środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 2 - Tajemnica życia

                       Tajemnica życia

                                                    Rozdział 2 


Była zadowolona z tego co zrobiła znów zmusiła matkę do tego co chciała. Nie chciała studiować, próbowała uwolnić się od nad opiekuńczej matki, która całe życie ukrywała jej ojca, nawet nie zdradziła jej imienia. Gdy była mała podsłuchała rozmowę ciotki Any z matką wie tyle że jej ojciec jest lekarzem. Chce go poznać, kocha matka jednak to ona uciekła. Całe życie zastanawia się czy ojciec wie o jej istnieniu bo gdyby wiedział to by jej szukał prawda ?.

                

Dulce : 
Nigdy nie myślałam że zgodzę się na podróż córki, jednak nie mogę całe życie trzymać jej pod kloszem, jest moją tajemnicą i nigdy nie pozwolę aby Ucker poznał prawdę.
-Coś ty zrobiła ?. - to już było za wiele.
-Jak to mamo nie podoba Ci się moja nowa fryzura ?.
-Czemu zmieniłaś kolor  włosów ?, przecież miałaś piękne naturalne włosy.
- Mamo czarny nie jest już w modzie, pomyślałam że jak będę wyglądała tak jak ty to...

-Cieszę się że bierzesz przykład ze mnie jednak to nie jest zbyt radykalna zmiana ?. - Byłam w szoku nie wiedziałam co się dzieje. Dlaczego moje dziecko coś takiego. Ona wygląda dokładnie tak samo jak ja kilka lat tamu. Gdy patrze na nią widzę siebie z Uckerem zrobiło mi się strasznie smutno.
-Mamo, wyjeżdżam do Meksyku tak ?, zaczynam dorosłe życie postanowiłam że zmiana koloru włosów. Wiesz ty w swoich wyglądasz pięknie więc dlaczego się nie upodobnić do Ciebie nie uważasz ?. 
-Córeczko miałaś piękne włosy jednak jestem troszkę zdziwiona, zaskoczona.-Tak na prawdę przerażona.
-Mamo, nie podobam Ci się jesteś moim jedynym przykładem chce być taka jak ty, a jutro wylatuje do Meksyku.
-Tak szybko ?. - nie spodziewałam się tego.
-Dzwoniłam do cioci Any  wie że będę szykują już dla mnie pokój nie mogę się doczekać mamo.
-No dobrze, przylecę do Ciebie niedługo, więc nie zabawisz długi czas u Ann

Ucker :
Mercedes wyszła, byłem zmęczony jednak nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, zawsze gdy wychodzi myślę o Dulce dlaczego ona zniknęła w tedy co się takiego wydarzyło. Wiem jak bardzo się zmieniłem to ona mnie zmieniła. Dulce słodycz teraz wiem do czego gra namiętności nas doprowadziła. Gdybym był inny, urodził się wcześniej może mielibyśmy gromadę dzieci, duży dom pasa. Teraz jestem szczęśliwy z Mercedes, może jej nie kocham i nigdy nie pokocham bo mimo wszystko uczucie jakim darze Dulce będzie wieczne to przy żonie czuje się bezpiecznie. Chodź moim marzeniem jest zobaczyć jeszcze kiedyś Dulce nauczycielkę matematyki piękną i sexowną z burzą loków, idealny biust, pupa a te oczy taa, oczy pięknie miała i ten błysk nigdy jej nie zapomnę. Moim największym szczęściem było ją poznać. Zbieram się do pracy bo zaraz zwariuje myśląc o niej nie wiem czemu może już jestem wariatem.

Tula :
Nareszcie jestem w Meksyku, tyle planów jednak najpierw muszę odnaleźć tatę tak bardzo chcę go poznać, dowiedzieć się jaki jest czy mamy dużo wspólnego.
-Tuluś, kochana tu jestem - odwróciłam się i ujrzałam ciocie Anahi, tak na prawdę to nie przepadam za nią jest taka sztuczna. Ten uśmiech i to że jest taka milutka.
-Cześć ciociu, mogłabyś mi pomóc mam trochę rzeczy ze sobą.
-Nie tak trochę. - ten jej sztuczny uśmiech bleee...- Chodź tu stoi mój samochód
-Ty przyjechałaś czymś takim ?. - jaki grat jej...- Myślałam że w Meksyku żyje się na wyższym poziomie.
-Zależy kto, my z wujkiem żyjemy skromnie i nie potrzebujemy luksusów. A ty nie zachowuj się tak jakbyś miała wszystko w Anglii
-Bo miałam, mama mi dawała na wszystko czego potrzebowała.
-Jesteś tu 3 minuty a ja mam Cię dość jesteś podobna do Twojego ojca gdy był w Twoim wieku.
-Do mojego ojca ?, opowiedz mi coś o nim.

Ucker: 
Siedzę w swoim gabinecie, od rana nie mogę przestać myśleć o Dulce, zdarza mi się to bardzo często, będę szczery codziennie jednak gdy jestem w pracy nie mam czasu na myślenie a dziś, dzisiejszego dnia coś się zmieni. Moje mądre przemyślenia przerwała sekretarka.
-Christopher, pacjentka w 8 miesiącu zaraz przyjdzie na USG - ah ta Margarita kontroluje mnie.
-Dobrze pamiętam jestem gotowy już jak przyjdzie to kieruj ją od razu do mnie.
                                                                           ***


poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rozdział 1 - Tajemnice życia

                                                   Tajemnica życia   
                                                          Rozdział 1

Dulce :
-Mamo uwierz mi, chce studiować w Meksyku przecież mogę zamieszkać u cioci Any dlaczego tak bardzo nie chcesz mnie wypuścić z Anglii - Jest taka duża a ja tak cholernie się o nią boję, co się stanie gdy wróci i pozna Uckera a jeśli on się dowie że Tula to jego córka tyle lat kłamstw. Nie poradziłabym sobie gdyby moja córka odtrąciła mnie przez niego jest już wystarczająco źle nastawiona do mnie a co dopiero by się stało gdyby poznała prawdę. - Mamo, ja na prawdę chce tam pojechać, nie rozumiem Cie przecież tu jest okropnie, nigdy mi się nie podobało. 
-Dobrze. - To słowo ledwo co wyszło z moich ust. 
-Na prawdę mamo ?, dziękuje. 
-Tylko jest kilka warunków
-Jaki, zrobię wszystko co będziesz chciała. 
-Zacznę od tego że będziesz mieszkała i to oczywiście wiesz u Anahi, następnie najpóźniej będziesz mogła wrócić do domu o 22, nie będziesz rozmawiała z żadnymi mężczyznami masz tam się uczyć a ja przyjadę tam jak pozałatwiam wszystkie sprawy tu. -Boje się powrotu wiem że nigdy nie było szczerego uczucia między mą a Uckerem jednak cóż przez naszą grę namiętności urodziła się Tula jestem z niej bardzo dumna. Mimo to że jest błędem, którego nie będzie dało się nigdy już na prawić. Czasami zastanawiam się co by było gdybym została w Meksyku, gdyby Ucker dowiedział się o dziecku jak potoczyły by się nasze losy. Jednak cieszę się ze swojego wyboru dałam szanse młodemu chłopakowi aby zaczął normalne życie. Wiem, że nie było między nami szczerego uczucia tylko szkoda że to wszystko tak sie skończyło  

