*To nie tak*
- To nie tak jak myślisz - Christopher szybko rzucił Andre z kolan.
-Coś wpadło mu do oka kochaniutka i chciałam wyciągnąć. - mówiła z uśmiechem na twarzy Andrea.-I tak wyszło że usiadłam na kolanach Christophera.
-Ciekawe jest to co mówisz wiesz, a teraz posprzątaj zakupy, które mi wypadły a ja porozmawiam z narzeczonym. - Jak powiedziała tak zrobiła wzięła Christophera za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju.
-Co się stało że przyjechałeś ?, nie boisz się że Ci samochód ukradną - zaczęła się śmiać.
-Możesz przestać, chciałem pogadać a tama od razu się na mnie rzuciła.
-Później porozmawiamy o tym co widziałam przed chwilą, jednak interesuje mnie to po jaką cholerę przyjechałeś ?. zdenerwowała się już.
-Jej nie musisz być taka, chciałem przerosić okej ?, wiem że w tedy źle się zachowałem i nie powinno to tak wyglądać jest mi głupio z tego powodu, nerwy mnie poniosły jak nigdy. Odegrałaś się za to więc jesteśmy kwita.
-Poncho był u Ciebie prawda ?. - spytała obojętnie.
-Tak, był jednak to nie ma nic wspólnego z tym.
-Właśnie że ma, Christopher sam byś nie przyszedł i nie przeprosił za to że mnie tam zostawiłeś. Odegrałam się masz racje, tylko nie sprawiło mi to przyjemności. Wiem jak bardzo ważny jest dla Ciebie samochód od zawsze auta były twoją pasją i inspiracją. Jednak nigdy nie sądziłam że zostawisz mnie na środku pustkowia i nawet nie wrócisz po mnie dzień po zaręczynach co ja mówię kilka godzin po zaręczynach.
-Jej to nie tak Dulce, możesz mnie zrozumieć ja jestem tylko i wyłącznie człowiekiem. Też mam swoją cierpliwość co ja mam robić moja matka od kilku dobrych lat co nie pojawię się w domu wysłuchuje jaki to ja jestem okropny, jak mogę z Tobą być nawet nie usłyszę dobrego słowa. Ty jesteś o mnie zazdrosna, a nie masz o co bo nigdy nikogo nie kochałem tak bardzo mocno jak Ciebie wiesz ?, nigdy w życiu nie myślałem że poznam tak cudowną osobę jak ty, dałaś mi siłę by walczyć o samego siebie.
-Nie mam o co być zazdrosna ?, wytłumacz mi co robiłeś z Andreą w kuchni - tego się trochę obawiał, bardziej reakcji Dulce na prawdę.
-Gdy przyszedłem tu to Cię nie było tak powiedziała Andrea i zaczęła się do mnie przystawiać i w tedy ty przyszłaś.
-Przeszkodziłam wam?. Może wyjdę abyście mogli dokończyć to co zaczęliście.
-Dlaczego taka jesteś mój błąd jednak wiesz że nie poleciałbym na to coś.
-A może jednak?, czy ty pewno mnie nie zdradziłeś ?.
-Dulce czyś ty oszalała ?
-Wiesz jak bardzo Cię kocham, jestem zazdrosna, mam dość obelg ze strony twojej mamy.
-Przepraszam rozumiem Cię.
-Christopher chce aby nasza miłość wygrała wszystko, aby żadna przeszkoda nic nie sprawiło nam kłopotów. - łzy zaczęły lecieć jej z oczu.
-Maleńka mimo wszystko będę z Tobą, nie ważne co by się działo wiem że uczucie do Ciebie będzie wieczne.
-Wieczne, nie wieczne Christopher teraz mówię zupełnie poważnie mam dość tego wszystkiego rozumiesz dość.
-Dobrze, weźmiemy ślub wszystko się zmieni uwierz mi będzie inaczej, jak w bajce.
-Bajki nie istnieją kotku. - W tym momencie Christopher przytulił Dulce, zatracili się w swoich ramionach. Po dłuższej chwili Christopher ponowił rozmowę.
-Dulce, widzisz wpadłam na genialny pomysł
-Słucham - odsunęła się od niego aby skupić się na tym co mówi
-Nie wiem jak to powiedzieć, bo pamiętasz naszą ostatnią rozmowę o dzieciach, pracy ?.
-No pamiętamy- była zdziwiona że Chris wraca do tego.
-Więc chciałbym ci coś zaproponować - Dulce zrobiła krzywą minę, czyżby miałby być to koniec. Jednak nie mogli dokończyć tej rozmowy.
-Chris, przepraszam że przeszkadzam jednak może napiłbyś się soku, herbaty, wody ?. - do pokoju wpadła Andrea.
-Wiesz co kochaniutka, jakby chciał się czegoś napić to by poprosił jednak mogłabyś nam nie przeszkadzać, po za tym jeśli chcesz wejść do tego pokoju najpierw zapukaj.
-Jej Dulce, przestań chciałam być po prostu miła Christopher jest naszym gościem powinien czuć się tu jak w domu nie uważasz ?.
-On czuje się jak w domu tylko i wyłącznie w moim łóżku - Dulce uśmiechnęła się triumfalnie
-Wiesz kochaniutka faceta przy sobie nie zatrzymasz tylko i wyłącznie przez sex.
-Masz rację Christopher musi mi zrobić dziecko ojej przecież ty na Clare złapałaś mojego brata.
-Jesteś śmieszna i jednocześnie, żałosna nie rozumiem jak tak porządny i przystojny facet może być z takim niczym jak ty. -Christopher miał zamiar się odezwać by stanąć w obronie Dulce jednak nie spodziewał się że ona poleci wprost na Andre i zacznie ją bić. Ruda jedną ręką szarpała bratową za jej druga ręka kierowała się prosto na twarz Andrei. Christopher był zszokowany, przerażony, zaskoczony patrzył na to wszystko z otwartą buzią i wielkimi oczami do czasu...
***
sobota, 28 lutego 2015
środa, 25 lutego 2015
Rozdział 10 - Przeklęta miłość
*Cisza*
Christopher nie odzywał się kilka dni do Dulce ani Anahi, rozumiał że Dulce się zemściła za to co zrobił, jednak po Anahi by się czegoś takiego nie spodziewał. Jego siostra, mała księżniczka, która zawsze mogła na niego liczyć zdradziła go. Siedział w swoim mieszkaniu i wypełniam papiery gdy niespodziewanie ktoś wszedł.
-Skąd masz klucze ?. - był dość zdziwiony.
-Dul mi dała, mówi że się do niej nie odzywasz. - Zaczął Poncho,
-To ona się nie odzywa to po co ja mam.
-No tak zapomniałem jak to z wami jest nikt pierwszy nie przeprosi, nie przyznacie się obydwoje do winy. Nic się nie zmieniliście.
-Przysłała Cię tu?, żebyś mi kazania truł.
-Wiesz, ona powiedziała to samo, jesteście dla siebie stworzeni.
-Poncho, ja na prawdę nie chciałem się w tedy tak zachować ona mnie sprowokowała bo zaczęła to swoje gadanie o tej Gertrudzie że ja coś z nią. Wyobrażasz to sobie podejrzewa mnie o romans z nią ja i romans, jestem z nią od tylu lat i coś sobie ubzdurała żałosne.
-Wiesz, że ona boi się Ciebie stracić, od kąt zaczęła z Tobą być wiele osób się od niej odwróciło pamiętasz, wszyscy myśleli że jest z Tobą tylko i wyłącznie dla pieniędzy.
-Mam dobrą pamięć przez pierwszy rok nie było kolorowo nie mogliśmy jej puścić samej do szkoły bo Gertruda wszystkich przeciwstawiła.
-Właśnie i znowu się pojawiła to pomyśl jak się poczuła Dulce ?, boi się Cie stracić. Myśli że skoro znowu się pojawiła
-Zniszczy wszystko, Poncho ja rozumiem ona boi się ale ja jej przecież nigdy bym nie zdradził.
-Daj jej trochę czasu, jednak trochę z nią rozmawiałam i dowiedziałem się że nie chcesz aby pracowała.
-To, nie tak chciałem aby poświęciła się rodzinnie jednak ten problem już rozwiązałem.
-Jak to ?
-Wiesz, tam gdzie kupiłem dom jest dużo pustych miejsc, kilka sklepów i parę domów.
-Stary kupiłem dom na przeciwko ciebie
-Coooo
-No później Ci opowiem, mów o swoim planie
-No a więc obok domu, który wybudowałem przed wczoraj kupiłem ziemie postanowiłem wybudować tam firmę i zapewnić jej gabinet co o tym myślisz ?
-Chcesz założyć własną firmę?.
-Od zawsze o tym marzyłem, stanąć na własne nogi.
-No a co na to Twój tata ?, przecież pomagał Ci przez tyle czasu.
-Nie wiem, jeszcze Poncho to tylko pomysł no chce aby dla Dulce było jak najlepiej ona musi być szczęśliwa.
-Bardzo ją kochasz prawda ?.
-Jest dla mnie wszystkim.
-Stary, nigdy nie pomyślałbym że ona jest dla Ciebie wszystkim, chciałbym się kiedyś tak zakochać.
-Ja mam dla Ciebie kandydatkę. -Christopher zaczął się śmiać.
-No niby kogo ?. - patrzył ze zdziwieniem
-Moja siostrzyczka śliniła się na twój widok wiesz w sumie śmiesznie by było jakbyś tak zaczął z nią kręcić.
-Wydaje mi się czy głupiejesz jak nie widzisz się z Dulce ?.
-To nie jest śmieszne, stary Anahi ślini się na twój widok a Tobie też się podoba.
-Owszem Any jest atrakcyjna jednak troszkę za młoda - Poncho zaczął dziwnie patrzeć na Christophera, nie po prosto Poncho się zawstydził tego że jego najlepszy przyjaciel tak szybko do rozpracował.
-Lepszej nie znajdziesz, uwierz mi jest idealna dla Ciebie no może oprócz wieku, jednak ...
-Muszę już spadać, odezwij się do Dulce, potrzebujecie siebie nawzajem, siema - Poncho chciał szybko zakończyć temat dlatego wyszedł.
-Co jest mała, ostatnio żyjesz tylko pracą? - Christian był smutny nie wiedział co się dzieje ze swoją ukochaną siostrą
-Wiem, mam małe problemy z Christopherem jednak myślę że niedługo wróci wszystko do normy.
-Chciałbym Ci jakoś pomóc. - Przytulił mocno swoją siostrę. - Jakie plany na dziś ?.
-Zbieram się na zakupy mamy pustą lodówkę a muszę jakoś was wykarmić, bo Andrea wyszła z koleżankami.
-Daj spokój, chodź podwiozę Cię do tego sklepu bo sam muszę zbierać się do warsztatu.
Andrea gdy wróciła do domu była strasznie zmęczona, kosmetyczka, fryzjer, solarium a najgorsze że musiała dziecko z przedszkola odebrać. Nie znosiła tam chodzić nie dość że mieszka w biednej dzielnicy to jej córka uczęszcza tam do przedszkola i musi się pokazywać. Mimo to że pochodzi z małej wsi, zawsze marzyła o milionerze, jednak wpadła z Christianem nie była to jej miłość ale wiedziała że później nie będzie jej nikt chciał. Jak wróciła do domu kazała córce iść się bawić a sama usiadła przed komputerem szukając nowości w sklepach internetowych. Jednak jej ważne zajęcie przerwał dzwonek do drzwi leniwie wstała i z łaską poszła je o tworzy, nie spodziewała się takiego gościa.
-Jest Dulce ?.
-Może jakieś cześć, wyglądasz ślicznie Andrea coś takiego ?.
-Nie przyszedłem tu po to aby Cię komplementować tylko do mojej narzeczonej.
-Jej, jaki poważny, napijesz się czegoś ?. - chciała jakoś zagadać jednak jej to nie wychodziło.
-Nie dziękuje, czy jest Dulce ? - ponowie zadał pytanie.
-Nie ale jestem ja. - skierowała Christophera na krzesło i usiadła mu na kolanach nie spodziewała się że w takim momencie wróci ona.
-Co tu się dzieje ? - krzyknęła wściekła Dulce, opuszczając zakupy.
***
Christopher nie odzywał się kilka dni do Dulce ani Anahi, rozumiał że Dulce się zemściła za to co zrobił, jednak po Anahi by się czegoś takiego nie spodziewał. Jego siostra, mała księżniczka, która zawsze mogła na niego liczyć zdradziła go. Siedział w swoim mieszkaniu i wypełniam papiery gdy niespodziewanie ktoś wszedł.
-Skąd masz klucze ?. - był dość zdziwiony.
-Dul mi dała, mówi że się do niej nie odzywasz. - Zaczął Poncho,
-To ona się nie odzywa to po co ja mam.
-No tak zapomniałem jak to z wami jest nikt pierwszy nie przeprosi, nie przyznacie się obydwoje do winy. Nic się nie zmieniliście.
-Przysłała Cię tu?, żebyś mi kazania truł.
-Wiesz, ona powiedziała to samo, jesteście dla siebie stworzeni.
-Poncho, ja na prawdę nie chciałem się w tedy tak zachować ona mnie sprowokowała bo zaczęła to swoje gadanie o tej Gertrudzie że ja coś z nią. Wyobrażasz to sobie podejrzewa mnie o romans z nią ja i romans, jestem z nią od tylu lat i coś sobie ubzdurała żałosne.
-Wiesz, że ona boi się Ciebie stracić, od kąt zaczęła z Tobą być wiele osób się od niej odwróciło pamiętasz, wszyscy myśleli że jest z Tobą tylko i wyłącznie dla pieniędzy.
-Mam dobrą pamięć przez pierwszy rok nie było kolorowo nie mogliśmy jej puścić samej do szkoły bo Gertruda wszystkich przeciwstawiła.
-Właśnie i znowu się pojawiła to pomyśl jak się poczuła Dulce ?, boi się Cie stracić. Myśli że skoro znowu się pojawiła
-Zniszczy wszystko, Poncho ja rozumiem ona boi się ale ja jej przecież nigdy bym nie zdradził.
-Daj jej trochę czasu, jednak trochę z nią rozmawiałam i dowiedziałem się że nie chcesz aby pracowała.
-To, nie tak chciałem aby poświęciła się rodzinnie jednak ten problem już rozwiązałem.
-Jak to ?
-Wiesz, tam gdzie kupiłem dom jest dużo pustych miejsc, kilka sklepów i parę domów.
-Stary kupiłem dom na przeciwko ciebie
-Coooo
-No później Ci opowiem, mów o swoim planie
-No a więc obok domu, który wybudowałem przed wczoraj kupiłem ziemie postanowiłem wybudować tam firmę i zapewnić jej gabinet co o tym myślisz ?
-Chcesz założyć własną firmę?.
