*Kretyn*
-Teraz buziak ?. - powiedział zadowolony Poncho.
-Nie spójrz tam ?.
-Nie widzę nic szczególnego tylko Ciebie
-Jesteś kretynem, spójrz w lewo.
-Osz kurwa...
-To jest obrzydliwe - zaczęła Ann
-Ty widzisz to samo co ja ?, ona się do wpiła w niego - Poncho otworzył buzię.
-On ma żonę...
-I co z tego każdy facet może mieć drugą kobieta może Andrea nie spełnia jego wymagań
-Żałosny jest skoro zdradza swoją żonę
-Ty się znasz...
-No tak, ty z pewnością zdradzałeś każdą swoją dziewczynę
-Może nie każdą- uśmiechnął się.
-Odwieź mnie już do tego apartamentu bo nie mogę patrzeć na Twoją twarz i pomyśl jak powiedzieć o tym Dulce kretynie.
-Oj oj księżniczka się zdenerwował.
-Dla Ciebie nie jestem księżniczką.
-Podoba Ci się?. - spytała lekko zdezorientowana
-Świetnie wszystko urządziłaś bardzo stęskniłem się za Tobą. - zaczął całować ja po szyi.
-Chris przestań, nie mam ochoty...
-Na prawdę ?, nie robiliśmy tego tak długo kochanie...
-Spójrz co mam z przodu.
-Widzę i ten brzuszek jest bardzo seksowny. - ponownie zaczął ją całować.
-Nie chcę wyglądam strasznie a ty jestem nie władny.
-No ale on jest. - zaczął się śmiać.
-Christopher proszę Cię nie wyglądam najlepiej i nie czuję się dobrze więc poczekasz jeszcze troszkę ?.
-Wiesz że dla Ciebie jestem w stanie zrobić wszystko, tylko mam straszną ochotę na Ciebie.
-Christopher - krzyknęła - nasze maleństwo to słyszy.
-Nie patrz się tak tylko zrób kilka zdjęć kretynie. - krzyknęła Ann
-Nie będę robił im zdjęć zwariowałaś jeszcze tak to mnie nie posrało to jest życie Christiana.
-Wszystko muszę robić sama bo ty się do niczego nie nadajesz. - wyciągnęła telefon i zaczęła robić zdjęcia.
- Ty musisz mnie obrażać cały czas jesteś taką gówniarą, jak ja mogłem...- nagle przestał mi mówić .
-No powiedz co mogłeś ?, słucham ?, poznać taką pustą lalkę jak ja czy co ?, czy całować takie coś jak ja ?.
-Nie Ann wiesz mam Cię serdecznie dość wszyscy traktują Cię jak pępek świata i wgl a ty nie umiesz okazać mi uczucia przecież do cholery widać że się w Tobie zakochałem idiotko.
-Co - spojrzała na niego wielkimi oczami, a on zaczął ją całować.
Dulce spała, Christopher siedział obok niej i patrzył, dokładnie ją oglądał. Jego wzrok kierował się na jej brzuch, który był bardzo widoczny zastanawiał się jeśli to będzie syn cały wolny czas spędzi na graniu z nim w piłkę a córka będzie jego małą księżniczką. Jemu da na imię Franco a jej Milagros tak idealnie.
-Wiesz że nie lubie jak się na mnie patrzysz gdy śpię... - powiedziała zaspana
-Jak zwykle wyczułaś to - delikatnie się uśmiechnął
-Coś się dzieje ?.
-Dulce bo ja chciałbym wziąć z Tobą jak najszybciej ślub .
-Jej kochanie najpierw maleństwo się urodzi...
-Nie Dulce ja chce jutro. - powiedział stanowczo
-Nie ma takiej opcji
-Co to było ?. - powiedziała lekko w szoku .