Chris :
-Gratuluje jest Pani w 4 miesiącu, jednak nie rozumiem wcześniej Pani tego nie zauważyła. 
-Doktorze, miesiączkę mam regularną, nawet się nie spodziewałam tego, owszem czułam się kiepsko dlatego też przyszłam 
-Czasem się tak zdarza, zlecę Pani potrzebne badania i proszę pójść do mojej asystentki umówić się na kolejną wizytę. - Ostatnia pacjentka i do domu, wcześnie wstaje późno wracam nie mam siły na nic. - Tak słucham. 
...
-Christian stary u mnie wszystko dobrze, w jakiej sprawie dzwonisz ?. - byłem dość zdziwiony jego telefonem nie odzywał sie do mnie przez dobre 2 miesiące a ja też nie miałem chwili wolnej.
....
-Dziś impreza, nowy kontrakt, nie dam rady jestem zmęczony dopiero co wyszła ode mnie ostatnia pacjentka, może umówmy się na kolacje w weekend bierz Felicje i zapraszam do mnie Marcedes z pewnością się ucieszy na wasz widok. - W sumie Mercedes lubi moich starych przyjaciół tylko czy ja powinienem ich tak nazywać?. To prawda byli ze mną w najgorszych chwilach po wypadku, gdy Dulce wyjechała Christian cały czas mnie wspierał tylko że ja nie spodziewałem się że oni będą razem i są bardzo szczęśliwi. Tak Felicja i Christian są moimi najlepszymi przyjaciółmi wiem jakie błędy popełniłem i wiem co straciłem. Gdybym wcześniej wiedział że Felicja nie zasłużyła sobie na takie traktowanie, albo że Christian wiedział że Dul będzie dla mnie kimś więcej mógłbym inaczej poukładać sobie życie. Niestety nie mogłem przewidzieć przyszłości chodź gdybym mógł to : Dulce była by matką naszych dzieci cudowna rodzina bez komplikacji jednak cieszę się że mam Mercedes ona daje mi nadzieje i siłę na kolejne dni opiekuje się mną a ja nią. Więc wróciłem do domu koło 21.
-Jesteś już, to dobrze kolacje masz na stole a ja wychodzę ?.
-Gdzie ?. - byłem dość zdziwiony, nic mi wcześniej nie mówiła.
-Dzwonił Christian i  Felicja więc zgodziłam się z nimi spotkać mówił mi że ty mu odmówiłeś no ale chyba się na mnie nie obrazisz że wyskoczę z nimi a i kolacja z nimi odbędzie się w piątek za tydzień. - pocałowała mnie w policzek i wyszła. No cóż może to lepiej dla mnie, będę mógł spokojnie przemyśleć wszystko. Chciałbym zobaczyć Dulce jeszcze raz i poczuć smak jej ust.

                                                                              ***
Zacznę od tego początek trochę nudny ale wstęp musi taki być. To opowiadanie będzie dość krótkie ale rozkręci się niedługo :)

niedziela, 26 kwietnia 2015

Prolog - Tajemnica życia

                                                                 *Prolog*


Prawda ona nas wyzwoli jednak czy to będzie miało sens po 18 latach nieobecności ?. Jak zrozumieć błędy ukochanej oraz własnej matki. Czy nadejdzie dzień gdy wszystko się wyjaśni ?. 

-Nie rozumiem dlaczego taka jesteś, sama mówisz jak ważne jest to aby czuć się dobrze tam gdzie się mieszka mamo ja nie chce studiować w Anglii, możesz to zrozumieć.
-Nie pozwolę Ci wyprowadzić. Możesz dostać do najlepszej uczelni w kraju.
-W Meksyku też są dobre uczelnie.
-Meksyk Meksyk tam nie ma przyszłości dla nas.
-Dla Ciebie nie ma jednak dla mnie jest, ty nawet nie byłaś na ślubie cioci Any.
-Bez przesady, jak  Ci już powiedziałam nie zgadzam się.
-Jestem już dorosła !. Rozum do kobieto, gdyby tylko był tu tata.
-Dość tego, nie masz ojca.
-Wiesz o tym żeby powstało dziecko to potrzebny jest mężczyzna do tego nie uczyli Cię  jak chodziłaś do szkoły.
-Dość uspokój się dobrze nie wyjeżdżasz do Meksyku koniec tematu.

Słoneczny dzień, Christopher wstaje bierze prysznic następnie kawa oraz szybkie śniadanie, potem powrót do sypialni żona już się obudziła buziak w policzek co daje mu paliwo na cały dzień ciężkiej pracy.

                                                                          ***
                                                               

piątek, 24 kwietnia 2015

Epilog - Przeklęta miłość

                            .                                          *Epilog*                            

-Jesteś pewna tego Dulce?. Nie chce żebyś wyjeżdżała.
-Christopher po tym co mi Ann powiedziała muszę, przepraszam nie chce żyć w  tym mieście.
-Nie znam takiej Dulce ty jesteś silna i walczysz o swoje, nie pozwalam Ci.
-Taka jest moja decyzja wyjeżdżam za 4 dni z Poncho jeśli będziesz chciał możesz przyjechać do mnie. - Dulce postanowiła na swoim i wyjechała zostawiając Christophera samego, w pustym domu, załamanego miał tylko Ann.

-Jak się czujesz Dulce ?. - powiedział smutny Poncho.
-Lepiej niż w Meksyku, czekam teraz tylko i wyłącznie na poród.
-Dulce, Christopher Cię potrzebuje, jak możesz go tak krzywdzić.
-Nie krzywdę go po prostu chce sobie poukładać życie a jeśli on mnie kocha to przyjedzie tu bądź zaczeka w Meksyku na mnie.
-Jeśli on to zrobi to znaczy że Cię na prawdę kocha, jednak mam nadzieje Duluś że nie będziesz żałowała swojej decyzji.
-Nigdy żadnej decyzji nie będę żałowała jak wrócę do Meksyku to dla siebie nie, dla Uckera tylko i wyłącznie dlatego że będę gotowa na to aby Andrei powiedzieć prawdę.
-A co z dzieckiem...
-Urodzę tu będę wysyłała mu zdjęcia wszystko da się pogodzić nie mogę teraz być z nim.
-Będę się Tobą opiekował najlepiej jak potrafię, dostaniesz wszystko co najlepsze wiesz o tym.
-Dziękuję jesteś moim najlepszym przyjacielem. - Mocno przytuliła się do niego.

-Wiedziałam że tak będzie zostawiła go, dziecko zabrała.
-Daj spokój nie wiem co się między nimi wydarzyło. Daj jej czas.
-Nic nie mam zamiaru jej dawać pewnie dziecko nawet nie jest Christophera tylko tego całego Alfonsa dlatego z nim wyjechała. Niestety takie jest życie kochanie.
-Przestań Marisol, Dulce potrzebuje spokoju i ciszy Anahi zamieszkała z Uckerem.

Kilka dni później:
-
Gratuluje ma Pani syna, jak będzie się nazywał ?.
-Franco.

                                                                         ***
Pewnie nikt nie spodziewał się takiego zwrotu akcji no ale wszystkiego można się po mnie spodziewać :D 



poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 25 - Przeklęta miłość

                                                                   *Anglia*

-Dulce powiesz mi o co chodzi ?.
-Muszę pojechać do domu sytuacja awaryjna coś z  Christianem
-To nie może poczekać do jutra ?.
-Nie Poncho, z Christopherem musimy załatwić to dziś.
-To ja pojadę z wami Dulce.
-Nie, to są sprawy rodzinne i musimy to załatwić sami, wybacz.

