środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 23 - Przeklęta miłość

                                                        *Zatrzymaj samochód*

-Cieszysz się ?. - wiedziała to jednak wolała się upewnić nie wiedziała dlaczego.
-No oczywiście że tak kochanie jakbym mógł nie cieszyć się z naszego szczęścia trzeba planować ślub, wszystko.
-Christopherze nie nakręcaj się tak to może Ci zaszkodzić.
-Doktorze niech Pan przestanie, to jest najszczęśliwszy dzień mojego życia tylko teraz muszę wstać z tego łóżka.
-Widzę że nie da się nic z Tobą rozbić mówiłem że ta informacja nie będzie dla niego dobra.
-Nie będzie dobra jakbym mógł wstać to bym Panu przywalił, przecież ona nosi pod sercem mojej dziecko niech Pan wyjdzie. - lekarz zauważył że jego obecność denerwuje pacjenta dlatego postanowił jak najszybciej się ulotnić
-Źle go potraktowałeś.
-Nie rozumiem jak mogłaś Dulce przecież ja powinienem wiedzieć od razu. - powiedział to bardzo smutnym głosem
-Wiem mój błąd jednak myślałam że lepiej będzie jeśli się dowiesz późnij.
-Już nie ważne słońce, teraz muszę wyzdrowieć wstać z tego łóżka, później ślub wszystko się ułoży.
-Mam nadzieje kochanie, - delikatnie go przytuliła.

5 miesięcy później  :
Christopher przeszedł rehabilitacje teraz chodzi o kulach. Dulce jest w 8 miesiącu ciąży, nie chciała wiedzieć jakie maleństwo nosi pod sercem tak ustaliła z Christopherem, który bardzo szybko dochodzi do siebie dzięki informacji że będzie ojcem to mu bardzo pomogło.

-Zobaczysz kochanie, jesteśmy  - powiedziała zadowolona Dulce wysiadając z samochodu, który prowadził Poncho.
-Nie rozumiem dlaczego nie chciałeś aby Twoi rodzice byli.
-Miałem swoje powodu mam ochotę spokojnie odpocząć w swoim domu.
-No nareszcie - wybiegła z domu Ann - ile można czekać wszystko już jest gotowe
-Cześć księżniczko, jak zwykle wyglądasz ślicznie - z uśmiechem zaczął Christopher
-Wiem wiem, już przestań zamówiłam sushi więc przygotowałam wielką ucztę.
-Dobra pomogę wam wypakować i zbieram się do domu.
-Nie no co ty stary zostać spędźmy wieczór w miłym gronie zjemy napijemy się czegoś  - zaczął się śmiać
-Kochanie ty nie możesz pić jeszcze bierzesz leki. - powiedziała poważnym tonem Dulce
-Szczegóły, to Anahi z Poncho się napiją ja wypije szklankę wody myśląc że to kieliszek czystej.
-Nie gadaj głupot stary tylko właź do domu.
-Może ci pomóc ?.
-Naucz się lepiej kuśtykać -zaśmiał się Poncho, po chwili wszyscy byli już w domu zasiedli przy stole.
-Nareszcie w domu miałem dość szpitala, mam nadzieje że nie byłaś w ogrodzie ?.
-Nie no co ty skarbie.
-Ja mam nadzieje muszę dokończyć to co zacząłem- uśmiechnął się delikatnie
-Ciekawe co skoro drzwi od ogrodu są zafoliowane a cały nasz ogród jest zakryty
-Zobaczysz skarbie niedługo - uśmiechnął się.- A wy co patrzycie się na siebie jak wrogowie.
-Jacy my ?.
-Nie udawaj głupiej Any ty i Poncho coś nie tak ?. - Christopher był ciekawy Dulce mało mu mówiła tylko i wyłącznie dlatego że bała się o jego zdrowie.
-Wszystko jest dobrze prawda Poncho ?. - sztuczny uśmiech i do przodu.
-Twoja siostra ma racje jest świetnie między nami jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.
-No z pewnością dobrze wiecie co ja idę się położyć bo nie najlepiej się czuje
-Czekaj ja też jestem zmęczony.
-To ja będę się zbierała do domu.
-Właśnie Ann jeśli chcesz się wyprowadzić od rodziców moje mieszkanie jest wole i może być Twoje
-Na prawdę ?. - zaczęła piszczeć
-Tak możesz urządzić je tak jak chcesz.
-Dobra to ja już tam jadę, będzie wspaniale.
-Poncho mógłbyś pojechać z Ann ?.

-Tato ja na prawdę nie wiem co się z nim dzieje to dziwne że nagle przestał spędzać tak dużo czasu w domu - Andrea była załamana nie chodziło jej o czas który Christian spędzał w domu tylko to że dawał jej co raz to mniej pieniędzy
-Nie wiem co ci poradzić na to ponieważ zauważyłem zamianę w jego zachowaniu.
-Clara zauważyła że coś jest nie tak ja się nie zgadam na to.
-Porozmawiaj z nim szczerze od serca.
-Rozmawiałam z nim wiele razy i nic żadnej reakcji.
-Pomogę ci jednak ty okazuj mu czułość bo może to o to chodzi.

-Nie bądź taka naburmuszona.
-Taki już mam wyraz twarzy kretynie.
-Anahi to nie moja wina że Ucker chciał abym z Tobą pojechał nie sprawia mi to przyjemność w żaden sposób.
-Gdybym mogła zwymiotowała bym na Ciebie.
-Już nie przesadzaj nie rób z siebie kretynki.
-Nie muszę z siebie robić kretynki nigdy nią nie byłam.
-Wiem że czujesz coś do mnie nie ukryjesz tego nigdy lecisz na mnie.
-Powiedziałabym że wolałabym zwymiotować na Ciebie
-Ale z Ciebie kłamczuszek jakbym teraz się zatrzymał i Cię pocałował byłabyś chętna - uśmiechnął się.
-Zatrzymaj się Poncho w tej chwili . - krzyknęła jak oszalała.
                                                                 
                                                                            ***


4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba rozdział. Cieszę się że Ucker wraca do zdrowia. Czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No rozdział podoba mi się tym bardziej, że Uckerek już wydobrzał i w ogóle o Vondy mogę napisać, że mam nadzieję iż nic ju nie popsujesz i będzie tak pięknie i kolorowo. No w sumie to tej Andrei to się należy, ale w sumie Christian nie powinien jej zdradzać mimo jej wredoty. No przynajmniej nie z Gertrudą xd A co do Ann i Poncho to oni powinni w tym samochodzie spędzić upojne chwilę, a nie się kłócić. Mam nadziej, iż pozytywnie rozpatrzysz moją prośbę wiec do kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak pięknie u nich w końcu jest ❤ Jak się coś zepsuje, to ja się chyba załamię ;-) Będziesz mnie w psychiatryku odwiedzać, pamiętaj xD Oj, ale między Any i Poncho to coś musi tam być, no!! Dobra, idę czytać dalej :-D Jej, ten komentarz też zbyt długi nie jest :-)

    OdpowiedzUsuń