*Dziękuję*
- Poncho mnie pocałował, albo ja jego sama już nie wiem.
-To wspaniale – powiedziała uradowana Dulce.
- Nie prawa, ona uważa że skoro jestem siostrą, jego najlepszego przyjaciela to nie mamy przyszłości rozumiesz ?, a on mi się naprawdę podoba.
- Nie prawa, ona uważa że skoro jestem siostrą, jego najlepszego przyjaciela to nie mamy przyszłości rozumiesz ?, a on mi się naprawdę podoba.
-Ann widzisz Poncho od zawsze uważał że przyjaźń jest
ważniejsza od miłości, boi się stracić Christophera dlatego że od lat mógł na
niego liczyć.
-No i co z tego, przecież moglibyśmy spróbować jak nie wyjdzie to trudno nie uważasz…
-Widzisz Poncho widzi to troszkę inaczej ponieważ jeśli by Cię skrzywdził, bądź by wam nie wyszło, najgorsze dla niego będzie to że straci Christophera bo wie jak jesteś dla niego ważna.
-Wiesz że ich przyjaźń nadal by trwała.
-Nie była bym tego taka pewna jednak wiem że ciężko im było by bez siebie. Niedługo Poncho zrozumie co do Ciebie czuje i będzie chciał stworzyć z Tobą coś poważnego daj mi jeszcze trochę czasu to nie jest takie proste jak by myślisz.
-Dziękuję Dulce – Ann przytuliła dziewczynę bardzo mocno. – Wiesz moja mam nie miała racji jestem naprawdę fajną dziewczyną i zawsze można z Tobą o wszystkim porozmawiać.
-Cieszę się że tak uważasz i mnie w końcu zaakceptowałaś. – Ruda uśmiechnęła się.
-Powiem Ci że mój brat ma całkiem niezły gust – zaczęła się śmiać.
-No jednak i tak muszę wybrać się na zakupy brakuje tu dodatków.
-Mogłabym pojechać z Tobą teraz i tak nie mam nic ciekawszego do roboty.
-A jak matury ?.
-Kiepsko, myślę że będę poprawkę pisała z matematyki ale się okaże.
-A jakie studia ?.
-Nie chce iść na studia, zapisałam się na przyszły rok do szkoły modelek gdy ją skończę pójdę na marketing i zarządzanie i założę jakiś swój interes. Jednak teraz tata powiedział abym pomogła mu dokończyć plany Chrisa.
-Jakie plany, był dziś u mnie i nic nie mówił.
-Oj chyba mam za długi język no ale powiem Ci, Christopher kupił więcej ziemi chciał aby tam była jego nowa firma, i twój salon no i oczywiście tata postanowił wybudować to wszystko jednak nie rozpoczynając biznesu bez niego. Chce postawić tylko budynek.
-Myślę że Chris nie był by zadowolony, Ann zostaniesz dziś u mnie na noc ?.
-Dul przyniosłem ci zakupy, wiedziałem że pewnie nigdzie nie wychodziłaś więc postanowiłem zaopatrzyć twoją lodówkę teraz musisz się zdrowo odżywiać, Any co ty tu robisz ?.
-Dziękuję Ci, daj zaniosę to wszystko do lodówki a ty sobie porozmawiajcie. – Uśmiechnęła się i wyszła z salonu.
-No i co z tego, przecież moglibyśmy spróbować jak nie wyjdzie to trudno nie uważasz…
-Widzisz Poncho widzi to troszkę inaczej ponieważ jeśli by Cię skrzywdził, bądź by wam nie wyszło, najgorsze dla niego będzie to że straci Christophera bo wie jak jesteś dla niego ważna.
-Wiesz że ich przyjaźń nadal by trwała.
-Nie była bym tego taka pewna jednak wiem że ciężko im było by bez siebie. Niedługo Poncho zrozumie co do Ciebie czuje i będzie chciał stworzyć z Tobą coś poważnego daj mi jeszcze trochę czasu to nie jest takie proste jak by myślisz.