-Skręć w prawo.
-Ty wiesz gdzie to jest kochanie ?. - Dulce była dość zdziwiona
-Każdy to wie. - powiedział lekko speszony
-Ja nigdy nie chodziłam w takie miejsca
-Bo ty kochanie byłaś inna tu przychodzi cała elita naszego liceum
-A no tak zapomniałam ja w niej nie byłam - dalszą część drogi przejechali w milczeniu. Christopher wysiadł z auta kierując się w stronę swojej siostry. Ann była cała brudna, najwidoczniej zwymiotowała na siebie, jej makijaż był rozmazany a szpilki miały połamane obcasy. Ciężko mu było zaprowadzić ją do samochodu jednak nie mógł prosić o pomoc Dulce, która nie najlepiej czuje się i nie ma w sobie zbyt dużo siły, energii. Zaprowadził ją do auta i otworzył wszystkie szyby.
-Jedź Dulce  bo zaraz i ja puszczę pawia.
-No już jej co się, jej stało ?. - Dulce była w szoku.
-Nie krzyczcie tak głowa mnie boli - zaczęła dukać Ann
-Maleństwo moje kochane co się z Tobą stało ?.  - Christopher był w szoku gdy widział jak jego siostra stoczyła się. Bardzo szybko dojechali do domu Christophera i Dulce, Poncho stał przy bramie. Ucker szybko położył Ann na siedzeniach i wyszedł tak aby jego przyjaciel nie widział Anahi.
-Szybko wróciliście, to nie była zbyt ważna sprawa rodzinna.
-Sory stary mógłbyś opuścić moją posiadłość, na siedzeniach leży moja mama jest pijana wiesz trochę nie wypada abyś widział ją w takim stanie.
-Nie no spoko stary, tylko posprzątaj mi auto.
-Znikaj i dziękuję. - Szybko zamkną bramę sprawdzając czy Poncho kierował się do siebie z myślą że Dulce powiedziała że przecież coś się działo z Christianem a nie mamą Uckera
-Co z nią robimy ?. - Dulce nie wiedziała jak sie zachować
-Pomóż mi ją wyciągnąć spróbuje ją zanieść do salony.
-Nie dasz rady masz kule Chris
-Trudno trzymaj. - Dał Dulce swoje kule a sam zaczął kuśtykać. Otworzył samochód wziął Ann na ręce i z ledwością zaprowadził ją na kanapę. Był blady i mokry nie miał jeszcze na tyle siły aby nosić ciężary mimo to że Ann ważyła malutko. Nawet nie położył jej na kanapę tylko rzucił i od razu usiadł na fotelu.
-Dać ci wody ?.
-Tak i podstaw jej miskę. - mówił zasapany. Dulce podłożyła miskę pod buzię Ann, postawiła również na półce przy kanapie szklankę wody aby miała gdy się obudzi. Okryła ją kocem bo zaczęła mieć dreszcze. Po zrobieniu tego wszystkiego zauważyła że Christopher zasnął na fotelu dała mu buziaka w policzek a sama udała się do sypialnie.

Rano : 
-Jesteś głodna ?.
-Nie dziękuję, nie dobrze mi.
-Powiedz mi co się z Tobą wczoraj działo ?.
-Dulce jeszcze śpi ?.
-Tak, co się stało... - Chris zaczął podnosić głos.
-Gdy wracałam z Poncho wyznał mi miłość ale to nie ważne w tym momencie.Widziałam jak Gertruda całowała się z Christianem
-Cooo - krzyknęła Dulce.... - Możesz mi to wytłumaczyć ?.
-Opowiem wam wszystko tylko proszę o szklane wody.
-Stoi przy łóżku siostrzyczko.
-Wczoraj jak jechałam z Poncho to mi wyznał miłość dlatego też się upiłam bo odrzuciłam go dlatego że on wcześniej mnie odrzucił nie dziwcie mi się. Wiem Dulce że Ciebie to teraz mało interesuje jednak na prawdę się z tym źle czuje bo zakochałam się a on uważa mnie za jakąś kretynkę to boli na prawdę.
-Jest mi z tego powodu bardzo przykro co dalej ?. - Dulce chciała udawać przejętą tym co się stało między Poncho a Anahi jednak to że jej brat całował się z Gertrudą bardzo ją zabolało.
-No więc za nim wydarzyła się ta cała sytuacja z Poncho to zauważyłam Christiana szedł za rękę z Gertrudą a później zaczął się z nią całować nie wyglądało to zbyt przyjemnie jednak ona jednocześnie łapała go za pupę.
-Gdzie to było ?.
-W centrum jest taki mały hotel osoby, które nie stać na wystawne hotele to na uboczy stoi taki mały nie pamiętam jak się nazywa. - Any nadal mówiła, wyżalała się Dulce tak na prawdę jej nie słuchała wstała i wyszła przed dom musiała złapać odrobinę świeżego powietrza. - Nawet nie wiesz jak ja się teraz czuje to coś strasznego musiałam się doprowadzić do takiego stanu aby zrozumieć że Poncho jest i będzie i zawsze będzie dla mnie nikim.
-Rozumem Cię siostrzyczko jednak nie powinnaś nigdy tak pić wiesz że to może zaszkodzić Twojemu zdrowiu aniołku.
-Wiem, pójdę się teraz wykąpać a ty zrób jakieś śniadanie Dulce marnie wygląda. - Znudziło jej się siedzenie na schodach przed domem. Nie wiedziała czym ma zająć myśli i jak to możliwe że jej brat tak się zachował, co będzie z małą Clarą, postanowiła zacząć sprzątać samochód Poncho. Nie czuła się dobrze jednak to mogło zająć jej myśli chciała wymyślić plan aby spokojnie porozmawiać z Christianem mimo że nie mają za sobą  aż tak dobrego kontaktu.
-Cześć Dula - szedł uśmiechnięty Poncho.
-Hej, co taki zadowolony ?. - nie interesowała ją to jednak nie umie być nie miła dla ludzi.
-Słońce świeci i wgl,  powinienem być smutny jednak wczorajszego wieczora postanowiłem radykalnie zmienić swoje życie.
-Co masz na myśli?.
-Wyjeżdżam do Anglii
-Jak to ?. - to ją zdziwiło ale mimo to dalej szorowała tapicerkę.
-Kontrakt na dwa lata, dziś do mnie zadzwonili więc skorzystałem jak Ann mnie odrzuciła, zresztą nie ważne. Co z Twoją teściową ?.
-Pojechała taksówka do domu zresztą nie ma o czym mówić. Poncho mam do Ciebie ważne pytanie.
-No słucham Dulce o co chodzi ?.
-Czy mogłabym pojechać z Tobą do Anglii ?.

                                                                     ***
                     Ostatni rozdział Przeklętej miłości  niedługo będzie Epilog
                             

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 24 - Przeklęta miłość

                                                                               *Kretyn*

-Teraz buziak ?. - powiedział zadowolony Poncho.
-Nie spójrz tam ?.
-Nie widzę nic szczególnego tylko Ciebie
-Jesteś kretynem, spójrz w lewo.
-Osz kurwa...
-To jest obrzydliwe - zaczęła Ann
-Ty widzisz to samo co ja ?, ona się do wpiła w niego - Poncho otworzył buzię.
-On ma żonę...
-I co z tego każdy facet może mieć drugą kobieta może Andrea nie spełnia jego wymagań
-Żałosny jest skoro zdradza swoją żonę
-Ty się znasz...
-No tak, ty z pewnością zdradzałeś każdą swoją dziewczynę
-Może nie każdą- uśmiechnął się.
-Odwieź mnie już do tego apartamentu bo nie mogę patrzeć na Twoją twarz i pomyśl jak powiedzieć o tym Dulce kretynie.
-Oj oj księżniczka się zdenerwował.
-Dla Ciebie nie jestem księżniczką.

-Podoba Ci się?. - spytała lekko zdezorientowana
-Świetnie wszystko urządziłaś bardzo stęskniłem się za Tobą. - zaczął całować ja po szyi.
-Chris przestań, nie mam ochoty...
-Na prawdę ?, nie robiliśmy tego tak długo kochanie...
-Spójrz co mam z przodu.
-Widzę i ten brzuszek jest bardzo seksowny. - ponownie zaczął ją całować.
-Nie chcę wyglądam strasznie a ty jestem nie władny.
-No ale on jest. - zaczął się śmiać.
-Christopher proszę Cię nie wyglądam najlepiej i nie czuję się dobrze więc poczekasz jeszcze troszkę ?.
-Wiesz że dla Ciebie jestem w stanie zrobić wszystko, tylko mam straszną ochotę na Ciebie.
-Christopher - krzyknęła - nasze maleństwo to słyszy.