-Od zawsze o tym marzyłem, stanąć na własne nogi.
-No a co na to Twój tata ?, przecież pomagał Ci przez tyle czasu.
-Nie wiem, jeszcze Poncho to tylko pomysł no chce aby dla Dulce było jak najlepiej ona musi być szczęśliwa.
-Bardzo ją kochasz prawda ?.
-Jest dla mnie wszystkim.
-Stary, nigdy nie pomyślałbym że ona jest dla Ciebie wszystkim, chciałbym się kiedyś tak zakochać.
-Ja mam dla Ciebie kandydatkę. -Christopher zaczął się śmiać.
-No niby kogo ?. - patrzył ze zdziwieniem
-Moja siostrzyczka śliniła się na twój widok wiesz w sumie śmiesznie by było jakbyś tak zaczął z nią kręcić.
-Wydaje mi się czy głupiejesz jak nie widzisz się z Dulce ?.
-To nie jest śmieszne, stary Anahi ślini się na twój widok a Tobie też się podoba.
-Owszem Any jest atrakcyjna jednak troszkę za młoda - Poncho zaczął dziwnie patrzeć na Christophera, nie po prosto Poncho się zawstydził tego że jego najlepszy przyjaciel tak szybko do rozpracował.
-Lepszej nie znajdziesz, uwierz mi jest idealna dla Ciebie no może oprócz wieku, jednak ...
-Muszę już spadać, odezwij się do Dulce, potrzebujecie siebie nawzajem, siema - Poncho chciał szybko zakończyć temat dlatego wyszedł.
-Co jest mała, ostatnio żyjesz tylko pracą? - Christian był smutny nie wiedział co się dzieje ze swoją ukochaną siostrą
-Wiem, mam małe problemy z Christopherem jednak myślę że niedługo wróci wszystko do normy.
-Chciałbym Ci jakoś pomóc. - Przytulił mocno swoją siostrę. - Jakie plany na dziś ?.
-Zbieram się na zakupy mamy pustą lodówkę a muszę jakoś was wykarmić, bo Andrea wyszła z koleżankami.
-Daj spokój, chodź podwiozę Cię do tego sklepu bo sam muszę zbierać się do warsztatu.
Andrea gdy wróciła do domu była strasznie zmęczona, kosmetyczka, fryzjer, solarium a najgorsze że musiała dziecko z przedszkola odebrać. Nie znosiła tam chodzić nie dość że mieszka w biednej dzielnicy to jej córka uczęszcza tam do przedszkola i musi się pokazywać. Mimo to że pochodzi z małej wsi, zawsze marzyła o milionerze, jednak wpadła z Christianem nie była to jej miłość ale wiedziała że później nie będzie jej nikt chciał. Jak wróciła do domu kazała córce iść się bawić a sama usiadła przed komputerem szukając nowości w sklepach internetowych. Jednak jej ważne zajęcie przerwał dzwonek do drzwi leniwie wstała i z łaską poszła je o tworzy, nie spodziewała się takiego gościa.
-Jest Dulce ?.
-Może jakieś cześć, wyglądasz ślicznie Andrea coś takiego ?.
-Nie przyszedłem tu po to aby Cię komplementować tylko do mojej narzeczonej.
-Jej, jaki poważny, napijesz się czegoś ?. - chciała jakoś zagadać jednak jej to nie wychodziło.
-Nie dziękuje, czy jest Dulce ? - ponowie zadał pytanie.
-Nie ale jestem ja. - skierowała Christophera na krzesło i usiadła mu na kolanach nie spodziewała się że w takim momencie wróci ona.
-Co tu się dzieje ? - krzyknęła wściekła Dulce, opuszczając zakupy.
***
niedziela, 22 lutego 2015
Rozdział 9 - Przeklęta miłość
*Moje BMW*
Dulce, chodziła między uliczkami poszukując Anahi, znała swoją dzielnicę bardzo dobrze w końcu się tu wychowała. Widziała że nastolatka może się zgubić, po chwili poszukiwań, znalazła ją na murze.
-Mogę się dosiąść ?. - spytała niepewnie.
-Idź, nie chce żebyś ze mną rozmawiała poradzę sobie sama. - mówiła zapłakana.
-Czekaj Anahi, wiem że nigdy nie będziemy przyjaciółkami ale też byłam w takiej sytuacji jak ty.
-Jestem inna od Ciebie, pochodzę z bogatej rodziny, nie możemy mieć takich samych problemów różnimy się.
-Tak, masz rację różnimy się, ty jesteś blondynką, ja ruda, ty masz wszystko, a ja nie mam nic. Jednak obydwie mamy starszych braci. A mój Christian 6 lat temu brał ślub z tą paskudą Andreą, nigdy jej nie polubiłam i nie polubię, powiem Ci w sekrecie że nawet że wydaje mi się iż ona nie kocha mojego brata, jest z nim tylko i wyłącznie ze względu na dziecko jednak to mogą być to tylko moje przypuszczenia.
-A ty kochasz, Christophera ?.
-Bardzo, jestem w nim zakochana do szaleństwa, nie chce Ci go odbierać, zawsze będziesz mogła liczyć na niego a jeśli będziesz chciała to też na mnie. - objęła ją.
-Mogę Ci zadać nie dyskretne pytanie ?.
-Słucham ?.
-Wiesz, dlaczego Chris zabrał mnie na kolację do twojej rodziny?, nigdy tego nie robił.
-Chciał się na mnie zemścić, wiesz on dziś zostawił mnie na środku drogi.
-Też mi tak kiedyś zrobił, jak byłam mała to poszliśmy na plac zabaw i zapomniał o mnie, dobrze że Poncho przechodził i odprowadził mnie do domu.
-Widzisz a mnie odwiózł do domu, jednak i tak nie wybaczę tego mu.
-Ja mu to do dziś wypominam jednak wiesz mam pomysł jak możesz się na nim zemścić tylko oczywiście ja nie brałam w tym udziału.
-Czyli między nami zgoda tak ?. - uśmiechnęła się Dulce.
-Zgoda, ale pierwszy i ostatni raz pomagam Ci w zemście na moim braciszku. - Zaczęły wykonywać plan blondynki. Po 30 minutach wróciły do mieszkania.
-Chciałam przeprosić za moje zachowanie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy jednak wszystko z Dulce sobie wytłumaczyłyśmy.
-Cieszę się, to może osłodźmy sobie te chwile, z tego co wiem to mamy pyszny tort. - z uśmiechem powiedział Daniel.
-To siadajcie a ja skoczę na chwilę do samochodu bo mam świetne wino. - Tak jak szybko wyszedł, tak samo szybko wrócił. - Ukradli mój samochód - zaczął krzyczeć jak szalony - Moje BMW - upadł na kolana i zaczął płakać
-Ukradli Ci samochód braciszku ?. - powiedziała zasmucona Any.
-Tak, dałem temu Ivo co zawsze kilka peso jednak dzieciak zniknął a zawsze stał przy aucie i nie ma mojego kochanego czarnego.
-Ej, skarbie uspokój.
-Zadzwoń, na policje - Christian uważał że to najlepszy pomysł, jednak cała tą sytuację i rozpacz Christophera przerwał śmiech Poncho, który patrzył na łzy przyjaciela oraz Dulce, która powstrzymywała się od śmiechu.
-Ucker, Ucker, Ucker od czego by tu zacząć, może tak strasznie mi Cię żal jednak twoja siostra z narzeczoną mają wspaniałe poczucie humoru.
-Co, możesz przestać ?.
-Stary, one ci zrobiły dowcip jestem pewnie że Dulce zemściła się na Tobie za to co zrobiłeś popołudniu a Anahi za plac zabaw czyż nie tak ?.
-Nie mogłeś, poczekać przynajmniej jeszcze 5 minut widziałeś jak biedak płakał ?. - Dulce nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
-Dzień pełen niespodzianek - powiedział Daniel.
***
Krótki ale jest, kolejny środa czwartek :)
Dulce, chodziła między uliczkami poszukując Anahi, znała swoją dzielnicę bardzo dobrze w końcu się tu wychowała. Widziała że nastolatka może się zgubić, po chwili poszukiwań, znalazła ją na murze.
-Mogę się dosiąść ?. - spytała niepewnie.
-Idź, nie chce żebyś ze mną rozmawiała poradzę sobie sama. - mówiła zapłakana.
-Czekaj Anahi, wiem że nigdy nie będziemy przyjaciółkami ale też byłam w takiej sytuacji jak ty.
-Jestem inna od Ciebie, pochodzę z bogatej rodziny, nie możemy mieć takich samych problemów różnimy się.
-Tak, masz rację różnimy się, ty jesteś blondynką, ja ruda, ty masz wszystko, a ja nie mam nic. Jednak obydwie mamy starszych braci. A mój Christian 6 lat temu brał ślub z tą paskudą Andreą, nigdy jej nie polubiłam i nie polubię, powiem Ci w sekrecie że nawet że wydaje mi się iż ona nie kocha mojego brata, jest z nim tylko i wyłącznie ze względu na dziecko jednak to mogą być to tylko moje przypuszczenia.
-A ty kochasz, Christophera ?.
-Bardzo, jestem w nim zakochana do szaleństwa, nie chce Ci go odbierać, zawsze będziesz mogła liczyć na niego a jeśli będziesz chciała to też na mnie. - objęła ją.
-Mogę Ci zadać nie dyskretne pytanie ?.
-Słucham ?.
-Wiesz, dlaczego Chris zabrał mnie na kolację do twojej rodziny?, nigdy tego nie robił.
-Chciał się na mnie zemścić, wiesz on dziś zostawił mnie na środku drogi.
-Też mi tak kiedyś zrobił, jak byłam mała to poszliśmy na plac zabaw i zapomniał o mnie, dobrze że Poncho przechodził i odprowadził mnie do domu.
-Widzisz a mnie odwiózł do domu, jednak i tak nie wybaczę tego mu.
-Ja mu to do dziś wypominam jednak wiesz mam pomysł jak możesz się na nim zemścić tylko oczywiście ja nie brałam w tym udziału.
-Czyli między nami zgoda tak ?. - uśmiechnęła się Dulce.
-Zgoda, ale pierwszy i ostatni raz pomagam Ci w zemście na moim braciszku. - Zaczęły wykonywać plan blondynki. Po 30 minutach wróciły do mieszkania.
-Chciałam przeprosić za moje zachowanie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy jednak wszystko z Dulce sobie wytłumaczyłyśmy.
-Cieszę się, to może osłodźmy sobie te chwile, z tego co wiem to mamy pyszny tort. - z uśmiechem powiedział Daniel.
-To siadajcie a ja skoczę na chwilę do samochodu bo mam świetne wino. - Tak jak szybko wyszedł, tak samo szybko wrócił. - Ukradli mój samochód - zaczął krzyczeć jak szalony - Moje BMW - upadł na kolana i zaczął płakać
-Ukradli Ci samochód braciszku ?. - powiedziała zasmucona Any.
-Tak, dałem temu Ivo co zawsze kilka peso jednak dzieciak zniknął a zawsze stał przy aucie i nie ma mojego kochanego czarnego.
-Ej, skarbie uspokój.
-Zadzwoń, na policje - Christian uważał że to najlepszy pomysł, jednak cała tą sytuację i rozpacz Christophera przerwał śmiech Poncho, który patrzył na łzy przyjaciela oraz Dulce, która powstrzymywała się od śmiechu.
-Ucker, Ucker, Ucker od czego by tu zacząć, może tak strasznie mi Cię żal jednak twoja siostra z narzeczoną mają wspaniałe poczucie humoru.
-Co, możesz przestać ?.
-Stary, one ci zrobiły dowcip jestem pewnie że Dulce zemściła się na Tobie za to co zrobiłeś popołudniu a Anahi za plac zabaw czyż nie tak ?.
-Nie mogłeś, poczekać przynajmniej jeszcze 5 minut widziałeś jak biedak płakał ?. - Dulce nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
-Dzień pełen niespodzianek - powiedział Daniel.
***
Krótki ale jest, kolejny środa czwartek :)
piątek, 20 lutego 2015
Rozdział 8 - Przeklęta miłość
*Ej, nie było tak źle*
-Stęskniłem się za Tobą. - zaczął Poncho.
-Skąd ty się tu wziąłeś, czemu nie zadzwoniłeś że wróciłeś ?. -Christopher zaczął zadawać pytania.
-Dulce mnie zaprosiła. - Christopher spojrzał na swoją ukochaną ze łzami w oczach Poncho nie był dla niego tylko przyjacielem, był bratem powiernikiem, znali się od dziecka i zawsze mogli sobie ufać. Gdy wyjechał Christopher przeżył lekkie załamanie, zresztą Poncho też żałował że zostawił w kraju wszystko co kocha.
-Może już dość tych ckliwych scen bo robię się zazdrosna. - Zaczęła się śmiać.
-No tak masz racje Duli, zapomnieliśmy jeszcze Ciebie zgnieść w naszym uścisku.
-Mam już więcej siły niż wcześniej.
-My też - po czym chłopcy zaczęli przybliżać się do Dulce, dziewczyna została uratowana przez swojego brata, który wszedł do domu.
-Wybaczcie za spóźnienie, dajcie mi 5 minut i jesteśmy gotowi prawda Clara ?.
-Tak, cześć wujku, dawno Cię u nas nie było stęskniłam się bardzo za Tobą. - Anahi nie była zadowolona z tego co słyszy od małej dziewczynki. Jednak bardziej zainteresowana była przyjacielem brata, który nie zwracał na nią uwagi. Pamiętała go dość dobrze od zawsze się jej podobał, gdy wychodziła gdzieś z Christopherem Poncho opiekował się nią jak jej straszy brat. Jednak ona nie patrzyła tak na niego, marzyła że to on kiedyś może być jej księciem z bajki.
-Ja ci wszystkich przedstawię, bo tak Pana Daniela, Christiana znasz, ta mała dziewczynka to córka Christiana i Andrei.
-Miło mi bardzo, poznać Cię Andreo. -uśmiechnął się i pocałował kobietę szarmancko w rękę.
-A co najważniejsze poznajesz tą księżniczkę ?.
-Nie no to nie możliwe, mała księżniczka Anahi, gdzie twoja różowa, korona ?.
-Teraz wolę złote, jednak różową nadal trzymam w pokoju. - podszedł do niej i mocno przytulił.
-Christopher, oczywiste jak nic twoja siostra wypiękniała.
-Głąbie ona dorosła ma 18 lat, po za tym wiesz nie dziwie się że jest taka piękna skoro ma tak przystojnego brata.
-No z pewność jednak wiesz twoja uroda już zniknęła bo jesteś stary głupcze. A dawno nie spotkałem tak pięknej istoty jak Anahi. - Dziewczyna zaczerwieniła sie. Usiedli do stołu salon nie był za duży, brakowało miejsca dla Clary, która szybko sobie poradziła siadając na kolanach Christophera. Andrea była z tego bardzo zadowolona od zawsze on się jej podobał więc może dzięki dziecku zaciągnie go do łóżka.
