoty człowiek, tak kocha i pomaga Duli nie to co mamuśka Uckera. No, ale Ann też dobra kiedy oni w końcu się zgadają i będą razem. To poważne sprawy są no. Muszą pogadać i się no pogodzić hahah. Więc czekam na kolejny i u mnie też jest joł :*

    OdpowiedzUsuń