-Dziękuję Dulce – Ann przytuliła dziewczynę bardzo mocno. – Wiesz moja mam nie miała racji jestem naprawdę fajną dziewczyną i zawsze można z Tobą o wszystkim porozmawiać.
-Cieszę się że tak uważasz i mnie w końcu zaakceptowałaś. – Ruda uśmiechnęła się.
-Powiem Ci że mój brat ma całkiem niezły gust – zaczęła się śmiać.
-No jednak i tak muszę wybrać się na zakupy brakuje tu dodatków.
-Mogłabym pojechać z Tobą teraz i tak nie mam nic ciekawszego do roboty.
-A jak matury ?.
-Kiepsko, myślę że będę poprawkę pisała z matematyki ale się okaże.
-A jakie studia ?.
-Nie chce iść na studia, zapisałam się na przyszły rok do szkoły modelek gdy ją skończę pójdę na marketing i zarządzanie i założę jakiś swój interes. Jednak teraz tata powiedział abym pomogła mu dokończyć plany Chrisa.
-Jakie plany, był dziś u mnie i nic nie mówił.
-Oj chyba mam za długi język no ale powiem Ci, Christopher kupił więcej ziemi chciał aby tam była jego nowa firma, i twój salon no i oczywiście tata postanowił wybudować to wszystko jednak nie rozpoczynając biznesu bez niego. Chce postawić tylko budynek.
-Myślę że Chris nie był by zadowolony, Ann zostaniesz dziś u mnie na noc ?.
-Dul przyniosłem ci zakupy, wiedziałem że pewnie nigdzie nie wychodziłaś więc postanowiłem zaopatrzyć twoją lodówkę teraz musisz się zdrowo odżywiać, Any co ty tu robisz ?.
-Dziękuję Ci, daj zaniosę to wszystko do lodówki a ty sobie porozmawiajcie. – Uśmiechnęła się i wyszła z salonu.
-Jak mogłeś do czegoś takiego doprowadzić oszalałeś ?.
–Krzyczała wściekła Marisol
-Nie rozumiem o co Ci chodzi ? .
-Jak to, ta biedaczka, zamieszkała w domu mojego syna.
-Narzeczona twojego syna, nie masz co się denerwować, wszystko u niej w porządku.
-Ja o nią się denerwować chyba żartujesz. –Zaczęła się śmiać. – Ona odbierze wszystkie pieniądze mojego syna.
-Chyba żartujesz, jej nie zależy na pieniądzach, znamy ją tyle lat.
-No a po co niby zaszła w ciąże z pewnością umyślnie nie robi się tego bez powodu.
-Kiedy ty się zmienisz i przestaniesz niszczyć ludzi swoim jadem.
-Jakim jadem… Jadę do szpitala….
-Jest już za późno nie wpuszczą Cię.
-Mam ochotę pojechać teraz i tyle, nie interesuję mnie twoje zdanie czy wpuszczą mnie czy nie.
-Mogłabyś chodź raz się mnie posłuchać.
-Nie mam takiego zamiaru.
-Nie rozumiem o co Ci chodzi ? .
-Jak to, ta biedaczka, zamieszkała w domu mojego syna.
-Narzeczona twojego syna, nie masz co się denerwować, wszystko u niej w porządku.
-Ja o nią się denerwować chyba żartujesz. –Zaczęła się śmiać. – Ona odbierze wszystkie pieniądze mojego syna.
-Chyba żartujesz, jej nie zależy na pieniądzach, znamy ją tyle lat.
-No a po co niby zaszła w ciąże z pewnością umyślnie nie robi się tego bez powodu.
-Kiedy ty się zmienisz i przestaniesz niszczyć ludzi swoim jadem.
-Jakim jadem… Jadę do szpitala….
-Jest już za późno nie wpuszczą Cię.