-Czemu wcześniej o Tobie nic nie słyszałam Poncho ?.
-Jak widać moi przyjaciele uznali że nie ma się czym chwalić.
-Nie było kiedy - powiedziała Dulce popijając sok nie znosiła kuchni bratowej dlatego każdy kęs musiała popić
-Chcielibyśmy wam coś powiedzieć - wtrącił się Christopher
-Ja chyba wiem co - zaczął się śmiać Poncho
-cicho bądź, a więc ja i Dulce od wczoraj jesteśmy zaręczeni.
-Co - krzyknęła wściekła Anahi. - Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś, mówiłeś że ja zawsze będę w twoim sercu, nie chce aby ktoś inny by blisko Ciebie braciszku - wybiegła z mieszkania Dulce, która dopiero teraz uświadomiła sobie jak wiele znaczy dla Any jej brat, kocha go i boi się że ktoś jej go po prostu odbierze.
-Chyba nie wyszło tak jak chcieliście prawda ?. - zaczął Daniel.
-Ej, nie było tak źle, Anahi musi się z tym oswoić, uwierz mi, gdy ja zaręczyłem się z Andreą, Dulce też nie była zadowolona. Uciekła w tedy do Ciebie i Poncha pamiętasz ?.
-To prawda, jednak mogłem bardziej przygotować Any jest strasznie delikatna.
-Ej, bracie Duli z nią pogada i po sprawie, Anahi musi zrozumieć że czas dorosnąć. -Christopher był bardzo zdenerwowany wiedział że rozmowa ukochanej z siostrą może skończyć się źle lub dobrze.
***
-Stęskniłem się za Tobą. - zaczął Poncho.
-Skąd ty się tu wziąłeś, czemu nie zadzwoniłeś że wróciłeś ?. -Christopher zaczął zadawać pytania.
-Dulce mnie zaprosiła. - Christopher spojrzał na swoją ukochaną ze łzami w oczach Poncho nie był dla niego tylko przyjacielem, był bratem powiernikiem, znali się od dziecka i zawsze mogli sobie ufać. Gdy wyjechał Christopher przeżył lekkie załamanie, zresztą Poncho też żałował że zostawił w kraju wszystko co kocha.
-Może już dość tych ckliwych scen bo robię się zazdrosna. - Zaczęła się śmiać.
-No tak masz racje Duli, zapomnieliśmy jeszcze Ciebie zgnieść w naszym uścisku.
-Mam już więcej siły niż wcześniej.
-My też - po czym chłopcy zaczęli przybliżać się do Dulce, dziewczyna została uratowana przez swojego brata, który wszedł do domu.
-Wybaczcie za spóźnienie, dajcie mi 5 minut i jesteśmy gotowi prawda Clara ?.
-Tak, cześć wujku, dawno Cię u nas nie było stęskniłam się bardzo za Tobą. - Anahi nie była zadowolona z tego co słyszy od małej dziewczynki. Jednak bardziej zainteresowana była przyjacielem brata, który nie zwracał na nią uwagi. Pamiętała go dość dobrze od zawsze się jej podobał, gdy wychodziła gdzieś z Christopherem Poncho opiekował się nią jak jej straszy brat. Jednak ona nie patrzyła tak na niego, marzyła że to on kiedyś może być jej księciem z bajki.
-Ja ci wszystkich przedstawię, bo tak Pana Daniela, Christiana znasz, ta mała dziewczynka to córka Christiana i Andrei.
-Miło mi bardzo, poznać Cię Andreo. -uśmiechnął się i pocałował kobietę szarmancko w rękę.
-A co najważniejsze poznajesz tą księżniczkę ?.
-Nie no to nie możliwe, mała księżniczka Anahi, gdzie twoja różowa, korona ?.
-Teraz wolę złote, jednak różową nadal trzymam w pokoju. - podszedł do niej i mocno przytulił.
-Christopher, oczywiste jak nic twoja siostra wypiękniała.
-Głąbie ona dorosła ma 18 lat, po za tym wiesz nie dziwie się że jest taka piękna skoro ma tak przystojnego brata.
-No z pewność jednak wiesz twoja uroda już zniknęła bo jesteś stary głupcze. A dawno nie spotkałem tak pięknej istoty jak Anahi. - Dziewczyna zaczerwieniła sie. Usiedli do stołu salon nie był za duży, brakowało miejsca dla Clary, która szybko sobie poradziła siadając na kolanach Christophera. Andrea była z tego bardzo zadowolona od zawsze on się jej podobał więc może dzięki dziecku zaciągnie go do łóżka.
-Czemu wcześniej o Tobie nic nie słyszałam Poncho ?.
-Jak widać moi przyjaciele uznali że nie ma się czym chwalić.
-Nie było kiedy - powiedziała Dulce popijając sok nie znosiła kuchni bratowej dlatego każdy kęs musiała popić
-Chcielibyśmy wam coś powiedzieć - wtrącił się Christopher
-Ja chyba wiem co - zaczął się śmiać Poncho
-cicho bądź, a więc ja i Dulce od wczoraj jesteśmy zaręczeni.
-Co - krzyknęła wściekła Anahi. - Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś, mówiłeś że ja zawsze będę w twoim sercu, nie chce aby ktoś inny by blisko Ciebie braciszku - wybiegła z mieszkania Dulce, która dopiero teraz uświadomiła sobie jak wiele znaczy dla Any jej brat, kocha go i boi się że ktoś jej go po prostu odbierze.
-Chyba nie wyszło tak jak chcieliście prawda ?. - zaczął Daniel.
-Ej, nie było tak źle, Anahi musi się z tym oswoić, uwierz mi, gdy ja zaręczyłem się z Andreą, Dulce też nie była zadowolona. Uciekła w tedy do Ciebie i Poncha pamiętasz ?.
-To prawda, jednak mogłem bardziej przygotować Any jest strasznie delikatna.
-Ej, bracie Duli z nią pogada i po sprawie, Anahi musi zrozumieć że czas dorosnąć. -Christopher był bardzo zdenerwowany wiedział że rozmowa ukochanej z siostrą może skończyć się źle lub dobrze.
***
wtorek, 17 lutego 2015
Rozdział 7- Przeklęta miłość
*ukochany mój*
-Poncho, nie no przepraszam jakbym wiedziała od razu że to ty na pewno nie była bym ta nie miła. Co ty tu robisz ?. - była zaskoczona jednocześnie zawstydzona tym że jej dawny znajomy zobaczył ją w takim stanie.
-Mógłbym spytać się Ciebie o to samo, kupiłem dom na przedmieściach wiesz mały ale własny, może wsiądziesz ?.
-Spadłeś mi z nieba. - uśmiechnęła się i wsiadła do jego samochodu. - Co robisz w kraju, przecież byłeś w Niemczech dostałam na święta kartkę.
-To prawda, jednak od dawna planowałem powrót do kraju jednak w zeszłym miesiącu dopiero się odważyłem.
-Dobrze Cię widzieć, nie spodziewałam się że spotkamy się w takiej chwili.
-Gdzie Cię zawieść ?, do ojca, czy może przeprowadziłaś się ?.
-Nie nadal mieszkam z tatą, Christianem jego żoną i dzieckiem. - Zaczęła opowiadać mu o tym co się wydarzyło przez lata, gdy Poncha nie było w kraju.
-Nadal jesteś z naszym boskim Uckerem ?. - zaczął się śmiać
-Owszem, jestem jego narzeczoną, planujemy ślub właśnie wracam z naszego domu.
-Na piechotę, chyba nadal macie tak mocne charaktery,
-Zabawny jesteś, no tak pokłóciliśmy się to prawda, ja wściekła wysiadłam z samochodu a on odjechał. - Wszystkie tajemnice Poncho znał jej i Christophera był ich powiernikiem.
-Widzę że się nic nie zmieniliście, tylko kto was teraz godzi, jak mnie przez tak długi czas nie było ?.
-Nie no nie było tak źle dawaliśmy radę jednak wiesz, czasem mamy gorszę dni.
-Pamiętam, zawsze mówili że jesteście idealną parą jednak ja tylko wiedziałam co się dzieje w waszym związku tak jak w tedy gdy oglądaliśmy horror co Ucker powiedział że idzie do toalety ty poszłaś do kuchni i zaczął Cię straszyć, nie zapomnę nigdy miny z którą przybiegłaś do mnie.
-Wiesz to nie ta sama sytuacja, jednak w tedy nie odzywała się do niego przez tydzień i nauczył się że mnie nie można straszyć.
-No to prawda to teraz jaka zemsta będzie ?.
-Nie będzie, Poncho już dorosłam. Jak wrócę do domu skontaktuje się z nim o ile będzie miał ochotę odebrać.
-No tak, cały Ucker on też umie się obrażać. Jesteście idealni dla siebie. - Po dość długiej jeździe dojechali na miejsce. - Dulce jak będziesz miała chwile czasu to moja wizytówka umówimy się na jakiś obiad. - Uśmiechnął się i odjechał. Wróciła do domu zła, niezadowolona udawała szczęśliwą aby ojciec nie zorientował się że coś było nie tak. Cóż mimo wszystko myślała że nikogo nie ma w domu, jednak jej ukochana bratowa udawała że sprząta w mieszkaniu.
-O kogo moje piękne oczy widzą.
-Czy ja wiem, czy one takie piękne - powiedziała pod nosem.
-O 16 przygotowuje rodzinny obiad mogłabyś pomóc, Christopher powiedział że wpadnie z Anahi jego siostra jest taka urocza, miło z jej strony że wpadnie do nas mimo że to mieszkanie wygląda jak cóż.
-Jak Ci się nie podoba, zawsze możesz wrócić na wieś do swojej mamusi, i nie niszczyłabyś swoim jadowitym charakterem nam życia.
-Wiesz, ja przynajmniej nie jestem aż taka bardzo chytra na pieniądze.
-Z pewnością dlatego nie pracujesz.- Dulce zaczęła się śmiać.
-Kiedy wyprowadzasz się do swojego bogatego chłopaka?, Clara potrzebuje mieć już pokój sama.
-Nie martw się może zostanę tu na zawsze, a jak szykujesz już tak cudowny rodzinny obiad to przygotuje jeszcze jedno dodatkowe miejsce.- Uśmiechnęła się i poszła do swojego pokoju.
Christopher nie był zadowolony z siebie jednak wiedział że z jeśli Dule jest zła najlepiej od niej uciekać mimo że zostawił ją. Pocieszający był fakt że Andrea zaprosiła go na obiad jednocześnie chce zintegrować Anahi z rodziną ukochanej. Christopher szybko się ogarnął w swoim mieszkaniu i pojechał po siostrę.
-I jak wyglądam będę pasowała do tej biedoty ?.
-Anahi proszę Cię, zachowuj się dobrze ?, chce aby była tam miła atmosfera.
-Dobrze, dobrze a jak wyglądam ?. - zmieniła szybko temat bo ważniejszy dla niej jest wygląd
-Jak zwykle cudownie, tylko po co ci ta korona na głowie, ślicznotko ?.
-Mama powiedziała żebym założyła aby pokazać swoją wyższość - nie chciała tego mówić jednak nie umiała kłamać.
-Bez niej też byś wyglądała uroczo, po za tym wiesz tam Dulce mieszka z taką małą dziewczyną ona uważa się za księżniczkę.
-Jeszcze mała jest to logiczne, jednak w twoim sercu będzie tylko jedna księżniczka nikt inny mnie nie zastąpi prawda braciszku ?. - Anahi zawsze bała się że ktoś kiedyś ukradnie jej brata, tylko na niego mogła liczyć.
-Wiesz doskonale od zawsze byłaś moją księżniczką najukochańszą siostrą nic a ni nikt tego nie zmieni.
Dulce była gotowa na rodzinny obiad, założyła zwiewną turkusową sukienkę, mimo iż nie miała ochoty, nie chciała pokazać swojemu tacie że coś jest nie tak.
-Córciu wyglądasz ślicznie.
-Dziękuję tato, mam nadzieje że nie otrujemy się tym jedzeniem - szepnęła do ojca.
-Damy radę, o Christopher chyba już jest pójdę mu otworzyć. - Daniel uwielbiał Chrisa uważał że jest idealnym kandydatem na przyszłego męża córki.
-Witaj Danielu. -Jak zawsze Christopher pokazuje się z najlepszej strony.
-Witajcie, ta ślicznotka to twoja siostra tak ?.
-Tak, nie wiem czemu przez tak długi czas nie poznała Cię, jednak mam nadzieje że polubi Ciebie i twoja rodzinę.
-No chciałabym, bo twoja mam za nami nie przepada.
-To może ja się przedstawię nazywam się Anahi Uckermann i miło mi poznać Pana rodzinę.
-Sympatyczna i słodka. - Daniel zachwycony, jest rodziną swojego przyszłego zięcia no może oprócz Marisol. Z wielkim uśmiechem przyjął ich do środka. Dulce siedziała w swoim ulubionym fotelu bawiąc się kosmykiem włosów jak małą dziewczynka.
-Dul pogadamy. - Nawet się nie przywitał od razu przeszedł do rzeczy.
-Chodź do mnie, Anahi jak masz ochotę napij się czegoś. - Zaczęli się kierować w stronę sypialni dziewczyny.
-Nadal jesteś zła ?.
-Nie zadawać głupich pytań, zostawiłeś mnie na środku drogi samą, nie myśląc co mogłoby mi się stać Chris to nie było miłe z twojej strony zawiodłam się na Tobie.
-Wiem, jednak to przez emocje, wiesz jak reagujemy na siebie, na kłótnie.
-To nic nie zmienia, kocham Cię jednak muszę się na Tobie zemścić tylko na razie nie wiem w jaki sposób.
-Możesz, zrobić wszystko co chcesz tylko ja na prawdę nie chciałem, dzwoniłem do Ciebie, wróciłem jednak już Cię nie było.
-Dulce, przyszedł twój gość, chodź już.- Zawołał Christian.
-Kogo zaprosiłaś mam być zazdrosny ?.
-Nie musisz być o mnie zazdrosny, ja mam powody do zazdrości a nie ty.
-Dobra, chodź już nie chce zaczynać tematu o Gerti. - Weszli do małej kuchnie połączonej z niewielkim salonem. -Nie no to jakiś żart, Poncho bracie co ty tu robisz, ukochany mój. - pobiegł do starego przyjaciela i mocno przytulił.
***
Dwóch cudownych przystojniaków :D. *Poncho - przyjaciel Dulce i Uckera ze szkoły. Po zakończeniu nauki wyjechał do Niemiec, pochodzi z bogatej chodź bardzo skromnej rodziny.