-Nie patrz się tak tylko zrób kilka zdjęć kretynie. - krzyknęła Ann
-Nie będę robił im zdjęć zwariowałaś jeszcze tak to mnie nie posrało to jest życie Christiana.
-Wszystko muszę robić sama bo ty się do niczego nie nadajesz. - wyciągnęła telefon i zaczęła robić zdjęcia.
- Ty musisz mnie obrażać cały czas jesteś taką gówniarą, jak ja mogłem...- nagle przestał mi mówić .
-No powiedz co mogłeś ?, słucham ?, poznać taką pustą lalkę jak ja czy co ?,  czy całować takie coś jak ja ?.
-Nie Ann wiesz mam Cię serdecznie dość wszyscy traktują Cię jak pępek świata i wgl a ty nie umiesz okazać mi uczucia przecież do cholery widać że się w Tobie zakochałem idiotko.
-Co - spojrzała na niego wielkimi oczami,  a on zaczął ją całować.

Dulce spała, Christopher siedział obok niej i patrzył, dokładnie ją oglądał. Jego wzrok kierował się na jej brzuch, który był bardzo widoczny zastanawiał się jeśli to będzie syn cały wolny czas spędzi na graniu z nim w piłkę a córka będzie jego małą księżniczką. Jemu da na imię  Franco a jej Milagros tak idealnie.
-Wiesz że nie lubie jak się na mnie patrzysz gdy śpię... - powiedziała zaspana
-Jak zwykle wyczułaś to - delikatnie się uśmiechnął
-Coś się dzieje ?.
-Dulce bo ja chciałbym wziąć z Tobą jak najszybciej ślub .
-Jej kochanie najpierw maleństwo się urodzi...
-Nie Dulce ja chce jutro. - powiedział stanowczo
-Nie ma takiej opcji

-Co to było ?. - powiedziała lekko w szoku .
-Ann ja na prawdę bardzo Cię kocham i chciałbym być z Tobą wiem że wcześniej zachowałem się jak kretyn jednak mam dość tego że się do mnie nie odzywasz udajesz że mnie nie znasz.  Nie jestem ideałem jednak jestem godzien tego aby być z Tobą całe życie nie uważasz ?.
-Nie, odwieź mnie do domu kretynie...
-Co ty chyba żartujesz ja Ci miłość wyznałem a ty tak mnie obrażasz ?.
-Myślisz że co jestem jakąś idiotką która poleci na kilka łatwych słów, zależy mi na Tobie no ale cóż ty nie zauważyłeś tego a nawet jeśli to widziałeś to mnie olałeś ja nie polecę na kilka słów.
-Przeprasza nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić.
-Ale to zrobiłeś, wiesz co pójdę sama już nie potrzebuję Twojej pomocy.
-Ann... - Wyszła z samochodu kierując się w stronę baru.

-Słucham - powiedział zaspany Christopher.
-Co się dzieje kochanie ? - zerwała się Dulce.
-Ci, proszę mówić, gdzie Pan jest  i skąd Pan ma telefon mojej siostry ?. - rozmowa trwała jeszcze chwile.
-Co się dzieje ?. - krzyknęła Dulce, po skończonej rozmowie narzeczonego.
-Ann jest pijana, wymiotuje przy jakimś murzę, jakiś jej kolega do mnie zadzwonił muszę tam pojechać.
-Ale czym tam pojedziesz ?.
-Kochanie idź pożycz od Poncho samochód tylko nie mów mu co się dzieje.
-Dlaczego jestem pewna że on się tym zainteresuje.
-To są sprawy rodzinne, wole poradzić sobie z tym sam.

                                                                                      ***
Wiem że pewnie jest tu mało Vondy no ale u nich jest idealnie teraz czas skupić się na innych wątkach :) 





środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 23 - Przeklęta miłość

                                                        *Zatrzymaj samochód*

-Cieszysz się ?. - wiedziała to jednak wolała się upewnić nie wiedziała dlaczego.
-No oczywiście że tak kochanie jakbym mógł nie cieszyć się z naszego szczęścia trzeba planować ślub, wszystko.
-Christopherze nie nakręcaj się tak to może Ci zaszkodzić.
-Doktorze niech Pan przestanie, to jest najszczęśliwszy dzień mojego życia tylko teraz muszę wstać z tego łóżka.
-Widzę że nie da się nic z Tobą rozbić mówiłem że ta informacja nie będzie dla niego dobra.
-Nie będzie dobra jakbym mógł wstać to bym Panu przywalił, przecież ona nosi pod sercem mojej dziecko niech Pan wyjdzie. - lekarz zauważył że jego obecność denerwuje pacjenta dlatego postanowił jak najszybciej się ulotnić
-Źle go potraktowałeś.
-Nie rozumiem jak mogłaś Dulce przecież ja powinienem wiedzieć od razu. - powiedział to bardzo smutnym głosem
-Wiem mój błąd jednak myślałam że lepiej będzie jeśli się dowiesz późnij.
-Już nie ważne słońce, teraz muszę wyzdrowieć wstać z tego łóżka, później ślub wszystko się ułoży.
-Mam nadzieje kochanie, - delikatnie go przytuliła.

5 miesięcy później  :
Christopher przeszedł rehabilitacje teraz chodzi o kulach. Dulce jest w 8 miesiącu ciąży, nie chciała wiedzieć jakie maleństwo nosi pod sercem tak ustaliła z Christopherem, który bardzo szybko dochodzi do siebie dzięki informacji że będzie ojcem to mu bardzo pomogło.

-Zobaczysz kochanie, jesteśmy  - powiedziała zadowolona Dulce wysiadając z samochodu, który prowadził Poncho.
-Nie rozumiem dlaczego nie chciałeś aby Twoi rodzice byli.
-Miałem swoje powodu mam ochotę spokojnie odpocząć w swoim domu.
-No nareszcie - wybiegła z domu Ann - ile można czekać wszystko już jest gotowe
-Cześć księżniczko, jak zwykle wyglądasz ślicznie - z uśmiechem zaczął Christopher
-Wiem wiem, już przestań zamówiłam sushi więc przygotowałam wielką ucztę.
-Dobra pomogę wam wypakować i zbieram się do domu.
-Nie no co ty stary zostać spędźmy wieczór w miłym gronie zjemy napijemy się czegoś  - zaczął się śmiać
-Kochanie ty nie możesz pić jeszcze bierzesz leki. - powiedziała poważnym tonem Dulce
-Szczegóły, to Anahi z Poncho się napiją ja wypije szklankę wody myśląc że to kieliszek czystej.
-Nie gadaj głupot stary tylko właź do domu.
-Może ci pomóc ?.
-Naucz się lepiej kuśtykać -zaśmiał się Poncho, po chwili wszyscy byli już w domu zasiedli przy stole.
-Nareszcie w domu miałem dość szpitala, mam nadzieje że nie byłaś w ogrodzie ?.
-Nie no co ty skarbie.
-Ja mam nadzieje muszę dokończyć to co zacząłem- uśmiechnął się delikatnie
-Ciekawe co skoro drzwi od ogrodu są zafoliowane a cały nasz ogród jest zakryty
-Zobaczysz skarbie niedługo - uśmiechnął się.- A wy co patrzycie się na siebie jak wrogowie.
-Jacy my ?.
-Nie udawaj głupiej Any ty i Poncho coś nie tak ?. - Christopher był ciekawy Dulce mało mu mówiła tylko i wyłącznie dlatego że bała się o jego zdrowie.
-Wszystko jest dobrze prawda Poncho ?. - sztuczny uśmiech i do przodu.
-Twoja siostra ma racje jest świetnie między nami jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.
-No z pewnością dobrze wiecie co ja idę się położyć bo nie najlepiej się czuje
-Czekaj ja też jestem zmęczony.
-To ja będę się zbierała do domu.
-Właśnie Ann jeśli chcesz się wyprowadzić od rodziców moje mieszkanie jest wole i może być Twoje
-Na prawdę ?. - zaczęła piszczeć
-Tak możesz urządzić je tak jak chcesz.
-Dobra to ja już tam jadę, będzie wspaniale.
-Poncho mógłbyś pojechać z Ann ?.