-Mam ochotę pojechać teraz i tyle, nie interesuję mnie twoje zdanie czy wpuszczą mnie czy nie.
-Mogłabyś chodź raz się mnie posłuchać.
-Nie mam takiego zamiaru.
-Nie wiedziałam że tak pomagasz Dulce.
-Przyniosłem tylko zakupy ale już wychodzę nie chciałem wam przeszkadzać.
-Poncho, powiedz że coś do mnie czujesz. – Dulce przysłuchiwała się rozmowie z kuchni.
-Ann daj spokój dobrze, nie chce o tym z Tobą rozmawiać naprawdę…
-Przestań dobrze, chce znać prawdę, zależy mi na Tobie, myślałam że ja Ci
-Tak podobasz mi się, zależy mi na Tobie jednak nie mam zamiaru niszczyć przyjaźni przez zauroczenie do Ciebie, może gdy Ucker się obudzi ale na pewno nie teraz… - Ann podeszła do chłopaka i zaczęła go całować. On szybko ją odtrącił. – Nie rób tego więcej.- Szybko wyszedł.
-Anahi nie płacz- Dulce szybko przybiegła. – Chodź robię ci melisy masz cień szansy naprawdę gdy się Christopher obudzi Poncho z nim pogada i będziecie szczęśliwi.
-Nie była bym tego taka pewna…
-Przyniosłem tylko zakupy ale już wychodzę nie chciałem wam przeszkadzać.
-Poncho, powiedz że coś do mnie czujesz. – Dulce przysłuchiwała się rozmowie z kuchni.
-Ann daj spokój dobrze, nie chce o tym z Tobą rozmawiać naprawdę…
-Przestań dobrze, chce znać prawdę, zależy mi na Tobie, myślałam że ja Ci
-Tak podobasz mi się, zależy mi na Tobie jednak nie mam zamiaru niszczyć przyjaźni przez zauroczenie do Ciebie, może gdy Ucker się obudzi ale na pewno nie teraz… - Ann podeszła do chłopaka i zaczęła go całować. On szybko ją odtrącił. – Nie rób tego więcej.- Szybko wyszedł.
-Anahi nie płacz- Dulce szybko przybiegła. – Chodź robię ci melisy masz cień szansy naprawdę gdy się Christopher obudzi Poncho z nim pogada i będziecie szczęśliwi.
-Nie była bym tego taka pewna…
Kilka dni później :
-Cześć kochanie. – pocałowała Christophera w policzek. –
Wyglądasz tak słodko jak śpisz. Mam Ci tyle rzeczy do opowiedzenia może na
początek to że Any pozwoliła sam mi do Ciebie przyjechać nawet nie wyobrażasz
sobie jak mnie pilnuje, ostatnio co raz częściej u nas nocuje. W sumie nawet
się cieszę bo przynajmniej nie jest sama. Wczoraj gdy wyszłyśmy od Ciebie z Any
pojechałyśmy na zakupy wszystkie dodatki do domu już dokupiłyśmy. Jedynie czego
tam brakuje to Ciebie, nie mogę się doczekać gdy zobaczysz moje i Ann dzieło
naprawdę wszystko wygląda pięknie.
-Dulce to ty tu robisz sama…
-No przyszłam do Christophera…
-Sama przyjechałaś do szpitala, Anahi miała się Tobą opiekować.
-No tak jednak ja chciałam sama tu przyjechać muszę porozmawiać z Christopherem.
-Dulce, zawsze ktoś musi obok Ciebie być. – mówił Diego.
-Jej ciąża to nie choroba a my z maleństwem mamy bardzo dużo do opowiedzenia tatusiowi prawd – mówiła to głaskając się po swoim brzuszku.
-Nie można Cię upilnować, słuchaj przyjdę tu za 30 minut i odwiozę Cię do domu.
-Myślałam że spędzę tu cały dzień.
-Nie ma takiej opcji, musisz zjeść porządny obiad i wypoczywać. Christopher na pewno nie chciałby abyś się zaniedbywała.