Rozdział wymuszony Pelasia ma bardzo słabą psychikę a ja niestety mam za dobre serce :) . No i oczywiście jest wspaniałą szantażystką :D
-Poncho, nie no przepraszam jakbym wiedziała od razu że to ty na pewno nie była bym ta nie miła. Co ty tu robisz ?. - była zaskoczona jednocześnie zawstydzona tym że jej dawny znajomy zobaczył ją w takim stanie.
-Mógłbym spytać się Ciebie o to samo, kupiłem dom na przedmieściach wiesz mały ale własny, może wsiądziesz ?.
-Spadłeś mi z nieba. - uśmiechnęła się i wsiadła do jego samochodu. - Co robisz w kraju, przecież byłeś w Niemczech dostałam na święta kartkę.
-To prawda, jednak od dawna planowałem powrót do kraju jednak w zeszłym miesiącu dopiero się odważyłem.
-Dobrze Cię widzieć, nie spodziewałam się że spotkamy się w takiej chwili.
-Gdzie Cię zawieść ?, do ojca, czy może przeprowadziłaś się ?.
-Nie nadal mieszkam z tatą, Christianem jego żoną i dzieckiem. - Zaczęła opowiadać mu o tym co się wydarzyło przez lata, gdy Poncha nie było w kraju.
-Nadal jesteś z naszym boskim Uckerem ?. - zaczął się śmiać
-Owszem, jestem jego narzeczoną, planujemy ślub właśnie wracam z naszego domu.
-Na piechotę, chyba nadal macie tak mocne charaktery,
-Zabawny jesteś, no tak pokłóciliśmy się to prawda, ja wściekła wysiadłam z samochodu a on odjechał. - Wszystkie tajemnice Poncho znał jej i Christophera był ich powiernikiem.
-Widzę że się nic nie zmieniliście, tylko kto was teraz godzi, jak mnie przez tak długi czas nie było ?.
-Nie no nie było tak źle dawaliśmy radę jednak wiesz, czasem mamy gorszę dni.
-Pamiętam, zawsze mówili że jesteście idealną parą jednak ja tylko wiedziałam co się dzieje w waszym związku tak jak w tedy gdy oglądaliśmy horror co Ucker powiedział że idzie do toalety ty poszłaś do kuchni i zaczął Cię straszyć, nie zapomnę nigdy miny z którą przybiegłaś do mnie.
-Wiesz to nie ta sama sytuacja, jednak w tedy nie odzywała się do niego przez tydzień i nauczył się że mnie nie można straszyć.
-No to prawda to teraz jaka zemsta będzie ?.
-Nie będzie, Poncho już dorosłam. Jak wrócę do domu skontaktuje się z nim o ile będzie miał ochotę odebrać.
-No tak, cały Ucker on też umie się obrażać. Jesteście idealni dla siebie. - Po dość długiej jeździe dojechali na miejsce. - Dulce jak będziesz miała chwile czasu to moja wizytówka umówimy się na jakiś obiad. - Uśmiechnął się i odjechał. Wróciła do domu zła, niezadowolona udawała szczęśliwą aby ojciec nie zorientował się że coś było nie tak. Cóż mimo wszystko myślała że nikogo nie ma w domu, jednak jej ukochana bratowa udawała że sprząta w mieszkaniu.
-O kogo moje piękne oczy widzą.
-Czy ja wiem, czy one takie piękne - powiedziała pod nosem.
-O 16 przygotowuje rodzinny obiad mogłabyś pomóc, Christopher powiedział że wpadnie z Anahi jego siostra jest taka urocza, miło z jej strony że wpadnie do nas mimo że to mieszkanie wygląda jak cóż.
-Jak Ci się nie podoba, zawsze możesz wrócić na wieś do swojej mamusi, i nie niszczyłabyś swoim jadowitym charakterem nam życia.
-Wiesz, ja przynajmniej nie jestem aż taka bardzo chytra na pieniądze.
-Z pewnością dlatego nie pracujesz.- Dulce zaczęła się śmiać.
-Kiedy wyprowadzasz się do swojego bogatego chłopaka?, Clara potrzebuje mieć już pokój sama.
-Nie martw się może zostanę tu na zawsze, a jak szykujesz już tak cudowny rodzinny obiad to przygotuje jeszcze jedno dodatkowe miejsce.- Uśmiechnęła się i poszła do swojego pokoju.
Christopher nie był zadowolony z siebie jednak wiedział że z jeśli Dule jest zła najlepiej od niej uciekać mimo że zostawił ją. Pocieszający był fakt że Andrea zaprosiła go na obiad jednocześnie chce zintegrować Anahi z rodziną ukochanej. Christopher szybko się ogarnął w swoim mieszkaniu i pojechał po siostrę.
-I jak wyglądam będę pasowała do tej biedoty ?.
-Anahi proszę Cię, zachowuj się dobrze ?, chce aby była tam miła atmosfera.
-Dobrze, dobrze a jak wyglądam ?. - zmieniła szybko temat bo ważniejszy dla niej jest wygląd
-Jak zwykle cudownie, tylko po co ci ta korona na głowie, ślicznotko ?.
-Mama powiedziała żebym założyła aby pokazać swoją wyższość - nie chciała tego mówić jednak nie umiała kłamać.
-Bez niej też byś wyglądała uroczo, po za tym wiesz tam Dulce mieszka z taką małą dziewczyną ona uważa się za księżniczkę.
-Jeszcze mała jest to logiczne, jednak w twoim sercu będzie tylko jedna księżniczka nikt inny mnie nie zastąpi prawda braciszku ?. - Anahi zawsze bała się że ktoś kiedyś ukradnie jej brata, tylko na niego mogła liczyć.
-Wiesz doskonale od zawsze byłaś moją księżniczką najukochańszą siostrą nic a ni nikt tego nie zmieni.
Dulce była gotowa na rodzinny obiad, założyła zwiewną turkusową sukienkę, mimo iż nie miała ochoty, nie chciała pokazać swojemu tacie że coś jest nie tak.
-Córciu wyglądasz ślicznie.
-Dziękuję tato, mam nadzieje że nie otrujemy się tym jedzeniem - szepnęła do ojca.
-Damy radę, o Christopher chyba już jest pójdę mu otworzyć. - Daniel uwielbiał Chrisa uważał że jest idealnym kandydatem na przyszłego męża córki.
-Witaj Danielu. -Jak zawsze Christopher pokazuje się z najlepszej strony.
-Witajcie, ta ślicznotka to twoja siostra tak ?.
-Tak, nie wiem czemu przez tak długi czas nie poznała Cię, jednak mam nadzieje że polubi Ciebie i twoja rodzinę.
-No chciałabym, bo twoja mam za nami nie przepada.
-To może ja się przedstawię nazywam się Anahi Uckermann i miło mi poznać Pana rodzinę.
-Sympatyczna i słodka. - Daniel zachwycony, jest rodziną swojego przyszłego zięcia no może oprócz Marisol. Z wielkim uśmiechem przyjął ich do środka. Dulce siedziała w swoim ulubionym fotelu bawiąc się kosmykiem włosów jak małą dziewczynka.
-Dul pogadamy. - Nawet się nie przywitał od razu przeszedł do rzeczy.
-Chodź do mnie, Anahi jak masz ochotę napij się czegoś. - Zaczęli się kierować w stronę sypialni dziewczyny.
-Nadal jesteś zła ?.
-Nie zadawać głupich pytań, zostawiłeś mnie na środku drogi samą, nie myśląc co mogłoby mi się stać Chris to nie było miłe z twojej strony zawiodłam się na Tobie.
-Wiem, jednak to przez emocje, wiesz jak reagujemy na siebie, na kłótnie.
-To nic nie zmienia, kocham Cię jednak muszę się na Tobie zemścić tylko na razie nie wiem w jaki sposób.
-Możesz, zrobić wszystko co chcesz tylko ja na prawdę nie chciałem, dzwoniłem do Ciebie, wróciłem jednak już Cię nie było.
-Dulce, przyszedł twój gość, chodź już.- Zawołał Christian.
-Kogo zaprosiłaś mam być zazdrosny ?.
-Nie musisz być o mnie zazdrosny, ja mam powody do zazdrości a nie ty.
-Dobra, chodź już nie chce zaczynać tematu o Gerti. - Weszli do małej kuchnie połączonej z niewielkim salonem. -Nie no to jakiś żart, Poncho bracie co ty tu robisz, ukochany mój. - pobiegł do starego przyjaciela i mocno przytulił.
***
Dwóch cudownych przystojniaków :D. *Poncho - przyjaciel Dulce i Uckera ze szkoły. Po zakończeniu nauki wyjechał do Niemiec, pochodzi z bogatej chodź bardzo skromnej rodziny.
Rozdział wymuszony Pelasia ma bardzo słabą psychikę a ja niestety mam za dobre serce :) . No i oczywiście jest wspaniałą szantażystką :D
niedziela, 15 lutego 2015
Rozdział 6 - Przeklęta miłość
*Mogę Pani w czyś pomóc?**
Nastał poranek Chris obudził się pierwszy, patrzył na idealne ciało ukochanej, która właśnie wybudzała się ze snu, gładził jej policzek ręką - Dzień dobry kochanie - od razu gdy otworzyła oczy pocałował ją. - Jak się spało ?.
-Dobrze ale strasznie krótko. - uśmiechnęła się.
-Wiesz, możemy jeszcze poleniuchować. - szepnął do ucha.
-Nie, bo jestem strasznie głodna mam nadzieje że dostanę coś do jedzenia ?. -uśmiechnęła się.
-O i tu zaczyna się problem kochanie, wiesz nie byłem przygotowany na to że pojawimy się tu.
-Czyli nie mamy nic do jedzenia. - powiedziała smutna.
-Coś się znajdzie, bo wiesz ja też jestem bardzo głodny, jednak ty byś mi wystarczyła mógłbym Cię schrupać.
-Wiesz,skarbie ja Ciebie też jednak chodziło mi o coś bardziej konkretnego.
-Jak to, kochanie jestem soczysty, dam ci dużo energii.
-Christopher domagam się jedzenia, po proszę, kanapki z serem, szynką, pomidorem a i oczywiście sałata, do tego kawa z mlekiem dużo mleka pamiętaj, chyba że płatki.
-Idź się wykąpać, ja zbieram się do sklepu skoro moja Pani ma takie wymagania.
-Dziękuję - Chris szybko się ubrał we wczorajszy strój po czym zaczął szukać jakoś sklepu nie znał jeszcze dobrze okolicy. Dulce za to napuściła wodę do wielkiej wanny która stała na środku sypialni była szczęśliwa jak nigdy w życiu, gdy weszła do swojego mini basu zaczęła rozmyślać ja to będzie, czy Christopher zawsze będzie ją kochał tak mocno, czy kiedyś jego matka ją zaakceptuje i da wreszcie spokój, a co najważniejsze ten dom Chris na prawdę ją kocha stanął w jej obronie i chce mieć z nią dzieci a to jest największe marze Dul mieć dzieci być cudowną, odpowiedzialną mamą. Delektowała się w wodzie gdy jej ukochany wrócił i szybko przygotował śniadanie pędząc na górę.
-Wróciłem, za to w tej wannie jesteś bardzo sexi.- ona spojrzała na niego groźnym wzrokiem.
-Wiesz wydaje mi się że ta wanna jest tylko i wyłącznie dla jeden osoby.
-Nie znajdzie się tu dla mnie miejsce ?.
-Nie, ja teraz wypoczywam - zaczęła się głośno śmiać, Chris odłożył gotowe jedzenie i szybko się rozebrał po czym wskoczył do wanny, zaczął dotykać pod wodą nagiego ciała ukochanej.- Wiesz jak bardzo Cię nie lubie ?.
-Wiem, jednak za to darzysz mnie wielką miłością. - po czym zaczął ją całować co skończyło się powtórnym stosunkiem, ochrzcili swoją sypialnie bardzo dokładnie w łóżku i w wannie. Po udanym poranku przyszła pora na śniadanie Christopher, kawa już wystygła jednak Dul nie miała na co narzekać.
-Wiesz, ogólnie wszystko tu gotowe, wyposażyłeś to mieszkanie, oczywiście brakuje tu paru detali tak jak na przykład nie rozumiem czemu kupiłeś płyn do kąpieli o zapach jabłka wiesz że ich nie znoszę, są nie dobre i ich zapach też mi się nie podoba, więc proszę Cię...
-Kupie ci twój ulubiony kokosowy kochanie, zakupy robiłem na szybko po prostu staram się powoli uzupełniać mieszkanie.
-Chris co będzie z moją pracą ?. - tego pytania najbardziej się obawiał, pragną aby nie pracowała spełniła się jako matka, żona no i oczywiście kochanka.
-Wiesz, tak myślałem że po ślubie nie będziesz pracowała, zajdziesz w ciąże. - obawiał się tego jak zareaguje Dulce na jego skryte marzenia.
-Nie chce rezygnować z tego co kocham, uwielbiam swoją pracę, chce spełniać się zawodowo i jako żona, matka. Rozumiem że możesz tego nie zaakceptować jednak chce abyś zrozumiał mnie.
-Jasne, rozumiem spełniasz się w swoim zawodzie kochanie. - Zakończył rozmowę o przyszłości bolały go jej słowa myślał że będzie inaczej że ich marzenia dotyczące rodziny różnią się odrobinę a nie aż tak bardzo. Christopher nigdy nie doznał prawdziwej miłości od matki dlatego jego marzeniem była rodzina idealna ojciec który zarabia na dom, matka, która zajmuje się wszystkim nie żeby była kurą domową, po prostu aby oddała się rodzinie nie tak jak jego matka.
Po prawie udanym poranku, obydwoje nie chcieli o niczym rozmawiać. Ona bała się że Chris nie pozwoli jej spełniać się zawodowo za to on czuł że przez jej ambicje mogą stracić wiele. Christopher, gubi się bo chciałby stworzyć rodzinę idealną rodzinę, jednak czy to będzie mu dane ?. Byli w drodze do rzeczywistosci
-Wszystko w porządku ?, nie najlepiej wyglądasz. - w końcu Chris odważył się odezwać do niej, chodź nie był pewien jednak uczucie było silniejsze.
-Chris, nie chce się z Tobą kłócić jednak nie pozwolę abyś mnie utrzymywał mam zawód chce się spełniać kocham to co robię. - powiedziała smutna jednak była pewna swoich słów. Christopher westchną, nie można odbierać ludziom tego co się kocha. -Wiem że dla Ciebie ważna jest rodzina, dla mnie też jednak uwierz mi ja pogodzę wszystko.
-Nie o to chodzi, Dul słuchaj, mi nie chodziło o to żeby zabierać Ci wszystko co kochasz. - Jednak nie dokończył swoich słów, wypowiedź przerwał mu telefon. - Christopher Uckermann słucham ?. - nie spodziewał się tego kogo usłyszy w swojej słuchawce, Dul tylko spojrzała na Chrisa lecz jego mina nie wyrażała nic dobrego. Mężczyzna tak jak szybko odebrał tak zakończył rozmowę.
