*Dulce*
-Dzień dobry miło Panią widzieć. - powiedziała uśmiechnięta Dulce.
-Myślałam że już wystarczająco namieszałaś w życiu mojego syna, zabrałaś mu dom, pieniądze.
-Niczego mu nie zabrałam, on chciał aby ja to miała.
-Oczywiście, czy nie widziałaś przypadkiem mojego męża, kochana przyszła synowo, która chce mojego syna złapać na dziecko a on nawet nie może powiedzieć że to nie jego bo biedaczyna leży nieświadom niczego w łóżku.
-Czy to już wszystko co ma Pani do powiedzenia, bo jeśli tak to proszę opuścić tą sale.
-Nie masz prawa rozpustnico w taki sposób się do mnie odzywać, jestem poważną dostoją kobietą.
-A ja narzeczoną Pani syna i ciężarną kobietą - uśmiechnęła się - i oczekuję od Pani szacunku.
-Jak taka osoba mogła zawrócić w głowie mojego syna - Po tych słowach Marisol wyszła z sali.
-Na czym to ja skończyłam kochanie a na imionach dzieci chodź pewnie nie byłbyś zadowolony że nasz syn nazywał by się Christopher nigdy Twoje imię ci się nie podobało no ale ty będziesz decydował, albo inaczej to będzie nasz wspólna decyzja kotku. Jak wyzdrowiejesz to będziesz musiał zrobić coś z Poncho trzeba go nauczyć okazywać uczucia mówię ci robi się co raz to gorszy będziesz mu musiał pomóc go zmienić. - Dulce rozmawiała jeszcze chwile z Christopherem po czym zasnęła delikatnie opierając się o niego.
-Ile można Cię szukać, nawet nie mogę spokojnie wejść do sali syna.
-Możesz nie krzyczeć jesteśmy w szpitalu.
-Już nic nie mogę ci powiedzieć, tam ta kretynka siedzi u Christophera i jest dla mnie nie miła a ja chciałam tylko spędzić z synem trochę czasu.
-Ona była nie miła a ty za to jesteś święta pewnie jej coś powiedziałaś.
-No tak oczywiście wszystko moja wina .
-Nie rób scen Marisol, ugryź się w język , zaraz zabieram stąd Dule ona nie może spędzać dużo czasu w szpitalu są tu zarazki mogą jej zaszkodzić i będziesz mogła posiedzieć u swojego syna.
-Jej jak ty o nią dbasz, może was coś łączy ?.
-Czy ty sobie żartujesz, Marisol opiekuje się naszą przyszłą synową a ty podejrzewasz mnie o romans z tą biedną dziewczyną. - Ich interesującą konwersacje przerwała pielęgniarka
-Przepraszam, Pan jest ojcem pacjenta Christophera Uckermanna ?.
-Tak o co chodzi ?. - spytał zdziwiony.
-Ta urocza dziewczyna co do niego przychodzi zasnęła nie chciałam jej budzić jednak nie powinna...
-Ja zaraz tam przyjdę i zabiorę ją dobrze proszę się tym nie przejmować.
-Widzisz ta prostaczka nie umie się zachować nawet w szpitalu. - szepnęła z wielkim uśmiechem mężowi do ucha. Już po chwili obydwoje znaleźli się w sali syna. - To ja sobie usiądę kochanie a ty zrób coś z tym czymś.
-Zamknij się wreszcie, daj jej spokój.
-D-u-l... -słychać cichy szept- D-u-l-u-ś - Marisol podniosła swoje wielkie dupsko i otworzyła buzię ze zdziwienia, Diego patrzył na wszystko również z otwartą buzią. Dulce zaczęła delikatnie podnosić głową do góry. - C-z-cz-uuu-jjj-ee cie j-e-s-t-eee-ś b-lii-ss-ko...
-Cii, nic nie mów jestem blisko zaraz zawołam lekarza.
-Ccc-ooo
-Cii, będę cały czas przy Tobie. - Rodzice Christophera stali jak wryci, dziewczyna szybko pobiegła po lekarza, który szybko się zjawił.