-Tato ja na prawdę nie wiem co się z nim dzieje to dziwne że nagle przestał spędzać tak dużo czasu w domu - Andrea była załamana nie chodziło jej o czas który Christian spędzał w domu tylko to że dawał jej co raz to mniej pieniędzy
-Nie wiem co ci poradzić na to ponieważ zauważyłem zamianę w jego zachowaniu.
-Clara zauważyła że coś jest nie tak ja się nie zgadam na to.
-Porozmawiaj z nim szczerze od serca.
-Rozmawiałam z nim wiele razy i nic żadnej reakcji.
-Pomogę ci jednak ty okazuj mu czułość bo może to o to chodzi.

-Nie bądź taka naburmuszona.
-Taki już mam wyraz twarzy kretynie.
-Anahi to nie moja wina że Ucker chciał abym z Tobą pojechał nie sprawia mi to przyjemność w żaden sposób.
-Gdybym mogła zwymiotowała bym na Ciebie.
-Już nie przesadzaj nie rób z siebie kretynki.
-Nie muszę z siebie robić kretynki nigdy nią nie byłam.
-Wiem że czujesz coś do mnie nie ukryjesz tego nigdy lecisz na mnie.
-Powiedziałabym że wolałabym zwymiotować na Ciebie
-Ale z Ciebie kłamczuszek jakbym teraz się zatrzymał i Cię pocałował byłabyś chętna - uśmiechnął się.
-Zatrzymaj się Poncho w tej chwili . - krzyknęła jak oszalała.
                                                                 
                                                                            ***


sobota, 11 kwietnia 2015

Bohaterowie - Tajemnica życia

                 Bohaterowie - 18 lat później    

                   Szkolna miłość -> Tajemnica życia     

   Dulce - już 45 letnia kobieta, matka Tuli, mieszka i pracuje w Anglii. Jest nadal nauczycielką z dość dużym doświadczeniem. Utrzymuje kontakt z Any i jej rodziną. Miała wielu partnerów jednak z żadnym nie było to nic na poważnie, nikt nigdy nie zastąpi jej Christophera.
Christopher (Ucker)- 36 letni lekarz ginekolog, ma żonę niestety kobieta nie może mieć dzieci. Wyjazd Dulce wiele go nauczył dlatego postanowił się zmienić. Mimo iż przez pierwsze 5 lat bez ukochanej były bardzo ciężkie nie umiał sobie poradzić z utratą jej, już od 6 lat związany jest z Mercedes, nie jest to miłość jednak dobry związek partnerski z zasadami.


 Tula -ma 18 lat, jest córką Uckera  i Dulce. Od kąt zaczęła mówić chce wiedzieć kto jest jej ojcem niestety nie może wyciągnąć od matki. Jest wyniosła, wulgarne, pewna siebie, chce przeżyć życie szybko nie patrząc czy kogoś krzywdzi.Urodę odziedziczyła po mamie jednak charakter ma po ojcu. Czy odkryje kiedyś prawdę?.
              
Any i Poncho - małżeństwo idealne, mają 2 dzieci Davida i Hanne. Są szczęśliwi i zakochani Any spełnia się jako matka i udziela prywatnych lekcji śpiewu za to Poncho nadal pracuje jako nauczyciel historii.
                                                     David i Hnna - dzieci Any i Poncho
Felicja i Christian - spełniają się zawodowo ona prawniczka on prowadzi własną firmę. Mieszkają i żyją razem mimo komplikacji utrzymuje kontakt z Uckerem

Mercedes - żona Uckera jest od niego starsza o 4 lat nie może być matką, nawet nie chce. Jest dobrą kobietą i szanuje Uckera jednak czy można mówić tu o miłości?. Obydwoje potrzebują siebie nie chcą być sami. Samotność ich połączyła.


                                                                     ***
                                               Czy prawdziwa miłość wygra ?. 

piątek, 10 kwietnia 2015

Rozdział 22 - Przeklęta miłość

                                                          *TATO*
-Och Christian dlaczego tak rzadko się widujemy. - powiedziała udając smutną
-Wiesz że mam żonę i dziecko nie mogę.
-Dla mnie mógłbyś się rozwieść, Twoja żona nie jest urodziwa , a dziecko cóż ja nie planuje dzieci więc wiesz.
-Wiem że masz negatywny stosunek do dzieci rozumiem to jednak ja swojej córki nie porzucę co innego Andre, która jest materialistką a dzięki Tobie to wszystko odkryłem kochanie.
-Cieszę się że Ci pomogłam, słuchaj a co u Twojej siostry ?.
-Dulce.. - spytał zdziwiony - całkiem dobrze powodzi się jej teraz,  nie rozmawiałem z nią od bardzo długiego czasu Andrea mi zabroniła.
-No wiesz Twoja żona nie powinna Ci niczego zabraniać, moim zdaniem powinieneś się z nią umówić jest Twoją siostrą, najbliższą rodziną. - Gertruda sama nie wierzyła w to co mówi, spotyka się z bratem swojego wroga i ten plan który ma w głowie musi się spełnić.  - Dość tych rozmów ja się zbieram jestem umówiona na zabieg.
-Jaki tym razem wyglądasz świetnie kochanie. - uśmiechnął się i zaczął całować
-Dość, dość skarbie, zbieram się bo idę na odsysanie tłuszczu.
-Przecież masz idealny brzuch.
-No tak wiesz jednak czasem trzeba zbieram się kochanie. - podeszła pocałowała go zostawiając ślad na jego szyi.

-Mówię ci totalny kretyn kochana. - Gertruda rozmawiała przez telefon jadąc do swojego lekarza
...
-Myśli że go kocham, miałaś doskonały pomysł abym pojechała do warsztatu tej kretynki ojca.
...
-Tak słuchaj, pokręciłam tyłkiem bo wiesz tego ojca jej nie było, a Christian nawet mnie na początku nie poznał, udałam biedną sierotkę że nie mogę sobie poradzić i mi spryskiwacze nie działają i nie umiem nic z tym zrobić.
...
-Słuchaj co dalej a nie, wiesz założyłam tą krótką czerwoną sukienkę co mi pośladki widać, wylałam na niego niby przypadkiem jakiś smar czy coś, no i on udawałam że chce go wytrzeć mówię ci to było obrzydliwe. Jednak udałam że mam drugą sukienkę i zaczęłam się rozbierać słuchaj jakbyś widziała jego oczy świeciły się niesamowicie więc skończyłam z nim na tylich siedzeniach mojego auta nie było tak źle uwierz mi myślałam że będzie gorzej ale powiem ci szczerze że świetnie robi minetkę.
....
-No przestań teraz widuję się z nim przynajmniej dwa razy w tygodniu, dobra muszę kończyć bo chyba policja mnie chce zatrzymać za parę dni się zobaczymy to ci wszystko dokładniej opowiem całuje.
-Wie Pani że nie można jeździć rozmawiając przez telefon ?.
-Wie Pan, zapomniałam oo widzę że jest Pan z kolegą może zamiast mandatu odpowiednio się panami zajmę - zalotnie się uśmiechnęła i zaprosiła do swojego auta.
-Wie Pani co ...
-Stary trzeba korzystać z takiej okazji.
-Więc zapraszam do auta.