-Kto dzwonił ?, potrzebują Cię w firmie. - Dulce intrygowało kto dzwoni, nie była zbyt ciekawska jednak Christopher nigdy tak szybko nie kończył rozmowy przez telefon zawsze swobodnie przy niej rozmawiał.
-Nie będziesz zadowolona z tego co ci powiem. - Te słowa zaskoczyły, jednocześni przestraszyły ją.-Dzwoniła Gertruda. - Ze strony Christophera były to aż dwa słowa za dużo wybuchła
-No tak, nigdy nie dzwoniła a po wczorajszej kolacji od razu wydzwania do Ciebie, pewnie się chce spotkać prawda ?, myślisz że jestem głupia ona teraz będzie cały czas spędzała w twoim domu. Jak ja mam się czuć może zaręczyłeś się tylko ze mną po to abym nie była zazdrosna. - Ostro zatrzymał samochód.
-Nie wiem skąd ona ma mój numer telefonu jednak nie nakręcaj się.
-Ja wiem skąd ma twój numer od twojej cudownej mamusi, która kocha Cię najbardziej na świecie a mi chce uprzykrzyć życie. - Wysiadła z samochodu - Wrócę na piechotę do domu nie chce z Tobą jechać- zaczęła iść Christopher nie wiedział jak się zachować, powoli ruszył.
-Dulce, nie żartuj dobrze możesz wsiąść nie strzelaj fochów proszę Cię to nie ma sensu.
-Jedź sobie poradzę sobie bez Ciebie,
-Dul to jest półtorej godziny drogi samochodem w tych butach będziesz szła no nie wiem 4 godziny.
-Spacer na świeżym powietrzu dobrze mi zrobi. jedź sobie do swojej Gerti i mamusi.
-Dulce opanuj się, nie zachowuj się jak dziecko.
-Może jeszcze jestem dzieckiem, które nie rozumie dlaczego się tak zachowujesz bo wszystko jest cudownie jednak gdy tylko wracamy do naszego normalnego życia to mam wrażenie że zaczynam być nikim dla Ciebie. - Christopher ze złością wcisnął mocnej gaz odjechał Dulce została sama na środku ulicy prowadzącej wprost do miasta. - No tak najlepiej zostawić mnie samą uciekać od problemów - krzyknęła widząc co zrobił. Była wściekła chodź wiedziała że też nie zachowała się tak jak powinna, powiedziała o dwa słowa za dużo ale i tak nie zmieni nic tego że Chris odjechał, zdjęła buty, zaczęła iść w stronę domu. Nie wie ile szła jednak, miała wielką nadzieje że jej ukochany jednak wróci mimo wszystko nie powinien jej zostawić na środku drogi.
-Mogę Pani w czymś pomóc ?. - w jej uroczym spacerze przeszkodził jej nieznajomy.
-Nie dziękuję, sama sobie poradzę, nie potrzebuję pomocy żadnego mężczyzny.
-Dulce, nie poznajesz mnie, wsiadaj ?. - dopiero teraz odwróciła się w jego stronę, nie spodziewała się kiedykolwiek jeszcze go spotka bo przecież wyjechał.
***
Dzisiejszy rozdział dla Pelasi, która bardzo ładnie wczoraj prosiła :).
Nastał poranek Chris obudził się pierwszy, patrzył na idealne ciało ukochanej, która właśnie wybudzała się ze snu, gładził jej policzek ręką - Dzień dobry kochanie - od razu gdy otworzyła oczy pocałował ją. - Jak się spało ?.
-Dobrze ale strasznie krótko. - uśmiechnęła się.
-Wiesz, możemy jeszcze poleniuchować. - szepnął do ucha.
-Nie, bo jestem strasznie głodna mam nadzieje że dostanę coś do jedzenia ?. -uśmiechnęła się.
-O i tu zaczyna się problem kochanie, wiesz nie byłem przygotowany na to że pojawimy się tu.
-Czyli nie mamy nic do jedzenia. - powiedziała smutna.
-Coś się znajdzie, bo wiesz ja też jestem bardzo głodny, jednak ty byś mi wystarczyła mógłbym Cię schrupać.
-Wiesz,skarbie ja Ciebie też jednak chodziło mi o coś bardziej konkretnego.
-Jak to, kochanie jestem soczysty, dam ci dużo energii.
-Christopher domagam się jedzenia, po proszę, kanapki z serem, szynką, pomidorem a i oczywiście sałata, do tego kawa z mlekiem dużo mleka pamiętaj, chyba że płatki.
-Idź się wykąpać, ja zbieram się do sklepu skoro moja Pani ma takie wymagania.
-Dziękuję - Chris szybko się ubrał we wczorajszy strój po czym zaczął szukać jakoś sklepu nie znał jeszcze dobrze okolicy. Dulce za to napuściła wodę do wielkiej wanny która stała na środku sypialni była szczęśliwa jak nigdy w życiu, gdy weszła do swojego mini basu zaczęła rozmyślać ja to będzie, czy Christopher zawsze będzie ją kochał tak mocno, czy kiedyś jego matka ją zaakceptuje i da wreszcie spokój, a co najważniejsze ten dom Chris na prawdę ją kocha stanął w jej obronie i chce mieć z nią dzieci a to jest największe marze Dul mieć dzieci być cudowną, odpowiedzialną mamą. Delektowała się w wodzie gdy jej ukochany wrócił i szybko przygotował śniadanie pędząc na górę.
-Wróciłem, za to w tej wannie jesteś bardzo sexi.- ona spojrzała na niego groźnym wzrokiem.
-Wiesz wydaje mi się że ta wanna jest tylko i wyłącznie dla jeden osoby.
-Nie znajdzie się tu dla mnie miejsce ?.
-Nie, ja teraz wypoczywam - zaczęła się głośno śmiać, Chris odłożył gotowe jedzenie i szybko się rozebrał po czym wskoczył do wanny, zaczął dotykać pod wodą nagiego ciała ukochanej.- Wiesz jak bardzo Cię nie lubie ?.
-Wiem, jednak za to darzysz mnie wielką miłością. - po czym zaczął ją całować co skończyło się powtórnym stosunkiem, ochrzcili swoją sypialnie bardzo dokładnie w łóżku i w wannie. Po udanym poranku przyszła pora na śniadanie Christopher, kawa już wystygła jednak Dul nie miała na co narzekać.
-Wiesz, ogólnie wszystko tu gotowe, wyposażyłeś to mieszkanie, oczywiście brakuje tu paru detali tak jak na przykład nie rozumiem czemu kupiłeś płyn do kąpieli o zapach jabłka wiesz że ich nie znoszę, są nie dobre i ich zapach też mi się nie podoba, więc proszę Cię...
-Kupie ci twój ulubiony kokosowy kochanie, zakupy robiłem na szybko po prostu staram się powoli uzupełniać mieszkanie.
-Chris co będzie z moją pracą ?. - tego pytania najbardziej się obawiał, pragną aby nie pracowała spełniła się jako matka, żona no i oczywiście kochanka.
-Wiesz, tak myślałem że po ślubie nie będziesz pracowała, zajdziesz w ciąże. - obawiał się tego jak zareaguje Dulce na jego skryte marzenia.
-Nie chce rezygnować z tego co kocham, uwielbiam swoją pracę, chce spełniać się zawodowo i jako żona, matka. Rozumiem że możesz tego nie zaakceptować jednak chce abyś zrozumiał mnie.
-Jasne, rozumiem spełniasz się w swoim zawodzie kochanie. - Zakończył rozmowę o przyszłości bolały go jej słowa myślał że będzie inaczej że ich marzenia dotyczące rodziny różnią się odrobinę a nie aż tak bardzo. Christopher nigdy nie doznał prawdziwej miłości od matki dlatego jego marzeniem była rodzina idealna ojciec który zarabia na dom, matka, która zajmuje się wszystkim nie żeby była kurą domową, po prostu aby oddała się rodzinie nie tak jak jego matka.
Po prawie udanym poranku, obydwoje nie chcieli o niczym rozmawiać. Ona bała się że Chris nie pozwoli jej spełniać się zawodowo za to on czuł że przez jej ambicje mogą stracić wiele. Christopher, gubi się bo chciałby stworzyć rodzinę idealną rodzinę, jednak czy to będzie mu dane ?. Byli w drodze do rzeczywistosci
-Wszystko w porządku ?, nie najlepiej wyglądasz. - w końcu Chris odważył się odezwać do niej, chodź nie był pewien jednak uczucie było silniejsze.
-Chris, nie chce się z Tobą kłócić jednak nie pozwolę abyś mnie utrzymywał mam zawód chce się spełniać kocham to co robię. - powiedziała smutna jednak była pewna swoich słów. Christopher westchną, nie można odbierać ludziom tego co się kocha. -Wiem że dla Ciebie ważna jest rodzina, dla mnie też jednak uwierz mi ja pogodzę wszystko.
-Nie o to chodzi, Dul słuchaj, mi nie chodziło o to żeby zabierać Ci wszystko co kochasz. - Jednak nie dokończył swoich słów, wypowiedź przerwał mu telefon. - Christopher Uckermann słucham ?. - nie spodziewał się tego kogo usłyszy w swojej słuchawce, Dul tylko spojrzała na Chrisa lecz jego mina nie wyrażała nic dobrego. Mężczyzna tak jak szybko odebrał tak zakończył rozmowę.
-Kto dzwonił ?, potrzebują Cię w firmie. - Dulce intrygowało kto dzwoni, nie była zbyt ciekawska jednak Christopher nigdy tak szybko nie kończył rozmowy przez telefon zawsze swobodnie przy niej rozmawiał.
-Nie będziesz zadowolona z tego co ci powiem. - Te słowa zaskoczyły, jednocześni przestraszyły ją.-Dzwoniła Gertruda. - Ze strony Christophera były to aż dwa słowa za dużo wybuchła
-No tak, nigdy nie dzwoniła a po wczorajszej kolacji od razu wydzwania do Ciebie, pewnie się chce spotkać prawda ?, myślisz że jestem głupia ona teraz będzie cały czas spędzała w twoim domu. Jak ja mam się czuć może zaręczyłeś się tylko ze mną po to abym nie była zazdrosna. - Ostro zatrzymał samochód.
-Nie wiem skąd ona ma mój numer telefonu jednak nie nakręcaj się.
-Ja wiem skąd ma twój numer od twojej cudownej mamusi, która kocha Cię najbardziej na świecie a mi chce uprzykrzyć życie. - Wysiadła z samochodu - Wrócę na piechotę do domu nie chce z Tobą jechać- zaczęła iść Christopher nie wiedział jak się zachować, powoli ruszył.
-Dulce, nie żartuj dobrze możesz wsiąść nie strzelaj fochów proszę Cię to nie ma sensu.
-Jedź sobie poradzę sobie bez Ciebie,
-Dul to jest półtorej godziny drogi samochodem w tych butach będziesz szła no nie wiem 4 godziny.
-Spacer na świeżym powietrzu dobrze mi zrobi. jedź sobie do swojej Gerti i mamusi.
-Dulce opanuj się, nie zachowuj się jak dziecko.
-Może jeszcze jestem dzieckiem, które nie rozumie dlaczego się tak zachowujesz bo wszystko jest cudownie jednak gdy tylko wracamy do naszego normalnego życia to mam wrażenie że zaczynam być nikim dla Ciebie. - Christopher ze złością wcisnął mocnej gaz odjechał Dulce została sama na środku ulicy prowadzącej wprost do miasta. - No tak najlepiej zostawić mnie samą uciekać od problemów - krzyknęła widząc co zrobił. Była wściekła chodź wiedziała że też nie zachowała się tak jak powinna, powiedziała o dwa słowa za dużo ale i tak nie zmieni nic tego że Chris odjechał, zdjęła buty, zaczęła iść w stronę domu. Nie wie ile szła jednak, miała wielką nadzieje że jej ukochany jednak wróci mimo wszystko nie powinien jej zostawić na środku drogi.
-Mogę Pani w czymś pomóc ?. - w jej uroczym spacerze przeszkodził jej nieznajomy.
-Nie dziękuję, sama sobie poradzę, nie potrzebuję pomocy żadnego mężczyzny.
-Dulce, nie poznajesz mnie, wsiadaj ?. - dopiero teraz odwróciła się w jego stronę, nie spodziewała się kiedykolwiek jeszcze go spotka bo przecież wyjechał.
***
Dzisiejszy rozdział dla Pelasi, która bardzo ładnie wczoraj prosiła :).
czwartek, 12 lutego 2015
Rozdział 5 - Przeklęta miłość
*Czekałem na to pytanie*
-Dulce powiesz coś ?. - ona patrzyła na niego a łzy spływały po jej policzkach. - Bo wiesz ten dom bo ja go buduje 2 lat staram się żeby stał się on ideałem.
-Chris, j-a, j-a, bo ja chce być Panią Uckermann, chce zostać twoją żoną. - rozryczała się jak głupia.
-Na prawdę, kochanie jestem taki szczęśliwy. - po jego policzku zaczęła spływać łza.
-Christopher ja się nie spodziewałam że...
-Zapomniałbym bo pierścionek, proszę kochanie. - założył jej złoty pierścionek bardzo skromny z jednym małym brylantem - podoba Ci się ?.
-Tak jest piękny , Chris ten dom jest nasz znaczy....
-Kochanie, chodź oprowadzę Cię. - wziął ją za rękę na której był pierścionek zaręczynowy. - Jesteśmy w salonie jak widzisz salon jest on połączony z kuchnią tak jak marzyłaś i oczywiście jest ogród jednak na razie nie będziesz mogła go zobaczyć - uśmiechnął się.
-Dlaczego, chciałabym zobaczyć - zaczęła prosić Christophera, jednak on nie dał się pokazał jej łazienkę, która znajduje się na dole oraz pokój gościny. Weszli na górę pokazał jej dwa pokoje jeden niebieski drugi różowy. - Rozumiem że dzieci już planujemy. - uśmiechnęła się.
-Pu ślubie od razu biorę się do roboty kochanie, chyba że wolałabyś teraz. - pocałował ją.
-Kochanie, jeśli mogę spytać to gdzie jest nasz sypialnia ?
-Czekałem na to pytanie. - wziął ją na ręce i zaprowadził do wielkiego pokoju było w nim ogromne łóżku, wanna na środku i lustro na suficie,
-Kochanie to sypialnia twoich marzeń ?. - Dulce, zaczęła się śmiać.
-No, jest piękna prawda od zawsze marzyłem o takiej sypialni kochanie a ty ?.
-Misiu, ja marzyłam o takim domu. - w tej chwili Christopher położył Dule na łóżku i oczywiście położył się obok niej.
-Kiedy chciałabyś zostać moją żoną ?.