-Oczywiście, tylko może zamiast 30 minut to mogłabym posiedzieć tu przynajmniej godzinkę.
-Dulce 60 minut nie więcej. – Diego wyszedł z sali nie chciał im przeszkadzać.
-Widzisz jak to jest, wszyscy się oku mnie kręcą tylko Ciebie brakuje, jednak jestem pewna że niedługo wrócisz do nas. Wiesz ostatnio się zastanawiałam jak nazwać nasze maleństwo bo jeśli były to chłopiec to może tak jak ty Christopher chodź nie wiem czy byś się zgodził a dziewczynka może…
- A ty co tu robisz prostaczko ?.
-Dulce to ty tu robisz sama…
-No przyszłam do Christophera…
-Sama przyjechałaś do szpitala, Anahi miała się Tobą opiekować.
-No tak jednak ja chciałam sama tu przyjechać muszę porozmawiać z Christopherem.
-Dulce, zawsze ktoś musi obok Ciebie być. – mówił Diego.
-Jej ciąża to nie choroba a my z maleństwem mamy bardzo dużo do opowiedzenia tatusiowi prawd – mówiła to głaskając się po swoim brzuszku.
-Nie można Cię upilnować, słuchaj przyjdę tu za 30 minut i odwiozę Cię do domu.
-Myślałam że spędzę tu cały dzień.
-Nie ma takiej opcji, musisz zjeść porządny obiad i wypoczywać. Christopher na pewno nie chciałby abyś się zaniedbywała.
-Oczywiście, tylko może zamiast 30 minut to mogłabym posiedzieć tu przynajmniej godzinkę.
-Dulce 60 minut nie więcej. – Diego wyszedł z sali nie chciał im przeszkadzać.
-Widzisz jak to jest, wszyscy się oku mnie kręcą tylko Ciebie brakuje, jednak jestem pewna że niedługo wrócisz do nas. Wiesz ostatnio się zastanawiałam jak nazwać nasze maleństwo bo jeśli były to chłopiec to może tak jak ty Christopher chodź nie wiem czy byś się zgodził a dziewczynka może…
- A ty co tu robisz prostaczko ?.
Jak się domyślam, to weszła tu ta suka Marisol. No ją to tylko powiesić za uszy na żyrandolu... Proszę, rozważ tą opcję ;-) Dobra, do rzeczy i od początku: Biedna Anahi, tak kocha Poncha, a dla niego liczy się tylko Ucker. No ok, przyjaciel itd, ale bez przesady... Przecież on nie jest jakimś niedorozwojem, żeby nie zrozumieć pewnych rzeczy i potrafi chyba raczej rozmawiać o wszystkim. Także według mnie Poncho przesadza. Przez niego Any płacze :'( Cieszę się, że w końcu zrozumiała co nieco i tak dobrze dogaduje się z Dulce. Jejuś jak słodko, jak Dula tak gada do śpiącego Uckerka ❤ Ale jeszcze słodsi są, kiedy on jednak nie śpi, więc niech się już w końcu obudzi, no... Tęsknię za nim :-\ Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że Marisol nie zrobi zbytniego zamętu. No więc żegnam :-*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na kolejny. :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzia, nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńOczywiście tą zarazą, która pojawiła się na sam koniec jest mamuśka Uckera bo kto inny. Ehhh ten babsztyl nigdy się nie zmieni brak słów. Ogólnie rozdział na prawdę jest super, gdyby no wiadomo nie Marisol. No, ale Poncho już powinien ogarnąć dupkę i spróbować z Ann i tak mu nic nie szkodzi, a może być na prawdę szczęśliwy. Diego taki kochany teść no takiego można zazdrościć. No więc mam nadzieję, że Marisol zniknie tak szybko jak się pojawiła i nie będzie się naprzykrzać Duli. A teraz spadam czytać Pelasiowy rozdział i coś w moim napisać :3
OdpowiedzUsuń