-Proszę o wyjście wszystkich muszę go zbadać nie będzie to trwało długo.
-D-u-ll---c-e....
-Czy ja mogę zostać on potrzebuje mojej obecności.
-W badaniu, nie może Pani uczestniczyć proszę wyjść, on poradzi sobie jest silnym chłopakiem
30 minut później
-Dulce nie denerwuj się tak...
-Już tyle czasu...
-Przestań wieśniaczko zamknij się bo mnie stresujesz.
-Nie odzywaj się tak do niej Marisol.
-Dzięki mnie obudził się Pani syn więc trochę szacunku.
-Szacunek to możesz sobie wsadzić w dupe...
-Marisol ! - krzyknął Diego.
-Przepraszam że przeszkadzam w tej rozmowie jednak Christopher prosił o rozmowę z Panią Dulce tylko proszę rozmawiać spokojni i proszę Pana Diego do gabinetu.
-A ja ?.
-Przepraszam a kim Pani jest, nigdy nie widziałem - Dulce dyskretnie się uśmiechnęła
-To moja żona lepiej będzie jak pójdzie z nami.
-Czy ja mogę już wejść ?.
-Tak proszę.
-Jesteś. - mówił cicho i zacinał się.
-Ci nic nie mów jestem przy Tobie.
-Cały czas byłaś tu, ja czułem Cię Dulce...
-Cii, cały czas będę.
-Jesteś taka śliczna ja przepraszam nie chciałam aby tak to wszystko wyszło, myślałem że ten dzień będzie dla nas szczęśliwy a jak zawsze wszystko spierdoliłem.
-Nie mów nic musisz teraz nabrać siły - mocno wtuliła się w niego a on przestał się już odzywać.
-Nie rozumiem. - powiedział Diego
-Christopher będzie potrzebował teraz ciszy i spokoju.
-Czyli najlepiej będzie gdy zabierzemy go do nas- powiedziała Marisol
-Nie sądzę on ma swój dom - Diego krótko zwięźle i na temat zaczął mówić i patrzył groźnym wzrokiem na żonę
-Jak na razie nie myślę nawet o przeniesieniu Christophera, musimy zrobić badania, jeśli wyniki będą dobre rozpoczniemy rehabilitację
-Jeśli wszystko będzie dobrze ile ona będzie trwała ?.
-Pół roku, rok może dłużej zależy od motywacji Christophera....
***
Super rozdział. Cieszę się że Christopher wzbudził się ze śpiączki, niech jak najszybciej wraca do zdrowia i cieszy się razem z Dulce swoim dzieckiem. Czekam na
OdpowiedzUsuńnastępny. :)
Nareszcie !! To pierwsze słowo, które przyszło mi na myśl. Jak cudownie, że Uckerek się obudził, dzięki temu jestem nawet w stanie wybaczyć Ci, że jest tam ta Marisol. Jak już są w szpitalu to niech ją zamkną, na oddziale psychiatrycznym. No i mam nadzieję, że jednak rehabilitacja pójdzie szybko i bez żadnych komplikacji. No i niech Uckerek wychodzi ju do domu !! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest super :) dobrze że Ucker się obudził czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńJejku, jakie ja mam zaległości :-\ Ale dobra, do rzeczy i przechodzę do następnego: W końcu się obudził! ❤ Najlepsza wiadomość dzisiejszego dnia ;-) Nie dość, że się obudził, to jeszcze tak słodko :-D Marisol mnie strasznie wkurwia!! Walnąć czymś ciężkim o jej głupi łeb to stanowczo za mało. Ale dobrze, że Dula w końcu nauczyła się bronić przed tym pierdolniętym babskiem xD Ale czm ta rehabilitacja ma trwać tak długo?... On ma być zdrowy i pomagać Duli podczas ciąży, no i później z dzieckiem. Heh, i tak się rozpisałam ;-) Ja to chyba nie umiem inaczej :-D Ale lecę czytać dalej
OdpowiedzUsuń