*W ciągłej niepewności*
-Przepraszam jestem ojcem Leona co się dzieje...
-No cóż ciężko nam przekazać tą informacje lecz znaleźliśmy w parku chłopaka zamordowanego przy sobie miał właśnie dokumenty, które doprowadziły nas tu.
-Diego czy ty to słyszysz...
-Kochanie spokojnie.
-Jesteście pewni że to jest mój syn ?.
-Jego twarz jest zmasakrowana dlatego przyjechaliśmy aby ktoś z rodziny potwierdził tożsamość.
-Dobrze to ja pojadę, mój syn ma na ciele znamię więc to nie będzie trudne.
-Dobrze to proszę jechać za nami.
- Nino, zadzwoń po moich rodziców i daj jej jakieś leki na uspokojenie albo coś na sen.
-Diego, zadzwoń jak się czegoś dowiesz.-Stoję bok nich i płaczę ani Nina a co dopiero mój mąż nie zwrócili na mnie uwagi. Stałam jak wryta.
-Diego chce jechać z Tobą.- krzyczałam przez łzy.
-Nigdzie nie jedziesz rozumiesz....
-Chce jechać z Tobą- krzyknęłam jeszcze głośniej.
-Alexa nie zachowuj się jak małe dziecko proszę Cię to do niczego nie prowadzi, jestem pewny że to nie Leon dobrze, skarbie naszemu synowi się nic nie stało zostań w domu. - Po czym mnie przytulił wziął na ręce, zaniósł na kanapę i pocałował w czoło powiedział - Wszystko będzie dobrze.
-Diego jedź już ja się nią zajmę.
-A nie mówcie nic Mariannie.
-O czym mamcie mi nie mówić tato....
-Dobra to ja jadę.
-Mamo co się dzieje?.
-Marianno daj spokój mamie.
-Nie mów mi co mam robić nie jesteś w swoim domu ciociu.
-Marianno zaraz przyjedzie babcia Miranda zajmij się nią ja idę do siebie.
-Ale mamo...
-Nie ma żadnego ale... - Wbiegłam o swojej sypiali zalałam się jeszcze większą ilością leże czekałam na telefon od Diego ale nic milczał. Położyłam się na łóżku i płakałam, płakałam ze smutku, czułam że Leon jest w niebezpieczeństwie a ja nie mogę mu pomóc zawsze mu pomagałam a teraz mój malutki synek zniknął nie ma go.... Słyszałam na dole multum głosów chyba wrócili moi rodzice i przyjechali Diego rodzice nie miałam ochoty się spotkać z Fernandom na pewno jeszcze bardziej by mnie dobiła ona nie ma za grosz współczucia.
-Nie możliwe twoja córka jest strasznie nie odpowiedzialną matką.
-Fernando, nie teraz i nie tutaj, nie mam zamiaru się z Tobą kłócić to nie jest odpowiedni moment.
-A kiedy będzie?. Kiedy dowiemy się że Leon nie żyje.
-Babciu Leon żyje nie mów że on..
-Dość tego Fernando nasz syn nie wezwał się tu po to abyś ty mówiła swoje zdanie chciał żebyśmy tu byli i wspierali ich w trudnych chwilach. Nie powinnaś nikogo obwiniać zrozumiałaś.
-Ale ja tylko wyrażam swoje zdanie.
-Zatkaj sie tym ciastem i herbatą zrozumiałaś.
-Nie odzywaj się tak do mnie.
-To przestań gadać głupoty.
-Nie chciałabym przeszkadzać ale Diego przyjechał, Marianno poszłabyś po Alexę.
-A ty nie możesz iść ?, nie jesteś w swoim domu żeby mi rozkazywać.
-Ja pójdę po córkę, Marianno kochanie powiedz tacie żeby poczekał z informacjami na mamę dobrze ?.
-Oczywiście babciu.
Leżałam i płakałam patrząc na zdjęcie mojego maleństwa tą chwile przerwała mi mama, która powiedziała że Diego wrócił. Wybiegłam z pokoju jak najszybciej się dało...
-I co..
-Twarz była cała zmasakrowana lecz sprawdzałem czy ma bliznę pamiętasz po operacji od razu po jego narodzinach ją miał.
-Ale to on czy nie on...
- No właśnie, ten chłopiec nie miał tej blizny a to oznacza że to nie Leon.
-Jesteś pewien może ja pojadę i to sprawdzę.
-Jestem pewny.
-A co policja mówi...
-Maja dwie wersje, jedna że to Leon pobił tego chłopaka i wypadły mu dokumenty.
-Nie to nie możliwe Leon by czegoś takiego nie zrobił.
-My to wiemy druga że Leon musiał być na miejscu zdarzenia mogło coś mu się stać i zgubić dokumenty jest pełno niewiadomych.
-Diego jak to niewiadomych, chce wiedzieć co z moim dzieckiem możesz to do cholery zrozumieć.
-Kochanie spokojnie, uwierz mi to jest dobra wiadomość. - On sobie ze mnie żartuje dobra wiadomość w mojej słowie są same niedopowiedzenia.
-Synku, uspokoiłeś mnie trochę.
-Czy ty kobieto myślisz, Ciebie to uspakaja ?. Wynoś się nie chce Cię więcej widzieć w moim domu.
-Nie moja wina że twój syn zaginął ty jesteś za to odpowiedzialna.
-Wynoś się.- Byłam wściekła.
-Skarbie uspokój się, mamo pora już na Ciebie, Mirando jakbyś mogła zaprowadź Alexę na górę...
-Wyrzucasz mnie.
-Nie mamo po prostu chce aby moja żona miała chwila spokoju.
Dni mijają a o Leonie nie ma żadnych wieści Alexa jest załamana cały czas u niej jest Nina na zmianę z Mirandą. Marianna zerwała z Facu po tym co od niego usłyszała :
- Twój brat zasłużył sobie na to, mógł pójść ze mną na układ miałby ochronę załatwioną. Jak widać nie chciał, dlatego też ty jeśli ze mną skończysz też już przestaniesz mieć ochronę moją skarbie.
Policja nie ma nowych informacji na temat Leon - zaginiony w gazetach, telewizji wszędzie są zdjęcia chłopaka.
-Diego i co są jakieś nowe wiadomości ?.
-Nie skarbie nic nie ma.
-Już dłużej nie wytrzymam.
-Spokojnie pojadę dziś do detektywa.
-Mogę jechać z Tobą ?.
-Zostań w domu, musi ktoś zawsze być.
-Diego boje sie.
-Ja też skarbie ja też ....
***
Biedna Alexa... :'( zresztą nie tylko ona, ale ona to najbardziej jak widać przeżywa. Tak sobie uświadomiłam, że to wszystko to winna Marianny. Ten Facu to jakiś psychol! Fernanda też jest jakaś przyjebana, tylko wszystkich dołuje :-/ No więc czekam na kolejny z nadzieją, że wszystko dobrze się skończy ;-)
OdpowiedzUsuńPierwsze co mi się nasuwa na myśl to jakieś porwanie czy coś w tym stylu, widać że w tej całej sytuacji najbardziej cierpi Alexa :/ Mam nadzieję, że wszystko wyjaśni się już nie długo i w końcu życie Alexy powoli zacznie wracać do normy :) A co do Diega to tak szczerze jak na ojca za bardzo nie przejął się tym, że jego syn zaginął. Dobrze że Marianna zerwała z tym gogusiem, mam dziwne przeczucie że to właśnie on stoi za tą sprawą
OdpowiedzUsuń