-Cześć kochanie jak się dziś czujesz ?.
-Nareszcie jesteś miałem dziś nie miłego gościa.
-Kogo ?. -spytała dość zdziwiona
-Gertrudę
-A co ona tu robiła ?.
-No właśnie, ty mi powiedz bo chciała mi powiedzieć co z Tobą jest nie tak
-Co ze mną jest nie tak ?.
-No tak mówiła że nie możesz być długo w szpitalu i nie dokończyła bo Poncho wszedł, więc ty mi mogłabyś powiedzieć o co chodzi...
-Ja, nie mam pojęcia na prawdę.
-Dulce znam Cię widzę że kłamiesz możesz powiedzieć mi prawdę
-Nie wie o czym mówisz kochanie. - Nie wiedziała co zrobić lekarz zabronił jej mówić o ciąży jednak nie mogła go cały czas okłamywać.
-Kłamiesz- wyszeptał
-Mogę ci coś powiedzieć tylko proszę Cię o jedną rzecz musi być przy tym lekarz dobrze ?.
-A to coś strasznego ?. - otworzył szeroko oczy.
-Nie, jednak musi być przy tym lekarz. - Szybko wyszła zamieniła kilka zdań z lekarzem.

-Gdzie byłeś ?. - spytał Daniel syna który zrobił sobie zbyt długą przerwę obiadową.
-Nie było nigdzie zjeść.
-Andrea nie zrobiła ci śniadania - sprał podejrzliwy
-Zapomniała najwidoczniej
-Nie wydaje mi się dlatego że położyłeś je tam na stole.
-Zapomniałem że je zrobiła.
-Czy wszystko z Tobą w porządku od kilku kilkunastu dni zachowujesz się inaczej.
-Wydaję Ci się wracajmy do pracy bo nie ma o czym  rozmawiać.

-Więc będę wiedział co jest nie tak ?. - Christopher był już bardzo zły
-Nie może się Pan denerwować bo inaczej niczego Pan się nie dowie
-Dobrze już dobrze więc słucham - udawał spokojnego
-No a więc kochanie wydaje mi się że Gertruda chciała Ci powiedzieć że jestem  w 3 miesiącu ciąży.
-Na prawdę - wydukał jego oczy zaszkliły się.
-Tak, lekarz zabronił mi o tym mówić jednak przez Gertrudę
-Zostanę tatą- zaczął płakać.
                                                                          ***


wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 21 - Przeklęta miłość

                                                                    *Zdrada*

-Jak to ty nie wiesz?, na prawdę myślałam że to szczęśliwa wiadomość. -Gertruda była bardzo dobrze poinformowana przez Marisol o stanie Christophera dlategopostanowiła namieszać
-Możesz powiedzieć mi wprost co jest z Dulce ?. - był już bardzo zdenerwowany
-Jej nie denerwuj się, może ci to zaszkodzić a więc Dulce..
-Co Dulce, oo Gertruda a co ty tu robisz ?. - spytał Poncho, który wszedł w odpowiednim momencie
-Oo Ponchito kochany co u Ciebie, wpadłam do naszego Uckerka bo jest taki samotny.
-Możesz już iść bo jak widzisz nie będzie już ''taki samotny''- mówiąc dwa ostanie słowa zaczął się delikatnie podśmiewać z Gertrudy
-Niech zostanie ma mi coś ciekawego do powiedzenia
-Myślę że to nie jest ważne wiesz Uckerku ja się już śpieszę a Ponchito się Tobą z pewnością dobrze zajmie
-Gertruda - powiedział najgłośniej jak mógł jednak dziewczyna bardzo szybko wszyła nie żegnając się.
-Co ta kretynka po co tu przyszła.
-Powiedz mi co się dzieje z Dulce. - zaczął ciężko oddychać.
-Nic stary wszystko jest dobrze Gertruda chciała Cię tylko zdenerwować tylko i wyłącznie dlatego aby Twój stan się pogorszył.
-Może i masz rację
-Uspokój się znasz ją dobrze, i nie oddychaj tak bo zaraz zawołam lekarza.
-Dobra dobra masz coś dobrego dla mnie zjadłbym skrzydełka
-Długi ich nie zjesz - zaczął się śmiać- mam wodę i Dulce ci przysłała jakieś kaszki bo mówiła że trzeba Cię karmić abyś jej nie zmarniał
-No na pewno jak będę jadł to gówno to przytyje - delikatnie się uśmiechnął
-Daj spokój stary jeszcze trochę niedawno się wybudziłeś a już być chciał latać, kilka tygodni - chciał powiedzieć miesięcy jednak to mogłoby by podłamać Uckera - lecimy na siłownie łapać formę, bieganie, pojedziemy na jakieś targi wybrać ci nową brykę
-O to na pewno tata wspominał że moje skarbie poszło w cholerę
-Tylko mi się tu nie popłacz - zaczął się śmiać - słuchaj jak będziesz w lepszym stanie poszukamy cudeńka dla Ciebie.
-No czarny i szybki
-Wiesz wpadłem na interesujący pomysł
-No jaki ?.
-Może kupiłbyś jakiś samochód Dulce ?. - ten pomysł był genialny dlatego że Dulce nie powinna w swoim stanie tłuc się autobusami
-W sumie czemu nie, kiedyś przyjdą dzieci, mógłbym kupić jej coś no ale teraz myślę o tym aby jak najszybciej wyjść z tego łóżka i zacząć działać.
-Szkoda że nie wiesz że już zdziałałeś - powiedział cichutko
-Coś mówiłeś ?.
-Nie tylko uważam że powinniście mieć już przynajmniej z 5 dzieci
-Jakiś ty zabawny Dulce by mnie chyba zabiła
-Z pewnością
-A o której ona będzie ?.
-Z tego co wiem to Ann wyciągnęła ją na zakupy iż uznała że Dulce nie ma odpowiednich ubrań jako Twoja narzeczona co prawda broniła się jednak z Ann nie wygrasz.
-Czyli dziś nie przyjdzie ?.
-Chciałbyś powiedziała że nawet jeśli by umierała ze zmęczenia to wpadnie tu na chwile bo musi się zobaczyć. Ja po zakupach z Ann nie przyszedłbym
-Uwierz mi ja też - zaczęli się śmiać - Mojej siostry tu dawno nie było
-Możliwe że to moja wina- powiedział troszkę nerwowo
-Jak to ?.
-Dzień Dobry Christopher jak się dziś czujesz ?. - lekarz jak zawsze przychodzi w odpowiednim momencie
-Z dnia na  dzień co raz lepiej...

-Możemy już wracać ?. - spytała Dulce, która miała już dość zakupów co prawda były dopiero jakieś dwie godziny.
-Nie kupiłam ci dopiero spodnie, potrzebujesz jeszcze bluzek, sukienek, bielizny, butów, jakieś bluzy. swetry.
-Wiesz co mam świetny pomysł? - powiedziała dumna Dulce.
-Dziś kupmy jeszcze jakieś bluzy i każdego dnia po trochu, ja jestem w ciąży ...
-Czytałam o ciąży nie kłam bo dopiero jak nie będziesz mogła się ruszać to przestanę Cię nękać a teraz żebyś za bardzo nie przytyła potrzebujesz ruchu .
-Ty to nazywasz ruchem ?.
-Dla mnie shopping to sport więc nie chce słuchać teraz o tym że jesteś zmęczona mogę ci zaproponować coś  do jedzenia tylko nie żaden fast food.
-To co ty chcesz zjeść w centrum handlowym ?.
-Jakie ty głupie pytania zadajesz tu jest pełno tam jest jedzenie japońskie, na dole tajskie chyba że wolisz iść na jakąś sałatkę ?.
-A może jakieś ostre skrzydełka ?.
-Nie Dulce, jesteś jak Christopher nie zgadzam się idziemy na sushi
-Susi ... - przełknęła głośno ślinę - chodźmy - sztuczny uśmiech i do przodu

