*Szczera rozmowa*
- Co to ma być kim Pan jest ?. - byłam wściekła, pierwszy raz znalazłam się w takiej sytuacji.
- Co tu robisz mamo nie powinnaś być w pracy ?.
- Masz do mnie pretensje że nie jestem w pracy. -jak zawsze zwala winę na innych.
-To może ja już pójdę....
-O nie chłopcze, ty zostajesz radziłabym założyć koszulkę i zapiąć spodnie.- do całej sytuacji mam zamiar podejść dość spokojnie, dokładniej inna osoba się tym zajmie. - Czekam na was w salonie a ty córeczko również załóż koszulkę nie ładne tak paradować przy gościu w staniku.
Wzięłam kilka wdechów i zeszłam na dół zadzwoniłam do Diego, wiedziałam że w takiej sprawie na pewno przyjedzie do domu w końcu edukacja naszych dzieci to podstawa tym bardziej jeśli to chodzi o Marianne. Po jakiś 10 minutach zeszli na dół.
-Może ja się przedstawiam jestem Facu, nie sądziłem że w takich okolicznościach się poznamy.
-Facu ja jestem Alexa mama twojej dziewczyny, ale nie ze mną będziecie rozmawiać, córciu zaraz przyjedzie tata.- I tu ją mam byłam zaciekawiona jak zachowa się przy Diego co mu powie, dziwne uczucie chęci pogrążenia własnej córki ale może dzięki temu coś zrozumie, zaproponowałam Facu coś do pica lecz odmówił widać chłopak troszkę się zdenerwował po pół godzinie oczekiwania Diego przyjechał był wściekły za to Marianna przerażona.
- Nie rozumiem jak to możliwe, dobrze że mama wróciła wcześniej z pracy nie spodziewałem się tego po Tobie ty Marianno de la Rosa nie poszłaś do szkoły ze względu na schadzki z jakimś chłopakiem, po Leonie mógłbym się tego spodziewać lecz nie po Tobie, zawiodłaś moje zaufanie dlatego oddaje kluczki od swojego auta.
-Ale toto....
-Nie ma żadnego ale jesteś nie odpowiedzialna, rozumiem gdybyś przyprowadziła tego chłopca normalnie do domu poznalibyśmy go a nie urządzasz sobie z mojego domu burdel.
- Kochanie może już starczy tych słów, Marianno ty dziś do swojego pokoju a my z Facu porozmawiamy. - Nie spodziewałam się takiej reakcji po Diego, był wzburzony strasznie.
- Facu bo tak się nazywasz- mój mąż jak zawsze zdecydowany. - Cieszę się że moja córka ma chłopka ale jeśli jeszcze raz dowiem się że Marianna nie była w szkole przez Ciebie zabronię się wam spotkać, jedna zasada ona nie ma prawa opuszczać zajęć lekcyjnych zrozumiałeś.
-Oczywiście, to może ja już pójdę, miło mi było państwa poznać.
-Nam również, szkoda tylko że w takich okolicznościach. - Uśmiechnęłam się i odprowadziłam go do drzwi. Widziałam że chłopak starał się być miły i kulturalny lecz coś mi w nim nim przeszkadzało, może ta jego pewność siebie. Diego cale po południe spędził w domu co prawda w swoim gabinecie ale był w domu. Na 17 przygotowałam obiad ulubione danie Diego krem pomidorowy a do tego makaron z papryką i przegrzebkami, kiedyś przygotowywałam mu to codziennie. Wszyscy zasiedliśmy do stołu.
-Mamo wiesz że ja ja tego nie lubię jeść.
-Córeczko, tata rzadko je z nami kolacje więc przygotowałam jego ulubione danie nie narzekaj.
-Tak kochanie przepyszne.
-Cieszę się że Ci smakuje.- było by wszystko dobrze gdyby nie ten telefon po co ktoś wgl je wymyślił.
-Teraz?. Dobrze będę za pół godziny.
-Z twoich słów wynika że musisz jechać?.
-Tak kochanie, dzwoniła Samanta, jakieś problemy są nie czekaj na mnie wrócę późno.
Nie czekaj na mnie wrócę późno, gdy tak mówił zastanawiałam się czy on po prostu mnie nie zdradza, może nie jestem już dla niego atrakcyjna, usiadłam na parapecie z kieliszkiem wina i zdjęciem ślubnym kolejny wieczór spędzam sama bez męża. Nie umiem udawać że mnie to nie boli dlaczego ktoś kogo tak bardzo kocham mnie rani.
Diego wrócił dopiero po północy co prawda nie spałam, nigdy nie zasypiam dopóki on nie wróci...
-Wiem że nie śpisz- powiedział dziwnym tonem głosu
-Czekałam na Ciebie nie sądziłam że tak późno wrócisz.
-Zawsze tak wracam nigdy Ci to nie przeszkadzało.
-Diego, co się z nami stało?. - chciałam z nim szczerze porozmawiać.
-Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Od kąt zostałeś prezesem nie wyjechaliśmy na wakacje nie byliśmy na randce, kiedyś też była dla Ciebie praca ważna ale miałeś czas dla Mnie.
-Zarabiam duże pieniądze daje ci wszystko co najlepsze a ty jeszcze marudzisz.
- Czy ty uważasz że dajesz mi wszystko co najlepsze?. Kurczak z podróży do Włoch to jest prezent, wieczne pióro dla 15 latka, dobrze Mariannie kupiłeś odpowiedni prezent chodź i tak wiem że na lotnisku. Myślisz że ja nie mam rozumu to małżeństwo to farsa, udawanie szczęśliwej rodziny daje mi szczęście ?. Codziennie pragnę abyś wrócił o 20 do domu aby przynajmniej wieczór z Tobą spędzić.
-Nie użalaj się nad sobą wiesz że kocham Cię.
-Diego ty mnie kochasz, zapomniałeś o naszej rocznicy, nie przepraszam wyjazd był ważniejszy nić dzień naszego ślubu. Myślałam że dałam Ci w życiu co najlepsze dwoje dzieci przynajmniej na Mariannie ci zależy nie wspomnę o Leonie, któremu brakuje ojca.
- Musisz być taka natarczywa, jestem zmęczony.
-Kiedy znajdziesz dla mnie czas, Diego co się zmieniło.
-Chcesz szczerej rozmowy tak ?. Tego oczekujesz to powiem Ci prawdę. Od 5 lat....
Ej, no... koniec w takim momencie?! I teraz przez Cb nie będę mogła spać, bo się będę zastanawiać, co Diego od 5 lat... haha, a ogólnie to rozdział świetny. Mariannie się należała kara :) Okropnie mi szkoda Alexy, biedna taka samiutka, chociaż niby ma tak wiele :( No krótko mówiąc: z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już wczoraj, ale nie mogłam skomentować na telefonie, dlatego robię to dziś.Na wstępie chce Ci powiedzieć, że normalnie zamorduje za kończenie w takich momentach. Hahah Brutalna Monika ! :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału bardzo mi się podoba z resztą jak wszystkie do tej pory. Mam nadzieję, że to co chce powiedzieć Diego nie doprowadzi do rozpadu małżeństwa. Mimo iż jest on strasznym dupkiem dla Alexy to ona go kocha i pewnie strasznie by cierpiała. Pochwalić muszę także Diegusia za obiektywną karę dla Marianny.
Widzę, że dodałaś kolejny jak wrócę do domu od razu przeczytam <3