Rozdział 12
Co jest do cholery 8:00 rano a ktoś puka do moich drzwi zabijcie mnie ile można, to nie jest dziwne przecież babcia i dziadek wiedzą.
-Cześć cześć.
-Diana, co ty tu robisz ?. - Ja chyba śnie albo to dziecko właśnie rzuciło się na moje łóżko.
-Nie wolno tak, jak się puka trzeba czekać na proszę.
-Nic się nie stało. - Powiedziałam lekko zażenowana.
-Jak już Cię obudziliśmy to Diana.
-Tato ja sama. Dzieńkuje za sukienkę śliczna będziesz na moim przedstawieniu ?.
-Słucham ?. - Na prawdę ?, dziecko moich wrogów mnie polubiło fantastycznie może zostanę najlepszą przyjaciółką jej mamy uppss byłam nią.
-Właśnie o to chcieliśmy się spytać czy pojawisz się dziś o 10:00 na przedstawieniu, będzie też Anahi. - Ann ma być jego kartą przetargową abym się pojawiła.
-Plosze, plosze... - Dziecko mnie prosi o masakra.
-Postaram się przyjść dobrze Diana.
Cóż makijaż, strój, wysokie obcasy, sukienka tak w tym stroju nie będę na pewno wyglądała jak matka, któregoś z tych dzieciaków, to nie zmienia faktu że idę do przedszkola...
-Kawy ?.
-A można prosić na wynos ?. - Delikatnie się uśmiechnęłam.
-Na wynos wychodzisz tak wcześnie, czy to ma coś wspólnego z bardzo wczesną jak dla Ciebie wizytą prawda ?.
-Diana po prosiła mnie abym przyszła na jej przedstawienie, oczywiście dlatego że sukienka jej sie spodobała.
-To dziecko jest aniołkiem, taka kochana pomocna a jaka samodzielna, pełna energii. Na prawdę cudowna dziewczynka
- Cóż, śpieszę się buziaki. - Jakoś perspektywa, słuchania o cudownym dziecku Uckera nie jest dla mnie dobrą motywacją aby pojawić się na tym cholernym przedstawieniu Wsiadłam do samochodu i ruszyłam pod to całe przedszkole. Nie mam żadnych odruchów macierzyńskich cóż nawet jeśli widzę te dzieci może kiedyś się to zmieni. Zauważyłam Ann i szybko podeszłam.
-Hej - przywitałam się i pocałowałam jej policzek.
-Co tu robisz ?.
-Tak w wielkim skrócie Diana, jej kreacja i dostałam zaproszenie.
-Na prawdę May będzie wściekła albo już jest bo właśnie Cię zobaczyła, proszę zróbmy to co kiedyś, za nim jej nie lubiłyśmy.
-Ahh dla Ciebie wszystko. Co chcesz zrobić ?.
- Duluś nie wiem, podpalenie włosów już było, a jakbyśmy złamały jej paznokcia ?.
-Anahi wiesz dajmy jej spokój myślę że złamany paznokieć nie popsuje jej humoru jak mój widok i moja kreacja na jej córce.
-W sumie masz rację, tak też może być, tylko ona jest teraz strasznie wredna, więc może nic na nią nie zadziałać.
-Spokojnie, sam mój widok doprowadzi ją do furii
-O dziewczynki witajcie - Co za sztuczna baba o BOŻE pocałowała nas swoimi obleśnymi ustami - Dulce, widzę że zaczynasz zachowywać się jak odpowiednia matka chrzestna jak tu jesteś niesamowite.
-Mamo, mamo jak wyglądam.
-Och Diana, skarbie jesteś śliczna, skąd ta sukienka ?. Tata dzwonił i nie wiedział co ma zrobić.
-Ciocia Dulce mi uszyła - Jej wzrok haha jakby mógł zabijać była bym martwa to pewne - i zaprosiliśmy ja z tata.
-Och fantastycznie, a ja Dulce myślałam że jednak robisz to dla Twojego chrześniaka, który Cię praktycznie nie zna.
-To że tu jestem dla Diany nie oznacza że dla niego nie. Anahi kochanie chodź usiądziemy zaraz się zacznie show.Wybacz nam ale musimy dokładnie obejrzeć występ Paricia i patrzeć jak prezentuje się moja sukienka na Twojej córce. - Zostawiłyśmy ją samą zadowolone z siebie to pewne stare czasy wracają a my mamy niezły ubaw.
-Jesteś moją diablicą.
-Myślę że to było lepsze niż złamany paznokieć.
-To było boskie. Zapomniałam już jak to jest walczyć o swoje zdanie.
-Skarbie, wszystko nadrobimy a teraz oglądaj - Wróciłam do domu wykończa, przedstawienie i poczęstunek był męczący jak dla mnie, za dużo się tam działo a ja raczej wolę ciszę i spokój jestem oazą spokoju. Diana wyglądała pięknie i zagrała również zniewalająco, bardzo się cieszę że tak wspaniale prezentowała się w mojej sukience. Po za tym May był wściekła i niezadowolona po za tym chyba zrobiła wielką awanturę Christopherowi za to że poprosił mnie o pomoc. Lecz nic na to nie poradzę jestem po prostu dobrą przyjaciółką. Położyłam się do łóżka wykończona po ciężkim dniu i dostałam sms
Ucker :
W ramach podziękowań zapraszam na kolację co ty na to ?.
Ja:
To wszystko przez sukienkę, nie musisz dziękować.
Ucker:
Chce, Ci dziękować, mam za co bo sprawiłaś że moje dziecko było bardzo szczęśliwe tego dnia a ona jest dla mnie najważniejszą kobietą na świecie.
Ja:
Skoro tak stawiasz sprawę to się zgadzam kiedy i gdzie ?.
Ucker :
Sobota, 19:00 będę pod Twoim domem, pojedziemy do restauracji
Ja:
Może umówmy się w restauracji
Ucker ;
Mieszkamy obok siebie więc nie rozumiem czemu ale skoro tak chcesz to dobrze.
Ja:
To jaka knajpa
Ucker :
Lukrecja
Ja:
Moja ulubiona, idę spać dobranoc
Ucker:
Pamiętam że Twoja ulubiona, buziaki Duluś.
Zasnęłam z wielkim uśmiechem na twarzy, to bardzo miły gest z jego strony na prawdę. Chodź czy zrobiłam dobrze zgadzając się na to, przecież unikałam go tyle czasu. A teraz tak nagle po prostu mówię tak spotkajmy się nie mam z tym żadnego problemu. Jeśli to odwołam on będzie wiedział że boje się spędzać z nim czas sam na sam, a nie chce pokazać tego. Jestem silną kobietą, dam radę oby.
***
Szczęśliwego nowego roku kochani :). Zaraz mamy rok 2017 i to już ostatni rozdział w tym roku oczywiście :D. Kochani więc widzimy się z kolejnym rozdziałem w 2017. Komentujcie i jeszcze raz szczęśliwego nowego roku :* xoxo