-Ann ja na prawdę bardzo Cię kocham i chciałbym być z Tobą wiem że wcześniej zachowałem się jak kretyn jednak mam dość tego że się do mnie nie odzywasz udajesz że mnie nie znasz. Nie jestem ideałem jednak jestem godzien tego aby być z Tobą całe życie nie uważasz ?.
-Nie, odwieź mnie do domu kretynie...
-Co ty chyba żartujesz ja Ci miłość wyznałem a ty tak mnie obrażasz ?.
-Myślisz że co jestem jakąś idiotką która poleci na kilka łatwych słów, zależy mi na Tobie no ale cóż ty nie zauważyłeś tego a nawet jeśli to widziałeś to mnie olałeś ja nie polecę na kilka słów.
-Przeprasza nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić.
-Ale to zrobiłeś, wiesz co pójdę sama już nie potrzebuję Twojej pomocy.
-Ann... - Wyszła z samochodu kierując się w stronę baru.
-Słucham - powiedział zaspany Christopher.
-Co się dzieje kochanie ? - zerwała się Dulce.
-Ci, proszę mówić, gdzie Pan jest i skąd Pan ma telefon mojej siostry ?. - rozmowa trwała jeszcze chwile.
-Co się dzieje ?. - krzyknęła Dulce, po skończonej rozmowie narzeczonego.
-Ann jest pijana, wymiotuje przy jakimś murzę, jakiś jej kolega do mnie zadzwonił muszę tam pojechać.
-Ale czym tam pojedziesz ?.
-Kochanie idź pożycz od Poncho samochód tylko nie mów mu co się dzieje.
-Dlaczego jestem pewna że on się tym zainteresuje.
-To są sprawy rodzinne, wole poradzić sobie z tym sam.
***
Wiem że pewnie jest tu mało Vondy no ale u nich jest idealnie teraz czas skupić się na innych wątkach :)
Super rozdział. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńTak jak mówiłam przeczytałam wczoraj, ale dopiero dziś piszę koma. No więc nie podoba mi się, że mało o Vondy. Bo wiesz ja to mogę ciągle o nich czytać, a jeszcze jak są szczęśliwi to już w ogóle, ale załóżmy że Ci to wybaczam. Przechodząc do kolejnego punktu, moje wzburzenie wywołuje już Gertruda z Christianem oni są obrzydliwi. Myślałam, że Christian jest mądrzejszy w końcu jest spokrewniony z Dulą no ! Przechodzą do rzeczy wzburzających, to przecież w tym o to jakże wyniosłym momencie pragnę zauważyć, że Anahi zachowuję się jak zwykły rozwydrzony bachor no ! Przecież Poncho wyznał jej swoje uczucia i w ogóle, powinno być tak słodko no ale nie bo po co? Ja żądam, no już żądam a nie proszę o natychmiastowe rozwiązanie problemu jaki wytworzył się między Ann i Poncho. Bez Odbioru ! :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny niech Anahi i Poncho się godzą :)
OdpowiedzUsuńI ostatni... Tym razem kom będzie dłuższy ;-) No więc: Najbardziej się cieszę, że u Duli i Uckerka jest tak słodziutko ❤ Ale on to jest jednak wariat xD Ona biedna z takim brzuchem, a on się na nią rzucić chciał ;-) Niech ona szybko urodzi, no! Bo ja tak sobie uświadomiłam, że Wy to byście chciały ciągle takie scenki +18, a u Ciebie było tylko raz... Nie no, tak nie może być! Ale w sumie Dulce ma rację, że nie powinien takich rzeczy przy dziecku mówić, haha :-D A Any i Poncho to mają zryte łby... Jak nie wyzywają się, to mają jakieś głupie problemy!! Przecież to i tak wiadomo, że oni się kochają, no!! Nie no ale jak ten Ucker chce jechać gdziekolwiek samochodem, jak ma niewładne nogi?! On nie może, bo znowu coś sobie zrobi... Dobra kończę, bo się rozpisałam już ;-) czekam na kolejny :-*
OdpowiedzUsuń