-Nawet dziś kochanie. - Chris nie czekał na nic tylko zaczął namiętnie całować swoją przyszłą żonę. Całował namiętnie patrząc głęboko w jej piękne oczy. Zaczęli od walki języków przy czym Christophera ręce wędrowały, próbowały wędrować pod sukienkę Dul, która była bardzo długa co mu troszeczkę przeszkadzało.
-Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham - powiedział do Dulce przerywając pocałunek i nagle z jej oczu zaczął wylewać się potok łez.
-Skarbie co się dzieje ?. - spytał przerażony tą sytuacją Chris. - Kochanie mówię coś do Ciebie.
-Bo ja się boje skarbie, bardzo się boje gdy zaczniemy żyć już na prawdę razem stworzymy rodzinę to będziemy szczęśliwi prawda ?. Chciałabym móc być z Tobą już na zawsze. - jeszcze mocniej się rozpłakała nadal mówiąc jednak Christopher nie mógł jej rozumieć przez łzy po prostu słyszał jeden wielki bełkot.
-Ej ej kotku, nie płacz mi tu to wszystko jest dla Ciebie, bo jesteś jedyną kobietą w moim życiu i chciałbym aby to uczucie, które trwa było w nas już na zawsze i nic ani nikt nigdy nie zniszczy tego co jest między nami cukiereczku okej ?. - Spojrzała na niego i przytaknęła tylko i znowu powrócili do pocałunku, była w nim namiętność, były to mokre pocałunki Dulce nadal nie opanowała swoich łez. Chris zaczął delikatnie suwać ramiączka jej sukienki po czym Dulce wstała z łóżka a sukienka sama spadła z jej ciała, Chris odsunął się delikatnie aby obejrzeć jej cało w sexownej czarnej bieliźnie przy czym uśmiechał się głupio, szepnął -Wiesz mogłabyś przy mnie cały czas chodzić w bieliźnie.- Zbliżył się do niej i pocałował, Dulce zdjęła jego marynarkę, on jeździł palcami po jej biuście i brzuch , ona rozpinała mu koszule gdy Chris zaczął całować co wywołało u niej silne podniecenie, szybko pozbyła się jego koszuli oraz spodni on napiął swoje mięśnie wziął ją za na ręce nie przerywając pocałunku i delikatnie położył jej pół nagie ciało na jedwabnej pościeli. Christopher zjechał niżej całując delikatnie nabrzmiały już biust i dyskretnie rozpiął stanik musiał całkowicie uwolnić to co powiedzmy szczerze od zawsze biust Dulce był obiektem podniecenia Christophera. Ona nie był mu dłużna dotykała jego podnieconego członka co rozpalało jeszcze bardziej Chrisa, w tym momencie zjechał na dół by ustami zdjąć jej stringi ona patrzyła na niego i oblizywała swoje malinowe usta językiem co jeszcze mocniej podnieciło Chrisa. Bo pozbyciu się całej bielizny wspiął się wyżej aby poczuć usta Dulce ona zaczęła mu po prostu trzepać, zaczął przygotowywać Dulce do stosunku wkładając dwa palce do jej muszelki ona delikatnie jęknęła po czym już po chwili wjechał w nią. Patrzył na nią z góry poruszając się w niej ona pojękiwała z podniecenia on oczywiście również. Obydwoje tej nocy osiągnęli szczy po czym zasnęli w swoich objęciach
***
-Dulce powiesz coś ?. - ona patrzyła na niego a łzy spływały po jej policzkach. - Bo wiesz ten dom bo ja go buduje 2 lat staram się żeby stał się on ideałem.
-Chris, j-a, j-a, bo ja chce być Panią Uckermann, chce zostać twoją żoną. - rozryczała się jak głupia.
-Na prawdę, kochanie jestem taki szczęśliwy. - po jego policzku zaczęła spływać łza.
-Christopher ja się nie spodziewałam że...
-Zapomniałbym bo pierścionek, proszę kochanie. - założył jej złoty pierścionek bardzo skromny z jednym małym brylantem - podoba Ci się ?.
-Tak jest piękny , Chris ten dom jest nasz znaczy....
-Kochanie, chodź oprowadzę Cię. - wziął ją za rękę na której był pierścionek zaręczynowy. - Jesteśmy w salonie jak widzisz salon jest on połączony z kuchnią tak jak marzyłaś i oczywiście jest ogród jednak na razie nie będziesz mogła go zobaczyć - uśmiechnął się.
-Dlaczego, chciałabym zobaczyć - zaczęła prosić Christophera, jednak on nie dał się pokazał jej łazienkę, która znajduje się na dole oraz pokój gościny. Weszli na górę pokazał jej dwa pokoje jeden niebieski drugi różowy. - Rozumiem że dzieci już planujemy. - uśmiechnęła się.
-Pu ślubie od razu biorę się do roboty kochanie, chyba że wolałabyś teraz. - pocałował ją.
-Kochanie, jeśli mogę spytać to gdzie jest nasz sypialnia ?
-Czekałem na to pytanie. - wziął ją na ręce i zaprowadził do wielkiego pokoju było w nim ogromne łóżku, wanna na środku i lustro na suficie,
-Kochanie to sypialnia twoich marzeń ?. - Dulce, zaczęła się śmiać.
-No, jest piękna prawda od zawsze marzyłem o takiej sypialni kochanie a ty ?.
-Misiu, ja marzyłam o takim domu. - w tej chwili Christopher położył Dule na łóżku i oczywiście położył się obok niej.
-Kiedy chciałabyś zostać moją żoną ?.
-Nawet dziś kochanie. - Chris nie czekał na nic tylko zaczął namiętnie całować swoją przyszłą żonę. Całował namiętnie patrząc głęboko w jej piękne oczy. Zaczęli od walki języków przy czym Christophera ręce wędrowały, próbowały wędrować pod sukienkę Dul, która była bardzo długa co mu troszeczkę przeszkadzało.
-Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham - powiedział do Dulce przerywając pocałunek i nagle z jej oczu zaczął wylewać się potok łez.
-Skarbie co się dzieje ?. - spytał przerażony tą sytuacją Chris. - Kochanie mówię coś do Ciebie.
-Bo ja się boje skarbie, bardzo się boje gdy zaczniemy żyć już na prawdę razem stworzymy rodzinę to będziemy szczęśliwi prawda ?. Chciałabym móc być z Tobą już na zawsze. - jeszcze mocniej się rozpłakała nadal mówiąc jednak Christopher nie mógł jej rozumieć przez łzy po prostu słyszał jeden wielki bełkot.
-Ej ej kotku, nie płacz mi tu to wszystko jest dla Ciebie, bo jesteś jedyną kobietą w moim życiu i chciałbym aby to uczucie, które trwa było w nas już na zawsze i nic ani nikt nigdy nie zniszczy tego co jest między nami cukiereczku okej ?. - Spojrzała na niego i przytaknęła tylko i znowu powrócili do pocałunku, była w nim namiętność, były to mokre pocałunki Dulce nadal nie opanowała swoich łez. Chris zaczął delikatnie suwać ramiączka jej sukienki po czym Dulce wstała z łóżka a sukienka sama spadła z jej ciała, Chris odsunął się delikatnie aby obejrzeć jej cało w sexownej czarnej bieliźnie przy czym uśmiechał się głupio, szepnął -Wiesz mogłabyś przy mnie cały czas chodzić w bieliźnie.- Zbliżył się do niej i pocałował, Dulce zdjęła jego marynarkę, on jeździł palcami po jej biuście i brzuch , ona rozpinała mu koszule gdy Chris zaczął całować co wywołało u niej silne podniecenie, szybko pozbyła się jego koszuli oraz spodni on napiął swoje mięśnie wziął ją za na ręce nie przerywając pocałunku i delikatnie położył jej pół nagie ciało na jedwabnej pościeli. Christopher zjechał niżej całując delikatnie nabrzmiały już biust i dyskretnie rozpiął stanik musiał całkowicie uwolnić to co powiedzmy szczerze od zawsze biust Dulce był obiektem podniecenia Christophera. Ona nie był mu dłużna dotykała jego podnieconego członka co rozpalało jeszcze bardziej Chrisa, w tym momencie zjechał na dół by ustami zdjąć jej stringi ona patrzyła na niego i oblizywała swoje malinowe usta językiem co jeszcze mocniej podnieciło Chrisa. Bo pozbyciu się całej bielizny wspiął się wyżej aby poczuć usta Dulce ona zaczęła mu po prostu trzepać, zaczął przygotowywać Dulce do stosunku wkładając dwa palce do jej muszelki ona delikatnie jęknęła po czym już po chwili wjechał w nią. Patrzył na nią z góry poruszając się w niej ona pojękiwała z podniecenia on oczywiście również. Obydwoje tej nocy osiągnęli szczy po czym zasnęli w swoich objęciach
***
poniedziałek, 9 lutego 2015
Rozdział 4 - Przeklęta miłość
*Wynoś się*
-Nie smuć się już, nie warto żabko.
-Wiem jednak źle się czuje to co się wydarzyło.
-Nie przejmuj się moja matka jest chora, nie normalna nie warto płakać.
-Zawieś mnie do domu nie chce jechać do Ciebie. - powiedziała smutna.
-Nie, nie zawiozę Cię do domu. - powiedział zdruzgotany.
-Nie chce jechać do Ciebie.
-Dobrze to pojedziemy w inne miejsce. - dodał gazu, aż Dulce zapięła pas.
-Jak ty się zachowałaś, myślisz czasem jesteś wyjątkowo głupia.
-Diego nie masz prawa mnie obrażać jestem twoją żoną a nie przyszłą synową.
-Ogarnij się do jasnej cholery co ty sobie wyobrażasz że masz prawo mnie obrażać nie zasłużyłam sobie na to. Ty i twój syn wolicie jakąś prostaczkę.
-Słyszysz to co mówisz, myślisz że ona ukradnie ci syna, nie sądzę ona tylko da mu szczęście, które ty odbierasz mu każdego dnia.
-Chce aby on był szczęśliwy z Gerti czy to tak trudno zrozumieć ?.
-Wiesz o tym że jakby pasowało mu twoje zachowanie wobec Dule, mieszkałby z nami, bądź częściej jadał razem z Dul w gronie rodziny. Ty doprowadzasz do takiej sytuacji i oddalasz własne dziecko od siebie.
-Jesteś okropny, jest mi tak strasznie przykro że nic nie możesz zrozumieć.
-Ja nie mogę zrozumieć to ty zacznij myśleć ranisz własne dziecko.
-Tato czy ja mogę coś powiedzieć ?. - wkroczyła od sypialni Anahi, zbulwersowana kłótnią rodziców.
-A ty po co tu przyszłaś, wynoś się... - Krzyczała wściekła Marisol
-Nie odzywaj się tak do naszej córki Marisol do jasnej cholery, Anahi co chcesz powiedzieć. - mówił Diego, który był wściekły na swoją żonę.
-Bo tato, to ja zadzwoniłam do Gertrudy na prośbę mamy, ona chciała aby Gerti się tu pojawiła. Mama myślała że gdy ona się pojawi to Chris od razu za nią poleci. - powiedziała ze łzami oczach, Diego jeszcze bardziej się zdenerwował za to Marisol nie wiedziała co ze sobą zrobić skoro córka wydała jej plan.
-Jesteś chora, rozumiesz, chora, lecz się Marisol zwariowałaś oni są ze sobą zbyt długo aby jedna osobą zniszczyła ich miłość, nie krzycz na Anahi cały czas ją krytykujesz ona jest delikatna wciskasz jej te brednia a spójrz na nią ona jest sto razy lepsza od Ciebie. Chce was poinformować że niedługo wyjeżdżam w podróż służbową do Barcelony a i wiadomość dla Ciebie Marisol zabieram Anahi. - dziewczyna gdy to usłyszała podskoczyła ze szczęścia.
-Na prawdę tatusiu, nie spodziewałam się jesteś taki kochany tatku.- poleciała i zaczęła przytulać ojca nie spodziewała się takiego obrotu spraw.- Będziemy chodzić po najlepszych butikach w Barcelonie prawda ?.
-Tak skarbie
-A co ze mną, zostawiasz mnie tu ?.
-Owszem, zastanawiam się jeszcze nad zabraniem Dulce i Christopher mogli by odpocząć a przy okazji zaopiekować się Anahi. - powiedział dumnie, był zadowolony ze swojej postawy, postawił się żonie obronił syna i synową.
Jechali już ponad godzinę, Dulce zasypiała już gdy Christopher zatrzymał samochód.
-Gdzie jesteśmy ?. - spytała zmęczona.
-W miejscu, które mam nadzieje że dla Ciebie stanie się magiczne tak jak dla mnie. - uśmiechnął się i pocałował w policzek.
-Ucker ale tu jest jakiś dom, bardzo piękny jednak nadal nie wiem o co chodzi.
-Wysiadamy kochanie. - szybko wysiadł aby pobiec otworzyć drzwi ukochanej. - Chodź -złapał ją za rękę wprowadzając na posesję.
-Nadal nie rozumiem o co chodzi, na prawdę tu jest ślicznie jednak nie rozumiem, wynająłeś ten dom po co ?.
-Nie wynająłem chodź do salonu - Dulce była zagubiona szła posłusznie trzymając Christophera za rękę, dom na prawdę się jej podobał był w jej stylu.
-Widzisz, nie miało to tak wyglądać, miałem inny plan tylko to co się dziś wydarzyło na prawdę no cóż nie wiem jak zacząć. - patrzyła na niego i sama nie wiedziała jak się zachować. Może zacznę od tego, widzisz Dul dzisiejsza sytuacja dała mi bardzo wiele do myślenia, upewniłem się że moje uczucie do Ciebie jest jeszcze bardziej silniejsze niż myślałem dlatego - uklęknął - Czy ty Dulce Mario Savinon chciałabyś zostać Panią Uckermann ?. - dziewczyna stała i zaczęły lecieć jej łzy. - Tak wiem nie tak to miało wyglądać rozmawiałam już z mała Clarą i wiesz kwiaty, cała rodzina, jednak uznałem że tu będzie lepiej bo chce ci udowodnić, pokazać jak bardzo Cię kocham więc jak Dul zostaniesz moją żoną ?.
***
Kolejny będzie w piątek :)
-Nie smuć się już, nie warto żabko.
-Wiem jednak źle się czuje to co się wydarzyło.
-Nie przejmuj się moja matka jest chora, nie normalna nie warto płakać.
-Zawieś mnie do domu nie chce jechać do Ciebie. - powiedziała smutna.
-Nie, nie zawiozę Cię do domu. - powiedział zdruzgotany.
-Nie chce jechać do Ciebie.
-Dobrze to pojedziemy w inne miejsce. - dodał gazu, aż Dulce zapięła pas.
-Jak ty się zachowałaś, myślisz czasem jesteś wyjątkowo głupia.