-Oszalałaś mogłaś go doprowadzić do stanu krytycznego - krzyknęła Marisol
-Uspokój się ja uważam że powinnien wiedzieć iż Dulce ukrywa przed nim ciąże, może  ze względu na jego bezpieczeństwo tylko że to nie jest jego dziecko nie pomyślałaś o tym
-Ta cnotka chyba oszalałaś
-Ja oszalałam, o nie kochana sama pokazuje że to prawda słuchaj jak to możliwe że Twój syn nie wie o dziecku skoro to powinno przynieść mu ogromną radość to raz, dwa zamieszkała u niego korzysta z jego majątku to zwykła karierowiczka, liczą się dla niej tylko i wyłącznie pieniądze, chodzi po sklepach z Twoją córką, która zresztą też przekabaciła na swoją stronę.
-Tak myślisz. -Marisol zaczęła się zastanawiać nad słowami młodej dziewczyny
-Gdyby to było dziecko Christophera to powinna mu powiedzieć skoro tak bardzo go kocha nie uważasz ?.
-To co mówisz daje mi wiele do myślenia moja droga, Dulce do podstępna żmija i muszę ją wydać tylko jak Christopherowi się polepszy bo boję się że jednak te wiadomości mogą na niego źle wypłynąć.
-Świetnie kochana może teraz napijemy się jakiegoś winka ?.
-Jak zawsze masz doskonały pomysł trzeba oblać nasz doskonały plany po za tym ostatnio jakaś firma przysłała jakieś wina możemy się napić .
-Wy to macie szczęście przez to że Diego jest sponsorem dostajecie tyle wspaniałych rzeczy.
-To prawda, słuchaj nie wiem czy będzie na Ciebie pasowała jednak ostatnio przysłali nam bardzo sexowną bieliznę ja jestem za stara na to.
-Daj spokój wyglądasz jak nastolatka nie widać twoich operacji plastycznych.
-Masz rację, moi lekarze działają cuda, tak jak twoi twoje usta wyglądają genialnie
-Prawda są idealne jeszcze czerwona szminka i wyglądam cudnie o która to godzina muszę lecieć całuski. -Gertruda pośpiesznie kierowała się w stronę miejsca do którego była bywalcem ostatnio bardzo często.

-Nareszcie nie mogłem się Ciebie doczekać. - powiedział młody chłopak
-Wiesz ja też mam straszną ochotę na Ciebie kochanie
-Widzę Twoje mocne usta się do czegoś dziś na pewno przydadzą. - Mężczyzna się uśmiechną i zaczął całować ją po szyi, on nie był obiektem jej westchnień jednak miał bardzo wiele wspólnego z jej planem. Gertruda od razu wzięła się do pracy sex to dla niej zwykła zabawa uwielbia bawić się mężczyznami mimo iż chłopak chciał robić wszystko powoli gra wstępna to ona nie dała za wygraną. Zdjęła swoją krótką, wulgarną małą czarną zostając tylko i wyłącznie w bieliźnie która uwydatniała jej sztuczne piersi i pupę. On był szaleńczo podniecony patrząc na jej ''idealne ciało''. Szybko pozbyła się jego ubrań od razu gdy wyczuła że jego członek jest twardy poprawiła swoje usta czerwoną szminką i zabrała się do pracy. Rozpalała go nieziemsko robią mu loda nie pozwalała na żaden ruch z jego strony. Po dłuższej chwili była na go wskoczyła na niego i krótkim czasie on doszedł.
-Gerti jak zawsze byłaś cudowna.
-Dziękuję Christianku ty jesteś jak ogień. - Uśmiechnęła się do niego i zaczęła namiętnie całować siedząc na nim i szarpiąc za włosy.

                                                                            ***


sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 20 - Przeklęta miłość

                                                            *W jakim stanie?*
-Tak długo myślałam że miesiąc góra dwa - zaczęła Dulce.
-No niestety postanowiliśmy ci to powiedzieć w domu a nie w szpitalu Marisol...
-Jestem tu nie odzywaj się tak jakby mnie tu nie było.
-Skończ dobrze, ciesz się że Dulce  wpuściła Cię do mieszkania.
-To dom mojego syna nie zapominaj.
-W którym Dulce mieszka, i jest jego częścią.
-Cóż Dulce bez urazy twój styl jest troszkę kiczowaty. - z wielkim uśmiechem powiedziała Marisol
-Anahi pomagała mi to wszystko ogarnąć  - Diego zaczął się śmiać
-Zamknij się.
-Zachowuj się dobrze, chyba już pora na nas nie ma co przeszkadzać.
-Dlaczego, Dulce nawet herbaty nie zaproponowała.
-Halo Dulce jesteś kupiłam dwie pizze.
-Ooo moja córeczka dawno Cię w domu nie było.
-Mamo co ty tu robisz ?. - Ann otworzyła buzię ze zdziwienia
-Jak to przyszłam w gości dawno Cię w domu nie było córeczko
-No tak,  pomagam Dulce mamo .
-Nie trudno zauważyć nie sądziłam że się zaczęłaś tak biednie odżywiać pizza cóż nie zdrowo kochanie .
-Tak wiem mamo jednak od czasu do czasu można zjeść
-Masz dobrą figurę jednak nie radziłabym ci zajadać się tym czymś.
-To może ja zrobię herbaty
-Jak już mamy zostać tu na obiad to zrób jakąś sałatkę jeśli masz coś w lodówce
-Oczywiście jak Pani sobie życzy.


- Idź na lekcje gotowania
-Chyba żartujesz to jest pyszne prawda Claro ?.
-Tak mamusiu
-Jak Dulce tu była to przynajmniej nie próbowała nas o truć
-Codziennie wspominasz o tej swojej siostrzyczce aż się Ciebie słuchać nie chce.
-Bo jak była to było czysto, lodówka zawsze była pełna, a teraz ty nic nie robisz.
-Ja nic nie robię jak ci się nie podoba to zapracuj na to aby była tu jakaś służąca.
-Wiedziałaś że milionerem nie jestem a jak ci nie pasuje ile zarabiam to możesz sobie iść bo jest połowa miesiąca a ty wszystko wydajesz na kosmetyczkę i fryzjera nic nie kupiłaś dziecku ani do domu wyglądasz jak pusta lala.
-Wszyscy są przeciwko mnie dlaczego ?, dlaczego tak jest a ja tak się staram.
-Nie użalaj się nad sobą.
-Nie użalam, ale nikt mnie w tym domu nie szanuje, twój tata nawet się do mnie nie odzywa od kąt Twoja siostra się wyprowadziła .
-Wiem Tobie też jest ciężko jednak nie powinnaś w taki sposób pokazywać tego co czujesz.
-Ja jak mam pokazać skoro ty nawet nie umiesz mnie przytulić nie mówiąc o sexie
-Przesadzasz.

-Nie masz ciasteczek ?.
-Nie przykro mi, nie byłam przygotowana na gości.
-Teraz powinnaś skoro jesteś w ciąży, musisz robić zakupy na zapas jak nie masz służącej
-Nie rozumiem
-Mamo możesz przestać pomagam Dulce- wtrąciła się Ann
-Właśnie ty to powinnaś się uczyć a nie tu przesiadywać. Co do Ciebie Dulce niedługo nie będziesz tak sprawna fizycznie więc przydałby Ci się ktoś do pomocy, przytyjesz spuchniesz.
-Moja mama bez służby urodziła dwoje dzieci
-No wiesz ja
-Nie mów o sobie bo najlepiej nie wyglądałaś w ciąży tylko i wyłącznie dlatego że nic nie robiłaś.
-Po Christopherze bardzo szybko rzuciłam bardzo szybko kilogramy jednak po Ann
-Została gruba.
-Na nas już chyba pora wiesz bo mam dość twojego aroganckiego zachowania w stosunku do mnie staram się być miła dla tej prostaczki jednak ty mi to utrudniasz więc wychodzimy.
-Przestań nawet ....
-Wychodzimy Diego - wstała i wzięła męża za rękę i wyprowadziła
-Auć no coż to było mocne.  -Powiedziała Dulce z uśmiechem na  twarzy
-Jej przestań, uwielbiam ich kłótnie
-No przestań pierwszy raz zobaczyłam w Twojej mamie człowieka.
-Nie no ma czasem odruchy ludzkie.