-Diego nie masz prawa mnie obrażać jestem twoją żoną a nie przyszłą synową.
-Ogarnij się do jasnej cholery co ty sobie wyobrażasz że masz prawo mnie obrażać nie zasłużyłam sobie na to. Ty i twój syn wolicie jakąś prostaczkę.
-Słyszysz to co mówisz, myślisz że ona ukradnie ci syna, nie sądzę ona tylko da mu szczęście, które ty odbierasz mu każdego dnia.
-Chce aby on był szczęśliwy z Gerti czy to tak trudno zrozumieć ?.
-Wiesz o tym że jakby pasowało mu twoje zachowanie wobec Dule, mieszkałby z nami, bądź częściej jadał razem z Dul w gronie rodziny. Ty doprowadzasz do takiej sytuacji i oddalasz własne dziecko od siebie.
-Jesteś okropny, jest mi tak strasznie przykro że nic nie możesz zrozumieć.
-Ja nie mogę zrozumieć to ty zacznij myśleć ranisz własne dziecko.
-Tato czy ja mogę coś powiedzieć ?. - wkroczyła od sypialni Anahi, zbulwersowana kłótnią rodziców.
-A ty po co tu przyszłaś, wynoś się... - Krzyczała wściekła Marisol
-Nie odzywaj się tak do naszej córki Marisol do jasnej cholery, Anahi co chcesz powiedzieć. - mówił Diego, który był wściekły na swoją żonę.
-Bo tato, to ja zadzwoniłam do Gertrudy na prośbę mamy, ona chciała aby Gerti się tu pojawiła. Mama myślała że gdy ona się pojawi to Chris od razu za nią poleci. - powiedziała ze łzami oczach, Diego jeszcze bardziej się zdenerwował za to Marisol nie wiedziała co ze sobą zrobić skoro córka wydała jej plan.
-Jesteś chora, rozumiesz, chora, lecz się Marisol zwariowałaś oni są ze sobą zbyt długo aby jedna osobą zniszczyła ich miłość, nie krzycz na Anahi cały czas ją krytykujesz ona jest delikatna wciskasz jej te brednia a spójrz na nią ona jest sto razy lepsza od Ciebie. Chce was poinformować że niedługo wyjeżdżam w podróż służbową do Barcelony a i wiadomość dla Ciebie Marisol zabieram Anahi. - dziewczyna gdy to usłyszała podskoczyła ze szczęścia.
-Na prawdę tatusiu, nie spodziewałam się jesteś taki kochany tatku.- poleciała i zaczęła przytulać ojca nie spodziewała się takiego obrotu spraw.- Będziemy chodzić po najlepszych butikach w Barcelonie prawda ?.
-Tak skarbie
-A co ze mną, zostawiasz mnie tu ?.
-Owszem, zastanawiam się jeszcze nad zabraniem Dulce i Christopher mogli by odpocząć a przy okazji zaopiekować się Anahi. - powiedział dumnie, był zadowolony ze swojej postawy, postawił się żonie obronił syna i synową.
Jechali już ponad godzinę, Dulce zasypiała już gdy Christopher zatrzymał samochód.
-Gdzie jesteśmy ?. - spytała zmęczona.
-W miejscu, które mam nadzieje że dla Ciebie stanie się magiczne tak jak dla mnie. - uśmiechnął się i pocałował w policzek.
-Ucker ale tu jest jakiś dom, bardzo piękny jednak nadal nie wiem o co chodzi.
-Wysiadamy kochanie. - szybko wysiadł aby pobiec otworzyć drzwi ukochanej. - Chodź -złapał ją za rękę wprowadzając na posesję.
-Nadal nie rozumiem o co chodzi, na prawdę tu jest ślicznie jednak nie rozumiem, wynająłeś ten dom po co ?.
-Nie wynająłem chodź do salonu - Dulce była zagubiona szła posłusznie trzymając Christophera za rękę, dom na prawdę się jej podobał był w jej stylu.
-Widzisz, nie miało to tak wyglądać, miałem inny plan tylko to co się dziś wydarzyło na prawdę no cóż nie wiem jak zacząć. - patrzyła na niego i sama nie wiedziała jak się zachować. Może zacznę od tego, widzisz Dul dzisiejsza sytuacja dała mi bardzo wiele do myślenia, upewniłem się że moje uczucie do Ciebie jest jeszcze bardziej silniejsze niż myślałem dlatego - uklęknął - Czy ty Dulce Mario Savinon chciałabyś zostać Panią Uckermann ?. - dziewczyna stała i zaczęły lecieć jej łzy. - Tak wiem nie tak to miało wyglądać rozmawiałam już z mała Clarą i wiesz kwiaty, cała rodzina, jednak uznałem że tu będzie lepiej bo chce ci udowodnić, pokazać jak bardzo Cię kocham więc jak Dul zostaniesz moją żoną ?.
***
Kolejny będzie w piątek :)
piątek, 6 lutego 2015
Rozdział 3 - Przeklęta miłość
*Kolacja*
Christopher wysiadł z auta i otworzył drzwi swojej dziewczynie, po czym Dulce wysiadła wziął ją za rękę i zaprowadził przed drzwi swojego rodzinnego domu.
-Nie ściskaj mnie tak mocno kochanie to tylko kolacja w gronie rodziny.
-Wiem ale nie lubię tych kolacji, twoja mama zawsze mnie ocenia myślisz że spodoba się jej mój strój ?.
-Nawet jak się nie spodoba to nie powinno Cię to interesować dla mnie wyglądasz bosko jesteś moją księżniczką - ostatnie trzy słowa wyszeptał jej do ucha zaczęli się głośno śmiać po chwili drzwi otworzyła służąca zaprowadziła do salonu.
-Cześć księżniczko wyglądasz jak zwykle niesamowicie. - Powiedział Christopher od razu na wejściu.
-Wiem, róż jest teraz totalnie w modzie, spójrz byłam ze względu na tą kolacje u najlepszej kosmetyczki w kraju aby wyglądać najpiękniej.
-Wiesz o tym że bez tego wszystkiego też pięknie byś wyglądała.
-No Dulce, ładna sukienka jednak wygląda na troszkę starą. - Dulce tylko się uśmiechnęła, nie wiedziała jak ma się zachować, Christopher przytulił ją mocno i zaczął zmieniać temat.
-Gdzie rodzice?.
-Poszli do gabinetu mama coś zrobiła i tacie się to strasznie nie spodobało a powinnam iść po nich tata mówił że jak przyjedziecie to wiesz.
-Rozumiem Cię malutka idź, idź po nich. - uśmiechnął się.
-Widzisz twoja mama nie jest zadowolona że tu jestem a twoja siostra w przeciągu 5 minut już mnie obraziła.
-Ej, ej nie obraziła tylko wyraziła swoje zdanie cukiereczku i proszę Cię nie nastawiaj się tak pesymistycznie wiesz że to nic nie da i jak powiedziałem wyglądasz ślicznie, a co najważniejsze jesteś moja. - Po dłuższym oczekiwaniu rodzice przyszli do salonu.
-Dulce jak miło Cię widzieć, wyglądasz ślicznie - powiedział Diego z uśmiechem na twarzy, podszedł i pocałował swoją przyszłą synową w policzek.
-Dzień dobry miło państwa widzieć - powiedziała drżącym głosem Dulce.
-Czy ja wiem,czy aż tak miło. Nie byłabym tych słów tak bardzo pewna.
-Ugryź się czasami w język .- szepnął Diego do Marisol.
-Kolacja gotowa - powiedziała służąca.
-No cóż to zapraszam do stołu. - powiedział Diego, po chwili cała rodzina przeniosła się do jadalni.
- Tato dlaczego jest przygotowanych 6 miejsc przy stole, ktoś jeszcze będzie ?.
-Twoja mama zaprosiła jeszcze kogoś.
-Jak to ?.
-Synku usiądźcie do stołu zaraz moja niespodzianka się pojawi, usiądźcie już a ty Nataszo zacznij podawać. - powiedziała dumna z siebie. Służąca, bardzo staranie i dość szybko podała przystawkę wiedziała że szefowa nie lubi niezdarnych pracowników i mogłaby nawet podczas kolacji zwolnić ją.
- Jak smakują ci sałatka Dulce, Christopher mówił że nie lubisz owoców morza jednak ja z Anahi je uwielbiamy i musiało być chodź troszeczkę.
-To prawda, nie lubię jednak nie jest aż taka zła smakuje mi. - Dulce uśmiechała się jednak patrzyła błagalnym wzrokiem na Christophera, potrzebowała pomocy.
-Dobry wieczór przepraszam za spóźnienie jednak fryzjerka potrzebowała dłuższej chwili aby zrobić mnie a bóstwo.
-Ooo nareszcie, jesteś jak Cie miło widzieć kochana, jak zwykle zresztą, powinnaś dawać lekcje stylu. - Marisol spojrzała na Dulce.
-Jeśli mamo mogę przerwać tą prze uroczą rozmowę ale możecie mi wytłumaczyć co ona tu robi ?.
-Jak to synku przecież z Gertrudą chodziłeś do liceum byliście w jednej klasie nie pamiętasz.
-Mamo ona próbowała zniszczyć mój związek z Dulce a ty ją zapraszasz do nas na kolacje.
-Synku wiesz że od lat przyjaźnię sie z jej mamą, Gerti wróciła z Włoch i postanowiła nas odwiedzić skończyła tam doskonałe studia była by świetną kandydatką na żonę nie to co Dulce, spójrz tylko nie zasłużyłeś na taką prostaczkę.
-A ty nadal z Dulce Ucker.
-Dulce wychodzimy.
-Christopher nawet nie było dania głównego.
-I nie będzie, mam dość tego że na każdym kroku poniżasz Dulce, a ona jest wspaniała kobietą nie to co Gertruda, w liceum każdy ją mógł mieć jednak tak masz rację jest bardzo porządną kobietą bo pochodzi z bogatej rodziny. Tylko dla mnie nie liczy się to ile kto ma w portfelu bo można być biednym ale szczęśliwym, pieniądze szczęścia nie dają mamo. Ojciec od dziecka pragnął abym nie był taki jak ty i wiesz udało mu się to, nie jestem płytką osobą nie doceniasz tego co masz bo to tata na wszystko pracuje a ty siedzisz i wpajasz w Anahi nienawiść przez Ciebie moja siostra zapatrzona jest w siebie. Zacznij myśleć o tym co dobre a nie tylko i wyłącznie o pieniądzach. Może i Dulce jest z biednej rodziny jednak pragnie osiągnąć w życiu sukces a co najważniejsze potrafi kochać.
-Chyba twoja narzeczona jest niemową - Gertruda zaczęła się śmiać.
-Ty raczej nie powinnaś nic mówić bo nie jesteś u siebie i twoje zdanie się nie liczy. A moja ukochana wie jak się zachować
-Dość tego - krzyknął wystarczająco już zdenerwowany Diego - Anahi do swojego pokoju w tej chwili, Christopher zabierz Dulce, nie zasłużyła aby słuchać obelg na swój temat a przynajmniej nie w moim domu, ty Gertrudo nie jesteś w moim domu miłym gościem nawet jeśli moja żona życzy sobie Ciebie widzieć to jednak ja nie. - Wszyscy posłuchali się Pana domu, Christopher od razu po słowach ojca wziął Dulce za rękę i wyszli.
***
Gertruda - chodziła razem z Dulce i Christopherem do szkoły mówili na nią "puszczalska Gerti" jest ulubienicą Marisol pochodzi z bardzo bogatej rodziny ukończyła studia we Włoszech. Nigdy nie lubiła Dulce uważał ja za prostaczkę. Ma oko na Christophera bardziej na jego pieniądze.
kolejny rozdział w niedziele lub poniedziałek :)
Christopher wysiadł z auta i otworzył drzwi swojej dziewczynie, po czym Dulce wysiadła wziął ją za rękę i zaprowadził przed drzwi swojego rodzinnego domu.
-Nie ściskaj mnie tak mocno kochanie to tylko kolacja w gronie rodziny.
-Wiem ale nie lubię tych kolacji, twoja mama zawsze mnie ocenia myślisz że spodoba się jej mój strój ?.
-Nawet jak się nie spodoba to nie powinno Cię to interesować dla mnie wyglądasz bosko jesteś moją księżniczką - ostatnie trzy słowa wyszeptał jej do ucha zaczęli się głośno śmiać po chwili drzwi otworzyła służąca zaprowadziła do salonu.
-Cześć księżniczko wyglądasz jak zwykle niesamowicie. - Powiedział Christopher od razu na wejściu.
-Wiem, róż jest teraz totalnie w modzie, spójrz byłam ze względu na tą kolacje u najlepszej kosmetyczki w kraju aby wyglądać najpiękniej.
-Wiesz o tym że bez tego wszystkiego też pięknie byś wyglądała.
-No Dulce, ładna sukienka jednak wygląda na troszkę starą. - Dulce tylko się uśmiechnęła, nie wiedziała jak ma się zachować, Christopher przytulił ją mocno i zaczął zmieniać temat.
-Gdzie rodzice?.
-Poszli do gabinetu mama coś zrobiła i tacie się to strasznie nie spodobało a powinnam iść po nich tata mówił że jak przyjedziecie to wiesz.
-Rozumiem Cię malutka idź, idź po nich. - uśmiechnął się.
-Widzisz twoja mama nie jest zadowolona że tu jestem a twoja siostra w przeciągu 5 minut już mnie obraziła.
-Ej, ej nie obraziła tylko wyraziła swoje zdanie cukiereczku i proszę Cię nie nastawiaj się tak pesymistycznie wiesz że to nic nie da i jak powiedziałem wyglądasz ślicznie, a co najważniejsze jesteś moja. - Po dłuższym oczekiwaniu rodzice przyszli do salonu.
-Dulce jak miło Cię widzieć, wyglądasz ślicznie - powiedział Diego z uśmiechem na twarzy, podszedł i pocałował swoją przyszłą synową w policzek.
-Dzień dobry miło państwa widzieć - powiedziała drżącym głosem Dulce.
-Czy ja wiem,czy aż tak miło. Nie byłabym tych słów tak bardzo pewna.
-Ugryź się czasami w język .- szepnął Diego do Marisol.
-Kolacja gotowa - powiedziała służąca.
-No cóż to zapraszam do stołu. - powiedział Diego, po chwili cała rodzina przeniosła się do jadalni.
- Tato dlaczego jest przygotowanych 6 miejsc przy stole, ktoś jeszcze będzie ?.
-Twoja mama zaprosiła jeszcze kogoś.
-Jak to ?.
-Synku usiądźcie do stołu zaraz moja niespodzianka się pojawi, usiądźcie już a ty Nataszo zacznij podawać. - powiedziała dumna z siebie. Służąca, bardzo staranie i dość szybko podała przystawkę wiedziała że szefowa nie lubi niezdarnych pracowników i mogłaby nawet podczas kolacji zwolnić ją.