Christopher leżał w swojej sali strasznie się nudził Dulce odwiedziła go codziennie lecz tylko na godzinie zabraniali jej przychodzić częściej jednak on nie rozumiał z jakiego powodu w końcu nie był chory na jakąś zakaźną chorobę czy coś takie był połamany i nic więcej. Jednak nawet Marisol trzymała ciąże Dulce w tajemnicy ze względu na to że bano się o jego zdrowie wiadomość o ciąży ukochanej mogła wywołać w nim zbyt silne emocje. Leżał zastanawiając się kiedy przyjdzie z Dulce gdy wpadł do niego niespodziewany gość
-No cześć słodziaku, jak się czujesz ?.
-Gertruda co ty tu robisz ?, nie jesteś zbyt miłym gościem dla mnie
-Nie jestem pewna chciałam zobaczyć jak się czujesz wiesz bardzo się martwiłam ale Twoja prostaczka nie wpuszczała mnie do Ciebie nie rozumiem dla czego w końcu ja tylko i wyłącznie o Ciebie chce zadbać
-Miło z Twojej strony jednak wolałbym abyś sobie poszła Dulce może się niedługo zjawić i nie chce awantur.
-No tak w jej stanie to nie powinna się denerwować.
-W jakim stanie ?. - powiedział chłopak lekko zdziwiony.
                                                                                          ***

Miałam dziś nie wstawiać jednak są święta więc dużo miłości i radości w życiu wesołych świat :D. Rozdział taki dziwny :)


środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 19 - Przeklęta miłość

                                                                     *Dulce*
-Dzień dobry miło Panią widzieć. - powiedziała uśmiechnięta Dulce.
-Myślałam że już wystarczająco namieszałaś w życiu mojego syna, zabrałaś mu dom, pieniądze.
-Niczego mu nie zabrałam, on chciał aby ja to miała.
-Oczywiście, czy nie widziałaś przypadkiem mojego męża, kochana przyszła synowo, która chce mojego syna złapać na dziecko a on nawet nie może powiedzieć że to nie jego bo biedaczyna leży nieświadom niczego w łóżku.
-Czy to już wszystko co ma Pani do powiedzenia, bo jeśli tak to proszę opuścić tą sale.
-Nie masz prawa rozpustnico  w taki sposób się do mnie odzywać, jestem poważną dostoją kobietą.
-A ja narzeczoną Pani syna i ciężarną kobietą - uśmiechnęła się - i oczekuję od Pani szacunku.
-Jak taka osoba mogła zawrócić w głowie mojego syna - Po tych słowach Marisol wyszła z sali.
-Na czym to ja skończyłam kochanie a na imionach dzieci chodź pewnie nie byłbyś zadowolony że nasz syn nazywał by się Christopher nigdy Twoje imię ci się nie podobało no ale ty będziesz decydował, albo inaczej to będzie nasz wspólna decyzja kotku.  Jak wyzdrowiejesz to będziesz musiał zrobić coś z Poncho trzeba go nauczyć okazywać uczucia mówię ci robi się co raz to gorszy będziesz mu musiał pomóc go zmienić. - Dulce rozmawiała jeszcze chwile z Christopherem po czym zasnęła delikatnie opierając się o niego.


-Ile można Cię szukać, nawet nie mogę spokojnie wejść do sali syna.
-Możesz nie krzyczeć jesteśmy w szpitalu.
-Już nic nie mogę ci powiedzieć, tam ta kretynka siedzi u Christophera i jest dla mnie nie miła a ja chciałam tylko spędzić z synem trochę czasu.
-Ona była nie miła a ty za to jesteś święta pewnie jej coś powiedziałaś.
-No tak oczywiście wszystko moja wina .
-Nie rób scen Marisol, ugryź się w język , zaraz zabieram stąd Dule ona nie może spędzać dużo czasu w szpitalu są tu zarazki mogą jej zaszkodzić i będziesz mogła posiedzieć u swojego syna.
-Jej jak ty o nią dbasz, może was coś łączy ?.
-Czy ty sobie żartujesz, Marisol opiekuje się naszą przyszłą synową a ty podejrzewasz mnie o romans z tą biedną dziewczyną. - Ich interesującą konwersacje przerwała pielęgniarka
-Przepraszam, Pan jest ojcem pacjenta Christophera Uckermanna ?.
-Tak o co chodzi ?. - spytał zdziwiony.
-Ta urocza dziewczyna co do niego przychodzi zasnęła nie chciałam jej budzić jednak nie powinna...
-Ja zaraz tam przyjdę i zabiorę ją dobrze proszę się tym nie przejmować.
-Widzisz ta prostaczka nie umie się zachować nawet w szpitalu. - szepnęła z wielkim uśmiechem mężowi do ucha. Już po chwili obydwoje znaleźli się w sali syna. - To ja sobie usiądę kochanie a ty zrób coś z tym czymś.
-Zamknij się wreszcie, daj jej spokój.
-D-u-l... -słychać cichy szept- D-u-l-u-ś - Marisol podniosła swoje wielkie dupsko i otworzyła buzię ze zdziwienia, Diego patrzył na wszystko również z otwartą buzią. Dulce zaczęła delikatnie podnosić głową do góry. - C-z-cz-uuu-jjj-ee cie j-e-s-t-eee-ś b-lii-ss-ko...
-Cii, nic  nie mów jestem blisko zaraz zawołam lekarza.
-Ccc-ooo
-Cii, będę cały czas przy Tobie. - Rodzice Christophera stali jak wryci, dziewczyna szybko pobiegła po lekarza, który szybko się zjawił.
-Proszę o wyjście wszystkich muszę go zbadać nie będzie to trwało długo.
-D-u-ll---c-e....
-Czy ja mogę zostać on potrzebuje mojej obecności.
-W badaniu, nie może Pani uczestniczyć proszę wyjść, on poradzi sobie jest silnym chłopakiem
30 minut później 
-Dulce nie denerwuj się tak...
-Już tyle czasu...
-Przestań wieśniaczko zamknij się bo mnie stresujesz.
-Nie odzywaj się tak do niej Marisol.
-Dzięki mnie obudził się Pani syn więc trochę szacunku.
-Szacunek to możesz sobie wsadzić w dupe...
-Marisol ! - krzyknął Diego.
-Przepraszam że przeszkadzam w tej rozmowie jednak Christopher prosił o rozmowę z Panią Dulce tylko proszę rozmawiać spokojni i proszę Pana Diego do gabinetu.
-A ja ?.
-Przepraszam a kim Pani jest, nigdy nie widziałem - Dulce dyskretnie się uśmiechnęła
-To moja żona lepiej będzie jak pójdzie z nami.
-Czy ja mogę już wejść ?.
-Tak proszę.

-Jesteś. - mówił cicho i zacinał się.
-Ci nic nie mów jestem przy Tobie.
-Cały czas byłaś tu, ja czułem Cię Dulce...
-Cii, cały czas będę.
-Jesteś taka śliczna ja przepraszam nie chciałam aby tak to wszystko wyszło, myślałem że ten dzień będzie dla nas szczęśliwy a jak zawsze wszystko spierdoliłem.
-Nie mów nic musisz teraz nabrać siły  - mocno wtuliła się w niego a on przestał się już  odzywać.

-Nie rozumiem. - powiedział Diego
-Christopher będzie potrzebował teraz ciszy i spokoju.
-Czyli najlepiej  będzie gdy zabierzemy go do nas- powiedziała Marisol
-Nie sądzę on ma swój dom - Diego krótko zwięźle i na temat zaczął mówić i patrzył groźnym wzrokiem na żonę
-Jak na razie nie myślę nawet o przeniesieniu Christophera, musimy zrobić badania, jeśli wyniki będą dobre rozpoczniemy rehabilitację
-Jeśli wszystko będzie dobrze ile ona będzie trwała ?.
-Pół roku, rok może dłużej zależy od motywacji Christophera....

                                                                            ***