- Jak smakują ci sałatka Dulce, Christopher mówił że nie lubisz owoców morza jednak ja z Anahi je uwielbiamy i musiało być chodź troszeczkę.
-To prawda, nie lubię jednak nie jest aż taka zła smakuje mi. - Dulce uśmiechała się jednak patrzyła błagalnym wzrokiem na Christophera, potrzebowała pomocy.
-Dobry wieczór przepraszam za spóźnienie jednak fryzjerka potrzebowała dłuższej chwili aby zrobić mnie a bóstwo.
-Ooo nareszcie, jesteś jak Cie miło widzieć kochana, jak zwykle zresztą, powinnaś dawać lekcje stylu. - Marisol spojrzała na Dulce.
-Jeśli mamo mogę przerwać tą prze uroczą rozmowę ale możecie mi wytłumaczyć co ona tu robi ?.
-Jak to synku przecież z Gertrudą chodziłeś do liceum byliście w jednej klasie nie pamiętasz.
-Mamo ona próbowała zniszczyć mój związek z Dulce a ty ją zapraszasz do nas na kolacje.
-Synku wiesz że od lat przyjaźnię sie z jej mamą, Gerti wróciła z Włoch i postanowiła nas odwiedzić skończyła tam doskonałe studia była by świetną kandydatką na żonę nie to co Dulce, spójrz tylko nie zasłużyłeś na taką prostaczkę.
-A ty nadal z Dulce Ucker.
-Dulce wychodzimy.
-Christopher nawet nie było dania głównego.
-I nie będzie, mam dość tego że na każdym kroku poniżasz Dulce, a ona jest wspaniała kobietą nie to co Gertruda, w liceum każdy ją mógł mieć jednak tak masz rację jest bardzo porządną kobietą bo pochodzi z bogatej rodziny. Tylko dla mnie nie liczy się to ile kto ma w portfelu bo można być biednym ale szczęśliwym, pieniądze szczęścia nie dają mamo. Ojciec od dziecka pragnął abym nie był taki jak ty i wiesz udało mu się to, nie jestem płytką osobą nie doceniasz tego co masz bo to tata na wszystko pracuje a ty siedzisz i wpajasz w Anahi nienawiść przez Ciebie moja siostra zapatrzona jest w siebie. Zacznij myśleć o tym co dobre a nie tylko i wyłącznie o pieniądzach. Może i Dulce jest z biednej rodziny jednak pragnie osiągnąć w życiu sukces a co najważniejsze potrafi kochać.
-Chyba twoja narzeczona jest niemową - Gertruda zaczęła się śmiać.
-Ty raczej nie powinnaś nic mówić bo nie jesteś u siebie i twoje zdanie się nie liczy. A moja ukochana wie jak się zachować
-Dość tego - krzyknął wystarczająco już zdenerwowany Diego - Anahi do swojego pokoju w tej chwili, Christopher zabierz Dulce, nie zasłużyła aby słuchać obelg na swój temat a przynajmniej nie w moim domu, ty Gertrudo nie jesteś w moim domu miłym gościem nawet jeśli moja żona życzy sobie Ciebie widzieć to jednak ja nie. - Wszyscy posłuchali się Pana domu, Christopher od razu po słowach ojca wziął Dulce za rękę i wyszli.
***
Gertruda - chodziła razem z Dulce i Christopherem do szkoły mówili na nią "puszczalska Gerti" jest ulubienicą Marisol pochodzi z bardzo bogatej rodziny ukończyła studia we Włoszech. Nigdy nie lubiła Dulce uważał ja za prostaczkę. Ma oko na Christophera bardziej na jego pieniądze.
kolejny rozdział w niedziele lub poniedziałek :)
wtorek, 3 lutego 2015
Epilog - Szkolna miłość
*Epilog*
3 miesiące po narodzinach Tuli :
Nadal pamiętam dzień w którym opuściłam Meksyk jednak jestem pewna że to był dobry wybór.
Dziś jest u mnie Any z Poncho przylecieli odwiedzić małą.
-Jest śliczna, moja mała księżniczka ciocia kupiła Ci tyle pięknych rzeczy.
-Jeszcze coś, myślałam że przysłałaś już wszystko. - zaczęłam się śmiać.
-Bez przesady nie moja wina że w sklepach jest tyle pięknych różowych ciuszków.
-No prawda Any oszalała na punkcie Tuli.
-To może pora abyście wy zadziałali ?. -zaczęłam się śmiać.
-No z pewnością już niedługo coś będzie.
-Poncho bez nerwów.
-Kochanie, może wziąłbyś małą na spacer a ja poplotkowałabym z Dulce ?.
-Oczywiście, pozbywacie się mnie, macie pół godziny kochanie.- Poncho zabrał maleńką a Any zaczęła mnie dręczyć.
-Kontaktujesz się z nim ?.
-Nie, daj spokój.
-Zdał maturę z wyróżnieniem i chce studiować medycynę.
-Cieszę się że spełnia swoje marzenia.
-Dulce on codziennie jada w knajpie, w której śpiewam.
-Może polubił jedzenie, które tam jest.
-Nie sądzę Ucker chce wiedzieć co się z Tobą dzieje dlaczego go zostawiałaś, zadzwoń do niego i wyznaj mu prawdę on na to zasłużył ....
-Prawdy dowie się w tedy gdy ja będę tego chciała a nie ty Any, czy nawet moja córka w przyszłości.
***
3 miesiące po narodzinach Tuli :
Nadal pamiętam dzień w którym opuściłam Meksyk jednak jestem pewna że to był dobry wybór.
Dziś jest u mnie Any z Poncho przylecieli odwiedzić małą.
-Jest śliczna, moja mała księżniczka ciocia kupiła Ci tyle pięknych rzeczy.
-Jeszcze coś, myślałam że przysłałaś już wszystko. - zaczęłam się śmiać.
-Bez przesady nie moja wina że w sklepach jest tyle pięknych różowych ciuszków.
-No prawda Any oszalała na punkcie Tuli.
-To może pora abyście wy zadziałali ?. -zaczęłam się śmiać.
-No z pewnością już niedługo coś będzie.
-Poncho bez nerwów.
-Kochanie, może wziąłbyś małą na spacer a ja poplotkowałabym z Dulce ?.
-Oczywiście, pozbywacie się mnie, macie pół godziny kochanie.- Poncho zabrał maleńką a Any zaczęła mnie dręczyć.
-Kontaktujesz się z nim ?.
-Nie, daj spokój.
-Zdał maturę z wyróżnieniem i chce studiować medycynę.
-Cieszę się że spełnia swoje marzenia.
-Dulce on codziennie jada w knajpie, w której śpiewam.
-Może polubił jedzenie, które tam jest.
-Nie sądzę Ucker chce wiedzieć co się z Tobą dzieje dlaczego go zostawiałaś, zadzwoń do niego i wyznaj mu prawdę on na to zasłużył ....
-Prawdy dowie się w tedy gdy ja będę tego chciała a nie ty Any, czy nawet moja córka w przyszłości.
***
niedziela, 1 lutego 2015
Rozdział 20 - Szkolna miłość
*Maleństwo*
-Co tu robisz?. szczęścia szuka?. -spytałam nie zadowolona.
-Może tak była byś troszkę milsza dla niepełnosprawnego.
-Nie mam ochoty o co chodzi ?.
-No więc tak, z tego co wiem to jesteś w ciąży to prawda ?. - Doznałam szoku.
-Nie, skądże ja chyba żartujesz - Zaczęłam się wypierać - skąd takie przypuszczenia.
-W szkole krążą plotki, słyszałam że rezygnujesz z pracy dlaczego ?.
-Znalazłam coś lepszego, po co tu przyszedłeś nie mam ochoty na rozmowę z Tobą.
-Ja z Tobą też tylko że jeśli prawdą jest że będziemy mieli dziecko, to chce się nim zaopiekować
-Nic nas nie łączy Ucker nic.
-Jeśli tak uważasz, to chyba wszystko co chciałem wiedzieć.
-Jak się czujesz ?. - musiałam zapytać.
-Jest dobrze, kończę rehabilitacje i wracam do normalnego życia. Czemu nie odwiedzałaś mnie w szpitalu ?.
-Bo wiesz, praca, musiałam pomóc Anahi miała problemy, po za tym jak zemdlałam u Ciebie w sali to nie odwiedziłeś mnie.
-Stałem pod twoją salą codziennie zerkając przez uchylone drzwi codziennie a ty płakałaś, jednak nie miałem odwagi wejść. Przepraszam za swoje zachowania i słowa, które wypowiedziałem na mnie już pora.
-Ucker bo ja no wiesz, znaczy. - chciałam mu powiedzieć o dziecku.
-No co ?. - spojrzał na mnie groźnie.
-Nie nic, bądź szczęśliwy okej ?.
-Już nigdy nie będę, jednak bardzo się zmieniłam i wiem że mimo wszystko uczucie do Ciebie będzie wieczne nawet jeśli znikniesz już na zawsze to w moim sercu bez względu na wszystko będzie miejsce dla Ciebie Dulce.
-Idź już Ucker. - powiedziałam lekko przygaszona nie chce słuchać o jego uczuciach do mnie, to mnie strasznie przygnębia.
-Masz rację na mnie już pora, trzymaj się i uważaj na siebie. - wyszedł, pocałował mnie w policzek zostawił nas bobasku, z mojej winy twój tatuś nas zostawił.
pół roku później
Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie właśnie urodziła mi się Tula jest taka maleńka i śliczna. Czuję się świetnie i nie mogę się nią nacieszyć. Wysłałam już chyba ze 200 zdjęć Any jest zachwycona niedługo ma mnie odwiedzić z Poncho. Anglia to na prawdę piękny kraj jednak wolałabym wrócić do domu ale nie mogę. Boję się że gdybym wróciła zobaczyłabym Uckera a on domyśliłby się że Tula to jego dziecko mimo wszystko nie będę mu niszczyła życia. Dopiero teraz uświadamiam sobie jak wiele straciłam i jak dużo zyskałam, może na prawdę czuje coś do Uckera ale on jest za młody i życie z nim nie było by szczęśliwe dla niego jak i dla mnie. Jednak nadal nie wiem czy wyznać mu prawdę, a jak on się czuje gdy wyjechałam czy zabolało go to. Kiedy będę gotowa wyśle mu wiadomość i zdjęcie maleństwa mam nadzieje że w tedy nie będzie za późno i aż tak bardzo nie zniszczę mu życia. Bo jego krzywda równała by się z cierpieniem mojej maleńkiej w końcu Ucker to jest jej ojciec.
Zawsze będę pamiętała tą cudowną noc, chwila zapomnienia,która dała mi moje maleństwo
*Koniec*
Koniec części 1, niedługo pojawi się ciąg dalszy ''Szkolnej miłości'', część 2 będzie nosiła tytuł ''Tajemnica życia''
+ Niedługo epilog do szkolnej miłość
***
-Co tu robisz?. szczęścia szuka?. -spytałam nie zadowolona.
-Może tak była byś troszkę milsza dla niepełnosprawnego.
-Nie mam ochoty o co chodzi ?.
-No więc tak, z tego co wiem to jesteś w ciąży to prawda ?. - Doznałam szoku.
-Nie, skądże ja chyba żartujesz - Zaczęłam się wypierać - skąd takie przypuszczenia.
-W szkole krążą plotki, słyszałam że rezygnujesz z pracy dlaczego ?.
-Znalazłam coś lepszego, po co tu przyszedłeś nie mam ochoty na rozmowę z Tobą.
-Ja z Tobą też tylko że jeśli prawdą jest że będziemy mieli dziecko, to chce się nim zaopiekować
-Nic nas nie łączy Ucker nic.
-Jeśli tak uważasz, to chyba wszystko co chciałem wiedzieć.
-Jak się czujesz ?. - musiałam zapytać.
-Jest dobrze, kończę rehabilitacje i wracam do normalnego życia. Czemu nie odwiedzałaś mnie w szpitalu ?.
-Bo wiesz, praca, musiałam pomóc Anahi miała problemy, po za tym jak zemdlałam u Ciebie w sali to nie odwiedziłeś mnie.
-Stałem pod twoją salą codziennie zerkając przez uchylone drzwi codziennie a ty płakałaś, jednak nie miałem odwagi wejść. Przepraszam za swoje zachowania i słowa, które wypowiedziałem na mnie już pora.
-Ucker bo ja no wiesz, znaczy. - chciałam mu powiedzieć o dziecku.
-No co ?. - spojrzał na mnie groźnie.
-Nie nic, bądź szczęśliwy okej ?.
-Już nigdy nie będę, jednak bardzo się zmieniłam i wiem że mimo wszystko uczucie do Ciebie będzie wieczne nawet jeśli znikniesz już na zawsze to w moim sercu bez względu na wszystko będzie miejsce dla Ciebie Dulce.
-Idź już Ucker. - powiedziałam lekko przygaszona nie chce słuchać o jego uczuciach do mnie, to mnie strasznie przygnębia.
-Masz rację na mnie już pora, trzymaj się i uważaj na siebie. - wyszedł, pocałował mnie w policzek zostawił nas bobasku, z mojej winy twój tatuś nas zostawił.
pół roku później
Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie właśnie urodziła mi się Tula jest taka maleńka i śliczna. Czuję się świetnie i nie mogę się nią nacieszyć. Wysłałam już chyba ze 200 zdjęć Any jest zachwycona niedługo ma mnie odwiedzić z Poncho. Anglia to na prawdę piękny kraj jednak wolałabym wrócić do domu ale nie mogę. Boję się że gdybym wróciła zobaczyłabym Uckera a on domyśliłby się że Tula to jego dziecko mimo wszystko nie będę mu niszczyła życia. Dopiero teraz uświadamiam sobie jak wiele straciłam i jak dużo zyskałam, może na prawdę czuje coś do Uckera ale on jest za młody i życie z nim nie było by szczęśliwe dla niego jak i dla mnie. Jednak nadal nie wiem czy wyznać mu prawdę, a jak on się czuje gdy wyjechałam czy zabolało go to. Kiedy będę gotowa wyśle mu wiadomość i zdjęcie maleństwa mam nadzieje że w tedy nie będzie za późno i aż tak bardzo nie zniszczę mu życia. Bo jego krzywda równała by się z cierpieniem mojej maleńkiej w końcu Ucker to jest jej ojciec.
Zawsze będę pamiętała tą cudowną noc, chwila zapomnienia,która dała mi moje maleństwo
*Koniec*
Koniec części 1, niedługo pojawi się ciąg dalszy ''Szkolnej miłości'', część 2 będzie nosiła tytuł ''Tajemnica życia''
+ Niedługo epilog do szkolnej miłość
***
Subskrybuj:
Posty (Atom)